Analiza meczu z Lechią + statystyki

pilkaW środowym meczu z FK Sarajevo, piłkarze Lecha Poznań zagrali bardzo ekonomicznie. Mimo to, wygrali 1:0 zapewniając sobie awans.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Jerzego Brzęczka nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Lechią Gdańsk.

Obrona

Przed meczem trener Kolejorza zapowiadał pewne zmiany i wydawało się, że odpocznie choćby Barry Douglas, ale nic takiego nie miało miejsca. Defensywa Lecha wyszła na to spotkanie w optymalnym zestawieniu dzięki czemu gra w obronie wyglądała przyzwoicie. Bardzo dobrze przy ataku pozycyjnym gości funkcjonował przede wszystkim środek. Para Marcin Kamiński – Tamas Kadar solidnie uzupełniała się przez całe spotkanie. Boczni obrońcy grający mocno ofensywnie też byli czujni, dlatego Lechia rzadko stwarzała zagrożenie. Oczywiście z akcji, bo po stałych fragmentach już tak dobrze nie było. Lechiści oddali po rzutach rożnych i wolnych 3 bardzo groźne strzały. 2-krotnie z piłką mijał się Jasmin Burić. Raz nawet skapitulował, ale w 75. minucie, gdy z bliska gola zdobył Rafał Janicki nie miał szans. Mecz z Lechią pokazał, że stałe fragmenty cały czas są bolączką Mistrza Polski. Znacznie lepiej Lech broni się, gdy rywal prowadzi atak pozycyjny. Widać wtedy dyscyplinę taktyczną i koncentrację. Przy stałych fragmentach tych cech już nie ma.

Pomoc

Pod nieobecność Karola Linettego trener Lecha znów postawił na Dariusza Dudkę. Były reprezentant Polski miał więcej zadań defensywnych niż Łukasz Trałka, który zwykłe był klasyczną „6”. Gdy obaj piłkarze grają razem kapitan Lecha jest „8” co wczoraj widzieliśmy choćby przy akcji na 2:1 czy w Sarajevie, gdy Trałka włączył się do akcji ofensywnej i zaliczył asystę przy trafieniu Kaspera Hamalainena. W sobotę Dariusz Dudka taktycznie dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Często wchodził pomiędzy obrońców pomagając im w odbiorze. O dziwo zawiódł Łukasz Trałka. Lider Kolejorza w drugiej połowie zaliczył kilka strat przy rozgrywaniu piłki. Nie był to jego dzień, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Niestety nieco zawiedli też Darko Jevtić i Szymon Pawłowski. Szwajcar zmieniający strony boiska często był niewidoczny, natomiast „Szymek” lepsze zagrania przeplatał z bardzo słabymi. Równy poziom trzymał tylko Kasper Hamalainen. Spore ożywienie w ofensywnych poczynaniach wprowadzili zmiennicy – Gergo Lovrencsics oraz Dariusz Formella. Ten pierwszy zademonstrował wyraźny powrót do formy, a drugi w 21 minut zrobił więcej niż przez całe mecz z FK Sarajevo. Patrząc przez pryzmat pełnych 90 minut nie był to jednak dobry mecz drugiej linii co nie ulega wątpliwości, ale mimo wszystko wygrany i to w starciu z bardzo silnym jak na polskie warunki rywalem. Skoro w takiej dyspozycji pomocnicy dali sobie radę z Lechią, to powinni bez grając na zaciągniętym hamulcu ręcznym poradzić sobie choćby z Koroną, Zagłębiem, Ruchem czy Górnikiem.


Atak

Trener Kolejorza tym razem zarotował w ataku i postawił od początku na Marcina Robaka. Wracający do formy snajper lepiej poruszał się na boisku i w końcu miał więcej sytuacji. Nie był jednak aż tak skuteczny jak w Pogoni. W pierwszej połowie zmarnował dwie setki trafiając prosto w bramkarza. W drugiej zaś, nie trafił głową w doskonałej sytuacji. Robak został jednak rozgrzeszony w 92. minucie, gdy z bliska na wielkim snajperskim luzie zamknął piękną akcję. Lech sprowadził 33-lata właśnie po to, aby były kat Kolejorza wykańczał właśnie takie sytuacje jak ta wczoraj. Co ciekawe przy premierowej bramce Marcina Robaka asystował drugi napastnik, Denis Thomalla. Niemiec był kolejnym graczem po Gergo Lovrencsicsu i Dariuszu Formelli, który wszedł z ławki i rozruszał grę. Thomalla po wejściu grał na „10” dobrze wywiązując się ze swojej roli. Maciej Skorża już wcześniej chciał testować manewr z dwoma napastnikami w którym Niemiec będzie tym bardziej cofniętym. Do tej pory to się nie udawało, ale w sobotę w 92. minucie wyszło idealnie.

Ogólne wrażenie

Lech wyszedł na mecz z Lechią w najmocniejszym składzie z celem odniesienia zwycięstwa, ale od pierwszych minut nie forsował tempa. Grał ze spokojem, kontrolował mecz i czekał aż nadarzy się okazja do zdobycia bramki. Pierwsza połowa była wyrównana, ale to Lech miał lepsze okazje i zasłużenie prowadził. Po bramce na 1:0 znów nieco się cofnął. Mimo to, poznaniacy kontrolowali te zawody, natomiast Lechia nie miał żadnego pomysłu na świetnie ustawioną drugą linię oraz czujną linię obrony Mistrza Polski. Goście umieli zagrozić lechitom tylko po stałym fragmencie. Druga odsłona wyglądała już inaczej. Lechiści śmielej zaatakowali, a poznaniacy jeszcze mocniej się cofnęli. Kolejorz grał bardzo ekonomicznie tak, aby stracić jak najmniej sił. Było widać, że od pewnego momentu piłkarze czekali tylko na końcowy gwizdek, bo myśleli już o FC Basel. Po spotkaniu przyznał to sam Maciej Skorża, któremu nie podobało się takie zachowanie zawodników i wiele strat. Lech prosił się swoim minimalizmem, błędami przy stałych fragmentach i ekonomiczną grą o stratę gola i stracił go w 75. minucie. Na szczęście umiał potem zdominować Lechię, ruszyć mocniej do przodu i zdobyć gola w 92. minucie. Akcja Thomalla – Formella – Lovrencsics – Formella – Trałka – Thomalla – Robak była rozegrana po mistrzowsku. Świetnie pokazała zresztą jak wielki ofensywny potencjał drzemie w Lechu. Poznaniacy rozklepali wtedy Lechię niczym FC Barcelona. Na koniec trzeba jeszcze zwrócić uwagę na katastrofalną pracę arbitra. Lechici popełnili aż 26 fauli, ale połowy z nich nie było. Arbiter, który prowadził również ostatni finał PP nie czuł gry, nabierał się na symulki gości i odgwizdał każde przewrócenie. Daniel Stefański skompromitował się wczorajszym występem i powinien zostać odsunięty od prowadzenia kolejnych spotkań w Ekstraklasie.

Składy

1-4-2-3-1

Burić – Kędziora, Kadar, Kamiński, Douglas – Trałka, Dudka – Pawłowski (69.Formella), Hamalainen (74.Thomalla), Jevtić (61.Lovrencsics) – Robak.

1-4-2-3-1 przechodzące na 1-4-4-2

Marić – Wojtkowiak, Janicki, Maloca, Warzywniak – Łukasik, Borysiuk – Makuszewski (67.Mak), Mila (60.Bruno Nazario), Wiśniewski (46.Kuświk) – Buksa.

Statystyki meczu Lech – Lechia 2:1

Bramki: 2 – 1
Strzały: 11 – 9
Strzały celne: 7 – 3
Strzały niecelne: 4 – 6
Faule: 26 – 11
Żółte kartki: 2 – 2
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 2 – 4
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 1 – 3
Posiadanie piłki: 51% – 49%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<




8 komentarzy

  1. szulaj pisze:

    Droga redakcjo/ Analiza dotyczy meczu z Lechią a nie z FK Sarajewo. Proszę o poprawkę 🙂

  2. Stefan pisze:

    Jak Lech kryje strefą przy rzutach rożnych w sezonie 2015/16:
    1. Lech – Olimpia Grudziądz – 28 min rzut rożny dla Olimpii i Bućko strzela gola
    2. Lech – Legia – 94 min rzut rożny dla Legii i Żyro strzela gola
    3. Lech – Pogoń – 3 min rzut rożny dla Pogoni i Zwoliński trafia piłką w poprzeczkę
    4. Lech – Lechia – 75 min rzut rożny dla Lechii i Janicki strzela gola

  3. Stefan pisze:

    „Trałka zwiódł”. Ten co to pisał niech obejrzy mecz ponownie. To Profesor, który walczył za dwóch i był wszędzie. Owszem popełnił błąd w końcówce, ale bez jaj „zawiódł”. Jakby go nie było, to byłoby jak zwykle – wpierdol. A to co robił Pawłowski woła o pomstę do nieba. Jedno dobre zagranie – dziesięć złych. Redaktorek obejrzy mecz ponownie.

  4. RobertLech!!! pisze:

    Brawo za walkę do końca, cenne 3 pkt.

  5. Zyga75 pisze:

    Mnie martwi gra Kadara. Często nonszalancko zagrywa piłki. Słabo też skacze. Słabo gra teżJevtić. Traci dużo piłek. Co do sędziowania. Szkot sędziujący mecz Lecha z Sarajewem też co chwilę gwizdał, ale to co wczoraj robił Stefański, to przekracza wszelkie granice. Zawodnicy Lechii kładli się przy każdej okazji, a sędzia co chwilę dyktował im rzuty wolne. Takie sędziowanie wybija drużynę z rytmu. Tym większe słowa uznania dla Lecha za determinację i końcowe zwycięstwo.

  6. Zyga75 pisze:

    Jeszcze o Trałce. To nasz najlepszy i najważniejszy zawodnik.

  7. bernaldo pisze:

    @Zyga75 Kadar nonszalancko zgrywa piłki – Kadar każde zagranie do przodu ma przemyślane i dokładne do partnera tylko czasem nasi ofensywni piłkarze są zdziwieni że piłka idzie szybko do przodu a nie jest rozgrywana po obwodzie między obrońcami.

  8. Maver pisze:

    @Zyga75, Kadar słabo skacze? Przecie przy straconej bramce był trzymany przez Wojtkowiaka, a gdyby nasi ofensywni nie spali to z piłek zagrywanych przez Kadara mogłaby paść niejedna bramka. Co do oceny Trałki to może pan piszący tekst pomylił go z Dudką? Bo to nasz nowy DP miał bardzo dużo strat i nie wyrabia kondycyjnie przy takiej intensywności grania. Co do Pawłowskiego to chyba musi być jakaś rodzina (redaktora), bo przecież on w całym meczu nie miał ani jednego dobrego zagrania.