Analiza meczu z ŁKS-em + statystyki

Dzięki sobotniej wygranej Lecha Poznań w starciu z Łódzkim Klubem Sportowym aż 4:0, przełamał się tylko Kolejorz, ale też Artjoms Rudnevs, który po dwóch miesiącach przerwy znów zdobył gola. Mimo wysokiego zwycięstwa, gra lechitów nie zawsze była porywająca.

> Party Poker < Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Ryszarda Tarasiewicza nadszedł czas na analizę gry Lecha Poznań w meczu z ŁKS-em Łódź. Obrona

Ze względu na kontuzję Huberta Wołąkiewicza oraz lekkie urazy Marciano Brumy i Manuela Arboledy, na środku obrony wystąpił Ivan Djurdjević. Tym samym defensywną linię Kolejorza tworzyło aż trzech lewonożnych graczy, a środkowi obrońcy dość łatwo dawali pograć Marcinowi Mięcielowi. Snajper ŁKS-u szybkością nie grzeszy, ale mimo to, Kamiński I Djurdjević nie zawsze umieli go skutecznie zatrzymać. Na uwagę zasługują jednak rzadkie długie podania obrońców Kolejorza. Częściej niż wcześniej do akcji ofensywnych włączał się także Grzegorz Wojtkowiak i Luis Henriquez, a szczególnie aktywny z przodu był kapitan poznańskiego Lecha Poznań.

Pomoc

Od początku do końca dominowała na murawie i zmusiła drugą linię łodzian do wielu błędów. Pomoc Kolejorza kontrolowała więc spotkanie i na dodatek zagrała bardzo ofensywnie. Właściwie wszyscy pomocnicy prócz Dimy Injacia uczestniczyli w atakach Lecha i tym samym trzy z czterech goli zdobyli wczoraj pomocnicy. Ponadto, lechici wreszcie zaczęli grać skrzydłami i to zarówno prawą, jak i lewą stroną.

Atak

Tradycyjnie tworzył go jeden napastnik. Tym razem jednak Artjoms Rudnevs nie tylko czekał na podanie, a także cofał się po piłkę oraz schodził do boku, w tym głównie na lewą stronę. Ponadto, Łotysz bez litości wykorzystał nieporozumienie ŁKS-u w 33. minucie gry i czyhając jak lis, zdobył swojego piętnastego gola w sezonie.

Ogólne wrażenie

W porównaniu z poprzednimi meczami, Lech zagrał więcej skrzydłami i też więcej zawodników włączało się do ataku. W oczy rzucało się także duże zaangażowanie lechitów i agresja, którą się wykazali. To wszystko mogliśmy jednak podziwiać tylko w pierwszej połowie, bowiem w drugiej odsłonie poznaniacy zagrali tak jak w poprzednich spotkaniach. Nie można również zapomnieć o zabójczej skuteczności Kolejorza, gdyż w pierwszych 45 minutach „niebiesko-biali” wykorzystali praktycznie wszystko, co mieli.

Składy

1-4-3-3

Burić – Wojtkowiak, Kamiński, Djurdjević, Henriquez – Możdżeń (63.Drygas), Injać, Murawski – Krivets, Rudnevs (82.Ubiparip), Tonev (71.Stilić).

1-4-5-1

Velimirović – Stefańczyk, Klepczarek, Łukasiewicz, Kaczmarek – Szałachowski (90.Nowak), Kascelan, Pruchnik, Kłus (62.Romańczuk), Smoliński – Mięciel.

Statystyki meczu Lech Poznań – ŁKS Łódź:

Bramki: 4 – 0
Strzały: 12 – 9
Strzały celne: 8 – 6
Strzały niecelne: 4 – 3
Faule: 11 – 11
Żółte kartki: 0 – 1
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 8 – 0
Zmiany: 3 – 2
Posiadanie piłki: 61% – 39%
Spalone: 3 – 3
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

> Analizy, statystyki i oceny spotkań Lecha Poznań

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

4 komentarze

  1. Marccio pisze:

    mozna powiedziec, ze obrona zagrala slabo. buric nie potrzebnie wychodzil, a kaminski zle kryl, powinnismy sie wlasciwie cieszyc, ze gralismy tylko z lks

  2. zenn (nie ten piknik) pisze:

    zgadzam sie, ale akurat kolejny rywal jest jeszcze slabszy

  3. Poznaniak (R) pisze:

    Czyli co? Jednak piłkarze potrafią kopać i potrafią chcieć biegać?
    A w drugiej połowie to już nie chciało się biegać? Trener podobno zachęcał ich do dalszych ataków…ale naszym gwiazdkom już wystarczyło, na pensję zarobili i myśleli już o zakupach świątecznych.
    Mówię wam wiara, cała sprawa ma na pewno drugie, a może i trzecie dno.
    A jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o…
    i podejście do tego mafii Rutkowskich.
    Żenada. Robią nas kibiców w bambuko zupełnie jak PZPN i nierząd.

  4. Janusz pisze:

    Dokładnie tu nie chodzi tylko o Bakero ale o chęci zawodników do zapierdalania przez 90 minut i chęć wygrania meczu. Martwi mnie Semir, myśli, że przeciwnik to tyczki i nic nie wnosi do drużyny. Drygas też, Bakero chce dać się mu przełamać ale jak widać niepotrzebnie. Bez Huberta i jego długich piłek gra wygląda zupełnie inaczej, Maniek wróć.