W Polsce nie potrafi się zarządzać sukcesem

W polskiej Ekstraklasie praktycznie co sezon dochodzi do sporej niespodzianki. Od dłuższego czasu nie było sezonu w którym do pucharów awansowałyby najlepsze polskie kluby lub najsilniejsze marki i w tym sezonie będzie podobnie. Latem 2017 nasz kraj na arenie międzynarodowej będzie reprezentowała Arka Gdynia na którą przed rozgrywkami 2016/2017 nikt nie stawiał.


Polska liga jest jedną z najbardziej nieprzewidywalnych lig piłkarskich w Europie, gdzie co sezon tabela wygląda dziwnie. Na Starym Kontynencie nie brakuje lig, które co roku w czerwcu zgłaszają do europejskich rozgrywek te same kluby. U nas jest zupełnie inaczej. W ostatnich latach poza Lechem i Legią do pucharów dostawały się drużyny tzw. jednego sezonu, które już w kolejnych rozgrywkach nie umiały utrzymać się na szczycie. Od lat poszczególne kluby mają problemy z zarządzaniem sukcesem. Często sukces nie prowadzi do zrobienia kroku naprzód tylko do co najmniej dwóch kroków wstecz, a radość po sukcesie jest bardzo, bardzo krótka.

W ubiegłym sezonie do pucharów awansowały ekipy Piasta Gliwice, Zagłębia Lubin oraz Cracovii Kraków, czyli drużyny na które przed rozgrywkami 2015/2016 mało kto stawiał. Żaden z tych klubów nie umiał zarządzić sukcesem sportowym i zbudować na jego bazie czegoś trwałego. Cała ta trójka szybko odpadła z europejskich pucharów, jeszcze szybciej z Pucharu Polski, a teraz broni się przed spadkiem z ligi. Z wicemistrza Polski nie zostało już kompletnie nic. Nie ma liderów tamtej drużyny, nie ma trenera, a sam Piast Gliwice to teraz jeden z głównych kandydatów do spadku. Po zeszłorocznym sukcesie wszystkie te zespoły zamiast zrobić krok naprzód zrobiły dwa kroki w drugą stronę.

To oczywiście nie koniec klubów, które po sukcesie cofnęły się w rozwoju. O zdobywcy Pucharu Polski 2014 na Stadionie Narodowym w Warszawie, czyli o Zawiszy Bydgoszcz pewnie wszyscy już zapomnieli. Czołowe drużyny sezonu 2014/2015, a zatem Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław w kolejnym 2015/2016 broniły się przed spadkiem. Śląsk Wrocław do teraz broni się przed degradacją podczas gdy Jaga, choć wyszła z kryzysu, niebawem znów może wpaść w dołek, bowiem po tym sezonie Białystok opuści Michał Probierz i nie wiadomo co stanie się z najlepszymi piłkarzami tego klubu.

W ostatnich latach w poważne turbulencje w sezonach po byciu w ligowej czołówce wpadł też Ruch Chorzów. Najpierw zdobywał medal, by w kolejnych rozgrywkach bronić się przed spadkiem z Ekstraklasy. Swój kryzys po dobrym sezonie już wcześniej przeżywał także Piast Gliwice z Jagiellonią Białystok. Mało kto pamięta już chyba o Polonii Warszawa, natomiast Wisła Kraków z czołowego polskiego klubu dość szybko stała się ligowym średniakiem, którego latem 2017 już kolejny rok z rzędu zabraknie na arenie międzynarodowej.

10 lat temu wicemistrzem Polski został GKS Bełchatów, który obecnie błąka się w II-lidze, zaś o Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski dawno zapomniano, choć jej sytuacja różni się od tej, która jest teraz m.in. w Zagłębiu Lubin, Piaście Gliwice, Cracovii Kraków, Jagiellonii Białystok czy w Śląsku Wrocław, które nie umiały utrzymać się na szczycie oraz zarządzić sukcesem sportowym, by powtórzyć go w następnym sezonie. Od paru lat tylko Legii Warszawa udaje się po sukcesie osiągnąć podobny w następnym sezonie. Jakoś trzyma się też Lech Poznań, aczkolwiek po zdobyciu mistrzostwa w 2010 i 2015 roku w kolejnym roku zabrakło go w Europie.

Nie można jednak powiedzieć, że Kolejorz zaprzepaścił swój sukces sportowy do końca, gdyż jesienią 2010 bardzo dobrze zaprezentował się w europejskich pucharach, a jesienią 2015 roku zdobył w fazie grupowej Ligi Europy 5 punktów pokonując choćby Fiorentinę na wyjeździe. Dochodził również do finału Pucharu Polski, by w 2016 roku zdobyć jeszcze Superpuchar Polski. Na razie wiele wskazuje na to, że Jagiellonia Białystok po odejściu Michała Probierza może mieć problem, aby w kolejnym sezonie 2017/2018 być w ligowej czołówce. W jeszcze gorszej sytuacji jest Arka Gdynia.

Beniaminek ligi sensacyjnie i szczęśliwie wygrał Puchar Polski co daje mu możliwość gry latem w Europie. „Arkowcy” w tej chwili są w strefie spadkowej, zatem niewykluczone, że w eliminacjach Ligi Europy zaprezentują się jako I-ligowiec. Szanse na obronę Pucharu Polski w sezonie 2017/2018 będą mieli znikome. Jeśli Arka Gdynia spadnie z Ekstraklasy nie będzie pierwszym klubem, który po wywalczeniu Pucharu został zdegradowany z ligi. Kilkadziesiąt lat temu w identycznej sytuacji znalazła się Polonia Warszawa.

Problem co zrobić z chwilą radości, aby przedłużyć ją lub chociaż powtórzyć w kolejnym sezonie dosięga coraz to więcej klubów i to z dużych miast. Często następuje chwila radości po której szybko trzeba zejść na ziemię, bo z góry wiadomo, że za rok tak wesoło już nie będzie. Winne jest również samo nastawienie. Na przykład część polskich klubów traktuje europejskie puchary jako przygodę, a nie okazję do zrobienia kroku naprzód, zarobienia większych pieniędzy czy wypromowania się. Z takim myśleniem Ekstraklasa jest w Europie tam gdzie jest.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







42 komentarze

  1. J5 pisze:

    Dla mnie Lech też nie potrafi wyzyskać sukcesu. Nigdy nie zapomnę tego wstydu gdy np dwa lata temu jakieś koźlarki z pipidówy- bambrajewa ogrywały naszego Kolejorza na Bułgarskiej!!!. A czy ten ostatni frajersko przegrany puchar Polski nie jest pokłosiem tamtego mistrzowskiego sezonu, kiedy zarząd zamiast frajerów- piłkarzy pogonił trenera, zatrudnił szarlatana który z bandą piłkarzyków spierdzielił poprzedni sezon i być może ten, tracąc tak wiele punktów w lipcu i sierpniu?!!!.

  2. Marecki88 pisze:

    Krótko, zwięźle i na temat. My nie gonimy, to zachodnie ligi nam ” uciekają”

  3. siwus89 pisze:

    Zupełnie jak u nas,mistrzostwo a później długo długo nic.

  4. robson pisze:

    My też nie potrafimy niestety. Sukcesy z lat 2008-2010 zrobiły nam znakomity współczynnik w Europie dający nam przez kilka lat autostradę do grupy LE i wszystko spapraliśmy. A wystarczyło po prostu się nie kompromitować i ogrywać w Europie słabsze zespoły i bylibyśmy teraz w zupełnie innym miejscu – sportowo, budżetowo i marketingowo…

  5. Tadeo pisze:

    Prawda jest taka że jesteśmy zbyt biedni aby cokolwiek wojować w Europie.Co najwyżej Lech i Legia ze swoimi budżetami są w stanie co nie co ugrać. Chociaż też nie zawsze , czego przykładem niech będą wyniki Lecha w LE.z przed kilku lat.Moim zdaniem głównymi winowajcami takiej sytuacji są Prezesi klubów , dla których wyłącznie liczą się zyski finansowe , a nie sukcesy sportowe.

  6. undertheskin pisze:

    Dobry tekst, który trafnie podsumowuje naszą Ekstra-skopaną. Po udanym sezonie brak ambicji + wyprzedaż, bo przecież piłkarzyki czują się już tak wielcy, że chcą na zachód i to natychmiast, a jak nie to zagrają przeciw trenerowi. Chcecie mieć mocne polskie kluby w Europie, to włączcie sobie edytor w Football Manager. Mam 44 lata i raczej nie dożyję polskiego klubu w finale LM.

  7. babol pisze:

    Bida tak do końca nie tłumaczy tego jak kluby podchodzą do długofalowej polityki. Śmiem twierdzić, że większość klubów działa na zasadzie partyzantki. Co będzie to będzie, a powinno być odwrotnie. Przykład Cracovi, Piasta dobitnie pokazał, że od początku nie mieli pomysłu na puchary. Jeszcze to Zagłębie coś tam pokazało, ale co z tego jak nie potrafili pójść za ciosem i w następnym sezonie dostać się do pucharów. Mieć przynajmniej możliwość ponownego sprawdzenia się w Europie, pogrania. Skoro taki Probierz mówi, że puchary to pocałunek śmierci to nie mam pytań.

  8. KrewIHonor88 pisze:

    Czołowi lokalni klakierzy jednak uważają, że się potrafi. Przecież tylko pech przeszkodził Lechowi dwukrotnie skonsumować mistrzostwo.

  9. John pisze:

    Sukces obojętnie którego zespołu z naszej ligi to coś rzadko spodziewanego.Raz na 20 lat,Legia awansowała do LM a kasę wydała zanim ją jeszcze dostała.Biedna jest ta nasza liga to o jakim sukcesie mówimy.Grupa LE przynajmniej to dla wszystkich klubów sukces.Ok 5 mln euro wpadnie na nasze warunki wow ale kasa.

  10. Markos pisze:

    Dopuki najlepsze kluby nie zbuduja sobie marki w Europie (nie wiem czy dozyje) trzeba sobie radzic z takim kapitalem jaki mamy. Natomiast trzeba zreformowac lige bo eksperyment ESA 37 jak widac nie poprawil jakosci ligi a tylko jej atrakcyjnosc. Moim zdaniem zwiekszyc lige do 18 zespolow i bez eksperymentow na podzialy. Natomiast tak ustawic grafik spotkan by zespoly wystepujace w Epucharach, w lidze zaczynaly swoje mecze ze slabszymi przeciwnikami.

  11. JR (od 1991 r.) pisze:

    W takich przeciętnych klubach ten niespodziewany sukces zespoły zawdzięczają b. często zawodnikom, którzy ciągną grę. Mają oni coś do udowodnienia, pewną ambicję. Po odniesieniu sukcesu często ci zawodnicy odchodzą, bo wypromowali się i nie chcą już gra na naszym podwórku. Z reguły to za takim sukcesem nie stoi dobra organizacja, mądra polityka transferowa, myśl szkoleniowa etc. Tylko mobilizacja niektórych graczy. On robią wynik, znikają i nikt ich nie potrafi zastąpić. Cracovię ciągną Rakels, Piasta Vacek z Mrazem, wyniki Jadze robił Vassiljew, a obecnie Sheridan.

  12. Ekstralijczyk pisze:

    Przemyślane transfery , w miarę szeroka kadra (zmiennicy o nie wiele gorszym poziomie gry od podstawowych zawodników) , utrzymywanie kluczowych graczy oraz do tego odpowiedni trener z zarządem.

    To jest między innymi podstawa , aby klub mógł się rozwijać.

  13. 07 pisze:

    Aby Lech mógł grać w pucharach co rok musi spełnić 2 podstawowe warunki. 1 – Utrzymać skład i go sukcesywnie wzmacniać. 2 – Zaproponowac zawodnikom takie pieniądze, aby opłacało im się zostać. Niestety na dziś obu warunków nie jest w stanie spełnić. Dlatego w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Rutkowski o tym wie i będzie nadal sukcesywnie rozbudowywał Wronki czy Popowo dla Akademii. Zarząd Lecha w ostatnim roku zrobił wiele in plus. Wyniki tego przyjdą. Pytanie czy już w tym sezonie?

  14. kocianJanTratatam pisze:

    2010 i 2015 to świetne przykłady jak i w Poznaniu nie umiano i żadnych wniosków nie wyciągano.

  15. Mateo pisze:

    Najlepszym przykładem tej tezy jesteśmy my. Nasz Lech nie jest w czołówce raz na ileś lat jak ww. kluby. Mimo to jego gra w pucharach też jest często przygodą w dodatku krótką. Niestety, ale jestesmy przykładem jak można być czołową siłą ligi co roku mieć problemy z grą w kwalifikacjach LE lub chociażby miejsce premiującym te kwalifikacje. Jesteśmy Arsenalem tej ligi. Niby lepsi od wielu, ale zawsze czegoś brakuje, zeby być najlepszym.

  16. Pan Pyra pisze:

    Z przykrością muszę stwierdzić że w Polsce jest tylko jeden klub ktory w ostatnich latach potrafił pomóc i skorzystać z sukcesu i jest to Legia.
    Dodatkowo za czasów panowania Koralika klub co roku ryzykował wydając sporo kasy, ale za każdym razem udawało sie coś ugrać.
    Nas można śmiało zaliczyć do zespołów ktore nie potrafią pomóc szczęściu, przykładem ostatnie mistrzostwo, które miało nas wystrzelić na inna orbitę, co sie stało pare tygodni po, wie każdy z nas.
    Wiec tym artykułem strzelamy sobie sami w stopę.
    Bo w niczym nie jesteśmy o wiele lepsi od takiego Piasta.

    • robson pisze:

      Najłatwiej jest powiedzieć, że trzeba ryzykować. Ale to jest loteria – albo się uda, albo nie. Cupiał przez lata w Wiśle ryzykował, łożył mnóstwo kasy, ale nie było LM i w końcu wszystko jebło. Legia ryzykowała, ale przyfarciła w losowaniu i dzięki LM ledwo wyszła na zero. A gdyby nie miała farta w losowaniu i nie byłoby LM to wpadłaby w poważne tarapaty finansowe i mogłaby nawet podzielić los Wisły.

      Wieczne zadłużanie się i życie ponad stan to droga donikąd. Kiedyś to wszystko trzeba spłacić, a nie ma gwarancji, że oczekiwane sukcesy przyjdą i będzie za co. Tak się bawić można gdy ma się za sobą dużego inwestora, a w polskiej piłce póki co takich nie ma.

    • sebra pisze:

      @robson – ostatnio rzadko się wypowiadam, ale jak słyszę, że komuś się udało w pucharach dzięki szczęściu w losowaniu, a nam nie to aż się we mnie gotuje. Pamięć ludzka jest krótka, więc może warto sobie pewne fakty przypomnieć, a mianowicie:
      – do sezonu 2012/13 startowaliśmy ze współczynnikiem 22,483 punktu,
      – do sezonu 2013/14 startowaliśmy ze współczynnikiem 23,650 punktu,
      – do sezonu 2014/15 startowaliśmy ze współczynnikiem 17,275 punktu.
      W trzech sezonach z rzędu mieliśmy współczynnik gwarantujący rozstawienie we wszystkich rundach eliminacyjnych co oznaczało, że gdybyśmy choć trochę pomogli szczęściu to kto wie może 3 razy z rzędu moglibyśmy grać w grupie Ligi Europy. Niestety nie daliśmy rady, a gdybyśmy dali radę to oprócz wymiernych korzyści dla nas takich jak pieniądze, doświadczenie i budowanie marki w Europie mogliśmy zdobyć punkty, które być może przesunęłyby naszą federację bliżej 15 miejsca, które to uprawnia do wystawienia dwóch drużyn w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
      Oczywiście awans do grupy Ligi Mistrzów to wypadkowa szczęścia w losowaniu, udanych transferów i dyspozycji dnia, ale jak ostatnie sezony pokazują na przykładzie Legii nawet jeśli nie uda się wejść do grupy LM to łatwiej jest awansować do grupy Ligi Europy startując w eliminacjach Ligi Mistrzów niż przebijać się przez 3 lub 4 rundy eliminacji Ligi Europy, które zazwyczaj burzą plan przygotowań do rundy jesiennej.
      Co do zadłużania się i życia ponad stan to zgadzam się, że zazwyczaj jest to droga donikąd, ale załóżmy sobie, że w klubie przyjęliby taką strategię, że raz na dwa sezony chcą żeby drużyna zagrała na wiosnę w Lidze Europy, bo na budowę drużyny o takim potencjale nas stać, a po wypromowaniu tych zawodników w Europie robi się wyprzedaż i uzyskane środki inwestuje w nowych graczy oraz wprowadza kolejne pokolenie młodzieży. Mając w pamięci to jaką mieliśmy sytuację wyjściową 5 lat temu (czytaj współczynnik w pucharach) i stosując taką strategię jak powyżej opisałem to jak myślisz dziś bylibyśmy w lepszym czy gorszym położeniu niż jesteśmy?

    • franz pisze:

      Bardzo dobry komantarz @sebra.
      Od siebie dodalbym tylko,ze tzw szczesliwe losowanie trzeba jeszcze umiec wykorzystac.Kotos powie,ze tacy przeciwnicy jak:Zargilis,Stjernan…albo ostatnio Arka nie byly szczesliwym wyborem?Wciaz nie moge zrozumiec dlaczego az tyle razy dawalismy doopy ;-(

    • robson pisze:

      @sebra
      Patrz na mój post wyżej z 10 maja 2017 o 19:28. Wszystko o czym piszesz już wcześniej napisałem.

      Nie ma co porównywać losowania wczesnych rund Ligi Europy do losowania IV rundy el. LM. Tam naprawdę trzeba mieć farta. Legia miała farta, bo (1) odpadł sensacyjnie Olympiakos i przesunęła się do grona rozstawionych, (2) trafiła wśród nierozstawionych na najsłabszego możliwego rywala (a mogła na takie Dinamo Zagrzeb czy Kopenhagę i byłaby pewnie bez szans w tamtej formie).

    • sebra pisze:

      @robson – szczerze mówiąc nie zauważyłem Twojego wpisu z 10 maja 2017 o 19:28, a widzę że wbrew pozorom mamy podobne zdanie.
      Co do losowania LM dzięki, któremu Legia miała szansę wejść do grupy to też się zgadzam, że mieli sporo szczęścia, ale umniejszanie ich sukcesu tylko do stwierdzenia, że gdyby nie losowanie to nie mieliby szans na grupę LM jest zaklinaniem rzeczywistości. Patrząc z perspektywy paru lat w czasie których regularnie grali w grupie LE to zbudowali sobie współczynnik, który dawał im szansę na końcowy sukces i szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że mieli okazję wykorzystać go już w tym sezonie. My po mistrzostwie w 2015 roku nie mieliśmy takiego komfortu jak rozstawienie w III rundzie eliminacji LM i wszyscy wiemy jak to się skończyło.
      Jak już kiedyś pisałem sam współczynnik nie zapewnia awansu, ale jeśli nie potrafimy korzystać z ułatwień jakie on daje to nie miejmy pretensji, że jesteśmy w takim miejscu w jakim jesteśmy. I dotyczy to nie tylko Lecha, ale również naszej ligi, która mimo coraz większych nakładów finansowych ma problem żeby wystawić więcej niż jedną maksymalnie dwie drużyny przyzwoicie punktujące w pucharach. Dla przypomnienia powtórzę tylko to co już niedawno napisałem pod jednym z artykułów, a mianowicie jeśli zrobimy ranking za ostatnie 3 lata w czasie których nasza federacja uzbierała 14,125 punktu to strata do 15 miejsca (dwie drużyny w el. LM) wynosi 2,375 punktu, a strata do 12 miejsca (dwie drużyny w el. LM i zdobywca PP w grupie LE) wynosi 3,275 punktu. Teoretycznie jest o co walczyć w dwóch kolejnych sezonach, ale niestety trzeba się poświęcić i przyłożyć do eliminacji jak należy, a ewentualne straty punktowe w lidze jeśli reforma się utrzyma odrabiać wiosną. Wbrew pozorom w eliminacjach można dobrze zapunktować co pokazał choćby sezon 2015/16 kiedy nasze kluby zdobyły 3,750 punktu (bilans tych eliminacji to 14 zwycięstw, 2 remisy i 4 porażki).

    • robson pisze:

      @sebra
      Jasne, że Legia zapracowała na to wszystko rankingiem, ale z tego co mówi Mioduski ten błyskawiczny postęp sportowy w ostatnich był okupiony wielkim ryzykiem i do tego się odnoszę. Ostatni rok naprawdę grubo przepłacali i tylko ta LM uratowała ich przed poważnym finansowym tąpnięciem. A przecież niewiele brakło, a ich tam w ogóle by nie było i mieliby problem.

      My kilka lat temu mieliśmy dużo lepszą pozycję wyjściową niż Legia i wcale nie musieliśmy ładować jakiejś wielkiej kasy. Wystarczyło zatrudnić porządnego trenera, który nie przegrywałby z amatorami i z roku na rok grając w LE moglibyśmy robić postęp i rozwój klubu sam by się napędzał.

    • Pan Pyra pisze:

      Ciekawa wymiana zdań.
      Pamiętajcie że pieniądze za ten rok gry w pucharach dopiero będą wypłacane a wiec z tego co sie orientuje to Legia z LM dostanie ponad 20 mil€
      Zaryzykowali i się opłaciło, co do szczęścia w losowaniu, to nie szczęście to ryzyko inwestycji ostatnich lat oraz ciągła gra w Europie i nabijanie rankingu.
      Kto nam zabronił tak zrobić, mieliśmy świetna pozycje wyjściowa po ostatnim mistrzostwie i wszystko zniweczyliśm.
      Prezio mówi coś o roku 2020, że może bedzie nas stać na graczy których teraz Legia kontraktuje, no to o czym mowa a do LM droga bedzie za kilka lat bardzo trudna.

  17. inowroclawianin pisze:

    Te spadki jakosci sportowej to przez brak stabilizacji w zespolach, ciagle zmiany trenerow i wyprzedaze zawodnikow, glownie tych najlepszych jak również zbyt wąskie ławki. Wiadomo, o kasę chodzi. Nasze kluby sa za biedne a prezesi lubia szybka kasę z transferow do innych klubów i potem tak to wygląda. Ktos pogra rok czy pol dobrze to od razu jesy wypychany z klubu. Najbardziej zostaly u nas spaprane lata 2008-2010 i tamten sukces. Gdyby nie to, dzis bylibysmy przed Legia i sportowo i finansowo, no ale zmienil sie zarząd i gowno mamy, zaczynamy od nowa.

  18. JR (od 1991 r.) pisze:

    Z tym ryzykiem to jest tak. Boisz się kupić towar za wyższej półki, na który stać cię ale z trudem, więc kupujesz tandete licząc, ze się nie posypie. To co pisaliśmy już nie raz, czasami trzeba wysuplac dodatkowy grosz i podwyższyć wartość zespołu i nie męczyć się z polprofesjonalistami. Czy nie lepiej ściągnąć kogoś przydatnego niż płacić 3 lata takiemu Dudce?

    • inowroclawianin pisze:

      Dokładnie, a w dodatku ten Dudka nawet nie gra. To chyba maskotka drużyny….

  19. Prezesik pisze:

    Nie zgodzę się z tym, że skład trzeba utrzymać i go wzmacniać żeby grać w Europie. Lech należy do klubów w których nie ma ludzi nie do zastąpienia. Jeśli pojawia się dobra oferta to nie ma nad czym się zastanawiać. Po to mamy akademię i dobrze rozwinięty scouting żeby było kim zastąpić wyróżniających się zawodników.

    • inowroclawianin pisze:

      No teraz to Cię fantazja poniosla. Są tacy zawodnicy, ktorych zastapic się nie da, np. Lewy. Dzis brakuje nam takiego klasowego napadziora na puchary. Jak sprzedajesz do oslabiasz zespol a na puchary trzeba się wzmacniac. Zobacz tirowka jaka byla mocna z Nikoliciem, be7esiem i tym trzecim, a jak grają bez nich. Zawodnicy z akademii nie są gotowi z marszu by grac na europejskim poziomie, muszą się ograc, a na to trzeba czasu, a i tak nie wiadomo czy poszczegolny wypali. Na puchary trzeba zawodnikow na dana chwilę, gotowych na większe wyzwania.

  20. CzyWyMacieZgorem? pisze:

    Pierdolicie o tym że nie ma kasy i że trzeba nie wiadomo jak bardzo ryzykować.

    Problem w całej Polsce jest taki że:

    1. Za dużo kasy jest przejadane na piłkarzy działaczy i piłkarskie eksperymenty które nie są tej kasy ważne – przykłady Sisi, Głowacki, Brożek, kiedyś w Koronie był Korzym itp. Piłkarzy z którymi nie osiągnie się sukcesów w Europie a swoje kosztują bo wiadomo i trzymaja miejsce w składzie.

    2. Czesi jakoś grają z powodzeniem w Europie i budżety są porównywalne

    3. 12 z 16 obecnych jest w ekstraklasie tylko dlatego bo są podłączeni do finansowej kroplówki z C+ niektórym to wciąż za mało i jest druga kroplówka finansowa z budżetów miast.

    4. Tylko zmniejszenie ligi do 12 zespołów gramy 22 kolejki potem podział na grupy tak jak teraz bez podziału pkt i następne 2 rewanżowe kolejki ( 10 meczy. W sumie 32 kolejki pomogą uzdrowić naszą ligę. Większe wpływy od sponsorów z C+ bo mniej drużyn większa konkurencja na rynku piłkarskim – piłkarze zejdą z cen z zarobkami a także większa konkurencja w 1 lidze.

    5. Tylko najstabilniejsze finansowo zespoły powinni awansować.

    6. Koniec z przekretami licencyjnymi dawać po minus 15 pkt z paragrafu odrazu wszystkim bez wyjatku albo płacą albo spadają do 1 ligi a nie ciągle życie na kredyty i albo się uda albo nie.

    • inowroclawianin pisze:

      A co, moze mamy wielką kase? Taka by byla gdyby Rutki wpompowali od siebie i zaryzykowali z transferami i wtedy awans do lm i kasa by byla. Zmniejszenie ligi nic nie da. Co do reszty mogę sie zgodzić. Grajki czrsto sa przeplacone.

    • franz pisze:

      Ad p.4 – mnie tez sie podobalo takie rozwiazanie ale gdzies wyczytalem,ze nie ma zgody wszystkich grajacych obecnie w ESA37 klubow.Moze gdyby spadkowiczom zagwarantowano przez rok wspomaganie budzetem ESA dali by sie przekonac…Z reszta w 100% sie zgadzam.

    • sebra pisze:

      @CzyWyMacieZgorem? – w pełni zgadzam się z tym wszystkim co napisałeś, ale niestety nikt dobrowolnie się od kroplówki jaką jest kasa z C+ nie odetnie, dlatego będzie to co jest albo liga zostanie powiększona do 18 drużyn.
      @inowroclawianin – jeśli chodzi o wielką kasę to regularna gra w grupie LE pozwoliłaby stopniowo powiększać budżet i zatrudniać coraz lepszych zawodników, a wysoki współczynnik mógłby spowodować, że uniknęlibyśmy niewygodnych rywali w walce o fazę grupową. Finansowo też nie ma co porównywać, bo Mistrz Polski według ostatniego podziału może liczyć na wpływy od Ekstraklasy na poziomie ok. 15 mln zł, a sam udział w fazie grupowej LE to premia od UEFA na poziomie ok. 10 mln zł (2,6 mln euro). Ponadto obecny format rozgrywek (ESA37) jak widać po Legii umożliwia skuteczne rywalizowanie w europejskich pucharach i walkę o najwyższe miejsca w lidze.
      Co do ligi i jej zmniejszenia to degradacja paru zespołów z ekstraklasy mogłaby pozytywnie wpłynąć na resztę drużyn, które nie mają pomysłu na rozwój i przejadają tylko kasę, a od strony czysto sportowej mniejsza ilość spotkań w fazie zasadniczej to mniejszy margines błędu dla drużyn, które chcą walczyć o najwyższe lokaty. Jeśli ktoś nie potrafi regularnie wygrywać w lidze to tym bardziej nie ma co liczyć na to, że będzie potrafił to robić w europejskich pucharach gdzie poziom sportowy jest wyższy.

  21. CzyWyMacieZgorem? pisze:

    Jest jak widzę problem kasy … podzielone opinie czy mamy czy nie mamy kasy a jak mamy czy mamy za mało itd itp.
    Panowie/Panie

    Porównajmy po prostu budżety ale nie z zachodnią liga nie z Manchesterem City tylko budżety w naszej lidze i w naszym regionie Czechy Słowacja Węgry Bługaria. Taki cytat poniżej

    Klub w którym najlepsi piłkarze zarabiają nieco ponad 10 tys. euro miesięcznie, znów zawstydził najlepszy polski zespół. Dla Viktorii Pilzno udział w tej edycji Champions League będzie drugim w ostatnich 3 latach, czyli nie ma mowy o przypadku. Właściciel klubu Tomas Paclik opowiada w „Tygodniku Przeglądu Sportowego” na czym to polega.

    Można można… Lecha budżet w porównaniu do Arki Gdynia Jagieloni Piasta Śląska Wrocław Zagłębia i innych przypadkowych pucharowiczów europejskich – Tutaj trzeba zrobić porównanie…

    Na co na kogo na jakich piłkarzy wydajemy pieniądze jakie płacimy wypłaty itd.
    Kto u Nas walczy a kto jest na emeryturze tylko dlatego że zarząd i menadżerowie mają układy.

    Reasumując jeśli każdy zespół piłkarski w naszej Lidze zrobiłby taki audyt finansowy to byłby poważne zmiany… ile co okienko jest ściągane piłkarskiego szrotu który podpisuje kontrakt i gra 200 min na rok.

    Ale business się kręci kasa wydana prowizje są i jest OK. No nie.

    Lepiej sprowadzić 2 dobrych aby podnieść wartość drużyny niż 4 cieniasów i płacić im i dalej być na tym samym poziomie.

    Dalej idąc tym rozumowianiem zarządy boją się buntu stąd wymyślanie i pierdolenie o Kominach płacowych… A czy w Realu ktoś się buntuje na to ile zarabia Ronaldo…

    Jak komuś się nie podoba polityka klubu no problem rozwiązujemy kontrak za porozumieniem stron i dziękuję.
    Jak nie chce to gra w rezerwach ale tutaj trzeba być twardym huyem robionym a nie miękkim.

  22. babol pisze:

    W Polsce jest dziwne przekonanie, że jak ktoś jest z importu to od razu lepszy. Z reguły taki zawodnik zarabia na starcie niezłe sianko. To moim zdaniem zaburza system płac. Skoro nasze chłopaki zaczynają lepiej grać, to z biegiem czasu się szanują. Liczą na ogromne wpływy. Pytam się z jakiej racji Litwin, który u siebie był niezłym zawodnikiem zarabiał u siebie 5 tysięcy złotych, w Polsce dostaje np. 20 na starcie. W drugą stronę jest podobnie. Niezły polski piłkarz inkasuje 20 tysięcy złotych co miesiąc. Kopnie kilka razy prosto piłkę i żąda od razu 5 dyszek, a jak nie to idzie do zagranicznego klubu gdzie dostaje 100 tysięcy pensji. Z podkulonym ogonem z reguły wraca do kraju po roku i na starcie dostaje pensję na poziomie 5 dyszek. Skoro sobie nie poradził za granicą w klubie o zbliżonym poziomie co u nas to widocznie nie zasłużył na takie apanaże, ale i tak je otrzymuje. Od lat obserwuje ten proceder i normalnie ręce się załamują. Jak tymi cenami szastają na prawo i lewo. Windują kontrakty nieudacznikom. Sami później się dziwią, że popadają w tarapaty finansowe. Ktoś mi powie, że bez ryzyka nie ma sukcesu. Owszem ma rację, ale jeśli już płacić konkretne pieniądze to piłkarzowi, który coś potrafi ma motywację. Po co nam koleś, który wybił się na 1 dobrym sezonie i odcina przez lata kupony bo tak może, wolno.

  23. inowroclawianin pisze:

    Sebra – tak bylaby kasa pod warunkiem ze graliby tam co roku i zachodzili do dalszych faz, ale na to trzeba wiekszych inwestycji niz obecnie. Trzeba by bylo robic takie transfery jak poprzedni zarząd i miec szeroką ławkę. Oczywiście jestem za tym by karac kluby za nieprofesjonalizm, niespelnianie wymogow itp. Jednak nie jestem za zmniejszeniem ligi bo to poziomu nie podniesie.

  24. stowoda pisze:

    Akurat tak się ciekawie składa że w sporcie nie wszystko zależy OD BEJMÓW (klasyczny przykład to Wojtek Fortuna i jego skok).
    W piłce taki np Wojciechowski inwestował,nie żałował kasy , miał za doradce nawet Lubańskiego, miał niezłych graczy i…. kiszka.
    Dobrym przykładem jest za to Borussia Dortmund która wyszła z niesamowitych długów, oparła się mocno na „liczeniu pieniędzy” i… wiemy gdzie teraz jest.
    W pewnym sensie Polska to Polska i akurat w piłce nożnej klubowej jesteśmy „sto lat za Murzynami”. I tak jest i lekarstwa no to długo nie wymyślimy.

    • 07; pisze:

      No właśnie – podajesz przykład Dortmundu,a jak Rutkowski ”liczy forsę” to od razu wiara jedzie po nim jak po kobyle…. Dortmund przede wszystkim ma bardzo dobry współczynnik transferowy gdzie pomyłki są wyjątkiem.

    • robson pisze:

      Wojciechowskiemu to akurat zabrakło przede wszystkim cierpliwości.

    • inowroclawianin pisze:

      Jest lekarstwo, wieksza kasa i dobre szkolenie mlodziezy.

    • sebra pisze:

      @07 – jest pewna zasadnicza różnica między nami a Dortmundem, bo w Dortmundzie „liczą forsę” i potrafią zrobić wynik sportowy, który umożliwia im dalszy rozwój, a Rutkowski tylko „liczy forsę”, bo efektów sportowych za bardzo nie widać i możliwości dalszego rozwoju również.
      @inowroclawianin – dość dobrze szkolimy młodzież, a większa kasa czeka na polskie kluby za udział w europejskich pucharach tylko trzeba umieć po nie sięgnąć. Bardzo możliwe, że reforma na przyszły sezon zostanie utrzymana, więc nie widzę problemu żeby jesienią wycisnąć z ewentualnego udziału w europejskich pucharach tyle ile się da, a w lidze ogrywać młodzież, która nawet jeśli odbiega poziomem to jest tańsza w utrzymaniu niż zawodnicy pokroju Makuszewskiego czy Pawłowskiego. Myślę, że takie ryzyko możemy i jeśli będzie taka okazja powinniśmy podjąć, a gdyby się nie udało to w celu ratowania budżetu zawsze możemy kogoś sprzedać jak to robiliśmy do tej pory.

  25. inowroclawianin pisze:

    robson – no właśnie, Wojciechowskiemu zabraklo cierpliwosci, za dlugo w tej Polonii nie byl, a silny zespol tworzy sie latami i tu przyklad Lecha czy Lechii. Od momentu awansu do Ekstraklasy do momentu zdobycia MP w 2010 trochę wody w Warcie uplynelo. Lechia tez dlugo juz czeka a jeszcze w pucharach nie grali. W pilce dużą rolę odgrywa czas.

  26. inowroclawianin pisze:

    @sebra, aby wycisnac w pucharach ile się da i pokazac z dobrej strony, poprawic wspolczynnik to musimy sie wzmocnic kilkoma dobrymi zawodnikami, to juz zalezy od zarzadu. Oczywiście, tez jestem zdania ze jak jacys starzy wyjadacze sa bez formy to lepiej dac szansę mlodym wilkom by się pokazaly. Tak jak ostatnio Puchacz, czy Tomczyk.