Pięć szybkich wniosków: Lech – Karabach 1:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Dominacja Karabachu

Mecz z faworyzowanym Karabachem zaczął się od ataków Lecha, które szybko ustały. W 5 minucie goście dali nam ostrzeżenie, od 10 minuty już dominowali tłamsząc Lecha na połowie. Chyba nikt nie spodziewał się aż takiej przewagi Azerów, którzy przewyższali nas wyższą kulturą gry, lepiej czuli się na boisku, w przeciwieństwie do naszego zespołu umieli grać w ataku pozycyjnym i wymienić parę podań w środku pola. Kolejorz nie umiał utrzymać się przy piłce, grał za nerwowo, momentami miał nawet problemy z wyprowadzeniem kontry. Źle wyglądał przede wszystkim Joao Amaral, który nie brał na siebie ciężaru rozgrywania piłki, często starał się grać z klepki co było zupełnie niepotrzebne. Dochodziło nawet do sytuacji, w których Mikael Ishak cofał się do drugiej linii i próbował rozgrywać piłkę. Kiedy wydawało się, że gol dla Karabachu jest kwestią czasu, bramkę na 1:0 zdobył Lech, który swoją akcję zaczął od wyrzutu piłki z autu przez Jespera Karlstroma. W 41 minucie dużą robotę wykonał Kristoffer Velde, który najpierw po złym podaniu kolegi utrzymał piłkę w boisku a później kapitalnym prostopadłym podaniem wypatrzył Joao Amarala również mającego swój udział przy złotym golu. Oczywiście w tej akcji nie można pominąć zasługi Mikaela Ishaka, który zgubił obrońcę. Medvedev zamiast patrzeć, gdzie jest piłka skupił się na kryciu Szweda. Zgubił Ishaka, pogubił się w tym, gdzie znajduje się piłka co pozwoliło naszemu kapitanowi trafić z bliska do siatki bezradnego bramkarza. Po pierwszych 45 minutach wynik Lecha Poznań był wręcz doskonały, przy Bułgarskiej to Karabach Agdam miał sporą przewagę, ostatni raz tak mocno w Europie zdominował nas Genk przed 4 laty.

null

Kontry i więcej szans

Obraz gry po zmianie stron nie zmienił się. W pierwszym kwadransie po przerwie to Karabach wciąż dominował, stwarzał więcej sytuacji, był moment, kiedy miał trzy okazje w ciągu kilkudziesięciu sekund. Na nasze szczęście Azerowie często nadużywali dryblingu na 20-25 metrze lub za dużo z piłką w polu karnym bawił się najgroźniejszy zawodnik czarno-białych – Abdellah Zoubir oddający przy tym anemiczne strzały. Mistrz Polski przetrwał pierwszy kwadrans po przerwie i być może to okazało się kluczowe. Od 61 minuty Lechowi łatwiej grało się z kontry, aktywny po wejściu był przede wszystkim Adriel Ba Loua, który w 66 minucie idealnie podał do Filipa Szymczaka. Niestety. Młody zawodnik oddał celny strzał, ale w świetnej sytuacji nie trafił, a być może już 5 lipca miał na nodze piłką wartą awans do kolejnej fazy. Szkoda, że w 66 minucie nie udało się strzelić gola na 2:0, ponieważ taka bramka byłaby na wagę złota nie tylko w pierwszym spotkaniu. Z upływem meczu przy Bułgarskiej drużyna Karabachu zaczynała słabnąć, w środku pola robiło się więcej miejsca, w końcówce był nawet okres, kiedy to Lech dłużej utrzymywał się przy piłce kontrolując ciekawe zawody. Karabach odczuł to spotkanie, stosując wcześniej pressing stracił dużo sił, do tego w okolicach naszego pola karnego i na nasze szczęście grał nonszalancko zachowując się momentami, jakby chciał wejść z futbolówką do naszej bramki.

null

Czy tak być miało?

Trener John van den Brom przekonywał jakoby gra Lecha faktycznie tak miała wyglądać i takie były założenia. Na pewno? Wydaje się, że Karabach kompletnie zaskoczył Kolejorza swoją siłą, swoją postawą, był drużyną, która piłkarsko była po prostu lepsza, dłużej utrzymywała się przy piłce, dlatego Lech został aż tak zdominowany. W drugiej części gry poznaniacy nawet nie udawali, że chcą prowadzić grę. Nastawiliśmy się na kontry, na odbiór piłki na 20-25 metrze i na podwajanie krycia w bocznych sektorach boiska po tym jak szczególnie w pierwszej połowie z Abdellahem Zoubirem zupełnie nie radził sobie Joel Pereira. We wtorek Lech nie zagrał w swoim stylu, od 4 lat w Europie nikt nas tak nie zdominował, a w Polsce nawet Raków przez tyle czasu nie grał piłką na naszej połowie. Statystyki nie pokazują momentami sporej przewagi Azerów (w strzałach 6/3 do 8/4), jednak wystarczyło na trzeźwo oglądać ten mecz, by bez trudu dostrzec wyższą kulturę gry prezentowaną przez Karabach, który piłkarsko dość niespodziewanie wyglądał dużo lepiej od Lecha Poznań. Nasza drużyna musiała obrać przy Bułgarskiej defensywną taktykę co zdarza się bardzo, ale to bardzo rzadko. To spotkanie i ten rywal pokazał różnicę, jaka jest pomiędzy Ekstraklasą a europejskimi pucharami.

null

Różne występy

W dziwnym meczu, innym od tych w lidze (w Polsce to zwykle Lech dominuje a rywale strzelają gola po pierwszym strzale) różni piłkarze rozegrali różne zawody. Przykładowo bardzo udany debiut zanotował pewny w interwencjach i skuteczny w powietrzu Artur Rudko. Solidnie w defensywie prezentował się Pedro Rebocho, czujnie z tyłu zagrał Antonio Milić czy Jesper Karlstrom, niezłą zmianę dał Adriel Ba Loua, a Kristoffer Velde mimo paru strat w pierwszej połowie prawdopodobnie i tak zaliczył najlepszy mecz w niebiesko-białych barwach mając do tego udział przy złotym golu. Bardzo słaby występ zanotował natomiast Joao Amaral, który rozczarował na całej linii, Mikael Ishak poza bramką także nic nie pokazał, więcej można było spodziewać się jeszcze po Radosławie Murawskim, szkoda też setki Filipa Szymczaka, który w 66 minucie powinien mimo wszystko uderzyć z większą precyzją.

null

Pierwszy krok

Lech Poznań zrobił wiele. Optycznie wyglądając słabo wygrał z faworyzowanym Karabachem Agdam 1:0 potrafiąc zachować czyste konto przy Bułgarskiej co być może okazać się kluczowe w kontekście dwumeczu. Bułgarska pozostała wczoraj niezdobyta, Karabach w 6 meczu z Polakami poległ pierwszy raz, na dodatek w eliminacjach przegrał pierwszy raz od sierpnia 2019 roku. Mało? Lech przerwał serię 16 kolejnych gier Karabachu bez porażki, który ostatni raz poległ 24 lutego i to z dużo mocniejszą Marsylią w 1/16 finału Ligi Konferencji. Mistrz Polski dnia 5 lipca wygrał pierwszą połowę bardzo trudnego, prawdopodobnie najtrudniejszego dwumeczu w tej edycji europejskich pucharów. W upalnym Baku faworytem do zwycięstwa będzie oczywiście Karabach Agdam, ale Lech Poznań nie stoi na straconej pozycji. Jest nadzieja, jest wiara w awans, są podstawy by wierzyć w przejście tak mocnego rywala, są także europejskie emocje na które wielu kibiców czekało 2 lata. Teraz liczy się tylko 12 lipca, sobotni Superpuchar Polski przez klub zostanie potraktowany ulgowo, jednak każdy kibic chyba to zrozumie? Są po prostu mecze ważne i jeszcze ważniejsze takie jak ten z Karabachem Agdam w azerskim piekle, które czeka Kolejorza już za niespełna tydzień.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





11 komentarzy

  1. aaafyrtel pisze:

    wniosek oczywisty… można mieć posiadanie piłki, optyczną przewagę i… przegrać.. soczysta kontra załatwia mecz… z 30 sekund akcji…

    wniosek drugi, też oczywisty… oni mają obywatela robiącego za bramkarza, który wypluwa mnóstwo piłek dołem… więc nasz musi czaić się blisko niego na dobitkę…

    • mario pisze:

      już w skrótach że sparingów było widać, że ten bramkarz asem nie jest i trzeba to wykorzystać

  2. Sp pisze:

    Od początku meczu było widać, że to on mają prowadzić grę, z my czekać na kontry. Ishak w pierwszym kontakcie z piłką odrazu kopnął mocno na obrońcę i nie presowal mocno tylko cofnął się do lini. Taki był plan i się sprawdziło. Bardzo żałuję tej sytuacji Szymczaka. Chwilę po wjesciu mógł podnieść wynik na 2:0 co przed rewanżem było by bardzo istotne, a po za tym ten chłopak dostał by mentalnego kopa co mogło by zwiastować dobrą rundę tego młodego gracza. To jest europa i takie sytuacje trzeba wykorzystywać, tak jak brak strzału w tej akcji Skorasia. To nie esa gdzie jakbttafi w poprzeczkę to po chwili ma kolejna szanse by znow trafić w poprzeczkę. Masz jedną sytuację to musisz ją wykorzystać. Ciężki rewanż się szykuje, ale w sobotę drugi skład, wsadzamy patere do gabloty i lecimy po awans.

  3. mario pisze:

    kurde, zgadzam się w ? procentach! Dokładnie tak widzę ten mecz i postawę wymienionych piłkarzy, co zresztą napisałem pod ocenami. Szczególnie bardzo mnie cieszy postawa Szymczaka, lepsza gra Velde, BaLua i Rudko, który tu był tak wyśmiewany. A akurat on niewiele musi zrobić by być lepszym od Bednarka czy Harta.
    Teraz superpuchar trzeba potraktować jak dalszy ciąg przygotowań do sezonu, bysmy jak najlepiej wyglądali za tydzień.

  4. Mirco pisze:

    Fajnie napisane wnioski. Warto przy super wyniku – mimo realnej oceny wczorajszego meczu – pochwalić LECHA za zaangażowanie przez całe spotkanie. Jasne w dniu wczorajszym Amaral zagrał słabo, ale w sumie takie spotkanie nie było dla niego łatwe. Zwykle daje dużo więcej gdy my atakujemy (nawet z kontry) tymczasem my przez pierwszą połowę skutecznie… przeszkadzaliśmy Azerom grać w piłkę.
    Tak jak wszyscy mocno zdziwiłem się wystawieniem w podstawie Velde, który mimo kilku sensownych zagrań, czy prób wymuszenia faulu mnie nie przekonał – po prostu zagrał w miarę solidne zawody. Jednak mecz z taki rywalem wyraźnie pokazał, że Velde ma za małe umiejętności, by nam dać coś ekstra.
    Liczyłem, że zadebiutuje Sousa i Citaszwili, ale trenera rozumiem, dba o pozytywną atmosferę w szatni i szanuje hierarchię w drużynie. W sumie wprowadzenie od razu Giro zamiast Velde, mogłoby wprowadzić niepotrzebny kwas, a tak mamy jasność. Kolejny raz wszyscy mogli przekonać lub nie do Velde, a Citaszwiliemu i Sosie mam nadzieję, że trener da szanse w sobotę.
    Podobały mi się zmiany – w sensie tego, że Van den Brom w pierwszej kolejności wymienił najsłabsze ogniwa po pierwszej połowie, a wprowadzeni (Szymczak i Ba Lua) wyraźnie ożywili grę Kolejorza. W ogóle w pierwszych swoich minutach patrząc na grę sympatycznego „Luja” przecierałem oczy ze zdziwienia – zastanawiając się co koleś dziś jadł, że tak śmiało pomykał na skrzydle. Szymczak też elegancko pracował – fakt uderzyć mógł znacznie lepiej, ale myślę, że w tym sezonie jeszcze ucieszy nas swoimi bramkami. Inna sprawa, że we wspomnianej sytuacji, dobić słaby strzał Szymczaka powinien Skóraś – dlaczego tego nie zrobił nie wiem? W obronie po prostu super zagrał Milic, Rebocho i Satka, zaś Joela za często kręcili, ale bramki nam nie strzelili, więc jest dobrze.
    Osobna kwestia to środek pola Murawski i Jesper napracowali się, ale w tej strefie nie przeważaliśmy ani przez moment. Co do gry naszego napadziora – Mikael zrobił to co do niego należało – strzelił ważną kastę, ale tak poza tym wybitnego spotkania nie rozegrał.
    Co będzie za tydzień? Mam nadzieję, że w obronie zagramy jeszcze skuteczniej niż dzisiaj, z pewnością będą nas cisnąć – ale dzięki temu będziemy mieli więcej szans na kontry. Słowem rewanżu wcale nie musimy zremisować, to spotkanie przy maksymalne koncentracji mamy szanse wygrać!
    Co do ostatniej myśli dotyczącej meczu o Superpuchar – jasne mecz z Karabachem jest ważniejszy niż starcie z Rakowem, ale jestem przeciwny olaniu go zupełnie. Po prostu w sobotę wystawiłbym w podstawie teoretycznie drugi skład i postawił im za cel zdobycie tego trofeum. Taki mecz to świetna szansa na debiut Sousy i Citaszwiliego oraz na przekonanie do siebie trenera przez Marchwińskiego, Kozubala, Pignota czy Szymczaka. W sobotę ograć medalików, a w przyszły wtorek wyeliminować karabach i będziemy mieli fajny kolejny tydzień 😉 Pewnie łatwiej napisać niż zrobić…. ale jest to możliwe.

  5. stary pisze:

    Sądzę że wszyscy , którzy opluwali Nasz nowy nabytek do bramki otrzymali pozytywną odpowiedz .No cóż Nasza mentalność kibicowskiego zaścianka .Ktoś dobrze kopnie raz piłkę i jest gwiazdą ligi ,a jeżeli popełni błąd to potrafimy go oskalpować i to wszyscy prześcigają się w inwektywach .Dudek kiedyś też popełnił błąd i co ,cały stadion pokazał jak go wspiera PONIEWAŻ był członkiem ich klubu .Uczmy się od lepszych .

  6. Piknik pisze:

    Karabach to specyficzny rywal. Sportowo to mocna drużyna ale z drugiej strony nie jest to marka, która jakoś na razie przyciąga. Znaczy nie wiem czy kiedyś mojemu wnukowi będę się chwalił, ze Kolejorz jako pierwszy polski klub wygrał z tą azerską ekipą. Pewnie raczej będę opowiadał o zwycięstwie „Dumy Wielkopolski” nad Manchesterem City lub zwycięstwie po szalonym meczu z Austrią Wiedeń. Natomiast jak to powiedział dziennikarz Radosław Nawrot czasy się zmieniają i trzeba uszanować to wczorajsze zwycięstwo. Jeśli nowy trener zakładał właśnie taką taktykę, że Lech przede wszystkim nie straci bramki a mając tak ciekawy napad coś strzeli to duży szacunek za pomysł taktyczny na rozegranie tego spotkania. Szkoda, że nie udało się strzelić drugiej bramki i tu tez brawa za odwagę dla Holendra, który postawił w tak ważnym meczu na
    młodego Filipa Szymczaka. Zawiódł mnie Amaral coś nie był to jego najlepszy mecz mimo, że miał swój udział w akcji bramkowej.
    Z ciekawostek na trybunę wpadła młoda sójka, która została w bezpieczny sposób wyniesiona poza murawę. Ja też miałem przygodę gdzie siedząc na schodach stadionu zauważyłem, że młody drapieżny ptak uderzył w siatkę blisko miejsca gdzie czekałem za znajomymi. Nie jestem ornitologiem ale była to chyba młoda pustułka. Przekazałem zwierzę odpowiednim służbą i młody ptak jest w azylu dla zwierząt w Nowym ZOO. W sumie dobry wieczór Lech wygrał młoda sójka i pustułka ocalona Piknik wracał z uśmiechem na twarzy do domu. Wiedząc, że przed Lechem kolejne trudne wyzwania.

  7. Bigbluee pisze:

    Na ten mecz nalezy patrzec PRZEZ PRYZMAT DWUMECZU. Gdyby 1 mecz decydował to powiedziałbym że super wynik, lepszy niż gra, licz sie awans, brawo Lechm brawo druzyna, brawo trener i zapominamy.
    Niestety nie rozumiem zachwytów wielu komentujących tu i w innych watkach oraz piania z zachwytu na trybunach. Przecież wszyscy powinni wiedzieć jak wygląda rzeczywistość na meczu w takim Azerbejdzanie. Tam sędzia nie bedzie nam pomagać a wręcz przeciwnie. Wcisną jakiegoś gola z karnego którego nie było i mamy remis i gramy przeciwko wszystkim. Niestety ale w Poznaniu nalezało strzelić przynajmniej 2 gole co się nie udało bo gra była bardzo słaba. Lech był schowany za podwójną gardą, Karabach atakował ale bardzo słabo im szło po przekroczeniu połowy.
    Ja osobiscie nie jestem zadowolony bo z taką grą, dalej nie awansujemy.

    • 07 pisze:

      Wygralismy mecz w którym de fakto rywal operował lepiej pilką. Po meczu zw Poznaniu wiemy ze jaak rywal zmęczy sie presingiem to sił nie wystarczy na 90 mon oraz to ze w bramce mają raczej firanę.

  8. Przemo33 pisze:

    To był dziwny mecz, w którym nasz klub zamienił się rolami z rywalem. W lidze zwykle to Lech prowadzi grę, jest częściej przy piłce, częściej atakuje i oddaje więcej strzałów na bramkę rywala, a tym razem było odwrotnie. To Karabach atakował, a my czekaliśmy na kontry. Na szczęście dla nas miał wczoraj miejsce też dość częsty scenariusz, w którym drużyna mające mniejsze posiadanie piłki i oddająca mniej strzałów była skuteczniejsza i wygrywała mecz po jednym strzale i błędach rywali. Tak też było wczoraj. Gra poszczególnych piłkarzy była różna, pozytywnie zaskoczył na przykład Rudko i oby tak dalej. Co do minusów to szkoda, że nie udało się strzelić drugiej bramki, bo samo zwycięstwo było by wyższe i okazalsze, ale również dało by to większą przewagę przed rewanżem. Zwycięstwo 1-0 to jednak dobry wynik, bo w rewanżu wystarczy, że nie przegramy i mamy awans. Ten wynik to też dla nas jeszcze jedna dobra wiadomość – wiemy, jak mniej więcej zagra rywal. To drużyna z Azerbejdżanu będzie musiała atakować i strzelić przynajmniej bramkę, by doprowadzić do dogrywki.
    Tak na koniec – wynik jest dla nas dobry, mógł być lepszy, ale jest dobry. Wiemy, co trzeba poprawić, nad czym pracować, ale też jak zagra rywal i czego można się po nim spodziewać. Teraz przed nami mecz o Superpuchar Polski, w którym może zagrają głównie rezerwowi, a za tydzień rewanż z Karabachem. Było by na prawdę dobrze, gdyby udało się w ciągu następnego tygodnia wygrać z Rakowem i zdobyć Superpuchar (to jednak szansa na zdobycie trofeum, więc warto powalczyć) oraz osiągnąć korzystny wynik w rewanżu z mistrzem Azerbejdżanu i awansować do II rundy kwalifikacji. Czas pokaże, ale może to będzie dobry, udany tydzień.

  9. 100h2o pisze:

    1- pytanie.Ile bejmów jest za zdobycie Superpucharu Polski? Może ktos wie?
    2 – czy jest duża różnica między Lechem a Karabachem? O wiele większa różnica między tzw „Europą” a polską ligową piłką. Bo to że Lech może LEPIEJ grać nie podlega dyskusji!
    3- uwagi że Szymczak ( tak naprawdę debiut, nie liczę poprzednich minutek w PP czy lidze) mógł strzelić. No mógł, ale pamiętam jak Ishak marnował setki. Po prostu Szymczak MUSI grać np kosztem Sobiecha.
    4- dobre wrażenie zrobił na mnie Rutko. Pewny siebie, wydzierający mordę na partnerów, no i kawał chłopa.