Pięć szybkich wniosków: Warta – Lech 1:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Mecz zgodnie z przewidywaniami

Piątkowe derby Warta – Lech wyglądały tak jak można było się tego spodziewać i tak jak przewidywali dosłownie wszyscy, którzy śledzą ligowy futbol. Warta miała się bronić, grać z kontry oraz próbować do maksimum wykorzystać każdy stały fragment gry, natomiast Lech miał prowadzić grę i mieć dużo wyższe posiadanie piłki. W Grodzisku Wielkopolskim tak właśnie było, lechici w każdym kwadransie mieli wyższe posiadanie piłki utrzymując się przy niej przez 64% czasu. Warta długo robiła swoje, gospodarzy zadowalał nawet remis, „Zieloni” nie forsowali tempa, nie otwierali się tylko konsekwentnie grali swój defensywny futbol utrudniając poznaniakom prowadzenie ataku pozycyjnego. Lechici byli za wolni w tym co robili, zbyt wolno prowadzili wiele akcji, jakiś tam progres w porównaniu z poprzednimi meczami był, jednak po tygodniu spokojnych treningów w bardzo dobrej pogodzie można było spodziewać się Lecha grającego z większym polotem, determinacją i pomysłem na atak pozycyjny. W piątek wciąż wielu piłkarzy było pod formą, lechici mimo wygranej długimi fragmentami byli bezradni w ofensywie.

W końcu dopisało szczęście

Lechowi w końcu, w końcu dopisało szczęście! Warta nie zasłużyła na wygraną, ale Lech także nie zasłużył, by zejść z boiska z niczym. Obie bramki dla poznaniaków były dość przypadkowe, padły szczęśliwie po dośrodkowaniach i po zamieszaniu w polu karnym. Lech strzelił dwa gole zupełnie nie w swoim stylu, w meczu w którym mu nie szło, brakowało jakości, wreszcie dopisało nam trochę więcej szczęścia dzięki czemu dosłownie udało się wyszarpać pełną pulę. Lech w dwóch derbowych meczach zapewnił sobie wygraną w doliczonym czasie gry. Na dodatek odrobił straty pierwszy raz od 24 listopada 2018 roku (2:1 z Wisłą Płock) a na wyjeździe od kwietnia tego samego roku (3:1 z Wisłą w Krakowie). Zwycięstwo w takich okolicznościach i po takich golach może cieszyć, przed 20:30 każdy przewidywał, jak będzie wyglądał ten mecz, jak będzie grała Warta i jak będzie grał Lech. Po Lechu można było spodziewać się więcej finezji w ofensywie, ale na końcu zawsze liczy się efekt a ten jest dla nas doskonały. Poznań cały czas jest niebiesko-biały, Lech w końcu odrobił straty mogąc teraz z ulgą patrzeć na inne ekipy w tej kolejce, a także spokojnie przygotowywać się do wtorkowego, jeszcze ważniejszego starcia z Rakowem.

Mizerna ławka

Ławka Lecha Poznań ponownie wyglądała mizernie, jednak do takiego stanu należy już się przyzwyczaić. Z podstawowych piłkarzy brakowało na niej tylko Satki oraz Ishaka, do końca sezonu Lech będzie miał podobnych rezerwowych jak poniżej.

Bednarek, Dejewski, Salamon, Kravets, Borowski, Kvekveskiri, Skóraś, Marchwiński, Szymczak.

Trener Dariusz Żuraw niewiele mógł zrobić w trakcie meczu, przeprowadził 5 zmian, roszady były dość kontrowersyjne, ale obroniły się. Vasyl Kravets w końcu wykonał dobrą wrzutkę mając asystę drugiego stopnia przy trafieniu na 1:1. Dużo w polu karnym pomógł rosły Bartosz Salamon, którego Żuraw desygnował na końcówkę do ataku. Lech nastawił się wtedy na toporny futbol, w ostatnich minutach przestawił się na styl Warty, który dał nam 3 punkty. Trener Kolejorza nie mając z kogo wybierać akurat w piątek trafił ze zmianami, zrobił użytek z przeciętnych na papierze rezerwowych, którzy mieli duży wpływ na odmienienie losów spotkania. Będąc przy temacie rezerwowych warto zwrócić uwagę na kolejny brak szansy dla Filipa Marchwińskiego, po ogromnej krytyce jaka ostatnio spadała na tego zawodnika szkoleniowiec Kolejorza drugi raz z rzędu bał się wystawić 19-latka na boisko.

Statystycznie najlepszy mecz

Mimo wciąż słabego stylu mecz z Wartą statystycznie był najlepszym spotkaniem Lecha tej wiosny. Poznaniacy oddali na bramkę 6 celnych uderzeń, każdy piłkarz grający od początku poza Van der Hartem i Kamińskim oddał na bramkę co najmniej 1 strzał. Gdyby opierać się tylko na suchych liczbach to Lech wygrał z Wartą w pełni zasłużenie. Kolejorz miał 64% posiadania piłki, w strzałach było 16/6 do 9/2 na naszą korzyść. Lechici wygrali z Wartą nawet w statystyce spalonych, pojedynków 1 na 1, fauli czy kartek a to przecież rywal miał więcej walczyć, gryźć trawę i zostawić serducho na boisku. Ponadto to nasz zespół pokonał wczoraj więcej kilometrów, choć to on dłużej od Warty utrzymywał się przy piłce. Przyzwoite statystyki dość mocno zaciemniają rzeczywisty obraz meczu, Kolejorz na pewno nie pokazał się z dobrej strony, wciąż daleko mu do np. Lecha z września, z początku października, jednak w piątek liczyło się przede wszystkim zwycięstwo i to 3 punkty zacierają wszystkie niedociągnięcia.

Drugi mentalny kop

Pierwszy mentalny kop dla Lecha miał miejsce w Sosnowcu, teraz drugi wydarzył się w Grodzisku. Lech piłkarsko wczoraj nie zyskał, za to mentalnie wygrał już bardzo wiele, być może właśnie w meczu z Wartą zyskał coś więcej niż 3 punkty. Pomeczowa radość Kolejorza na murawie była ogromna, ta radość była spowodowana nie tyle co zwycięstwem w derbach a umiejętnością odrobienia strat w spotkaniu w którym lechitom długo nie szło. Kolejna zła passa poszła do śmieci, Lech się przełamał, zwyciężył 2:1 przegrywając 0:1, lepszego mentalnego kopa przed wtorkowym pojedynkiem z Rakowem w Pucharze Polski nie mógł dostać. Już za 3 dni podopiecznych Dariusza Żurawia czeka arcyważny mecz w ćwierćfinale, we wtorek u siebie gramy o przedłużenie sezonu, o zachowanie szans na europejskie puchary, o wyjście z kryzysu. Lech wciąż znajduje się w dołku, lecz jest już na dobrej drodze, by z niego wyjść. Lechowi nie wolno we wtorek zaprzepaścić tego co wywalczył w Grodzisku Wielkopolskim.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





18 komentarzy

  1. inowroclawianin pisze:

    Wnioski? Gra Lecha była wolna i przewidywalna, dlatego wygrana Warty była bardzo bliska. Zespół jest źle przygotowany, do tego trener Żuraw dziś znów absurdalne zmiany przeprowadził, szczególnie jedną, Johanssona wymienił na Salomona kilka minut przed końcem przy wyniku 1:1, gdzie w dodatku ten zawodnik jako jedyny z Lecha strzelił w obu ostatnich meczach. W grze Lecha brak energii, fantazji, szaleństwa.

    • seba86 pisze:

      A czytać ze zrozumieniem potrafisz? Bo akurat wszystkie wnioski Redakcji są trafne, łatwe do potwierdzenia, gdy oglądało się mecz. Chyba, że poprostu hejtujesz bo już tak masz i mimo 3pkt dupa boli. A może poprostu pijany jesteś…

      • inowroclawianin pisze:

        Nie oceniaj innych swoją miarą. Każdy ma prawo do własnych wniosków pijaku, a moje są właśnie takie. Mecz oglądałem w tv w pracy jak cię to tak mocno interesuje. Jak cię dupa boli to se zadzwoń do lekarza.

  2. aaafyrtel pisze:

    to jest niesłychane… mieli kastę remisującą i kastę wygrywającą w jednym meczu… dziwy panie dziwy…

  3. Franco pisze:

    Jak tam ? Kogo w ostatniej sekundzie trafił szlag,
    bo mu kuponik nie wszedł ?

  4. John pisze:

    Główny wniosek jest taki.
    Jak mówiło się,że Lech z Marchwińskim w składzie gra w 10 ,to nie wiem w ilu grał w meczu z Wartą,chyba w 3.Tiba, Johannson,i może Karlstrom.
    Kamiński najgorszy na placu , Sykora nie wiele lepszy,Ramirez ch*j wie co się z nim stało,Puchacz z Czerwińskim na równym ,słabym poziomie.Wszyscy nadawali się do zmiany w przerwie.
    Te ich dośrodkowania,śmiech na sali.
    Te rzuty rożne Czerwińskiego,wku*wiał mnie gorzej od Puchacza nawet.
    Udało się wygrać, weekend nie będzie zje*any,nie czas na płacz.
    Do usłyszenia we wtorek.

    • olos777 pisze:

      @John Puchacz był nie tylko wczoraj najsłabszy na placu.To jest w tej chwili kopacz na poziomie B klasy.Zero zwodu,zero dośrodkowania,zero obrony.W ataku jedyne jego zagranie to piła do przodu i może będę szybszy od kryjącego mnie przeciwnika.Wczoraj kilka razy ośmieszony,jak i sam parę razy się ośmieszył wypuszczając piłkę w aut lub za linię końcową.W obronie gra na radar,ale taki z lat 40tych.Ogólnie spektakularny zjazd dekady jak to już ktoś zauważył.W tej chwili wart może 20 piłek,ale ego to ma przeogromne!

  5. J5 pisze:

    No właśnie. Ale Warta nie zagrała takiego meczu jak ostatnio. Warciarzy sparaliżował ciężar derbów, chęć odegrania się za wszelką cenę. Pomimo tego że Warta jako pierwsza strzeliła gola, tradycyjnie w drugiej połowie, to zagrała jakoś tak niemrawo, w poprzednich meczach miała więcej z gry, więcej tworzyła sytuacji, o wiele lepiej zagrał wtedy Łukasz Trałka, i powinien on zagrać lepiej nawet grając na szóstce a nie na ósemce.
    Lech tak jak wszyscy podkreślają grał za wolno, zbyt wielu zawodników nie jest w formie, defensywa znowu głupio dała się zaskoczyć. Dopiero chyba w tym meczu zarząd przekonał się co to znaczy mieć drugiego jakościowo dobrego napastnika do rywalizacji. Johannsson niewidoczny w czasie meczu znowu zrobił swoje, był tam gdzie trzeba i znów głową wykończył podanie Tiby. Takich z jakością piłkarzy do rywalizacji Lech powinien mieć na każdej pozycji. Zespół wreszcie odwrócił losy meczu w końcówce za sprawą wszędobylskiego, myślącego na boisku Tiby po zamieszaniu w polu bramkowym, przy ataku wielu naszych zawodników na piłkę i przy gapiostwie Warciarzy. Nasi rywale z za między zachowali się tak samo nonszalancko jak obrońcy Lecha na początku drugiej połowy.
    Cieszą statystyki, szczególnie ta dotycząca przebiegniętych kilometrów.
    W sumie Lech zasłużenie wygrał toporne z obu stron spotkanie, po raz drugi z rzędu bez kontrowersji i bardzo dobrze prowadzone przez sędziego. Cieszy tylko wynik i trzy punkty. Małe gratulacje

  6. Michu73 pisze:

    Ja tylko krótko, ponieważ wszystko już zostało napisane na temat tego meczu. Jedna jednak uwaga. Wielu komentujących, i nie tylko, pisze o wielkim szczęściu jakie mielismy w tym meczu. Chcialem zauważyć, ze nie dostaliśmy żadnego prezentu od sędziego, nagły powiew wiatru nie zmienił lotu piłki, która wpadła do bramki przeciwnika, bramkarz Warty, nie wrzucił sobie sam piłki do siatki itp. Itd. Zespół walczył do końca, byliśmy lepsi od przeciwnika w każdym aspekcie gry, trener trafił ze zmianami a nasz lider, Pedro Tiba, zakończył mecz z asystą i golem. To nie szczęście, tylko ciężko wywalczone, bardzo ważne w kontekście meczu z Rakowem, zwycięstwo. I za to należą się gratulacje trenerowi i całej drużynie. Tylko KOLEJORZ!

  7. Jaco pisze:

    Nie zgadzam się z tym że bramki Lecha były przypadkowe. Były dość szczęśliwe zwłaszcza druga, ale na pewno nie spadły nam one z nieba były to akcje wypracowane.
    Cały czas mnie zastanawia jaka jest przyczyna, że nasi kopacze obniżają loty.
    Piłkarze którzy mieli ciągnąć grę są bez formy: Tiba, Ramirez, Puchacz, Kamiński, Czerwiński.
    Warto również zwrócić uwagę iż poza napastnikami nie ma kto strzelać. Nasi pomocnicy cały czas nie mają liczb… (wyjątek dziś Tiba)

  8. leftt pisze:

    Naprawdę nie zauważyliście, że drugą bramkę sprezentował nam Lis?

    • Michu73 pisze:

      Bramki zawsze padają po błędach przeciwnika. Nie było to w każdym razie nic spektakularnego. Gdyby tam nie było Tiby, pewnie nie byłoby gola. I dodatkowowo ja osobiście chciałbym mieć np. takiego Lisa na pozycji bramkarza w LECHu.

  9. torreador pisze:

    Mam jeszcze jeden wniosek – bez Pana Piłkarza Tiby, Kolejorz nie istnieje w środku pola!. Poza nim , tam nie ma nikogo, kto coś by wykreował, dobrze podał lub np. pomyślał. Ramirez, Skóraś, Kamiński czy Sykora co prawda wychodzą z szatni, ale od początku grudnia na boisko nie docierają więc trudno o jakąkolwiek siłę ofensywną. Jeśli do tego dodamy kompletnie bezproduktywnego Puchacza i, co prawda ambitnego ale kompletnie nie efektywnego Czerwińskiego, to naprawdę należy się cieszyć, że Kolejorz w ogóle strzela jakieś gole. Tu też warto docenić Johanssona, bo jak wiadomo napastnik żyje z dobrych podań w pole karne, których w Lechu po prostu nie ma, a mimo to facet potrafił w dwóch meczach strzelić 2 bramki – naprawdę czapki z głów!
    Wracając do Tiby, to jego wczorajsze zachowanie w ostatniej minucie meczu, przypomniało mi zachowanie Rudnevsa z dawnych lat. Ostatnio obejrzałem sobie kilka archiwalnych spotkań z jego udziałem i coś co było w jego grze fascynujące, to to że Artjom potrafił pod bramką przeciwnika, do końca zachować zimną krew, cały czasy stojąc na „twardych nogach”, nie robiąc jakiś rozpaczliwych ruchów, strzelając na siłę, na oślep że być może wpadnie. I Tiba wczoraj zrobił to samo. Chwilę wcześniej Salomon walnął na siłę i Pedro mógł też tak zrobić, ale on zachował właśnie zimną krew, wykorzystał swoją technikę i…inteligencję i z wyrachowaniem i bezwzględnością strzelił drugiego gola. Nic dodać, nić ująć po prostu Pan Piłkarz !!!

  10. Ostu pisze:

    Jak tak dalej pójdzie i Puchacz oraz Kamiński będą się tak bardzo cofać w rozwoju to z planowanych kilkunastu milionów euro ze sprzedaży. może będzie wyciągnąć co najwyżej kilka mln za obu…
    Kłania się casus Gumnego…

    • torreador pisze:

      Ostu
      Ja obawiam się jeszcze gorszej sytuacji, że gdy odejdzie Kamiński a szczególnie Puchacz, my Kibole odetchniemy z ulgą. Oby do takiej sytuacji nie doszło.

  11. 100h2o pisze:

    Czytam i jakoś NIKT nie zauważył że cała gra ( groźniejsza z przodu) zaczęła się od:
    1 – wprowadzenia Skórasia , który szarpał trochę jak Peszko

    2- zdjęcia Ramireza grającego „samego ze sobą” i w jego miejsce przesunięcie do przodu Tiby ( asysta+bramka ,gdy zagrał pod bramką ,a nie na środku na pozycji „Modera”). Za niego , na jego pozycję wszedł Krikveskiri. Może tak trzeba grać a „osłabiony” Ramirez z ławki?

    3- co do Ramireza to coraz bardziej zaczyna mi przypominać Jevtića i mecze Darko gdy czasem 90 minut czekaliśmy na „jedno magiczne dotknięcie piłki”.Tu zaczyna być podobnie.

    4 – Dziwię się niskim ocenom trenera za TEN MECZ (patrz jaką ma ławkę, delikatnie mówiąc NIEDOŚWIADCZONĄ i nieograną), który nie „zamarzł” na linii tym razem a mocno i skutecznie zamieszał pod koniec niekorzystnie układającego się spotkania zaskakując komentatorów i…. rywala nieco dziwnymi zmianami. I o to chodzi, by trener tak reagował w czasie meczu gdy nie idzie! Coś tu brakuje obiektywizmu w ocenie konkretnego MECZU – tu z Wartą.

    5- całe to chwalenie Warty mnie śmieszyło. Grała ( oczywiście max na swoje możliwości) futbol najprostszy jaki jest możliwy w polskiej Extra i podobny meczom w 1 lidze „na terenie gospodarza”. Czy tzw. „taktyka” to murowanie i laga do przodu? LITOŚCI !

    Co nie zmienia faktu, że mocno trzymam kciuki by Warta się w Ekstra utrzymała !!!!!!!!

  12. werty pisze:

    Wniosek nr 6
    Mocna Warta mocniejszy Lech! To jest jeden z nielicznych argumentow ktory przemawia do rutkow! Kibicujemy Warcie! Wspomagajmy ja jak tylko mozemy! aby byla bogatsza i silniejsza! Jak myslicie dlaczego rutek kazal zmienic swojemu pierzakowi zminic priorytety?! Ano dlatego bo Warta byla w tabeli nad Lechem. Rutek mogl do tej pory wciskac szarocie wszystko…ale tego nie mogl juz w zaden sposob wtlumaczyc.