Czerwiec nigdy nie oznaczał nudy

Czerwiec jest jednym z nielicznych miesięcy w roku w którym Lech Poznań przeważnie rzadziej rywalizuje o stawkę, choć kibice na nudę nie narzekają. Transfery, rywalizacja juniorów w Mistrzostwach Polski, a w drugiej połowie miesiąca sparingi + losowanie europejskich pucharów jeżeli Kolejorz oczywiście bierze w nich udział. To wszystko sprawia, że w naszym klubie w czerwcu jest zwykle bardzo ciekawie.


Miesiąc czerwiec 2017 zapowiada się jeszcze bardziej interesująco niż w poprzednich latach. 4 czerwca Kolejorz zakończy sezon, później o awans do II-ligi będą walczyć rezerwy, dwie grupy juniorów zagrają o Mistrzostwo Polski, w między czasie nie zabraknie transferów, a w drugiej połowie miesiąca odbędzie się Euro U-21 z udziałem lechitów + losowanie europejskich pucharów o ile oczywiście Lech Poznań do nich awansuje. Jeśli tak się stanie wtedy najprawdopodobniej już w czwartek, 29 czerwca rozpocznie meczem w Lidze Europy nowy sezon 2017/2018.

Na razie wciąż trwa sezon 2016/2017, który dobiegnie końca za 3 dni. Wielu kibiców nie robi sobie wielkich nadziei związanych z ostatnim spotkaniem 4 czerwca. W poprzednich latach było trochę inaczej. 7 czerwca 2015 roku Lech Poznań zdobył 7 tytuł Mistrza Polski w swojej historii. W pamiętnym spotkaniu 11 czerwca 2004 roku sięgnął za to po Superpuchar Polski, który przy okazji niedawnego pojedynku z Wisłą Kraków szerzej opisywaliśmy. Co jeszcze ciekawego wydarzyło się w historii Lecha Poznań w czerwcu? Dokładnie 13 lat temu 1 czerwca Lech Poznań zdobył w Warszawie krajowy puchar.


Kilkanaście lat wcześniej pod koniec mistrzowskiego sezonu 1992/1993 dnia 2 czerwca Lech Poznań zremisował z Legią Warszawa 2:2 mimo dwukrotnego przegrywania. Kilkanaście dni później okazało się, że ten remis był niezwykle cenny, bowiem dał Kolejorzowi tytuł Mistrza Polski.

Wcześniej 3 czerwca 1984 roku zmierzający po mistrzostwo Lech Poznań w obecności 30 tysięcy widzów pokonał Ruch Chorzów 3:1. Czerwiec sprzyjał też do pokonania Legii Warszawa 2:0 późną wiosną 1988 roku, kiedy Lech Poznań sięgnął dodatkowo po Puchar Polski ogrywając w finale właśnie „Wojskowych”. Pięć lat wcześniej dnia 5 czerwca również udało się pokonać tego rywala i to po golu w 90. minucie Józefa Adamca. Za to 6 czerwca 1998 roku po hat-tricku Piotra Reissa lechici rozbili na Bułgarskiej legionistów 3:0, którzy przez tamtą porażkę nie awansowali do europejskich pucharów.

Z ciekawszych, czerwcowych meczów, które mogą pamiętać kibice 9 czerwca 2005 roku Lech Poznań wygrał u siebie z Wisłą Kraków 3:1 mimo przegrywania 0:1. Jeszcze później, bo 10 czerwca, aczkolwiek 1981 roku Kolejorz znów znalazł sposób na Legię pokonując ją 2:0. Jak pokazuje historia „niebiesko-biali” wyjątkowo upatrzyli sobie ogrywanie warszawian w czerwcu już na samym finiszu ligi. Następnie już 13 czerwca w drodze po mistrzostwo 1992 lechici zremisowali na Bułgarskiej z Widzewem Łódź 3:3. Kilka lat wcześniej 13 czerwca 1984 roku domowy remis z Pogonią Szczecin 1:1 dał nam drugi tytuł mistrzowski w historii. Tamto starcie z nielubianymi oraz niewygodnymi „Portowcami” zgromadziło na stadionie 40 tysięcy ludzi.

Jeszcze dalej w czerwiec, a konkretnie 14 dnia tego miesiąca w Pucharze Intertoto ekipa Kolejorza rozgromiła na wyjeździe duński klub Odense aż 5:1. Natomiast 19 czerwca 1984 roku Lech Poznań zdobył Puchar Polski po rozgromieniu Wisły Kraków 3:0. 20 czerwca 1948 roku miał z kolei miejsce pamiętny mecz Lech Poznań – Legia Warszawa zakończony naszym triumfem 5:4. 23 czerwca 1988 roku Lech Poznań zdobył krajowy puchar po ograniu w karnych „Wojskowych” o czym wspomnieliśmy już wyżej. Jeszcze później oficjalnych meczów Kolejorza nie brakowało, a tym bardziej w Pucharze Lata zwanym Intertoto. Mimo wszystko tamte czerwcowe spotkania nie miały już większej historii. Co najwyżej warto jeszcze wspomnieć o boju 30 czerwca 1990 roku. Wtedy Lech wygrał w PI na wyjeździe z Bnei Yehuda 4:2 prowadząc 4:0. Wszystkie gole Izraelczykom wbił Andrzej Juskowiak.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







7 komentarzy

  1. Bolek pisze:

    Nie miałbym nic przeciwko gdyby w niedzielę zdarzył się Cud na Wschodzie – goście zwyciężają nad Legią i Jagą :))

    • 07; pisze:

      Dwa cudy w jednym dniu? hahahaha. Jeden cud nad Wisłą był. Nic nie wskazuje na kolejny, a tym bardziej jeszcze jeden w tym samym dniu.

    • Mary pisze:

      A ja nie chcę cudu. Chce tylko, żeby Lech wreszcie wygrał z Jagą. Żeby ta banda skłóconych grajków zrobiła coś dla nas. Na to co się wydarzy w Warszawie wpływu żadnego nie mamy, możemy tylko wygrać mecz i poczekać na wynik – my skończymy pierwsi, na Ł3 na pewno coś odpalą i będzie opóźnienie 🙂

    • Lechita62 pisze:

      Nie uważam, że zwycięstwo Lechii w Warszawie jest zadaniem z serii mission impossible. Lechia i Legia to najlepsze zespoły grupy mistrzowskiej. Lechia nie straciła jeszcze bramki w rundzie finałowej, a z przodu na pewno będą jeździć na tyłkach, bo wiedzą, że nie wygrywając z Legią prawie na pewno nie zagrają w pucharach. Gorzej jeśli Lechia faktycznie w Warszawie wygra, a my zgodnie z najnowszą tradycją dostaniemy w czapkę w Białymstoku.

  2. Max Gniezno pisze:

    Na Łazienkowskiej jak będzie 1:0 to tak jakby było po meczu. Przerywanie gry , dyskusje, symulacje, race, kibice na murawie, oczywiście z pełną akceptacja gwizdka ,oficjeli PZPN, i radości redaktorów tv

  3. tylko tyle pisze:

    No jasne w Białystoku będą kibicować bez piro 😉

    • Max Gniezno pisze:

      Może w tym przypadku porównaj nie było ale przypomnij sobie finał PP w Bydgoszczy i karne gdzie na plecach Kotora było że 100 kibiców że wschodu.