Wspomnień czar: Z 0:1 na 4:1

lechwislaWiosną ruszyliśmy na KKSLECH.com z kolejnym nowym cyklem, który na stałe będzie już towarzyszył tej witrynie. Cykl „Wspomnień czar” to dopełnienie przedmeczowych materiałów przypominający ciekawe wydarzenia z przeszłości trochę w innym stylu.


W cyklu „Wspomnień czar” przy okazji większości spotkań w nieco nietypowy sposób pół żartem i pół serio będziemy wracać w artykułach do przeszłości wspominając na luzie krótko dawne mecze Lecha Poznań z danymi rywalami. Nie zabraknie filmików, naszych osobistych wspomnień i odczuć czy starych fotek z archiwum KKSLECH.com dotyczących dawnych spotkań Kolejorza. W zależności od rywala czasem jeden odcinek będzie ciekawszy, a czasem drugi trochę mniej. W każdym razie przypomnicie sobie występy Lecha Poznań przeciwko danemu klubowi od tej najciekawszej strony.

W dzisiejszym odcinku „Wspomnień czar” wracamy pamięcią do meczu sprzed prawie 6 lat. Sezon 2010/2011 z różnych względów na długo zapadnie w pamięci każdego kibica. Ligowy kryzys, zwolnienie Zielińskiego i zatrudnienie Bakero, piękna pucharowa jesień, przegrany po karnych finał Pucharu Polski, a na koniec brak awansu do europejskich pucharów. Pamiętnych spotkań w tamtych rozgrywkach nie brakowało. Jednym z takich meczów był ten z Wisłą rozegrany 31 października 2010 roku, a więc prawie 6 lat temu. W Lechu Poznań nie ma już nikogo, kto pamiętałby tamte zawody. Za to w Krakowie do teraz grają Patryk Małecki oraz Paweł Brożek, który strzelił nam wtedy bramkę.

Przed meczem z „Białą Gwiazdą” jesienią 2010 roku Lech znajdował się w sporym kryzysie. Krótko przed tym spotkaniem ograł jednak w Pucharze Polski ekipę Cracovii w Krakowie aż 4:1. Bój z wiślakami miał być dowodem na zażegnanie kryzysu. Poznaniacy do tamtej potyczki podchodzili z 9 punktami po 11. kolejkach. Byli na 14. pozycji, natomiast Wisła Kraków z 15 oczkami zajmowała 7. lokatę. Mimo wszystko faworytem do zwycięstwa był ówczesny Mistrz Polski, czyli Lech Poznań. Przed spotkaniem w Kotle została ukazana efektowna oprawa „Biegać, walczyć i się starać… w Lechu trzeba zapierdalać”, która odnosiła się do ówczesnej sytuacji Kolejorza. Pierwsza połowa była dość niemrawa i wyrównana. Prawdziwy show zaczął się po przerwie.

W 48. minucie mocnym strzałem po długim rogu gości na prowadzenie wyprowadził Paweł Brożek. Lech do tamtej pory grał tak jakby na hamulcu ręcznym, jednak po golu dla Wisły nagle się obudził z wielką siłą ruszając do przodu. W 53. minucie piłka kapitalnie naszła na nogę Dimitrije Injaciowi, który huknął z dystansu zdobywając fantastycznego gola w samo okienko. Po 14 minutach było już 2:1. Szybką akcję Sławomira Peszki z Marcinem Kikutem z bliska wykończył Sergei Krivets. Na boisku grał już tylko Lech, który w 79. minucie zapewnił sobie spokój. Czarek Wilk faulował w polu karnym Joela Tshibambę. Jedenastkę na bramkę zamienił Semir Stilić, który podbiegł pod sektor wiślaków, gdzie siedziało ponad 2 tysiące ludzi i prowokacyjnie nadstawił do nich ucho. W końcówce Tshibamba niebezpiecznie starł się w powietrzu z Cleberem. Ten upadł na boisko, miał problem z kręgosłupem i ostatecznie został odwieziony do szpitala przez karetkę, która musiała wjechać na murawę. Tak naprawdę tamto nieprzyjemne, pechowe starcie było końcem kariery Brazylijczyka.

Przykre wydarzenie mocno rozbiło wiślaków, którzy stracili bramkę na 1:4 już w doliczonym czasie gry. Krakowian dobił wówczas Mateusz Możdżeń dla którego był to pierwszy gol w Ekstraklasie. Krótko potem Możdżeń zdobył kolejną bramkę wbijając ją Manchesterowi City. Z trafienia młodego wówczas lechity nie cieszył się już Jacek Zieliński dla którego wspominany dziś pamiętny mecz z Wisłą Kraków był ostatnim w roli trenera naszego klubu. 31 października 2010 na Bułgarską przyszły łącznie 23792 osoby. Poza wydarzeniami boiskowymi sporo działo się wówczas pod sektorem gości. Nawet na dole wśród fotografów było gorąco. Jeden z nich po jednej z interwencji pożegnał się z meczami przez zakaz stadionowy na wiele miesięcy. My z kolei mieliśmy awarię sprzętu i tradycyjny raport na żywo prosto ze stadionu nie był akurat wtedy prowadzony. To były inne czasy. Teraz leciałaby normalnie z komórki lub z kompa obok. Kiedyś takiej możliwości na stadionie nie mieliśmy. W każdym razie mimo wszystko miło można wspominać tamto spotkanie ze względu na show naszych piłkarzy w drugiej połowie oraz świetny wynik 4:1. Fajnie po 6 latach byłoby go jutro powtórzyć.


11. kolejka Ekstraklasy 2010/2011 – 31 października 2010, godz. 17:00
KKS Lech Poznań – Wisła Kraków 4:1 (0:0)

Bramki: 53.Injać 67.Krivets 79.Stilić – k. 90+5.Możdżeń – 48.Brożek

Żółte kartki: Henriquez – Cleber, Chavez, Sobolewski, Wilk

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)

Widzów: 23792 (2100 kibiców Wisły)

KKS Lech: Kotorowski – Kikut, Arboleda, Djurdjević, Henríquez – Peszko (90.Możdżeń), Injać, Bandrowski, Stilić, Krivets (68.Kiełb) – Rudnevs (78.Tshibamba).

Wisła: Pawełek – Cikos, Chavez, Cleber, Paljić – Małecki (73.P.Brożek), Sobolewski, Wilk (81.Żurawski), Boukhari (57.Garguła), Kirm – Brożek.

Fotorelacja z meczu Lech – Wisła 4:1

Zdjęcia przedmeczowej oprawy kibiców Lecha:


Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <



4 komentarze

  1. gawlik pisze:

    Piekny mecz

  2. klikus pisze:

    Tak samo w 1999 zaraz przed spadkiem i odejściem Żurawskiego. I jutro też mogę przyjąć taki wynik.

  3. Miki pisze:

    Semir, wracaj

  4. leftt pisze:

    Pamiętam ten wjazd karetki na murawę. Bandę reklamową musiał odstawiać Kotor, bo dla właściwych służb było to nie do ogarnięcia.