Momenty, kiedy kibice uwierzyli

W ostatnich kilku latach było kilka momentów, kiedy kibice Lecha Poznań uwierzyli w mocną drużynę, w dobre wyniki, trofea i szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Jedna z takich sytuacji miała miejsce w lutym 2024, po którym pozostało już tylko wspomnienie.

W ciągu ostatnich 9 lat Lech Poznań zdobył jedynie 2 trofea i 3 razy grał w fazie grupowej europejskich pucharów notując pojedyncze wzloty i wiele upadków. Od 2015 roku jedyne 2 trofea (Superpuchary Polski można pominąć) zdobył Maciej Skorża, później Dariusz Żuraw przebrnął wszystkie rundy eliminacyjne do Ligi Europy a John van den Brom doprowadził klub do największego sukcesu na arenie międzynarodowym, jakim jest ćwierćfinał Ligi Konferencji. Szans na trofea czy na międzynarodowe sukcesy było jednak więcej, kibice uwierzyli w nie, uwierzyli w mocnego Lecha Poznań i szybko zostali sprowadzeni na ziemię czując później ból i rozczarowanie. Kiedy wielu uwierzyło i zostało z niczym? O tym trochę więcej poniżej.

Wrzesień 2016 – Chorwacki powiew nadziei

We wrześniu 2016 roku trafił do nas Nenada Bjelica, który dał kibicom nadzieję najpierw wypowiadanymi przez siebie zdaniami a potem swoją pracą. Już w jego debiucie Lech odrobił straty i wygrał z Pogonią, później jesienią było trochę wysokich zwycięstw takich jak nad Ruchem 5:0, z Zagłębiem 3:0, ze Śląskiem 3:0 czy w Krakowie w Pucharze Polski 4:2. Wówczas kibice uwierzyli, że w sezonie 2016/2017 będzie można powalczyć o trofeum, atmosfera wokół klubu wyraźnie polepszyła się.

Start wiosny 2017 i końcówka kwietnia 2017 – Lech idzie po dublet

Start wiosny 2017 był wręcz kapitalny, nawet tej wiosny go wspominaliśmy. Lech pod wodzą Nenada Bjelicy wygrał 4 kolejne mecze wynikiem 3:0, w nerwowym spotkaniu ograł Lechię 1:0 a potem jak na sparingu pokonał Arkę w Gdyni 4:1. Wówczas nawet Michał Probierz zaczął Lechowi gratulować dubletu, w Poznaniu humory były bardzo dobre, Lech był naprawdę mocny i miał prawo mówić o sukcesie. Potem przyszedł remis z Górnikiem Łęczna w meczu rocznicowym oraz porażka z Legią 1:2 przy prowadzeniu 1:0, która nie zachwiała Lechem. Bezpośrednio przed finałem Pucharu Polski z Arką zespół Kolejorza wygrał 3 kolejne spotkania ligowe triumfując odpowiednio 3:0, 3:0 i 3:2. Przez chwilę był nawet liderem, kibice wierzyli w dublet a już na pewno w Puchar Polski. Wszyscy pamiętamy, jak się skończyło – porażka 2 maja, w lidze ledwo 3. miejsce.


null



Wiosna 2018 – Lech idzie na mistrza

Lech w sezonie 2017/2018 miał dużo problemów, łatwo tracił punkty, jednak przez wyrównaną ligę cały czas był blisko czołówki. Po marcowej porażce w Warszawie wygrał później 4 kolejne mecze, niespodziewanie zajął 1. miejsce po sezonie zasadniczym mając w fazie finałowej bardzo korzystny terminarz. Humory wokół Lecha były dobre, aczkolwiek chyba nie aż tak wesołe, jak 12 miesięcy wcześniej. W pamięci wielu kibiców był słynny finał z Arką i inne traumatyczne wydarzenia z końcówki wiosny 2017, ale mimo złych myśli wiele osób marzyło o tytule pod wodzą Nenada Bjelicy. Po 30. kolejce kibice wierzyli w mistrzostwo, w dalsze wygrywanie przede wszystkim przy Bułgarskiej, która w sezonie 2017/2018 była prawdziwą twierdzą. Efekt? Lech poniósł w fazie finałowej 4 domowe porażki, a 20 maja 2018 wszyscy mieli „ku*wa dosyć”.

null
null

Początek sezonu 2019/2020 – Nowy sezon, nowe rozdanie, naiwne nadzieje

Na początku sezonu 2019/2020 kibice dali się zrobić jak dzieci, aczkolwiek nie wszyscy. Lech latem 5 lat temu wymienił tzw. „przegrywów” i „x-menów”, pojawiła się nowa strategia, byli młodzi i słynni wychowankowie + nowe owoce pracy skautingu. Lech w pierwszych 3 kolejkach zdobył 7 punktów, przez co naiwni znów uwierzyli w sukces. Z upływem lato wszystko szybko się skończyło, przegrane mecze ze Śląskiem 1:3 oraz z Cracovią 1:2 jeszcze zobaczyło na żywo 32307 i 25768 kibiców, później stadion święcił już pustkami. Czar po początku sezonu szybko prysł, frekwencja na kolejnych meczach spadła o kilkanaście tysięcy, naiwni szybko przejrzeli na oczy. Kibicom szybko przeszło chwilowe uniesienie, wszyscy marzyciele błyskawicznie zostali sprowadzeni na ziemię. Nadzieje wróciły parę miesięcy później już wiosną 2021. Na tytuł Mistrza Polski szanse były niewielkie, większe już na Puchar Polski, jednak marzenia o nim zostały rozwiane na etapie 1/2 finału po porażce w karnych z Lechią Gdańsk i to u siebie.

Połowa września/początek października 2020 – Lech jest mocny

Wielu kibiców podczas następnej chwili uniesienia broniło się przed marzeniami ze względu na świeże wspomnienia sprzed lat. W 2020 roku po wielu rozczarowaniach kibice Kolejorza stali się jeszcze bardziej nieufni, nawet spektakularne wygrane na wyjazdach z niezłymi markami w Europie nie doprowadziły kibiców do takiego stanu, jak np. wiosną 2017 roku. Od 16 września do 4 października 2020 roku Lech wygrał 5 kolejnych meczów, w tym 3 w europejskich pucharach 3:0, 5:0 i 2:1. Wtedy kibice uwierzyli nie tyle co w sukcesy, trofea a w mocną drużynę. Wydawało się, że Lech jest dobry, awansował do Ligi Europy i w sezonie 2020/2021 może zdobyć jakieś trofeum. Niestety, czar prysł już w listopadzie, poznaniacy do końca rozgrywek już się nie pozbierali. Nawet przyjście Macieja Skorży w kwietniu nic nie zmieniło, Kolejorz zakończył sezon 2020/2021 na 11. miejscu.

null

Bolesne lato 2023

Latem kibice mieli wiele obaw, bowiem transfery nie do końca wszystkich zadowalały, a okres przygotowawczy wyglądał wręcz komicznie. Na starcie sezonu 2023/2024 nie było źle, ponieważ Lech w pierwszych 3 kolejkach ugrał 7 oczek, na stojąco wyeliminował Żalgiris Kowno, sprzyjały mu losowania zarówno w III rundzie eliminacyjnej Ligi Konferencji, jak i w fazie play-off Ligi Konferencji. Niestety. W Trnawie doszło do kompromitacji, po której Lech Poznań nie pozbierał się aż do teraz. Od razu spadła medialność, zainteresowanie losami klubu w dni poza meczowe, wszystko przybiły jeszcze długie przerwy między meczami, w tym te na kadrę. Nagle kibicom zawalił się świat, wiara w sukces przerobiła się w ból oraz beznadzieję.

null

Przełom lutego i marca 2024

Przed rundą wiosenną Lech był trzeci mając 5 oczek straty do drugiej Jagiellonii i 8 punktów straty do prowadzącego Śląska. Po wygranej nad Zagłębiem 2:0 oraz wspomnianą Jagiellonią w Białymstoku 2:1 strata do tych ekip wynosiła już tylko 2 oczka. W 3 wiosennym meczu Lech na oczach tysięcy kibiców podejmował u siebie wrocławian, mimo optycznej przewagi nie umiał przebić muru i zaledwie zremisował 0:0. Wtedy nie było jeszcze tragedii, prawdziwy sprawdzian był 3 dni później, kiedy ponownie przy Bułgarskiej walczyliśmy o półfinał Pucharu Polski. Zespół Lecha Poznań po golu w 119 minucie przegrał z Pogonią Szczecin 0:1 i już wtedy wiara uleciała tak samo szybko, jak przyszła. Dopełnieniem tragicznego tygodnia był łomot w Częstochowie, przez który Kolejorz ma teraz gorszy bilans w dwumeczu będąc w tabeli za Rakowem. W ciągu paru dni kibice uwierzyli i w ciągu tygodnia ich wiara została zabita.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <

Reklama




2 komentarze

  1. Hazaj pisze:

    Co tu gadać. Lech jest po prostu NUDNYM zespołem (8 meczów w lidze w tym roku i 3 remisy 0-0!). Lech nie powoduje pozytywnych emocji a jedynie odruch ziewania i irytację. To nie energetyczna piłka, a żałosne męczenie buły. I ponieważ nieiele wskazuje na to by była zmiana na plus nie chciało mi się oglądać Lecha ani w meczu z Zabrzem ani z Kiepskimi ani z Mielcem i w sumie dobrze zrobiłem.

  2. Reyvan pisze:

    Do takich momentów można by spokojnie np dopisać dobry początek Lecha za Ivana Djurdevica. Tam też po 4 spotkaniach było dużo dobrej energii choć jak się z bliska było tym spotkaniom przyjrzeć, to nie było tak kolorowo. A później przyszedł mecz z Wisłą, no i wszystko się posypało.

Dodaj komentarz