90-lecie: Smutny mecz grany dwa razy

W 90-letniej historii Lecha Poznań fani Kolejorza przyszli na mecz, na który w ogóle nie powinni, bo dzień 1 kwietnia 2005 roku nie był dniem do rozgrywania spotkań i organizowania jakichkolwiek imprez sportowych. Mimo to, pojedynek odbył się… ale dwa razy.

> Party Poker < W trzecim materiale z unikalnego cyklu "90-lecie" przedstawiamy Wam historię meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin, a właściwie historię dwóch spotkań. Pierwszy pojedynek odbył się w czasie, gdy Papież Jan Paweł II nie czuł się dobrze i mecz trwał tylko do 39. minuty. Druga jego część została za to rozegrana kilkanaście dni później i trwała 51 minut. Zła atmosfera przed meczem

Przed kwietniowym meczem w 2005 roku było wiadomo, że stan zdrowia Jana Pawła II jest poważny, ale mimo to, nie odwołano kolejki i spotkania z Pogonią. Kibice przyszli na stadion, ale już po wejściu na obiekt wiedzieli, że tym razem atmosfery nie będzie. Na stadionie leciała smutna muzyka i ogólnie żadnemu z Polaków nie było tego dnia do śmiechu.

Przebieg meczu

Piłkarze obu drużyn od początku spotkania nie forsowali tempa gry, ale w 10. minucie zabawić z napastnikiem Pogoni zdecydował się Waldemar Piątek. W tej sytuacji Radek Divecky podbiegł do bramkarza Kolejorza i wślizgiem wpakował piłkę do siatki. Lech rzucił się więc do odrabiania strat, ale grał tylko długą piłką. Pogoń natomiast, dysponowała najwyższymi zawodnikami w całej lidze i lechitom trudno było przebić się z futbolówką pod bramkę rywala, a już tym bardziej wygrać pojedynek główkowy.

Przerwij mecz!

1 kwietnia po godzinie 20:00 włoscy dziennikarze podawali, że polski Papież nie żyje, ale Watykan jeszcze tego nie potwierdzał. Mimo to, kibice krzyczeli z trybun, by przerwać mecz i iść do do domu. Arbiter jednak nie reagował, a więc jeden z fanów Kolejorza wbiegł wtedy na murawę i poprosił sędziego, żeby odgwizdał koniec. Rozjemca tamtych zawodów w końcu posłuchał.

Krzyż z rac

Po przerwaniu meczu smutne trybuny zaczęły pustoszeć, natomiast na murawie piłkarze czekali na oficjalną wiadomość, co z Papieżem. W tym czasie kibice Pogoni z rac świetlnych ułożyli krzyż, za co otrzymali brawa od fanów Kolejorza, którzy tego dnia jeszcze nie wyszli ze stadionu.

Wszyscy razem

Niedługo potem piłkarze obu drużyn, jaki i trenerzy oraz sędziowie zjednoczyli się i chwycili się za barki. Nie obyło się bez łez i szczerych emocji wyrażanych przez zawodników obu drużyn. Tymczasem fani Lecha Poznań odśpiewali hymn Polski i niedługo potem stadion był już całkiem pusty.

Sześć minut i przerwa

Po zakończeniu żałoby narodowej mecz został dokończony w środę, 27 kwietnia. Reguły były jasne, czyli wynik zostaje, zawodnicy mogą być inni niż 1 kwietnia, pierwsza połowa trwa 6 minut, a druga 45. Tym samym Lech Poznań od 39. minuty dokończonego spotkania zaczął mocno napierać na bramkę Pogoni, ale sześć minut, to było za mało, by strzelić gola. Tym samym do szatni lechici schodzili przegrywając, ale po zmianie stron nie załamali się.

Udało się!

Kolejorz cały czas atakował i w 80. minucie dopiął swego. Z prawej strony piłkę dośrodkował Paweł Sasin, a bardzo niepewnie interweniował Boris Pesković. Bramkarz Pogoni miał już co prawda futbolówkę w rękach, ale ostatecznie ją wypuścił, a więc dopadł do niej Damian Nawrocik. Napastnik Lecha Poznań zdobył zatem gola na 1:1 i spotkanie Kolejorza z Pogonią zakończyło się remisem.

16. kolejka Idea Ekstraklasa 2004/2005 – 1.04.2005, godz. 20:00
Lech Poznań – Pogoń Szczecin 0:1 do 39 min.
Bramka: 10.Divecky
Żółte kartki: Topolski – Kuchar
Sędzia: Krzysztof Zdunek (Kraków)
Widzów: 15000
Lech: Piątek – Sasin, Wójcik, Telichowski, Lasocki – Świerczewski, Scherfchen, Topolski, Wachowicz – Reiss, Nawrocik.
Pogoń: Pesković – Michalski, Julcimar, Magdoń, Poledica – Kuchar, Łabędzki, Kaźmierczak, Matlak – Milar, Divecky.

16. kolejka Idea Ekstraklasa 2004/2005 – 27.04.2005, godz. 18:39
Lech Poznań – Pogoń Szczecin 1:1 (0:1) od 39 min.
Bramka: 80.Nawrocik
Żółte kartki: Jakubowski, Sasin – Magdoń, Edi, Milar
Sędzia: Robert Werder (Warszawa)
Widzów: 12000
Lech: Kotorowski – Kuś, Mowlik (68.Nawrocik), Wójcik, Lasocki – Jakubowski (52.Sasin), Scherfchen, Świerczewski, Bugała (73.Wachowicz), Zakrzewski – Reiss.
Pogoń: Pesković – Masternak, Julcimar, Magdoń, Poledica – Kuchar, Łabędzki, Edi, Grzelak – Milar (75.Parzy 85.Bugaj), Divecky.

Filmik z przerwanego meczu. Warto obejrzeć:

Źródło: inf. własna
Autor: Arkadiusz Szymanowski
Fot: KKSLECH.com

10 komentarzy

  1. tomek27 pisze:

    Pamiatam,ten mecz . Kiepska atmosfera byla…

  2. Kosi pisze:

    Dobrze, ze kibicowski ktory wbiegl nie dali zakazu. W tym kraju jest roznie…

  3. Marlen pisze:

    Wspaniały gest obydwóch zespołów.

  4. 07 pisze:

    Bylem na tym meczu. Wszyscy plakali. Reiss plakal jak dziecko. Emocje, wzruszenie. Bulgarska byla razem i nie wazne byly barwy czy wynik. Takich chwil sie nie zapomina. Jedyne takie zjednoczenie w historii. Papiez mial w sobie moc! Dzis tak bardzo go Nam brakuje. Tamten okres nigdy nie zapone. Ulice wymarly, nikt nie rozmawial. Wszyscy zamilkli. Czesc jego pamiéci.

  5. pyrus pisze:

    taa, z jednej strony przykry moment, a z drugiej aż ma się dreszcze z powodu takiej jakiejś jedności..

    Swoją drogą wydaje mi się jakby komentatorzy z tamtych czasów byli inni. Jakoś nie widzi mi się, żeby komentator dzisiaj komentował to co śpiewają kibice ;/

  6. Franky pisze:

    pamietam pierwszy mecz, tramwaje byly niezle przeladowane bo nie zdazyli podstawic, a wszyscy sie nagle pchali

  7. kks janek pisze:

    Takie chwile, trudne chwile, niestety tylko w takich okolicznościach potrafimy się zjednoczyć my Polacy, lecz na codzień jest w nas sporo agresji i nienawiści do innych…gdzie ten świat zmierza….niebędzie drugiego takiego takiego człowieka Jan Paweł II był wyjątkowy…

  8. cez pisze:

    W historii naszej sie to zapisalo, ale dobrze bedzie jesli cos takiego nigdy nie bedzie juz miec miejsca…

  9. pikat pisze:

    Nie było mnie wtedy na meczu nawet wtedy jeszcze tak mocno kolejarzowi nie kibicowałem. Byłem wtedy w kościele jako ministrant w całej Polsce odbywały się msze w tych najgorszych godzinach. Po Komunii Świętej podczas modlitwy spadł kwiat z wazonu przy tabernakulum a po chwili wpadła siostra zakonna i krzyczała że Papież nie żyje – to była najgorsza chwila. Cały kościół zaczął płakać nawet ksiądz nie był w stanie dokończyć Mszy. Łkał jak małe dziecko zresztą nie tylko on…..

  10. alastor pisze:

    PAMIĘTAM JAK DZIŚ.POTEM W AUCIE NASŁUCHIWANIE CZY TO PRAWDA.NIESTETY NASTĘPNEGO DNIA STAŁO SIĘ.