Pięć szybkich wniosków: Lech – Jagiellonia 3:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Kontynuacja słabej gry

Lech od początku meczu zdominował Jagiellonię i właściwie to byłoby na tyle. Poznaniacy prowadząc atak pozycyjny bili głową w mur, choć robili wszystko, by jakoś urozmaicić swoje ataki. Były crossowe podania Salamona, wrzutki Pereiry, piętki Ramireza, gra na jeden-dwa kontakty w środku pola czy próby gry 1 na 1 przez Kamińskiego. Niestetym rywal broniący tym razem głęboko a nie stosujący pressing na wszystko był przygotowywany, Jagiellonia wiedziała czego spodziewać się po lechitach, była zespołem dobrze zorganizowanym w defensywie pozwalającym poznaniakom tylko na oddawanie niegroźnych uderzeń rozpaczy z daleka pewnie bronionych przez Alomerovicia. Gra Lecha w pierwszych 45 minutach wyglądała niestety rozczarowująco, wielu zawodników wyglądało na piłkarzy pod formą, którzy chcą, ale jakoś nie bardzo mogą lub nie wiedzą, w jaki sposób dobrać się do Jagiellonii.

null

Szybki gol pomógł

Poznaniacy na drugą połowę wyszli bardzo dobrze umotywowani, postanowili jeszcze bardziej zaatakować i jakoś wepchnąć tego gola, który dodałby więcej spokoju. Już w 47 minucie środkowy pomocnik Karlstrom poprzez wejście w pole karne zaskoczył Jagiellonię, zgrał piłkę głową do Ishaka, który z kilku metrów pokonał bramkarza. W pierwszej połowie nie oglądaliśmy strzałów z pola karnego, zaraz po przerwie Lech w końcu oddał takie uderzenie od razu zdobywając bramkę zmuszającą Jagę do nieco innej gry. Przy stanie 1:0 posypała się organizacja gry białostoczan, przeciwnik nie był gotowy na utratę szybkiego gola po zmianie stron gubiąc raz jeszcze koncentrację 6 minut po trafieniu Ishaka. W tej sytuacji Lech dość łatwo przedostał się najpierw pod bramkę gości, a później piłka łatwo przeszła w pole karne do Amarala, który podwyższył prowadzenie. Po tym golu było już po meczu, Jagiellonia to zbyt słaby zespół, by dźwignąć się w Poznaniu przy stanie 0:2. Lech prowadząc różnicą dwóch goli zaczął grać z większym spokojem, momentami z dużym luzem atakował na bramkę stwarzając sobie okazje z dużo większą łatwością niż w pierwszych 45 minutach. Jagiellonia całkowicie pogubiła się po drugim straconym golu czując, że jest już pozamiatane i nic nie da się zrobić.

null

Amaral show

Spory wpływ na grę Lecha w drugich 45 minutach miał Joao Amaral. Portugalczyk tym razem usiadł na ławce, od początku zastąpił go Dani Ramirez, który w pierwszej odsłonie nie grał jakoś źle, jednak Maciej Skorża bardziej ceni Amarala uważając go za zawodnika, który lepiej pasuje do jego taktyki oraz do stylu gry obecnej drużyny. Rezerwowy w sobotnim meczu Portugalczyk najpierw strzelił gola na 2:0, później zanotował asystę przy bramce na 3:0 dając wczoraj prawdziwy popis. Ten mecz pokazał, co Joao Amaral potrafi zrobić na boisku, gdy znajduje się w lepszej formie oraz jak ważnym jest zawodnikiem dla naszego klubu.

null

Jaga odhaczona

Wygrana w sobotę była obowiązkiem, nie wyzywaniem. Mecz rozegrany w dniu 100. rocznicy nie miał tutaj znaczenia, Lech chcąc być Mistrzem Polski po prostu musi ogrywać u siebie rywali pokroju Jagiellonii, która w drugich 45 minutach byłem tylko tłem dla poznaniaków i właśnie tak to powinno wyglądać. 26. kolejka to dobra seria spotkań dla Kolejorza, zespół Lecha wykorzystał potknięcie Rakowa, zrównał się z nim punktami, a do lidera traci już tylko 1 oczko. Przed nami do końca tego ligowego sezonu 4 mecze wyjazdowe i 4 domowe kolejno z Legią, Stalą, Łęczną oraz z Zagłębiem, w których nasza drużyna powinna pokusić się o komplet 12 oczek chcąc 21 lub 22 maja świętować 8 tytuł mistrzowski. W sobotę najważniejsze było zwycięstwo, wygrana została osiągnięta w dobrym stylu, udało się zanotować wysoki wynik 3:0, który jest dodatkiem do głównych obchodów 100. rocznicy.

null

Nie ma czasu na pracę

Przed Lechem Poznań teraz kilkanaście dni przerwy związanej z przerwą na kadrę. Niestety, nie będzie to dobry czas dla zespołu, o czym zaraz po meczu mówił Maciej Skorża. Aż 8 zawodników grających na co dzień w pierwszej drużynie wyjeżdża na obozy reprezentacji, Lech przed meczem we Wrocławiu w piątek, 1 kwietnia odbędzie w komplecie tylko jedną jednostkę treningową podchodząc do spotkania ze Śląskiem z nutką niepewności. Wypada wierzyć, że chociaż piłkarze zostający na ten czas w klubie dobrze przepracują zbliżający się okres, w końcu cały czas jest co poprawiać, rezerwowi zachowają rytm meczowy, ponieważ w planach jest sparing z Wartą. Wszyscy nie możemy już doczekać się kwietnia, kiedy zaczną się spotkania pod presją, o naprawdę wielką stawkę, w których na dwóch frontach nie będzie żadnego marginesu błędu. Dopiero teraz zaczną się prawdziwe Lechowe emocje.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





13 komentarzy

  1. deel pisze:

    Kontynuacja słabej gry. Zdanie kluczowe w kwestii zrealizowania założeń na trwający sezon. Ten stan trwa już od 13 kolejki obecnego sezonu. Od spotkań ze Stalą Mielec i Górnikiem Łęczna. Wyniki tych gier odbierane były jako wypadek/wpadki a tak na prawdę to przyczynek do stanu obecnego. Każdy z nas zauważył nie tyle zniżkę formy zespołu co zniżkę punktowania w lidze w tym czasie. Bo gra pozornie nie była zła. Pozornie. Wobec wpadek rywali przezimowaliśmy na pozycji lidera. Ale widać było, że zespół ma problem ze sforsowaniem rywala wobec zagęszczenia środka pola. I o to mam żal do sztabu trenerskiego. Mam, bo ta niemoc trwa do dzisiaj. Lech nie potrafi grać inaczej. Nasze dotychczasowe tryumfy w lidze można nazwać jednym słowem – Amaral. Tak jak wczoraj, w jakże ważnym dla nas meczu, poprowadził nas do zwycięstwa, tak brak jego obecności i kreatywności oznacza spadek naszych możliwości ataku o 50%. Również wobec wyeliminowania go z gry przez rywali. I to właśnie z tym, trener nie potrafi sobie poradzić od 13-tej kolejki. Do dzisiaj nie wie co zrobić gdy Amarala nie ma, bądź gdy rywal go odetnie od gry. Liczyłem na to, że w przerwie zimowej Lech popracuje nad zmiennym ustawieniem. Wypracuje koncepcję na grę z głęboko broniącym rywalem. Wypracuje schematy przeciwko wysokiemu presingowi rywali. Nic takiego moim zdaniem nie nastąpiło. O ile słabsze wyniki z końca jesieni traktowaliśmy jeszcze jako potknięcia, to start wiosny jest wręcz koszmarny. Nie wizualnie (może poza meczem domowym z Rakowem). Niby prowadzimy grę, mamy jakieś sytuacje, przewagę wręcz miażdżącą, to przeważnie źle się dla nas kończy. I tutaj napiszę coś niepopularnego. Mamy słabego trenera, którego broni, jedynie, pojawiający się sporadycznie u zawodników z pola geniusz. Tak było wczoraj, tak było w Szczecinie. Ale kiedy rywal niweluje możliwość kreacji w środku pola to Lech nie istnieje. Cracovia, Raków, Lechia, Wisła… Mało miał czasu w zimie nasz trener żeby coś zmienić w grze? Chyba nie. On jednak nadal zmienia ogniwa jeden do jednego, wierząc że to poprawi grę zespołu. Czy wczorajszy mecz napawa optymizmem w walce o mistrzostwo Polski? Mnie nie, bo równie gładko rozprawiliśmy się z Bruk-Betem. A co było później, pamiętamy. Obawiam się starć z „Tworkowym” Śląskiem, Legią i Szulczkową Wartą. Reszta może się przestraszy naszej gry. Oni nie. Żeby marzyć o MP i PP musimy wygrać KAŻDY mecz do końca sezonu. Pozostaje nam wierzyć w przebłysk geniuszu naszych piłkarzy bo nie podejrzewam żeby trener zmienił sposób gry. Oby byli w życiowej formie w tych ostatnich kolejkach.

  2. Tadeo pisze:

    Dokładnie, moje wnioski są podobne.Już kilkakrotnie podkreślałem w swoich wypowiedziach że Skorża przestaje panować nad drużyną i taktyką na dany mecz.O wyniku meczów decydują indywidualności niektórych piłkarzy, a nie styl gry drużyny. Powtarzają się błędy przypominające grę za czasów Żurawia.Lech niestety nie jest stabilny , nie potrafi rozegrać meczy aby obydwie połowy były na wysokim poziomie.Niejednokrotnie traciliśmy punkty po głupich i bezsensownych błędach drużyny i braku reakcji trenera na zmianę systemu gry.Obawiam się że bez stabilizacji gry na dobrym wysokim poziomie , będzie nam niezmiernie ciężko wywalczyć mistrzostwo.

  3. John pisze:

    Wnioski są takie,że liczą się 3 punkty.
    Cała ofensywa od początku sezonu opiera się 3 zawodnikach, Kamiński,Amaral,Ishak.
    I tu nic innego Skorża nie wymyśli,słabsza forma,albo,któregoś brakuje,i pojawiają się kłopoty,jeszcze Kownacki z ławki czasem pomoże.
    Nic nowego Skorża na defensywnie ustawionego przeciwnika nie wymyślił,Lech gra cały czas to samo,taktycznie to Papszun i Raków lepiej sobie radzą.
    Teraz Śląsk,też słaby zespół,Exposito jedyny wartościowy zawodnik.
    Wypada im 2 ŚO na mecz z Lechem Golla i Verdasca.
    Faworytem Lech,ale należy się spodziewać bicia głową w mur.

  4. Miglantz pisze:

    Czasem mam wrażenie, że tutaj nawet Murinio by Was nie zadowolił. Mamy trenera na jakiego nas stać i pewnych rzeczy nie przeskoczymy. To samo z zawodnikami. Nikt nie ma 100% trafionych transferów, a jeśli do tego dodać, że czasem zagra się lepiej a czasem gorzej to mamy co mamy. To jest sport. Pieniądze nie zawsze wygrywają. Czy PSG wygrywa ligę mistrzów? Na szczęście nie. Nikt się nam nie będzie podkładał. Jazda na tyłkach powinna być w każdym meczu. Zaangażowanie to słowo klucz. Jestem jednak dobrej myśli. Wierzę w zespół.

  5. Rahu pisze:

    Gol zdobyty chyba w najlepszym momencie. To nie był dobry mecz, nic przez kolejny tydzień nie udało się poprawić.

  6. Tadeo pisze:

    @Miglantz Maszraję bo tylko ambicją i i wolą zwycięstwa możemy osiągnąć sukces jakim jest zdobycie mistrzostwa. Tak jak piszesz , jazda na tyłach do końca rundy i wiara że mistrzostwo jest nasze.Kolejorz ma pecha że akurat ten sezon jest tak mocny , i że aż tylu kandydatów pretenduje do zdobycia Mistrzostwa Polski.

  7. fox pisze:

    Zgadzam się z deel ,że Skorża ma wypracowany tylko jeden styl jak się uda to wszystko pasuje(pisałem już kiedyś o tym) jak drużyna przeciwna to rozpracuje to jest problem jak z Rakowem czy słabiutką Wisłą.Dużo też zależy od formy Amarala jak on gra dobrze to wszystko wychodzi mimo mankamentów.Teraz pytanie czy Skorża jest dobrym trenerem czy nie.Moim zdaniem jest przeciętny nie potrafi zmieniać stylu gry jak nie idzie.Z takim składem jak w tym sezonie to Lech powinien przynajmniej mieć z 7 ,8 pkt przewagi na następnymi zespołami a tak niestety się nie dzieje co jest ewidentną winą Skorży.Z drugiej strony to jego zasługa ,że po raz pierwszy Rutki dały się przekonać że warto zainwestować.Żaden inny trener by tego w Poznaniu nie uzyskał.Gdzie więc leży prawda o Skorży?Jak zdobędzie podwójną koronę wszyscy uznają go za dobrego trenera jak nie to nikt nie zostawi na nim suchej nitki.

    • 100h2o pisze:

      @fox – wiele stylów to brak stylu. Kiedyś o tym pisano „że Lech nie ma stylu”. Po to są sprowadzani gracze o określonym profilu by „zespół miał styl”. I na takich trener się decyduje ( a czasami nie odpalają i tak bywa).
      W Lechu brakuje mi tylko strzałów z dystansu. Mocnych i soczystych, choćby jak ten Ishaka.
      Reszta w sumie mi gra.
      A że Lech czasami „odpuszcza”? To już inna sprawa. Inna że traci też „gównogole” ( Craxa, Betoniarze, nawet ten ze Skisłą po podaniu piłki rywalowi przez Pereirę) w które zamieszani boczni obrońcy!.
      To ewidentnie stracone 7 punktów na wiosnę.
      A styl? Musi być.
      Choćby (patrząc w przyszłość) na gry w el. gier UEFA.

    • Kuki pisze:

      A Raków to ma wiele stylów? Przecież ich gra polega na pressingu, zapierdalaniu i wrzutce z boku. Grają dobrze w trójkątach na małej przestrzeni i dobrze przesuwają. Jeżeli zrobisz to wszystko dobrze to na większość drużyn jak widać to wystarcza.
      Zresztą bardzo podobnie grała Legia w poprzednim sezonie, gdzie większość bramek strzelał im Pekhart z takich wrzutek z końcowej lini.
      To Lech niestety stara się wynaleźć koło na nowo, bardzo często próbując jakichś nieoczywistych zagrań, które najczęściej kończą się stratą. Tu trzeba szybko grać piłką, wychodzić na pozycje i iść na obieg. Podaj i idź za akcją, słynne ja Tobie, Ty mi.

    • deel pisze:

      100h2o, Kuki. Lech musi być bardziej elastyczny w formułowaniu ataków. Nie chodzi o zmianę stylu gry bo uważam, że ten się broni. Chodzi taką zmianę w ustawieniu która zaskoczy rywala i nie pozwoli zablokować akcji Lecha. Da przewagę w sektorach boiska. Wyciągnie rywala ze środka pola żeby było miejsce na oddanie strzału z dystansu. A takiej zmiany nie ma. Atakujemy i bijemy głową w mur. I albo się uda strzelić bramkę albo tracimy punkty. Argument, że grając do porzygu to samo osiągniemy sukces mnie nie przekonuje bo tak właśnie gramy i jest coraz mniej ciekawie.

      • Kuki pisze:

        To wszystko zgoda. Jedyne zastrzeżenie jakie mam do Skorży to jest to, że wystawiając Amarala czy Ramireza oczekuje że zespół będzie grać tak samo.
        Tymczasem, każdy zawodnik z inna charakterystyką powinien wnosić co innego i przynajmniej taktycznie próbować innych zagrań. Być może tak jak piszesz – inne ustawienie, nieco inny sposób budowania akcji.

  8. krys_pl pisze:

    Dołożę swoje 3 grosze… Skorża Guardiolą nie jest i pewnie nigdy nie będzie, ale uważam go za dobrego trenera jak na nasze warunki. Co do „stylu” czy też jego braku… Nie w „stylu” problem a raczej w wykonawstwie: zagrajmy po pierwsze SZYBKO a po drugie PRECYZYJNIE i to uważam wystarczy na każdego w naszej lidze. Mecz z Jagą jest idealnym przykładem – I połowa to dramat z którego zrezygnowałem w 30 min (ostatnich meczów Lecha prawie nie oglądam „na żywo” bo moje serce tego nie wytrzymuje a żona zaczyna przebąkiwać coś o rozwodzie…).Graliśmy ZA WOLNO i przez to przewidywalnie, Jaga nadążała z przesuwaniem. II połowa to inny Lech i zupełnie inny wynik – praktycznie pierwsza akcja i wymuszenie podanie przez Karlstroma ruchem do przodu na wolne pole za obrońców – to wystarczyło by Ishak został sam na środku pola karnego. Czy grę odmienił Amaral? – być może… A może jednak Skorża w szatni? To nie pierwszy taki mecz w naszym wykonaniu w tym sezonie. I nie pierwsze nasze bramki strzelone między 46-60min (pod tym względem jesteśmy chyba wciąż najlepsi) a to właśnie te bramki odmieniły mecz. Oczywiście wszyscy już dawno się połapali jak gra Lech i oczywiście już dawno opracowano środki zaradcze – stąd nasze problemy z punktowaniem regularnym. I jeszcze drugi aspekt to nasza gra na wyjazdach – to tam tracimy najwięcej punktów i to tam mamy problemy z takimi tuzami jak Jaga właśnie, Wisła czy inna Miedź. Trzeci aspekt to tracone gole z nieczego jak chociażby ten z Lechią, przełamania Ondraska w Krakowie czy stracona bramka w meczu z Rakowem. O Cracovi to nawet nie chce mi się pisać… Wracając do „stylu” i naszego trenera – myślę, że naszą bolączką to jednak jest mental. Chyba Bosacki po meczu powiedział, że ta drużyna jeszcze nie grała przy 40k ludzi i to było widać w I połowie. Za wyniki na wyjeździe też winiłbym mental. Lech w Poznaniu a Lech na wyjeździe to dwie różne drużyny. Doszedł do tego wszystkiego Covid i trochę nam się to posypało.
    Reasumując: my w zasadzie jesteśmy skazani na grę atakiem pozycyjnym więc trzeba raczej szukać do tego wykonawców albo próbować „poprawić” tych co mamy. I jeszcze jedno: wcale nie uważam, że wszystko pchamy środkiem. Dużo gramy skrzydłami przecież. A że Amaral jest kluczem w naszej grze? – bo to świetny piłkarz więc nie ma co się dziwić. Wiele jest drużyn i to na całym świecie uzależnionych od jednego czy czasami dwóch graczy. Dzisiejszy mecz Realu z Barceloną pokazał na przykład jak bardzo Real uzależniony jest od Benzemy. I co? – i nic… Mistrza Hiszpani i tak będą mieli. Tak to czasami funkcjonuje. U Skorży widzę inną wadę: zbyt szybko przywiązuje się do „nazwisk”. Ostatnio notorycznie grał w środku duetem Murawski-Karlstrom i to uważam za błąd bo to są jednak dwie „6”. Jeden i drugi to (na nasze warunki) świetni piłkarze ale nie są tak kreatywni jak Tiba czy nawet Kvekve, a właśnie kreatywność środka pomocy jest kluczem do sukcesu w ataku pozycyjnym. No i oczywiście SZYBKOŚĆ i PRECYZJA podań. Jak zaczniemy więcej grać na jeden kontakt pod polem karnym przeciwnika to o wyniki będę spokojny.

  9. klaus pisze:

    Wniosek jest taki, że gdy drużyna stosuje murator, to my nie mamy pojęcia co z tym fantem zrobić. Wykonujemy więc skrytobójcze zagrania do boku skąd idzie wrzutka w pole karne do Ishaka, którego tam nie ma, bo przed chwilą rozgrywał piłkę i nie nadążył za akcją. Jak już coś wpadnie – wtedy zaczyna się mecz, bo drużyna przeciwna wychodzi z pola karnego i mamy większe możliwości. Kluczem na Lecha jest postawienie autobusu.