Pierwsze problemy finansowe średnich klubów

Każdy weekend bez meczów w Europie niesie za sobą wiele milionów strat finansowych nawet w średnich ligach. W coraz trudniejszej sytuacji są m.in. kluby PKO Ekstraklasy, które na razie czekają, rozmawiają, analizują i myślą, kiedy można by wrócić najpierw do pełnych treningów a później do gry byle tylko dokończyć sezon 2019/2020.



W środowisku polskiej piłki coraz więcej mówi się o chęci powrotu do rywalizacji w dniach 8-15 maja. Wypada trzymać kciuki, aby faktycznie tak było, jednak przynajmniej na ten moment nie należy nakręcać się na ten konkretny termin. W Ekstraklasie głównie ze względów finansowych robi się wszystko, by spróbować kiedyś dokończyć sezon 2019/2020 i nie doszło do sytuacji, które zaczęły mieć miejsce w ligach zbliżonych poziomem do naszej, w podobnych klubach czy w krajach, gdzie pieniądze z transmisji telewizyjnych są podobne jak w Polsce.

Szalona sytuacja miała ostatnio miejsce w szwajcarskim klubie FC Sion broniącym się przed spadkiem. Kluby w tym kraju od paru lat są w kryzysie finansowym, a teraz koronawirus jeszcze mocniej uderzył w ich budżety. Prezes Sionu zaproponował niedawno obniżenie pensji wszystkim zawodnikom. Dziewięciu piłkarzy nie zgodziło się na taką propozycję co skutkowało natychmiastowym rozwiązaniem umów z niesfornymi graczami.

Prezes Sionu bez wahania wyrzucił z klubu nawet najlepszych i być może nawet rozpoznawalnych przez kibiców Lecha zawodników takich jak m.in. Seydou Doumbia, Pajtim Kasami czy Johan Djourou. Jeśli liga szwajcarska zostanie za jakiś czas wznowiona wtedy FC Sion bez tych piłkarzy może mieć duże problemy z uniknięciem degradacji. Niewykluczone jest jednak pójście po rozum do głowy przez konkretnych zawodników, którzy będą mogli wrócić do klubu i zrozumieć jego trudną sytuację finansową.

Jeszcze większy kryzys dotknął Norwegię i to nie tylko futbol. Tamtejsze kluby hokejowe oraz piłki ręcznej hurtem zwolniły swoich zawodników. Przykład z nich wzięły niektóre kluby z Eliteserien (tamtejsza Ekstraklasa). Sandefjord, Stromsgodset, Valerenga Oslo, a także dobrze nam znany FK Haugesund postanowiły rozwiązać umowy nawet ze wszystkim zawodnikami jacy byli w kadrze! Były oczywiście pojedyncze wyjątki. FK Haugesund, którego Kolejorz wyeliminował w II rundzie eliminacji Ligi Europy niespełna 3 lata temu zostawił w składzie paru najlepszych piłkarzy po to, aby ci nie podpisali umów z innymi klubami, które jeszcze nie upadły.

Problem finansowy związany z atakiem koronawirusa dotknął nawet takiego hegemona jak Rosenborg Trondheim, który zwolnił 39% swoich pracowników. Sytuacja całej norweskiej piłki stojącej na nieco wyższym poziomie sportowym od polskiej jest w tej chwili katastrofalna, a najpoważniejszym źródłem przychodów tamtejszych klubów są pieniądze z transmisji telewizyjnych. Sezon 2020 norweskiej Eliteserien jeszcze nie wystartował, dlatego nikt nie dostał pieniędzy i nie wiadomo, kiedy dostanie. Początkowo mecze w lidze norweskiej toczącej się w systemie wiosna-jesień zostały zawieszone do końca kwietnia, teraz tamtejsza liga ma wrócić do gry najwcześniej 22 maja.

Oczywiście nie każdy klub w Norwegii wziął przykład z FC Sion. W Brann Bergen dogadano się z zawodnikami, którzy zgodzili się na 20% obniżkę pensji. Teraz podobne negocjacje z trenerami i piłkarzami toczą się w Bodo/Glimt i Molde. W Polsce również zostały podjęte kroki w celu renegocjacji umów. Na razie w wielu klubach są to wstępne rozmowy, ale jest już pierwszy klub, który oficjalnie obniżył pensje piłkarzom informując o tym media oraz kibiców. Śląsk Wrocław ze względu na straty finansowe spowodowane koronawirusem za zgodą rady zespołu będzie płacił swoim zawodnikom od 15 do 30% zapisanych w kontraktach pensji.

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







6 komentarzy

  1. Grossadmiral pisze:

    Ciekawe co tam u nas się dzieje i swoją drogą to z takim Timurem albo Cywką to najlepiej się dogadać i rozwiązać kontrakty

  2. 100h2o pisze:

    Dodam. Arka – już pisze się że :: „Dziennik Bałtycki” podaje, że musi się znaleźć inwestor, który wspomoże klub co najmniej 9 milionami złotych.Jedynym ratunkiem pozostaje inwestor z zewnątrz, który wspomógłby klub zastrzykiem gotówki.:: Co do Kiepskich z Wrocka doprecyzuję – klub ZAMROZIŁ płace na poziomie 15-30% a nie OBNIŻYŁ jak dzieje się w wielu klubach ratujących się przed upadkiem. Zamroził czyli będzie MUSIAŁ wypłacić „po kryzysie” ( ciekawe kiedy?) zamrożone bejmy. Miasto wstrzymało na razie finansowanie. I tak będzie we wszystkich „miejskich klubach”(Płock,Piast). Nie wiadomo co z Betonami z Gdańska, Koroną, Skślakami.

  3. J5 pisze:

    Cała światowa gospodarka poniesie straty, więc także i sport. Skoro bez klubów pozostaną piłkarze z lepszych lig niż Ekstraklasa, to rosną szanse na pozostanie w Lechu na kolejny sezon naszych najlepszych piłkarzy, takich jak Kamil Jóźwiak i Christian Gytkjaer. Dodatkowym atutem przemawiającym na korzyść Lecha jest przyszłoroczne Euro na którym między innymi ci dwaj piłkarze chcieliby wystąpić. To oraz zawirowania z sezonem, możliwość przedłużenia zarówno gry jak i kontraktów z piłkarzami , być może krótsze letnie okienko transferowe, rodzi przed Kolejorzem miłą perspektywę na pierwsze lato bez osłabienia składu, oraz szanse na trofeum dla tej bądź co bądź zgranej już i bardziej doświadczonej drużyny. Lech pewnie też przeżyje problemy finansowe, ale czas aby zarząd pomyślał nad alternatywnymi źródłami dodatkowych dochodów jak tylko sytuacja epidemiczna się poprawi. Nie mam kompletnie pojęcia jakie to mogłyby być dochody, ale niech ci dwaj panowie z zarządu pomyślą. Tyle w końcu mają teraz do roboty. Na dziś najważniejsze jest przetrwanie epidemii

    • 100h2o pisze:

      @J5- dodam. „Swoi wychowankowie” to mniejszy fundusz płac, który jest bardzo dużym składnikiem wydatków (kosztów).Mniejsze transfery (przesuwanie wychowanków od juniorów-rezerwy-1 zespół) to mniejsze wydatki Czyli dziwnym trafem Lech trafił polityką kadrową ” w kryzys”. Oczywiście to dobre jak najbardziej TERAZ a takie sobie „wczoraj”. Jutro nie wiadomo jakie będzie, w jakiej rzeczywistości (finansowej) znajdą się kluby „po kryzysie”. Pewnie rozpaczliwej. Wymusi to zapewne obcięcie ilości drużyn Ekstraklasy, 1 ligi, 2 ligi , a niższe klasy same zbankrutują bez zarządzeń. No chyba że Zarząd Ligi odpuści WSZYSTKIE WYMAGANIA co do sprawdzalnej księgowości w klubach. I zgodzi się na „dziki zachód finansowy”. Także pewnie telewizja wystąpi o renegocjację kwot, wycofają się niektórzy sponsorzy. Poziom naszej ligi słaby więc nie bójmy się o obniżenie poziomu.

  4. John pisze:

    Jeżeli ligi nie uda się dograć a prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest już bardzo duże, to problemy za chwilę będą mieć wszyscy, bez wyjątku,nawet najwięksi w Europie.
    Kryzys spowodowany koronawirusem dotknie boleśnie mnóstwo branży, firm, a to są naczynia połączone ze światem sportu.
    Lech problemy finansowe miał już przed wirusem, teraz ma jeszcze większe, albo będzie miał je za chwilę.
    Co do Gytkjeara, to ja myślę, że Lech w tym momencie nie myśli o przedłużeniu kontraktu, nawet za połowę obecnej stawki.
    Jeśli to koniec sezonu to trzeba będzie ciąć koszty gdzie tylko się da.
    Start rozgrywek w kolejnym sezonie jest zagrożony, raczej na pewno bez kibiców jeśli już.
    To nie jest sianie paniki, realne zagrożenie.
    A Włochy, Hiszpania, Francja czy Niemcy gdzie sytuacja jest znacznie poważniejsza.
    Dramat.
    Za kilka tygodni będziemy mądrzejsi.

  5. Ostu pisze:

    Jeszcze od biedy mógłbym zrozumieć grajków, którzy mają po 5 tyś miesięcznie, że walczą o swoje…
    Ale jeśli się czyta, że różne Grizmany grające w Barcelonie, Realu czy innym tuzie La Liga nie chcą się zgodzić na obniżenie pensji – bo kluby są bogate i uwaga…!!! – to nie ich wina, że kluby prowadziły awanturniczą politykę transferową ściągając ich do siebie i płacąc za nich ponad 100 mln euro – to mi ręce opadają jak nogi a nogi jak płetwy…
    A ja ich serdecznie zapraszam do jeszcze paru takich występów…
    A zamrożenie wynagrodzeń oznacza, że renegocjujemy kontraktów tylko zamrażamy/obniżamy place na czas trwania epidemii… A potem powrócimy.do kontraktowego poziomu wypłat…
    Ale to się nie zdarzy – bo wiele klubów zdąży upaść… Co z kolei zmusi/pozwoli klubom na trwałe obniżenie kontraktów zwodniczych, do racjonalnego poziomu – wynikającego z miejsca zajmowanego przez ligę w Europie…