Plusy i minusy: Lech – Motor 1:2
Sobotni mecz z Motorem Lublin przyniósł wiele minusów, które niestety szło zauważyć już podczas wcześniejszych spotkań. Lech Poznań ma dołek w grze, od Jagiellonii Białystok (5:0) jego postawa na boisku nie jest już tak dobra, jak wcześniej. Wcześniej udało się przepchnąć dwa ligowe spotkania, wczorajszego meczu nie udało się nawet zremisować.
Pierwszym z paru minusów jest wstydliwa porażka z beniaminkiem ligi rozgrywającym swój pierwszy sezon w Ekstraklasie od ponad 30 lat. Motor Lublin trenowany przez zaledwie 31-letniego szkoleniowca przyjechał na Bułgarską po maratonie gier co 3 dni, wcześniej rywalizował 22, 25 i 28 września, a także 2 października. W ekipie rywala nie było widać zmęczenia, wręcz przeciwnie, przeciwnik przebiegł wczoraj rekordowy dystans ponad 122 kilometrów. Lech Poznań miał pełny mikrocykl treningowy, przygotowywał się w spokoju, bez presji, trenował w komplecie (z Motorem Lublin nie mógł zagrać tylko Antonio Milić), a jednak na boisku od 32 minuty nie było tego widać.
Drugim minusem jest historyczna przegrana z Motorem Lublin u siebie, pierwsza na szczeblu Ekstraklasy. Wcześniej Lech tylko raz przegrał z Motorem w Poznaniu, ale na szczeblu II-ligi (obecnej I-ligi) w czasach, których nikt nie pamięta. W pierwszym meczu obu zespołów w sezonie 1965/1966 niebiesko-biali ulegli przed własną publicznością lublinianom 0:2, przez wiele późniejszych lat Motor nigdy nie stanowił dla nas problemu i dobrze kojarzył się Lechowi Poznań, który najczęściej wygrywał z nim właśnie w swoich mistrzowskich sezonach.
Lech Poznań nie wyrówna już swojego rekordu wygranych z końca lat 90-tych, kiedy odniósł 9 kolejnych zwycięstw w lidze. Nie wyrówna nawet wyniku z wiosny 2013 roku, bowiem po 6 wygranych z rzędu i 8 spotkaniach bez porażki przyszła pierwsza przegrana od końcówki lipca, a przy Bułgarskiej od ostatniej kolejki zeszłych rozgrywek. W sobotni wieczór każda z dobrych serii została przerwana, teraz już tylko Pogoń Szczecin oraz ostatni w tabeli Śląsk Wrocław jest niepokonany na własnym boisku.
Kolejny minus to roztrwonienie przewagi w ligowej tabeli. Zwycięska seria sześciu meczów z rzędu nic nie dała, skoro naciskają na nas inni przeciwnicy. Raków Częstochowa gra zupełnie inną piłkę od Lecha Poznań, polegając na żelaznej defensywie traci już do nas tylko 2 oczka. Nie wiadomo jeszcze, jak zakończy się dzisiejszy mecz Cracovii we Wrocławiu czy przede wszystkim starcie Jagiellonii Białystok z Legią Warszawa, ale po tym spotkaniu jedna z ekip może znacząco zmniejszyć stratę do Kolejorza, który nadal prowadzi, lecz już z niewielką przewagą.
Wszystkie 4 minusy wymienione powyżej to efekt gry Lecha Poznań. Już we wcześniejszych meczach było widać, że coś tutaj nie funkcjonuje, coś w grze się psuje, rywale zaczęli nas rozczytywać, a teraz doszła jeszcze słaba forma wielu naszych piłkarzy. W defensywie był to najsłabszy mecz Lecha Poznań tej jesieni, Motor Lublin bez problemu wyprowadzał groźne kontry, zagrywał piłki za plecy wysoko ustawionych stoperów, a to przy m.in. fatalnej postawie nieporadnego Alexa Douglasa czy bocznych defensorów wprowadzało tylko więcej chaosu pod bramką Bartosza Mrozka.
Motor Lublin zastosował wczoraj podobną taktykę, jak wcześniej Śląsk Wrocław. Zagrywał długie piłki za plecy stoperów, momentami grał na piątkę z tyłu, zagęszczał środek pola i był czujny przy dośrodkowaniach. Czujny był szczególnie bramkarz przeciwnika, który wyłapał wiele z rekordowych 45 dośrodkowań, jakie lechici często bez żadnego sensu kierowali w pole karne. Ponadto gol na 2:1 dla Motoru Lublin padł po akcji flanką, na której bronił wysoko ustawiony Joel Pereira i Dino Hotić, którzy zostali łatwo wymanewrowani. Tydzień temu Mariusz Fornalczyk hasał na lewej stronie, wcześniej po akcji swoją lewą stroną gola zdobyła Resovia wykorzystując zbyt wysokie ustawienie Iana Hoffmanna.
Ostatni minus to nieudolnie prowadzony atak pozycyjny, z którym jest coraz większy problem. Tylko do 32 minuty Lech grał jeszcze szybko, składnie, były ciekawe wrzutki z głębi pola na wchodzących w pole karne skrzydłowych czy prostopadłe piłki zagrywane m.in. do Mikaela Ishaka, który wykorzystał jedno z takich podań. Im dalej w mecz, tym gorzej, ciężko było przebić się przez mur postawiony przez Motor Lublin lepiej realizujący zadania taktyczne, nasz zespół miał problem z kreowaniem sytuacji wrzucając często piłki na aferę. Nieudolny atak pozycyjny nabił tylko nic nie warte statystyki takie jak 72% posiadania piłki i 24 strzały (zaledwie 3 uderzenia były celne). Lech Poznań ma problem ze wszystkim, nic już nie funkcjonuje, ponieważ indywidualnie wielu piłkarzy na dołek formy, a rywale rozczytali już grę Kolejorza wybierając taktykę wyłącznie pod nas.
W sobotni wieczór jedynym plusem było przełamanie Mikaela Ishaka. Szwed zdobył 6 gola w tym sezonie, strzelił pierwszą bramkę od 30 sierpnia, a przy Bułgarskiej od 3 sierpnia. Niestety nawet mimo prowadzenia 1:0 zespół Lecha Poznań przegrał mecz, choć do wczoraj wygrał w każdym z 8 spotkań sezonu 2024/2025, w którym jako pierwszy wychodził na prowadzenie.
Plusy meczu z Motorem 1:2
– Przełamanie Mikaela Ishaka
Minusy meczu z Motorem 1:2
– Wstydliwa porażka z beniaminkiem grającym co 3-4 dni
– Historyczna przegrana z Motorem
– Koniec dobrych pass w lidze
– Roztrwonienie przewagi w tabeli
– Brak kontroli nad meczem i problemy w ataku pozycyjnym
Plusy meczu z Koroną 3:2
– Wyszarpane zwycięstwo, kolejna wygrana w Kielcach
– Przedłużenie pass w lidze
– Umocnienie się na 1. miejscu
– Hat-trick Patrika Walemarka
Minusy meczu z Koroną 3:2
– Bardzo słaby okres od 27 do 60 minuty
– Brak boiskowej kontroli przez większą część spotkania i słabe przygotowanie taktyczne
Plusy meczu z Resovią 0:1
(brak)
Minusy meczu z Resovią 0:1
– Odpadnięcie z Pucharu Polski 2024/2025 po jednym meczu i minimum 17 lat czekania na trofeum
– Kompromitacja z rezerwowymi Resovii
– Nietrafiony skład ratowany później zmianami, które nic nie wniosły
– Fatalna postawa rezerwowych
– Brak pomysłu na grę, brak kontroli, kiepskie stałe fragmenty
– Tylko mecze w weekendy
Plusy meczu ze Śląskiem 1:0
– Kolejne zwycięstwo w lidze umacniające nas na prowadzeniu
– Przedłużenie dobrych pass
– Koniec złych serii ze Śląskiem
– Boiskowa kontrola
Minusy meczu ze Śląskiem 1:0
– Nieskuteczność
– Stałe fragmenty gry i dośrodkowania
Plusy meczu z Jagiellonią 5:0
– Kolejne zwycięstwo i to nad mocnym rywalem po kadrze
– Przedłużenie pass z Jagiellonią
– Przedłużenie serii w lidze
– Następny mecz w stylu Lech
– Liczby skrzydłowych i zmienników
Minusy meczu z Jagiellonią 5:0
(brak)
Plusy meczu ze Stalą 2:0
– Zwycięstwo pozwalające utrzymać fotel lidera
– Odczarowanie wielu złych pass
– Efektowna, a później efektywna gra do końca meczu
– Kolejne liczby ofensywnych piłkarzy
Minusy meczu ze Stalą 2:0
(brak)
Plusy meczu z Pogonią 2:0
– Zwycięstwo dające pozycję lidera
– Wysoka intensywność i determinacja
– Efektowna gra w ofensywie
– Kolejne liczby piłkarzy, którzy są w trakcie odbudowy
– Kolejny mecz na 0 z tyłu
Minusy meczu z Pogonią 2:0
(brak)
Plusy meczu z Zagłębiem 1:0
– Wygrana na wyjeździe
– Zwycięstwo na trudnym terenie
– Gra do 30 minuty
– Postawa Bartosza Mrozka
Minusy meczu z Zagłębiem 1:0
– Słaba gra przed 60 minut
– Brak boiskowej kontroli w środku pola
– Postawa zmienników
Plusy meczu z Rakowem 0:0
– Remis w składzie z drugoligowcami na trudnym terenie
– Postawa Bartosza Mrozka
– Wysoka intensywność
Minusy meczu z Rakowem 0:0
– Duże problemy w ataku pozycyjnym
– Mała liczba stworzonych sytuacji
– Słaba druga połowa
– Gra dwóch zmienników
Plusy meczu z Lechią 3:1
– Pewne zwycięstwo po efektownej pierwszej połowie
– Liczby skrzydłowych, 2 gole Mikaela Ishaka
– Przedłużone passy z Lechią
– Liczba stworzonych sytuacji, wysoka intensywność
Minusy meczu z Lechią 3:1
– Przegrana druga połowa
– Gra zmienników
Plusy meczu z Widzewem 1:2
– Liczba stworzonych sytuacji w drugiej połowie
– Wysoka intensywność, choć mniejsza od Widzewa
Minusy meczu z Widzewem 1:2
– Kompletny paraliż do 30 minuty i 2 stracone gole
– Słabe taktyczne spotkanie przez wiele minut
– Kolejny nieudany mecz na wyjeździe
– Porażka z Widzewem w Łodzi po prawie 18 latach
Plusy meczu z Górnikiem 2:0
– Ligowe przełamanie w dobrym stylu
– Wygrana po latach na ligową inaugurację u siebie i przełamanie z Górnikiem
– Duża liczba stworzonych sytuacji i strzałów, wysokie xG
– Wysoka intensywność gry
Minusy meczu z Górnikiem 2:0
– Problemy z decyzyjnością lub z wykonaniem ostatniego podania
– Zbyt łatwe oddanie pola gry rywalowi po przerwie
Przez wiele tygodni można było pudrować w klubie wiele niedociągnięć. Niestety jak to z czasem bywa kiedy kończy się miesiąc miodowy zaczynają latać talerze.
Po pierwsze chciałem podkreślić że po raz pierwszy mamy do czynienia z otwartą krytyką trenera wobec aspektów klubowych tj. krytyka murawy. I podejrzewam że za kulisami może być już to źle odbierane. Tak czy inaczej sprawa greenkeeperow to jest po prostu śmiech na sali.
Wracając do poruszanych przeze mnie kwestii w tygodniu to znowu wychodzi na wierzch zła konstrukcja kadry i brak rezerwowych. Z Fabiemy już nic nie będzie, jak zwykle daje sobie dużo czasu na ocenę piłkarza tak tym razem możemy go dołączyć do klubu Ba Loua oraz Hoffmana zwyczajnie do oddania za darmo byle gdzie. Z Dargestalem chyba też nie ma co łączyć przyszłości tym samym mamy 4 zajęte miejsca przez graczy zupełnie nienadających się do Lecha, a pobierających solidne pensje.
W sumie jesteśmy liderem to dlaczego jest tak źle chociaż jest tak dobrze? Bo nie liczy się suma uzbieranych punktów po 11 kolejkach. Tylko tendencja, a ta wydaje się spadkowa. Mecz z Koroną tylko przykrył kryzys który zaczyna toczyć drużynę. Przerwa na kadrę wydaje się że spada nam z nieba. Bo już w pierwszym meczu przyjdzie nam się zderzyć z rozpędzoną Cracovia. Ta która nigdy chyba nam nie leżała a już na pewno nie na swoim stadionie. Jeśli chcemy zachować pozycję lidera trzeba będzie się solidnie spić i uważać na szybkie ataki a jeszcze bardziej na stałe fragmenty gry. Cracovia to czarny koń tego sezonu i jeszcze nie raz zaskoczy.
Osobiście dla mnie najmocniej zawodzą skrzydła. Nie widzę zejść do środka jak chociażby za Velde. Za to mamy tysiące zablokowanych wrzutek. Tak się nie da grać mając niski skład przeciwko przygotowanym obrońcą Ekstraklasowych murarzy. Na taką grę przygotowany jest tu każda z drużyn.
Wczoraj zespół siadł mentalnie. Zobaczmy że po 1-2 dla Motoru wszyscy zaczęli grać do najbliższego, skończył się fantazja a zaczęły akcje jak za Broma. Wrzutka albo podanie na ścianę. Nikt nie umiał wziąć odpowiedzialności. Zabrakło wiary we własne umiejętności. To charakteryzuje od dawna piłkarzy Lecha. Bez względu na zmiany trenerów.
W normalnym trybie można by jeszcze zwalać winę na zmęczenie. Ale grając raz w tygodniu nie mając już nawet PP piłkarze powinni być głodni gry o cały mecz ciągnąć jak te pierwsze 20-30 minut. Cieszy się grą.
Tym bardziej boli w obliczu braku liderów na boisku że zabrakło Salamona. Nie wiem jaki jest powód jego braku gry, ale nie wierzę że Bartek by nie kierował od tyłu drużyna po takim blamażu jak strata dwóch bramek z beniaminkiem u siebie. Nie rozumiem też dlaczego trener nie chciał zobaczyć go w meczu skoro oglądał tyle spotkań z tamtego sezonu gdzie nie odstawał, co więcej umiał zagrać jak Douglas wychodząc do przejęcia.
Dziwi mnie też zostawienie Hoticia w składzie kosztem Gholizadeha. Te pierwszy ma znad formy a drugi dawał dobre zmiany i dużo polotu. Jak dla mnie Walmark powinien zacząć grać na prawym skrzydle a na lewym sztukował skoro nie ma Hakansa a DS nie umiał sprowadzić nikogo ciekawszego niż Fabiema.
Hattrick Walemarka kompletnie przesłonił jego bardzo słaby występ z Koroną w kontekście tworzenia czegokolwiek na skrzydle. Z motorem mieliśmy powtórkę jego słabej gry – bezsensowne próby dośrodkowań na alibi prosto w obrońcę stojącego metr przed nim, brak jakiejkolwiek próby wygrania pojedynku, brak zejścia do środka. W połączeniu z Gurgulem, który w ofensywie nie istnieje lewe skrzydło nie tworzyło żadnego zagrożenia. Wiele razy wcześniej w takiej sytuacji zespół odwoływał się do drugiej strony i wrzutek Pereiry. tylko, że w meczu z Motorem Pereira grał tragicznie i zatracił swój główny atut, czyli celną wrzutkę a kiedy wrzutki mu nie wychodzą, to wychodzą wszystkie pozostałe braki. W efekcie mieliśmy bicie głową w mur i nieudane próby wrzutek z obu stron. Dopóki graliśmy kombinacyjnie, głownie środkiem do 1:0, to wyglądało to znacznie lepiej niż po 1:2 i przejściu na wrzutki w stylu byle szybciej, byle kopnąć w pole karne. Mental zawodzi, nerwowość, brak zimnej krwi, niepotrzebny pośpiech. Jak zaczyna się palić, to nasi piłkarze głupieją i walą przed siebie na oślep.
No i prysnęły sny o potędze. Wciąż jesteśmy liderem i wciąż jednym z głównych kandydatów do majstra, ale ostatnie mecze pokazały, że łatwo i przyjemnie nie będzie. Liczba punktów na koncie po tej kolejce to trochę wynik ponad stan. Pamiętajmy, że latem narzekaliśmy na jakość transferów i większość z nas obawiała się o to, czy uda nam się w tym sezonie cokolwiek ugrać. Tym czasem przyszły świetne wyniki i kilka na prawdę niezłych spotkań, co zaciemniło tylko stan faktyczny . Rzadko kiedy udaje się rozegrać sezon bez poważniejszych dołków i spadku formy poszczególnych zawodników. Oczywiście są w Europie zespoły, które to potrafią, ale do czołówki kontynentu nam jeszcze daleko. Wystarczylo , że Hotić zgubił formę, Milić wypadł za kartki, a trener rywali doszedł do słusznego wniosku, że Pereira ma coraz więcej kłopotów ze skutecznością w obronie i że trzeba maksymalnie zagęścić obronę – no i mamy pierwszą porażkę u siebie. Problem w tym, że chyba nie tylko piłkarze uznali, że będzie nam się zawsze udawało wygrywać. Moim zdaniem trener ( w którego warsztat jednak wierzę) też nie wyciągnął wniosków i podjął kilka nietrafionych decyzji personalnych. Może już czas Golizadeha wpuścić w podstawowym składzie kosztem Hoticia, spróbować ustawić Wallrmarka na jego nominalnej pozycji? Osobną kwestią jest absencja Salamona, chyba że jest coś o czym nie wiemy. Bartek nawet w formie takiej sobie jest dużo pewniejszym punktem obrony niż Pingot, a w tym meczu przydał by się ktoś bliżej prawej strony, kto umie bronić. Przy trójce Pereira, Douglas i Hotić pewnie będą jeszcze nie raz problemy. To spotkanie pokazało, że jeszcze nie jeden raz będą problemy w meczach gdy przeciwnik będzie grał zmasowaną obroną i błyskawicznie przechodzi do kontr. W meczach gdzie przeciwnik będzie chciał grać bez piłkę powinno być łatwiej. Wracając d sobotniego meczu, trzeba pochwalić Motor za konsekwencję, przygotowanie motoryczne, chociaż Lech ułatwił im sprawę. Ataki były nieudolne, wrzutki kierowane gdzie popadnie, a jakość strzałów mizerna. Mamy szansę się teraz przekonać czy w przerwie na kadrę trenerzy wymyślą coś by nie było mowy o kolejnym kryzysie, a ostatnie porażki będą impulsem do lepszej gry. Zaangażowania piłkarzom Kolejorza nie brakuje i na tym opieram nadzieję że be6to jednak udany sezon.
Niels przede wszystkim powinien się ogarnąć i zacząć myśleć, myśleć i jeszcze raz myśleć. Niech ogląda mecze polskiej ligi i uświadomi sobie że w naszym przypadku wystarczy jedna frajerska porażka i jednocześnie wygrane konkurencji , żeby stracić to wszystko na co ciężko pracowało się przez kilka miesięcy. A Duńczyk co? Wzruszenie ramion -jedna porażka to normalka bo taki jest futbol? Oni powinni do każdego meczu podchodzić jak do meczu o życie. Jak u starożytnych Majów, kto przegrywa idzie w zaświaty. Tak powinni myśleć. A ci podeszli do meczu na luziku, po bramce Ishaka już sobie myśleli o uscisku dłoni prezesa i premii za zwycięstwo. Frajerstwo i nic więcej. I aż dziwne że przychodzi nowy trener, niby bierze całe to towarzystwo w obroty a ci i tak grają jak im się chce.
Niestety, brakuje w Kolejorzu genu zwycięstwa za wszelką cenę… Czy nie jest to przyczyna wielu klęsk, które ciągną się za nami latami? N.F. zawiódł teraz srodze…
Zgadzam się w kwestiach Salamona i Gholizadeha.
Sprawa z Salamonem jest dziwna.
Ma jakieś drugie dno? Powinno się dać mu szansę gry. Przy braku Milica to on a nie Pingot powinien zagrać.
Wierzę, że nie został całkowicie skreślony.
Także Gholizadehowi należy się szansa gry od początku. Liczę, że i Frederiksen tak myśli.