Analiza meczu z Zawiszą + statystyki

pilkaW niedzielnym meczu z Zawiszą Bydgoszcz, piłkarze Lecha Poznań grali trochę w innym ustawieniu niż ostatnio i przede wszystkim inaczej w linii pomocy. Jak pokazały pierwsze minuty spotkania, nowa taktyka oraz styl mocno zaskoczyły rywala.


Dwa dni po spotkaniu Kolejorza z drużyną Ryszarda Tarasiewicza nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Zawiszą Bydgoszcz.

Obrona

Z powodu nieobecności Tomasza Kędziory i Kebby Ceesaya oraz ze względu na słaby mecz w Krakowie w wykonaniu Mateusza Możdżenia na prawą stronę defensywy został przesunięty Hubert Wołąkiewicz, zaś jego miejsce w środku zajął Manuel Arboleda. Od początku meczu boczni obrońcy grali bardzo wysoko co zaowocowało dwiema asystami „Żaby” oraz bramką Luisa Henriqueza. Dobra gra bocznych obrońców nie był to jednorazowym przypadkiem, ale o tym więcej napiszemy niebawem. Mimo dość optymalnego, wyjściowego zestawienia defensywy doszło w linii obrony do rotacji w trakcie meczu. Przede wszystkim po czerwonej kartce w obronie grali Ubiparip – Kamiński – Arboleda – Wołąkiewicz, a po wykonaniu zmiany Wołąkiewicz – Trałka – Arboleda – Kamiński. Przetasowania były spore, dlatego pojawiły się błędy w kryciu, ustawieniu i kilka indywidualnych. Wielu twierdzi, że obrona nie stanowiła w niedzielę monolitu. Od 56. minuty to oczywiście prawda, jednak mało kto zwrócił uwagę na to w jakim składzie defensywa Kolejorza musiała kończyć mecz z Zawiszą. Mimo wszystko defensywne wrażenie było przeciętne, lecz ofensywne za sprawą bocznych obrońców wręcz doskonałe.

Pomoc

Zanim rozpoczął się mecz wydawało się, że pomoc Lecha wystąpi w zestawieniu Trałka – Pawłowski, Hamalainen, Claasen, Ubiparip. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bowiem Łukasz Trałka faktycznie był defensywnym pomocnikiem, ale częściej niż zwykle wspierał go w destrukcji Kasper Hamalainen. Ponadto Daylon Claasen był nominalnie ustawiony na lewej pomocy, Szymon Pawłowski na prawej, a Vojo Ubiparip pełnił rolę napastnika. Mimo to, Claasen i Pawłowski często zamieniali się stronami schodząc także do środka robiąc tym samym wolne przestrzeżenie dla bocznych obrońców. Tym Kolejorz zaskoczył rywala, a w pierwszych 20 minutach bydgoszczanie nie wiedzieli co się dzieje. W ofensywnie lechici często wymieniali się pozycjami i to głównie za sprawą brakuje w poznańskiej ekipie nominalnego skrzydłowego. Zawodnicy Kolejorza częściej trzymali się pozycji od 62. minuty, czyli od momentu w którym na boisko wszedł Szymon Drewniak. Wtedy zresztą grający w „10” Lech bardziej skupił się na defensywie niż na kolejnych atakach.

Atak

Tym razem w ataku pojawiło się dwóch napastników. To Bartosz Ślusarski oraz Vojo Ubiparip. Obaj dość dobrze się uzupełniali i zamieniali pozycjami. Gdy jeden z napastników był nieco cofnięty i brał się za rozgrywanie piłki, to drugi musiał w tym czasie pełnić rolę typowego lisa pola karnego. Od 62. minuty po wejściu Szymona Drewniaka z przodu był już tylko jeden napastnik. Najpierw Bartosz Ślusarski, a od 71. minuty gry Łukasz Teodorczyk.

Ogólne wrażenie

Lech po raz kolejny zmienił nieco ustawienie, bowiem skrzydłowi często schodzili do środka i robili miejsce bocznym obrońcom, zaś w ataku jeden nieco cofnięty napastnik uzupełniał tego drugiego – bardziej wysuniętego. Do tego dochodziło jeszcze cofnięcie drugiego ze środkowych pomocników bliżej własnej bramki (w tym wypadku Kaspera Hamalainena) i spora wymienność pozycji wśród pomocników. Ta taktyka i ten sposób gry kibicom znającym się trochę mniej na tych sprawach może wydawać się trudna do rozgryzienia, ale jak było widać na boisku, piłkarze połapali się o co chodzi trenerom. Od początku w grze Lecha było widać ofensywne nastawienie i określony styl. W oczy rzucała się także duża ochota Kolejorza do postrzelania sobie na Bułgarskiej, ale wszystko zepsuła czerwona kartka. Od tej chwili ciekawa taktyka i styl gry przerodził się w zwykłe ustawienie 1-4-4-1 i defensywę. Szkoda, bo gdyby nie czerwień dla Luisa Henriqueza, to Lech Poznań grając nowym stylem mógłby strzelić więcej bramek niż tylko trzy. Ogólne, dobre wrażenie zamazuje właśnie czerwona kartka i gra w „10” od 56. minuty. Chwaląc nie można jednak zapomnieć o mankamentach, czyli o słabej obronie Lecha przy stałych fragmentach gry wykonywanych przez zespół rywala.

Składy

1-4-2-3-1-1 przechodzące 1-4-4-1 (gra w 10)

Kotorowski – Wołąkiewicz, Kamiński, Arboleda, Henriquez – Trałka – Pawłowski, Hamalainen, Claasen (78.Lovrencsics) – Ubiparip (62.Drewniak) – Ślusarski (71.Teodorczyk).

1-4-2-3-1 przechodzące w 1-4-4-2

Kaczmarek – Lewczuk, Micael, Skrzyński, Ziajka – Dudek (90.Kuklis), Goulon (72.Strąk) – Wójcicki, Masłowski, Petasz (63.Luis Carlos) – Vasconcelos.

Statystyki meczu Lech Poznań – Zawisza Bydgoszcz:

Bramki: 3 – 2
Strzały: 9 – 14
Strzały celne: 3 – 4
Strzały niecelne: 6 – 10
Faule: 19 – 16
Żółte kartki: 6 – 2
Czerwone kartki: 1 – 0
Rzuty rożne: 2 – 2
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 6 – 0
Posiadanie piłki: 49% – 51%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


3 komentarze

  1. tomek27 pisze:

    Faktycznei przy stracie bramki z rogu krycie było tragiczne ,przy Maslowskim było az 3 Lechitow ,którzy zapomnieli kryc zawodnika od pilki ,co wiadomo ze jest kluczowe przy stalych fragmentach.Ciezko oceniac mecz ,bo druga polowe LEch gral w osłabieniu,chociaz trzeba przyznać ,ze w 1 polowie LEchowi tez zdarzyly się 2 bledy w obronie ,2 strzaly Vasco ,wtedy było blisko straty bramki

  2. ArekCesar pisze:

    Co może cieszyć to skuteczność strzałów celnych.

  3. 07 pisze:

    Chyba do Rumaka doszło w końcu, że Lech może grać w kilku ustawieniach , a najlepiej piłkarze czują się w ofensywie. Szczególnie w Poznaniu. Teraz czekam na 3 punkty z wyjazdu. Ciekawe jak długo?