Ostatni ligowy gol z wolnego? 11.09.2010
Podczas nadal trwających zimowych przygotowań do rundy wiosennej, piłkarze Lecha Poznań zdobyli w dotychczasowych sparingach łącznie 10 goli. Każda z tych bramek była właściwie inna od siebie, ale dwie padły w bardzo ciekawy sposób.
Przez wiele ostatnich miesięcy piętą achillesową Kolejorza były ofensywne stałe fragmenty gry z którymi Wielkopolanie mieli duży kłopot. O ile lechici ze strzelaniem bramek z rzutów karnych czy ostatnio nawet goli po rzutach rożnych nie mają już większych problemów, to rzuty wolne były jak dotąd dla „niebiesko-białych” utrapieniem. Zakończone wczoraj zgrupowanie w Hiszpanii pokazało jednak, że pod tym względem coś drgnęło.
Lech Poznań ostatnią ligową bramkę bezpośrednio po rzucie wolnym strzelił (uwaga!) 11 września 2010 roku, a więc bardzo, bardzo dawno. Wtedy w pojedynku Śląsk – Lech, który zakończył się naszą wygraną 2:1 wynik spotkania bombą z rzutu wolnego otworzył Sławomir Peszko (gola można obejrzeć -> tutaj). Od tamtej pory lechici mieli nie tylko problemy z wykonawcami rzutów wolnych, ale również z oddaniem celnych strzałów na bramkę rywala po nich.
Przed wspomnianym trafieniem Sławomira Peszki z rzutami wolnymi nie było jednak większego problemu, a z pewnością wielu kibiców pamięta jeszcze bramkę Semira Stilicia w meczu Lech Poznań – Legia Warszawa z sezonu 09/10 (ten gol można zobaczyć -> tutaj). Ta bramka także nie była wyjątkiem, bowiem jeszcze wcześniej z doskonałych uderzeń z wolnych słynął przecież Piotr Reiss.
To właśnie po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego legendarny snajper Kolejorza zdobył swojego setnego gola w lidze, zaś to trafienie można przypomnieć sobie -> tutaj. O tym, że „Rejsik” nie zapomniał, jak egzekwuje się rzuty wolne pokazał parę dni temu. W sparingu z Rumunami 41-latek kapitalnie przymierzył w samo okienko, natomiast parę dni później Kolejorz zdobył kolejną bramkę po rzucie wolnym co było dotąd niespotykane.
W niedzielę w ten właśnie sposób na listę strzelców wpisał się Kasper Hamalainen, a jego uderzenie z rzutu wolnego było nie gorsze niż Piotra Reissa (oba gole można obejrzeć -> tutaj oraz na tym skrócie -> tutaj. Bez wątpienia jest to dobry prognostyk przed rundą wiosenną w której rzuty wolne mogą stać się nową bronią walczącego o najwyższe cele Lecha Poznań.
Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com
>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<
Peszko soczyscie przyku*wil wtedy. Takich efektownych bramek potrzeba na Bulgarskiej
Mam nadzieję, że już w najbliższych meczach przełamiemy się i padnie jakaś bramka z wolnego.
Dla wielu piłkarzy- mur stworzony z piłkarzy przy rzucie wolnym jest przeszkodą nie do przejścia. Natomiast piłkarze z dobrą techniką lub ”młotem” w nodze potrafią wykorzystać mur jako zasłonę dla bramkarza.
W tym sezonie jest jeszcze sporo do poprawienia jeśli chodzi o rzuty wolne. Nie tylko nie zdobyliśmy gola bezpośrednio, ale nawet nie było trafienia po wrzutce z wolnego.
Co więcej po rzutach wolnych w tym sezonie straciliśmy 4 gole (Jagiellonia,Lechia,Podbeskidzie,Śląsk).
No to ja jeszcze dodam swoje BINGO… I dziwne, ze tak niewielu to zauwaza.
OTOZ, Lech w ogole ma chyba najnizsza liczbe wolnych w lidze. DLACZEGO?
Ano dlatego, ze albo im zabronil trener, albo posiada tak drewnianych, malo odwaznych, dynamicznych i WYSZKOLONYCH zawodnikow, by takie wolne zbierac.
Niekonczace sie podania i dosrodkowania!!! ZERO 1 na 1 czy pojscia przyspieszeniem w przod.
Kto kiedy ostatnio przeprowadzil taki rajd na skrzydle jak… wysoki FIN (swiat sie wali!)
Bramka tez dzieki POJSCIU DO PRZODU (takze Toneva)
Moze byc uliczka w puste pole karne, a taki nasz dowolny baran, co trenuje od lat, nie wejdzie w nia. Poda do tylu, na alibi itp.
Taka… tiki-taka po polsku.
Poza tym, sedziowie Lecha nie rozpieszczaja, bo to nie on ma byc mistrzem, a to juz chyba zdecydowane.
KoL tak jak piszesz. Też zauważyłem, że mamy bardzo mało wolnych w pobliżu pola karnego szczególnie. A o karnych to nawet nie wspomnę. Ostatni to ten Rudnevsa na koniec sezonu, atak to nic. Ale to też wina grajków, zamiast wchodzić w pole karne i szukać nawet faulu czy dryblingu, po którym rywal wystawi girkę to nic, zero. Czy to tak trudno pojąć, a przecież okazja jest przez to idealna do strzelenia gola.
Więc panowie do dzieła.
Ale piękne przypomnienie 🙂 Aż sie papa cieszy jak sie patrzy 🙂
A jak widzę tę bramkę Stilicza i tą radość Zielińskiego, Kriwca i w ogóle tej starej ekipy to aż się łza w oku kręci 🙁 . Wtedy były i zajebiste emocje, i styl, wreszcie Mistrz 🙂
A dziś ?? Komu to kuźwa przeszkadzało 🙁 ????