Niezapomniane lutowe rywalizacje w Europie

Dnia 24 lutego zagramy ze Śląskiem Wrocław, który ma być jednym z przystanków do zdobycia trofeum zwiększającego szanse Lecha Poznań na letni awans do ścieżki ligowej europejskich pucharów. Rok temu 23 lutego Lech Poznań właśnie grał w tych europejskich pucharach potrafiąc wygrać tego dnia z Bodo/Glimt.

12 miesięcy temu 23 lutego Kolejorz awansował do 1/8 finału Ligi Konferencji, po roku 24 lutego może najpierw awansować na 2. miejsce w Ekstraklasie, a 27 lutego dostać się do 1/2 finału Pucharu Polski. Wykorzystując czas oczekiwania na arcyważny dwumecz wracamy na chwilę do pozytywnej, pucharowej historii Lecha Poznań, który w lutym rozegrał na arenie międzynarodowej łącznie 6 pamiętnych spotkań. Każdy dwumecz różnił się u siebie, w każdym były emocje, gole, wzloty, upadki, każdy z nich napisał historię Kolejorza, która będzie wspominana przez lata i to nie tylko przy okazji wiosennych rywalizacji w europejskich pucharach.

Sezon 2008/2009 był pierwszym w historii klubu, w którym Lech Poznań zaszedł w pucharach aż tak daleko. Po eliminacyjnych meczach z Khazarem Lankaran, Grasshoppersem Zurych oraz Austrią Wiedeń przyszły te w fazie grupowej z AS Nancy, CSKA Moskwa, Deportivo La Coruna a przede wszystkim z Feyenoordem w Rotterdamie, po którym Kolejorz awansował do 1/16 finału Pucharu UEFA. Podopieczni ówczesnego trenera Franciszka Smudy w pierwszej wiosennej fazie trafili na włoskie Udinese Calcio, które wówczas nie zachwycało w Serie A. Mecz z Włochami był oczywiście dla Kolejorza inauguracją rundy wiosennej 2008/2009. Na przebudowywany stadion z dwoma trybunami za bramkami i z jupiterami przy murawie przyszło 17,5 tysiąca ludzi, którzy musieli poradzić sobie z mrozem i ze śniegiem.

null

W tamtym spotkaniu największe emocje były po przerwie. Już w 50 minucie po błędzie całego bloku defensywnego rywale wyszli na prowadzenie, pięć minut później Udinese strzeliło drugiego gola z pomocą Ivana Turiny i Manuela Arboledy, który przez nieporozumienie z bramkarzem przypadkowo zdobył samobójczego gola. Lechici w tamtych czasach nie poddawali się, ale mało kto wierzył, że uda się wyrównać. Poznaniacy atakowali, choć byli nieskuteczni. Dopiero w 81 minucie do siatki po ładnej akcji, a także podaniu w pole karne Roberta Lewandowskiego trafił Hernan Rengifo. Trzy minuty później po wrzutce z rzutu rożnego autorstwa Rafała Murawskiego dobrą główką popisał się Manuel Arboleda, który z bliska zdobył gola na 2:2. Śnieżny i mroźny mecz toczący się w trudnych warunkach szczególnie w drugiej połowie zakończył się remisem, który mimo pasjonującej pogoni za Włochami nie był dobrym rezultatem przed rewanżem.

null
null
null

1/16 Pucharu UEFA 2008/2009 – czwartek, 19.02.2009, godz. 18:00
Lech Poznań – Udinese Calcio 2:2 (0:0)
Bramki: 81.Rengifo 84.Arboleda – 50.Quagliarella 55.Arboleda – sam.
Żółte kartki: Domizzi, Sanchez
Widzów: 17500
Lech: Turina – Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Djurdjević – Injać, Murawski – Lewandowski, Stilić, Wilk (67.Bandrowski) – Rengifo.
Udinese: Handanović – Zapata, Coda, Domizzi, Pasquale – Inler, D’Agostino – Isla (73.Obodo), Asamoah, Sanchez (85.Pepe) – Quagliarella.

null


Lech Poznań doprowadzając u siebie do remisu 2:2 mimo przegrywania 0:2 zachował szanse na awans do kolejnej fazy Pucharu UEFA. Rewanż w ramach 1/16 finału odbył się już po tygodniu dnia 26 lutego 2009 roku. Gracze Franciszka Smudy chcąc awansować dalej musieli wygrać na wyjeździe co nie było wówczas niemożliwe, Włosi przed rewanżowym meczem z poznaniakami przegrali z Torino zajmując miejsce w środku stawki Serie A. W rewanżu lechici już w 12 minucie pokazali, że trzeba ich traktować serio. Wtedy czubkiem buta po prostopadłym podaniu gola strzelił Hernan Rengifo, ta bramka obudziła Włochów, którzy grali lepiej, ale nie potrafili wykorzystywać dobrych okazji. W końcu w 57 minucie w dziwnych okolicznościach wyrównał Simone Pepe, Włoch przy bramce pomógł sobie ręką czego sędzia nie zauważył uznając to trafienie, które teraz w erze systemu VAR zostałoby anulowane.

null
null

Lech na dobre obudził się dopiero w końcówce, gdy nie miał już nic do stracenia. Niestety w 90 minucie gry w prostej sytuacji piłkę na środku boiska stracił wprowadzony kilka minut wcześniej Marcin Kikut, zespół Udinese, a konkretnie Antonio Di Natale nie mógł zmarnować kontry i finalnie zdobył bramkę na 2:1. Udinese do dwumeczu z poznaniakami długo grało przeciętnie w Serie A, jednak po spotkaniach z Kolejorzem złapało wiatr w żagle. W kolejnej fazie wyeliminowało Zenit Sankt Petersburg odpadając dopiero w ćwierćfinale, w którym Włosi nie dali rady późniejszemu finaliście ostatniej edycji Pucharu UEFA w historii, Werderowi Brema. W tamtych czasach Udinese Calcio było jak najbardziej do przejścia, szkoda było przede wszystkim dwóch straconych goli u siebie, bramki Pepe zdobytej ręką a nawet fatalnego błędu Kikuta. Lech remisując 1:1 odpadłby bramkami strzelonymi przez Udinese na wyjeździe a nie po porażce, na którą nie zasłużył.

null
null

1/16 Pucharu UEFA 2008/2009 (rewanż) – czwartek, 26.02.2009, godz. 20:45
Udinese Calcio – Lech Poznań 2:1 (0:1)
Bramki: 57.Pepe 90.Di Natale – 12.Rengifo
Żółte kartki: Belardi
Widzów: 13000
Skład Udinese: Belardi – Zapata, Coda, Domizzi, Pasquale (77.Luković) – Inler, D’Agostino – Pepe (62.Isla), Asamoah, Quagliarella (46.Floro Flores) – Di Natale.
Skład Lecha: Turina – Wojtkowiak (83.Kikut), Bosacki, Arboleda, Djurdjević – Injac (71.Wilk), Bandrowski – Lewandowski, Murawski, Stilić – Rengifo.

Dwa lata później w lutym Lech Poznań ponownie grał na etapie 1/16 finału, lecz już Ligi Europy po tym jak jesienią wyszedł z grupy, w której rywalizował z FC Salzburg, Juventusem Turyn oraz Manchesterem City. Dnia 17 lutego 2011 panowała podobna śnieżna aura, co podczas starcia z Udinese Calcio. Wówczas w naszym raporcie meczowym zanotowaliśmy -4 stopnie, ale przez przez wiatr odczuwalna temperatura była wtedy dużo niższa. Na dodatek podobnie jak 2 lata wcześniej lechitom znów przeszkadzał padający śnieg, którego dzień wcześniej podczas przedmeczowych treningów udało się uniknąć. Kilkanaście godzin przed spotkaniem ze Sportingiem Braga w ramach 1/16 Ligi Europy 2010/2011 nasz zespół ćwiczył na boisku treningowym, Portugalczycy już na głównej płycie, która po zimie i po wcześniejszym grudniowym starciu z Juventusem Turyn była w kiepskim stanie.

Jose Maria Bakero Escudero (trener Lecha): – „Jestem zadowolony, że po takiej długiej przerwie, będziemy mogli zagrać w takim meczu. Dziś popołudniu zadecydujemy, kto tak naprawdę będzie mógł zagrać w jutrzejszym spotkaniu. Znamy już Bragę i to bardzo dobrze. Wszyscy zawodnicy są przygotowani mentalnie do tego meczu. W czwartek na murawę wybiegnie optymalna jedenastka, która najbardziej jest przygotowana do gry.”

– „W tym meczu najważniejsza jest koncentracja. Najważniejsze, aby publiczność dopisała, a my na pewno skupimy się na grze. Trzeba odważnie podejść do tego meczu. Nic na pewno jutro się nie wyjaśni, bo liczy się przecież dwumecz. Jeśli ktoś jutro będzie grał, to nie będzie mu zimno. Mi w meczu z Juve też było zimno, ale w środku cały się paliłem.”

– „Z Bragą musimy zagrać dwa inteligentne mecze. Trzeba zagrać agresywnie i nie pozwolić Bradze wejść w swój rytm. Jest to rywal bardzo solidny. Pokonał m.in. Arsenal, Sevillę czy Partizan, więc na pewno jest to bardzo dobry zespół. Szkoda, że nie możemy zapełnić całego stadionu. Mimo to, trzeba wymagać od kibiców, by dali z siebie wszystko.”

– „Jeśli chodzi o zawodników, którzy nie mogą zagrać, to jesteśmy na tym samym poziomie. Nad Bragą mamy taką przewagę, że wróciliśmy z obozu i jesteśmy świeżsi. Szansę oceniam jednak 50 na 50.”

Hugo Viana (pomocnik Bragi): – „Warunki w Poznaniu nie są dobre, ale myślę, że nie będą jutro stanowic problemu, bo wszyscy nasi zawodnicy w trakcie swojej kariery grali już w takiej pogodzie. Niektórzy nasi zawodnicy mają kontuzje, ale rezerwowi też sobie poradzą. Nie możemy także myśleć o poprzednich meczach, tylko skupić się na jutrzejszym.”

– „Na pewno będzie to bardzo trudny mecz. Zespół, który zremisował z Juventusem z pewnością jest groźny. Nie mogę wymienić, kogo obawiam się najbardziej, bo byłoby to nie fair. Lech jest groźny jako cała drużyna. Musimy grać agresywnie i na takim samym poziomie, jak z innymi drużynami. Jeśli potrafiliśmy zwyciężyć wcześniej, to tym bardziej teraz.”

Domingos Paciencia (trener Bragi): – „Mam w Polsce dobre wspomnienia. Ostatnio, gdy tutaj byłem, to wygrałem i myślę, że jutro będzie tak samo. W Poznaniu zostaliśmy przyjęci bardzo dobrze. Lech ma bardzo dobrych piłkarzy, którzy są znani w Europie. Musimy się więc skupić, aby tutaj wygrać. Każdy piłkarz, który jutro zagra jest przygotowany. Niestety boisko prawie nie ma trawy i będzie to dodatkiem do trudnego meczu, który się zapowiada.

– Gramy jutro, aby wygrać. To jest moja szkoła i tak uczę piłkarzy. Zobaczymy dopiero jutro, jaki będzie wynik. Nie mogliśmy przewidzieć sytuacji, a ten sezon na pewno nie jest dla nas łatwy. Pamiętam, jak zabrałem Ślusarskiego do Portugalii. Strzelił dla klubu dziewięć goli i był dobrym zawodnikiem, podobnie zresztą, jak Djurdjevićteż mający za sobą występy w lidze portugalskiej.

– Mam jeszcze kilka wątpliwości. Nie wiem kogo wystawię, ale ostatnio oglądaliśmy mecze Lecha i wiem, że gra bez kilku podstawowych naszych zawodników sprawi, iż mecz z Lechem będzie dla nas trudniejszy. Myślę, że nie ma faworyta tego meczu. Jeden z zespołów był Mistrzem Polski, a drugi wicemistrzem Portugalii. Obie drużyny mają w swoich składach obcokrajowców. Jeśli chodzi o temperaturę, to kiedyś trenowaliśmy już w Bradze na śniegu. Poradzimy sobie i zagramy dobry mecz.”

Przed spotkaniem UEFA ze względów bezpieczeństwa zmniejszyła pojemność stadionu do 30 tysięcy kibiców. Wydział Kontroli i Dyscypliny UEFA ukarał wtedy nasz klub karą grzywny w wysokości 20 tysięcy euro oraz karą meczu bez udziału publiczności w zawieszeniu na dwa lata za m.in. zaniedbania związane z ewakuacją kibiców, za wąskie przejście za II trybuną, za brak stewardów na niej, za zapchane ciągi komunikacyjne, błędne oznaczenia krzesełek czy zatłoczone wyjścia. Oczywiście kara dotyczyła wcześniejszych meczów Lecha Poznań w fazie grupowej Ligi Europy. Przez UEFA spotkanie Kolejorza z Bragą zobaczyło tylko 29133 widzów, a w Kotle wielu kibiców miało na sobie odblaskowe kamizelki.

Dnia 17 lutego 2011 roku śnieg, mróz i wiatr mocno dawał się we znaki zarówno kibicom, jak i zawodnikom. Lech po cichu liczył, że Sporting nie będzie umiał grać w takich warunkach, jednak się przeliczył. Braga leży na północy Portugalii, gdzie czasem śnieg też dociera, zatem przeciwnik nieźle poruszał się po murawie. Pierwsza odsłona pierwszego meczu 1/16 Ligi Europy 2010/2011 była wyrównana. Druga także i na dodatek toczyła się w szybkim tempie, piłka po śliskiej, nierównej murawie kulała się bardzo szybko. Zawodnicy ślizgali się po boisku, trudno im się biegało, aż końcu w 72 minucie kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się Sergei Krivets, sam na sam z bramkarzem wyszedł Artjoms Rudnevs, który na spokoju wpakował piłkę do siatki. Lech objął prowadzenie, wygrał 1:0 i do Portugalii leciał z zaliczką. W rewanżu Kolejorz miał o co walczyć, bowiem zwycięzca tej pary miał zagrać później z wygranym dwumeczu Sparta Praga – Liverpool (dalej przeszli wówczas Anglicy).

null
null

1/16 Ligi Europy 2010/2011 – czwartek, 17.02.2011, godz. 19:00
Lech Poznań – Sporting Braga 1:0 (0:0)
Bramka: 72.Rudnevs
Żółte kartki: Wilk, Stilić – Custodio
Widzów: 29133 (pojemność ograniczona przez nakaz UEFA)
Sędzia: Vladislav Biezborodov (Rosja)
Lech: Kotorowski – Kikut, Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Krivets, Djurdjević – Wilk (54.Kiełb), Stilić, Ślusarski (46.Możdżeń) – Rudnevs (84.Ubiparip).
Rezerwowi: Burić, Wołąkiewicz, Kiełb, Henriquez, Ubiparip, Możdżeń, Kamiński.
Braga: Artur – Garcia, Kaka, Rodriguez, Silvio – Custodio, Viana, Lima, Salino, Barbosa (68.Alan) – Meyong (87.Mossoro).
Rezerwowi: Cristiano, Dani, Mossoro, Alan, Peterson, Capela, Toumany.
Pogoda: -4°C, opady śniegu

null
null

Domingos Paciencia (trener Bragi): – „Mecz był przez nas kontrolowany do 72. minuty. Wtedy popełniliśmy błąd i Lech zdobył gola. Uważam, że mój zespół zagrał dobre spotkanie, ale murawa na pewno miała wpływ na wynik, a właściwie jej zły stan. W ostatnich minutach gry nie istnieliśmy na boisku, bo byliśmy zmęczeni. Na pewno nie tylko zmęczenie nam zaszkodziło, ale też pogoda i zła murawa. Wynik dwumeczu się jeszcze nie wyjaśnił. Tutaj popełniliśmy dosłownie jeden błąd, który zakończył się bramką, ale u siebie na pewno zagramy w silniejszym składzie niż dzisiaj.”

Jose Bakero (trener Lecha): – „Zostaje jeszcze 90 minut, bo to dopiero pierwszy mecz. Dla nas najważniejsze było wygrać i nie stracić bramki. To nam się udało, więc oczywiście jestem zadowolony. Mieliśmy ciężkie pierwszych 15 minut, bo musieliśmy wejść w nas rytm. Gdy to nam się udało widziałem, że Braga nam nie zagraża. Mieliśmy swoje sytuacje i wiele stałych fragmentów gry, dlatego nie patrzę, jakie mieliśmy posiadanie piłki.”

Sergei Krivets (pomocnik Lecha): – „Naszym zadaniem było zagrać na zero z tyłu. Dobrze, że udało nam się strzelić bramkę. Na pewno mecz był podobny do tego z Juventusem, bo mieliśmy podobną pogodę. Założenie było takie, by grać piłkę za plecy piłkarzom Bragi. Parę razy dobrze wyszedł bramkarz, ale raz przysnął i wyszła z tego bramka. Kiedy my mieliśmy sytuacje, zawodnicy Bragi symulowali faule. Byliśmy jednak na to przygotowani, myślę że 1:0 to dobry wynik dla nas. W rewanżu trzeba zagrać tak jak dziś i myślę, że będzie dobrze. W Bradze nie wolno nam się cofnąć. Trzeba strzelić bramkę.”

Krzysztof Kotorowski (bramkarz Lecha): – „Gdybyśmy strzelili jeszcze jedną bramkę, byłoby lepiej. Braga to jednak bardzo dobry zespół i cieszmy się z tego, co jest. Bramka jest strzelona, a nie stracona i to jest dobra zaliczka przed rewanżem. Przed meczem nie chciałem śniegu, ale rano się obudziłem, patrzę i jest. Co zrobić, takie jest życie i na to nie mamy wpływu. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale jakoś sobie poradziliśmy. Nie wiem, komu dziś się lepiej grało w tych warunkach. Będziemy mądrzejsi dopiero po rewanżu. W Bradze na pewno będą warunki bardzo dobre i zagramy tam na świetnej murawie. Uważam jednak, że ta pogoda była trochę po naszej stronie, choć dla nas była to trochę nowość, ponieważ ostatnio w Turcji, czy w Hiszpanii trenowaliśmy na zielonych boiskach.”

Ivan Djurdjević (zawodnik Lecha): – „Był to kolejny udany mecz, ale jeszcze nic nie wygraliśmy. Wiedzieliśmy, że Braga to bardzo dobra drużyna, a dziś postawiła ona poprzeczkę bardzo wysoko. Myśle, że w takich warunkach zagraliśmy dobrze i wykorzystaliśmy tą jedną sytuację po której strzeliliśmy bramkę. Wiemy, że czeka nas w Bradze bardzo ciężki mecz, ale myślę, że damy radę. Na pewno widać, że Braga jest bardzo dobrą drużyną i przede wszystkim szybką. Przechodzi szybko z obrony do ataku, ale że gramy dobrze w defensywie, to czekaliśmy na swoją sytuację, którą wykorzystaliśmy. W takich warunkach jak wczoraj, na pewno nie gra się łatwo. Piłka często daleko uciekała, ale myślę, że w takich warunkach Bradze grało się trudniej niż nam. Teraz my mamy trochę większe szanse na awans. Mimo to, wciąż musimy walczyć, bo dużo jest przed nami. Dzięki wygranej, szanse na awans są spore, ale jeszcze jest drugi mecz, który musimy wygrać i awansować dalej. Dla nas był to pierwszy mecz w tym roku i wiadomo, że powoli musimy przyzwyczaić się do gry. W rewanżu nikogo się nie boimy. Graliśmy już przeciwko większym gwiazdom od graczy Bragi. Jest tam jednak kilku dobrych graczy, ale my też mamy swoje atuty, więc w Portugalii zagramy o zwycięstwo.”

Bartosz Ślusarski (napastnik Lecha): – „W pierwszej połowie za dużo graliśmy długą piłką. Braga częściej utrzymywała się wtedy przy piłce, dlatego mieli więcej z gry i samych strzałów. My wtedy akurat nie graliśmy dobrze. Wiedzieliśmy, że Braga będzie próbowała atakować, mimo, że grała na wyjeździe. To jest taki zespół, ale myśleliśmy, że już w pierwszej połowie uda nam się dłużej przetrzymywać piłkę. Niestety tego zabrakło.”

Lech Poznań triumfując u siebie nad Sportingiem Braga 1:0 leciał do Portugalii przede wszystkim obronić skromną zaliczkę. Na wagę awansu mógłby być gol, bowiem wtedy bramka strzelona na wyjeździe „liczyła się podwójnie”. Rewanż rozegrany dnia 24 lutego 2011 roku rozpoczął się od niewykorzystanej szansy Semira Stilicia grającego niespodziewanie na szpicy. Bośniak wpadł w pole karne, jednak uderzając płasko posłał piłkę tuż obok bramki. W 8 minucie Krzysztof Kotorowski w swoim stylu wypuścił piłkę z rąk po płaskim strzale, wypluł ją przed siebie i wobec dobitki Alana był bezradny. Lech nie miał kontroli nad meczem, Braga stwarzała kolejne okazje, cały czas niepewnie bronił Krzysztof Kotorowski, który rym razem po błędzie defensywy w 37 minucie skapitulował po raz drugi. Sporting prowadząc 2:0 nie cofnął się. Obie drużyny szły później na wymianę ciosów przez co kolejne bramki wisiały w powietrzu. Lech Poznań od stanu 0:2 rozgrywał wtedy naprawdę niezły mecz, jednak był nieskuteczny. W Bradze prawdziwe emocje rozpoczęły się dopiero pod koniec. gdy Kolejorz nie miał już nic do stracenia i mocno przycisnął. Szczęścia próbowali wówczas m.in. Jacek Kiełb, Jakub Wilk czy Artjoms Rudnevs, który wyszedł jako lewy pomocnik, by dopiero potem wrócić do ataku. Wilk w końcówce meczu strzelając z daleka trafił w poprzeczkę, natomiast Rudnevs z paru metrów po dośrodkowaniu z prawej strony Kiełba nie trafił głową w światło bramki posyłając piłkę tuż obok lewego słupka. W tamtej sytuacji wszyscy widzieli już futbolówkę w bramce, jednak gol w ostatnich sekundach, który dałby Lechowi Poznań awans i przepustkę do gry w Liverpoolem niestety nie padł (o dziwo tej sytuacji nie ma w poniższym skrócie filmowym). Kolejorz ostatecznie przegrał 0:2, odpadł w 1/16 Ligi Europy 2010/2011, a Braga doszła aż do finału, w którym uległa w Dublinie ekipie FC Porto. Do dziś bardzo szkoda rewanżu ze Sportingiem, a także straconej szansy na grę z Liverpoolem w 1/8 rozgrywek. Rewanż w dalekiej Portugalii został zapamiętany również z powodu fanaberii trenera Jose Bakero, który od początku desygnował Semira Stilicia na szpicy a na lewej flance miał biegać Artjoms Rudnevs.

1/16 Ligi Europy 2010/2011 (rewanż) – czwartek, 24.02.2011, godz. 21:05
Sporting Braga – Lech Poznań 2:0 (2:0)
Bramki: 8.Alan 37.Lima
Żółte kartki: Kaka, Alan – Gancarczyk
Czerwona kartka: Kikut (87 min. – za brutalny faul)
Sędzia: Markus Strombergsson (Szwecja)
Widzów: 12000 (1200 kibiców Lecha)
Skład Bragi: Artur – Garcia, Rodriguez, Kaka, Silvio – Alan (83.Elderson), Mossoro (69.Salino), Custodio, Viana, Barbosa (68.Paulo Cesar) – Lima.
Skład Lecha: Kotorowski – Wołąkiewicz (61.Kiełb), Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Injac (46.Wilk), Djurdjević – Kikut, Krivets, Rudnevs – Stilić (71.Ubiparip).

Rok temu podczas całej długiej zimy myśli kibiców były skierowane w kierunku dwumeczu z Bodo/Glimt, które w sezonie 2021/2022 doszło aż do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Norwegowie byli wówczas w trakcie kadrowej przebudowy, byli daleko od startu sezonu w swoim kraju, natomiast Lech Poznań był po 3 kolejkach Ekstraklasy, w których wywalczył tylko 4 punkty. Pierwsze spotkanie odbywało się na wyjeździe, dlatego celem Kolejorza było zagrać mądrze, uważnie, celem było zagrać tak, aby przede wszystkim nie przegrać.

John van den Brom (trener Lecha): – „Cieszę się, że tutaj jesteśmy. Wiem o tym, jak wiele to nas kosztowało. Przeszliśmy fazy eliminacyjne, fazę grupową, na 16 lutego czekaliśmy 3 miesiące. Byliśmy podekscytowani losując Bodo/Glimt, o takich meczach mówi się, że szanse są rozłożone 50% na 50%. Sztuczna murawa jest fantastyczna do gry i nie będzie dla nas żadnym problemem. Jesteśmy po wygranej z Wisłą i mogliśmy przylecieć tutaj w dobrych humorach. Lecąc tutaj podziwialiśmy fantastyczne widoki, mam nadzieję, że po jutrzejszym meczu będą mógł się dalej uśmiechać, choć wiem, że czeka nas ciężki dwumecz.”

„Warunki dla obu drużyn będą takie same. Zespół Bodo/Glimt regularnie gra na sztucznej murawie, my nie, na takiej murawie nikt w Polsce nie gra. Nie trenowaliśmy przed meczem na sztucznej murawie, choć mieliśmy taką możliwość. Zimą trenowanie na różnych boiskach może być niekorzystne dla piłkarzy. Wielu moich zawodników grało już na sztucznym boisku, dlatego mamy doświadczenie. Bodo/Glimt to jakościowy zespół, ma on bardzo dobrą organizację gry w ofensywie, szanse oceniam 50% na 50%. Obie drużyny chcą grać w piłkę, chcą atakować, to dobre na tym etapie rozgrywek.”

„Jesteśmy w rytmie meczowym i według mnie to nasz atut. Bodo/Glimt rozgrywało tylko sparingi, widzieliśmy je, pokazywaliśmy te mecze naszym piłkarzom przy okazji analizy. Każdy z nas chce napisać swoją historię i awansować dalej w Lidze Konferencji. Polski zespół od lat nie przeszedł pierwszego rywala na wiosnę, my mamy na to szanse. Wychodząc na boisko nie będziemy o tym myśleć, chcemy rozegrać dobre spotkanie.”

Bartosz Salamon (obrońca Lecha): – „Dwumecz z Bodo/Glimt to nie presja a wielka szansa dla nas wszystkich, by zrobić coś wielkiego i awansować do 1/8 finału. Jesteśmy dobrze przygotowani, ale boisko wszystko zweryfikuje.”

„Wsparcie kibiców będzie dla nas ważne, jesteśmy dumni z naszych kibiców i z ich dopingu w całej Europie. Obecność kibiców na wyjazdach to spora odpowiedzialność. Chcemy rozegrać dobry mecz, chcemy wygrać, by razem z nami móc cieszyć się ze zwycięstwa.”

Aspmyra Stadion i środowy trening Lecha Poznań:

Pierwszy kwadrans meczu w Norwegii stał pod znakiem dominacji gospodarzy, którzy na szczęście nie strzelili wtedy gola. Z upływem meczu nasz zespół przyzwyczaił się do sztucznej nawierzchni, próbował oddalać grę od własnego pola karnego, lechici grali czujnie, uważnie, robili wszystko, żeby Bodo/Glimt nie mogło się rozkręcić. W pierwszej połowie poznaniacy mieli problem ze wszystkim tylko nie z grą w defensywie. Momentami dopisywało nam trochę szczęścia, dlatego po 45 minutach udało się remisować 0:0.

Po zmianie stron niespodziewanie szansę miał Kolejorz, w 54 minucie Filip Marchwiński stanął przed pustą bramką, otrzymał piłkę na 5 metrze i będąc w świetnej sytuacji nie umiał trafić do siatki. Po 60 minucie gry z boiska wiało już nudą. Bodo/Glimt nie potrafiło przebić się przez defensywę Lecha Poznań, nasz zespół miał boiskową kontrolę, coraz łatwiej odpierał ataki przewidywalnie grającego rywala, który w ostatnich minutach stracił nadzieję na zwycięstwo. Po taktycznym meczu podopieczni Johna van den Broma wywieźli z Norwegii dobry bezbramkowy remis.

1/16 finału Ligi Konferencji 2022/2023 (1. mecz), czwartek, 16 lutego, godz. 18:45
FK Bodo/Glimt – KKS Lech Poznań 0:0 (0:0)
Widzów: 6925
Sędzia: Harald Lechner (Austria)
Bodo/Glimt: Faye Lund – Wembangomo (80.Amundsen), Moe, Lode, Sorensen – Konradsen, Berg, Gronbaek (86.Tjaerandsen-Skau) – Mvuka (71.Zugelj), Moumbagna (71.Espejord), Pellegrino (71.Sorli).
Lech: Bednarek – Pereira, Salamon, Milić, Czerwiński – Murawski, Kvekveskiri (46.Marchwiński), Karlstrom (80.Dagerstal) – Szymczak (73.Velde), Ishak (89.Sobiech), Skóraś.
Rezerwowi: Mędrala, Holec, Rebocho, Żukowski, Dagerstal, Kozubal, Velde, Ba Loua, Tsitaishvili, Marchwiński, Sousa, Sobiech.

Kjetil Knutsen (trener Bodo/Glimt): – „0:0 to zły wynik, bo graliśmy u siebie. Od początku dominowaliśmy, prowadziliśmy grę, po zmianie systemu Lech niestety kontrolował naszą grę. My po przerwie mieliśmy za mało energii, nie graliśmy dobrze. Mimo tego wyniku wciąż mamy szanse na awans. Dziś graliśmy przeciwko dobrze zorganizowanej drużynie, w której nie brakuje indywidualności. Nie jesteśmy zadowoleni, lecz da się zaakceptować ten wynik.”

„Cały czas jesteśmy przed sezonem, niektórzy nasi zawodnicy ostatnio mieli kontuzje, wielu wcześniej nie grało za dużo. Nie jesteśmy jeszcze w formie fizycznej. Lech to dobry rywal, który po zmianie stron dużo lepiej kontrolował grę.”

John van den Brom (trener Lecha): – „Zobaczyliśmy dziś ekscytujące i interesujące spotkanie. Spodziewaliśmy się meczu, w którym oba zespoły dobrze grają w piłkę. W pierwszej połowie Bodo/Glimt przeważało, ale nie stworzyło sobie dogodnych sytuacji. W przerwie chcieliśmy coś zmienić, by mieć kontrolę nad meczem, chcieliśmy też wykorzystać wysoko ustawioną obronę rywala. Nie jestem szczęśliwy, jestem usatysfakcjonowany. Trzeba ten mecz przenalizować, w rewanżu będziemy grali z dużym wsparciem naszych kibiców, wcześniej gramy u siebie w niedzielę, ale już teraz nie mogę doczekać się czwartku. Jestem zadowolony z pracy moich piłkarzy na boisku, zostawili na nim dużo serca.”

„Nie byliśmy dziś przestraszeni siłą rywala, wiedzieliśmy o stylu gry Bodo/Glimt u siebie. Chcieliśmy grać kompaktowo, blisko siebie, nie chcieliśmy dopuszczać rywala do wielu szans. Sztuczna murawa nie była problemem, nie traktuje jej jako wymówki. Lubię, gdy zespoły chcą grać w piłkę, dziś muszę docenić grę rywala, który szybko podawał piłkę.”

„Byłem zadowolony z Alana Czerwińskiego na lewej obronie, dlatego znowu wystąpił, choć wiem, że nie jest to nominalny prawy obrońca. Ostatnio dobrze ustawiał się na tej pozycji i dostał kolejną szansę.”

Rewanż z Bodo/Glimt odbył się 23 lutego 2023 roku krótko po domowej porażce z Zagłębiem Lubin 1:2. Ekstraklasa a Liga Konferencji to zupełnie coś innego, dlatego przegrana z „Miedziowymi” nie zachwiała drużyną czy wiarą kibiców Kolejorza w wyeliminowanie Norwegów. Rewanż z Bodo/Glimt cieszył się sporym zainteresowaniem Wielkopolan, większym niż np. pojedynek z Villarrealem. Blisko rok temu na trybunach zasiadło ponad 34 tysiące kibiców, którzy liczyli na pierwszy wygrany dwumecz przez Lecha Poznań w wiosną w europejskich pucharach. Kolejorz mógł także zostać pierwszym polskim klubem od ponad 30 lat, który przebrnie pierwszego wiosennego rywala, mógł dostać się do 1/8 finału Ligi Konferencji, a w niej nadal śrubować swój pucharowy klubowy współczynnik (1/16 była punktowana tylko do rankingu krajowego).

John van den Brom (trener Lecha): – „Wiem, że Lech może być pierwszym klubem od 32 lat, który przejdzie pierwszego pucharowego rywala wiosną i mówiłem o tym zawodnikom już przed pierwszym meczem. Jutro możemy napisać pucharową historię Lecha co nas motywuje. Nie możemy doczekać się tego meczu, szykuje się fantastyczna frekwencja. Dzięki kibicom Bodo/Glimt zagra jutro przeciwko 12 piłkarzom, dlatego to nie będzie dla nich łatwe spotkanie. Dla nas też nie, ale wierzę, że doping kibiców poniesie nas do awansu.”

„Jutro na pewno będzie nam brakowało Radosława Murawskiego. Dzięki niemu mamy dobrą organizację gry w środku pola i w defensywie. Będzie go nam brakować, a tym bardziej, że w tym elemencie nie wyglądaliśmy dobrze w pierwszej połowie z Zagłębiem. Wyciągnęliśmy wnioski z tego meczu tak samo, jak ze spotkania z Bodo/Glimt. Rywal gra szybko piłką, jest zorganizowany, dobrze przygotowany taktycznie. Szanse na awans oceniam 51 do 49, ponieważ zagramy u siebie, przed swoimi kibicami, którzy swoją dopingiem dodadzą nam kopa.”

„Spodziewam się otwartej i ofensywnej gry Bodo/Glimt, bo oni mają taką filozofię. Widziałem ich spotkania wyjazdowe z FC Zurich czy z Arsenalem. W każdym z nich grali ofensywnie i zapewne jutro będzie tak samo. My też chcemy grać piłką, ofensywnie, ale musimy być gotowi na różne scenariusze.”

„Sztuczna murawa a naturalna to zupełnie co innego. Nasza murawa jest dobra, jest nowa, ale na pewno nie jest tak szybka, jak w Bodo. Po obejrzeniu meczów Bodo/Glimt wiem w jaki sposób zagrają.”

Michał Skóraś (pomocnik Lecha):- „Na zespole jest duża presja, wszyscy w szatni wiemy, jak ważne jest to spotkanie pod względem historycznym. Emocje nas nie paraliżują, osobiście jestem podekscytowany możliwością gry w takim spotkaniu i przed tyloma kibicami. Nie możemy już doczekać się tego meczu.”

Kjetil Knutsen (trener Bodo/Glimt): – „W Hiszpanii trenowaliśmy na naturalnych boiskach i czujemy się na takich murawach tak samo dobrze, jak na sztucznej. Gry na naturalnej nawierzchni nie będzie dla nas żadnym problemem. Do pierwszego spotkania byliśmy przygotowani bardzo dobrze, ale nie wygraliśmy. Zagraliśmy z dobrym zespołem, jednak cały czas jesteśmy świadom swojej jakości. Bodo/Glimt to Bodo/Glimt.”

„Ostatnio graliśmy intensywnie, tamten mecz był wyczerpujący. W pierwszych 60 minutach graliśmy dobrze, później trochę gorzej. Liczę, że wysokie tempo w rewanżu utrzymamy przez pełne 90 minut, bo mamy w sobie energię. Ostatnio mieliśmy trochę problemów z kontuzjami, ale wszyscy najlepsi piłkarze będą gotowi na jutrzejszy mecz.”

„Ostatni raz na wyjeździe wygraliśmy rok temu. Pamiętajmy jednak, że my wciąż jesteśmy małym klubem z północy Norwegii. Ludzie często o tym zapominają. Jesteśmy ambitni, chcemy się rozwijać, chcemy grać jak najlepiej. Ostatnio w Europie zebraliśmy dużo doświadczenia i to doświadczenie będziemy chcieli wykorzystać w meczu z Lechem.”

„Spodziewamy się, że ten mecz będzie wyglądał inaczej niż ten u nas. Teraz to Lech może dominować, może prowadzić grę, lecz nie mam takiej pewności. Gra na takim stadionie będzie doświadczenie. Macie piękny stadion, bardzo mi się on podoba. Cieszymy się na taką atmosferę meczu. Doping może motywować zarówno Lecha jak i nas.”

Amahl Pellegrino (piłkarz Bodo/Glimt): – „Jestem w dobrej formie, dobrze się czuję, jestem gotowy na mecz z Lechem. Ostatni tydzień pozwolił nam się dobrze przygotować do rewanżowego spotkania.”

Branding Ligi Konferencji na stadionie + ostatnie treningi Lecha i Bodo/Glimt (22.02.2023):

Rewanż z Bodo/Glimt rozpoczął się bardzo spokojnie, po 15 minutach optyczną przewagę zaczęli zyskiwać rywale, którzy mimo gry na normalnej trawie lepiej operowali piłką umiejąc się przy niej utrzymać. Lechici więcej z gry mieli dopiero pod koniec pierwszej odsłony, która zakończyła się bezbramkowym remisem. Mecz rozkręcił nam się zaraz w pierwszym kwadransie drugiej połowy, kiedy w 49 minucie dobrą szansę do zdobycia gola miał Michał Skóraś, w 55 minucie to jednak Bodo/Glimt powinno prowadzić 1:0, lecz przeciwnik w świetnej sytuacji nie trafił z kilku metrów do naszej siatki. Setka dla przeciwnika mogła zemścić się już w 57 minucie, gdy okazję do strzelenie gola miał Adriel Ba Loua. W końcu w 63 minucie piłkę z prawej strony wrzucił Joel Pereira, w polu karnym świetnie ustawił się Mikael Ishak i mocnym strzałem tuż nad ziemią pokonał Norwega. Od tamtej pory Lech Poznań już tylko kontrolował mecz, nie forsował tempa, Bodo/Glimt po niewykorzystanej szansie na objęcie prowadzenia w 55 minucie gry nie miało już żadnych dobrych sytuacji, gol Ishaka podciął im skrzydła i tym samym Kolejorz pokonał ćwierćfinalistę Ligi Konferencji 2021/2022 dostając się do 1/8 finału.

1/16 Ligi Konferencji 2022/2023 (rewanż), czwartek, 23 lutego, godz. 21:00
KKS Lech Poznań – FK Bodo/Glimt 1:0 (0:0)
Bramki: 63.Ishak
Asysty: 1:0 – Pereira
Widzów: 34017
Sędzia: Nikola Dabanović (Czarnogóra)
Lech: Bednarek – Pereira, Salamon (46.Dagerstal), Milić, Rebocho – Karlstrom, Sousa (90.Kvekveskiri) – Skóraś, Szymczak (85.Sobiech), Ba Loua (85.Czerwiński) – Ishak (78.Marchwiński).
Rezerwowi: Mędrala, Holec, Douglas, Czerwiński, Żukowski, Dagerstal, Marchwiński, Kvekveskiri, Amaral, Velde, Tsitaishvili, Sobiech.
Bodo/Glimt: Faye Lund – Wembangomo, Moe, Lode (90+3.Salvesen), Sorensen – Vetlesen, Berg, Gronbaek – Mvuka (76.Zugelj), Moumbagna (69.Espejord), Pellegrino.

John van den Brom (trener Lecha): – „Napisaliśmy historię, o której się mówi. Zrobiliśmy to dla klubu, dla kibiców, wszyscy awansowaliśmy też dla siebie. Ten mecz nie był łatwy, w pierwszej połowie mieliśmy problemy z pressingiem o którym porozmawialiśmy. W drugiej połowie było już lepiej. Byliśmy lepsi fizycznie od rywala, który nie jest jeszcze w rytmie meczowym, dlatego Bodo/Glimt straciło siły. W tym meczu było dużo emocji, ale ostatecznie to my jesteśmy zwycięzcami. Afonso Sousa i Jesper Karlstrom wykonali dziś kawał dobrej pracy, powiedziałem piłkarzom, że jestem z nich dumny. Teraz czekamy na losowanie i już myślimy o niedzielnym spotkaniu.”

„W rywalizacji z dobrym zespołem nie straciliśmy żadnego gola w dwumeczu. Dobrze zagraliśmy w defensywie, dziś rywal miał tak naprawdę jedną okazje, którą zmarnował Hugo Vetlesen. Dziś chcieliśmy trochę więcej pokazać w ofensywie. W pierwszej połowie mieliśmy problem z pressingiem na rywalu, w drugiej połowie nasza gra była lepsza, byliśmy lepiej zorganizowani i szybciej przedostawaliśmy się pod bramkę przeciwnika.”

„Dziś wszyscy widzieliśmy bardzo dobrą organizacje gry. Mieliśmy ten mecz pod kontrolą, tej kontroli nie było z Zagłębiem. Dziś organizacja wróciła, mamy dobrych piłkarzy, dlatego mając kontrolę na meczami będziemy wygrywać spotkania. Wczoraj mówiłem, że kibice będą naszym 12 zawodnikiem, ale patrząc na trybuny mam wrażenie, że kibice byli czymś więcej niż 12 zawodnikiem. Kibice nieśli nas po tego gola, czekali na niego.”

„Może być problem z grą Bartosza Salamona w niedzielę. Mikael Ishak i tak nie zagra z powodu pauzy za kartki, nie doznał dziś urazu, dużo biegał i złapał go skurcz. W AZ pracowałem przez 5 lat, więc fajnie byłoby na nich trafić, ale piłka to nie koncert życzeń. Czekamy na losowanie, zobaczymy kogo nam los da.”

Kjetil Knutsen (trener Bodo/Glimt): – „Jestem bardzo rozczarowany. Ten mecz był dużym rozczarowaniem dla Bodo/Glimt oraz dla całej norweskiej piłki. Dobrze rozpoczęliśmy drugą połowę, mieliśmy świetną szansę Hugo Vetlesena, którą powinniśmy wykorzystac. Powinniśmy ugrać w tym rewanżu znacznie więcej. Nie tego się spodziewaliśmy, odpadliśmy i musimy to zaakceptować.”

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





Dodaj komentarz