Top 10 (13-19.04)

Top 10 jest cyklem dotyczącym bezpośrednio internautów serwisu KKSLECH.com. Co tydzień w środę moderatorzy wyróżniają 10 najlepszych komentarzy oddanych przez kibiców Lecha Poznań w wiadomościach pojawiających się na łamach tej witryny oraz w „Śmietniku Kibica”. Komentujesz sprawy związane z Kolejorzem? Co tydzień jest szansa, że to właśnie Twój wpis dotyczący głównie naszego klubu znajdzie się wśród wyróżnionych komentarzy.

Autor wpisu: bas do newsa: Koniec niezapomnianego, europejskiego snu. Fiorentina – Lech 1:4

„Trzeba przyznać że bez dwóch podstawowych a w zasadzie trzech zawodników to nie mogło się udać. Ewidentnie bałagan w obronie bez Bartka który co by nie mówić porządkował grę. Jeszcze bardziej brakowało Murasia który czyści środek razem z Jasperem, dzisiaj Szwed był osamotniony. Niestety Kvekve może i gra nie szablonowo ale jest wolny i do tego drugi żółw Marchewa i środek nie pracował. No i młody Szymczak którzy biegał walczył i utrudniał każdemu też robiło swoje. Moim zdaniem błędem było trzymanie Marchewy tak długo z trybuny to wyglądało źle większą część meczu niestety przeczłapał. Reboczo niestety trafił na gościa który objeżdżał go jak dziecko. Ewidentnie z Bednarkiem zawalił pierwsze dwie bramki. Zwłaszcza druga idzie na jago konto siedziałam na wprost bramki i nie mogłem uwierzyć jak to mu wpadło, swoją drogą pierwszy to też kuriozum. Bedi to sympatyczny gość który na ligę i średniaków jak Austria czy Bodo starcza już na takiego przeciwnika jest za krótki. Przepaść w technice użytkowej gdzie jednym zwodem Włosi mijali dwóch zawodników Lecha. Chwilami zwłaszcza w drugiej połowie nasi zawodnicy byli bezradni klepiąc piłkę na swojej połowie. Przed meczem a w zasadzie w pierwszej połowie jeszcze nie wyglądało to źle, ale po paru minutach gdy Lech zaczął coś grać to pięć minut i sprawa załatwiona. Myślę że gdyby nawet do 80 minuty ten wynik z pierwszej połowy się utrzymał to i tak Viola by przycisnęła i wbiła. Ostatni kwadrans to widać było że już im to starcza i nie mieli jakoś większej ochoty do gry. Co do sędziów to chyba w naszej lidze wszystko jest gwiizdane i sprawdzane szczegółowo co pozwala na większe manipulowanie wynikami. Tu nie było jakiejś brutalnej gry więc sędziowie nie gwizdali. Muszę przyznać że parę razy mnie to irytowało ale oglądając naszą ligę to każde dotknięcie jest gwiizdane i taka była moja perspektywa. Fiorentina pokazała naszych zarządowi i piłkarzom jak wiele brakuje nam do poważnej piłki. W jednym aspekcie jesteśmy w czołówce Europy w kibicowaniu pod tym względem piękny wieczór kartoniada i kocioł robili wrażenie. Mecz jak i cała kończąca się przygoda dobiega końca bo nie łudźmy się na wygranie we Florencji trzema bramkami, ale tyle radości i emocji które dała nam w tym sezonie nasza drużyny przejdzie do historii. Teraz została liga i walka o puchary w następnym sezonie, mając nadzieję że zarząd zrobi wszystko by wzmocnić zespół i pisać nową kartę w historii Lecha.”

Autor wpisu: Kaktus108 do newsa: Wystaw swoje oceny po meczu z Fiorentiną

„Dziękuję za wspaniałe emocje w tej edycji pucharów, ale dzisiaj nastąpiło po prostu czołowe zderzenie z drużyną w gazie z top ligi. Do tego poziomu to możemy próbować podskakiwać w optymalnej formie i w pełnym składzie a i tak pewnie byłyby to niskie podrygi.

Za dzisiaj:
Bednarek – „Drzewa umierają stojąc”, zawalona pierwsza, druga i po części 4 bramka. Wprowadzenie piłki takie, że jak nie było lagi to pozostawał strach.
Rebocho – jak go Gonzalez przeskoczył to historia świata, poza tym strasznie elektryczny, niedokładny, nie w tempo, mały blond dramat
Joel – trochę lepiej niż Rebocho, bo nie dawał się aż tak często objeżdżać i nie popełniał tak rażących błędów. Częściej brał tez udział w wyprowadzaniu, ale generalnie bardzo słaby występ.
Satka, Milic – nic, wyprowadzanie piłki fatalne, w obronie panika na pokładzie, kilka zablokowanych strzałów, Milic kilka wygranych główek w środku pola.
Kvekve – w pierwszej połowie dawał radę, coś tam próbował rozgrywać, uspokajać a później mu prąd odcięło, po bramce na 1:3 człapanko.
Karlstrom – najlepszy obok Velde, ale i tak blado, kilka razy popchnął akcję w środku pola, kilka razy nieźle odebrał i tyle
Skóraś – w zasadzie nic. Dwa, trzy sprinty jak jeździec bez głowy i to wszystko, nie wiem czy wygrał jakiś pojedynek. Bardzo słaby występ.
Velde – najlepszy w Lechu, nawet pomijając bramkę. Aktywny w obronie, pokazujący się, próbujący coś zdziałać z odpowiednią dynamiką. Nie obyło się też bez błędów, ale na tle kolegów się wyróżniał. Bez jego pomocy Rebocho nadal by stał pod swoim polem karnym wkręcony w ziemię jak korkociąg.
Marchewa – piękna klepka do Ishaka i na tym zakończył popisy. Sporo się nabiegał między obrońcami, ale często było to tylko pozorowanie pressingu. Występ całkowicie bezbarwny.
Ishak – widać, że albo jest zmęczony sezonem, albo coś mu dolega, albo jest po prostu bez formy. W ostatnich meczach to już nie jest ten dzik ryjący murawę. Ładna, mądra asysta, ale podkładka pod karnego słaba, ostatnio częściej w takich sytuacjach się kładzie niż dąży do strzelenia bramki. Był lekko popchnięty, ale karnego bym nie dał.
BaLuj, Sousa i ten od atmosfery – szkoda klawiatury, zresztą weszli w takim momencie, że już był pogrzeb.
JvdB – z pustego…. Brak Murasia, Salamona i Dagerstala bardzo widoczny. W meczu z takim rywalem trzeba mieć pierwszą 11 na topie topów, żeby coś ugrać, a u nas połowa jest mocno pod formą w tej chwili + brakujące ogniwa.
Sędzia – 12 zawodnik fioletowych. Gość nam chyba nie gwizdnął żadnej stykówki. Ogólnie sędziowanie dramatycznie słabe. Na tym poziomie powinni dać kogoś lepszego.

Gdybym był dzisiaj scoutem i miał wybrać do polecenia jednego zawodnika z Lecha tylko na podstawie tego meczu, to może rekomendowałbym Velde do dalszej obserwacji. Cena Skórasia chyba poleciała dzisiaj ostro w dół. Marchwiński niesprzedawalny za konkretną kasę, jak ktoś będzie chciał brać, to wiązać kokardę i oddawać póki się nie rozmyśli.”

Autor wpisu: slavo1 do newsa: Z nastawieniem na podium

„W mojej ocenie trzeba sobie zadać kilka zasadniczych pytań i w zależności od odpowiedzi na nie przygotować i wdrożyć strategię na najbliższe …. miesiące. Ergo do rozpoczęcia gry w nowym sezonie. W tym pucharowym. Dlaczego piszę o tym przed 29 kolejką? Bo zostało nam – realnie – 7 meczów (odrobienie strat z Fiorentiną byłoby kosmiczną sensacją na miarę Wemblay). Szanse na drugie miejsce są tak samo iluzoryczne jak zagrożenie, że spadniemy poniżej 4 miejsca dającego tak czy inaczej (na równi z 3) – grę w pucharach. Bardzo pesymistycznie zakładając, że Pogoń nas przegoni i zajmie 3 miejsce, to realnymi przeciwnikami do miejsca 4 są Warta, Widzew i Piast. A i Widzew już naciągany. A ten gra z Piastem już w ten weekend. Warta gra ze szmatą więc minimum jeden z „konkurentów” do 4 sam się wykruszy. Cracovia gra z Lechia która dosłownie ma nóż na gardle już tnący… Z drugiej strony drugie miejsce przegraliśmy na początku wiosny i dobiliśmy ostatnim remisem. Moim zdaniem sezon się skończył. A jesteśmy dopiero w połowie kwietnia. Pytania, które trzeba sobie zadać to jak zmienić kadrę – kogo się pozbyć, albo sam się wypisze, i – co ważniejsze – kto na ich miejsce? O co gramy w nowym sezonie? Odpowiedź na pierwsze pytanie da MI odpowiedź na pytanie drugie… W mojej ocenie pojawiło się okienko na próbowanie młodych z akademii – tak, teraz na 6 kolejek przed finałem musza pokazać który ma jaja a który orzeszki. Dwa tygodnie przygotowań między sezonami powinno być potwierdzeniem wyboru. Pisałem wielokrotnie kogo bym pożegnał bez żalu więc nie ma co się pastwić raz jeszcze na nimi. Legia, Raków i Pogoń będą grać w pucharach więc na trzech frontach. W kontekście szmaty mówi się o Szmycie – to skandal – on POWINIEN już być z nami „po słowie”. Nie wiem jak sobie radził Kozłowski w Vitesse ale wraca teraz do Brighton – nowe wypożyczenie? Cała masa Polaków gdzie się kopie warto zrobić przegląd. Nawet nasz Kownacki był na równi pochyłej zanim trafił do nas na wypożyczenie… Wiecie o co mi chodzi – nie śledzę każdego „młodego, obiecującego” który zakopał się gdzieś w rezerwach 1 czy 2 ligii włoskiej, niemieckiej itp. Możliwość grania w pucharach – nie jest bez znaczenia. Trzeba szukać napastnika bo Ishak młodszy nie będzie – a – trzeba przyznać – kilka meczów nam przegrał… Jest czas na decyzję i próby, testy. P.S. Bramkarza nam trzeba!”

Autor wpisu: Ostu do newsa: Pięć szybkich wniosków: Fiorentina – Lech 1:4

„Oj wnioski są i to bardzo dużo po tym/takim meczu ale ograniczyć się TRZEBA do 5 i dodatkowo szybkich…
1. NIESTETY – potwierdziła się a może raczej obnażyła większość -nazwę to eufemistycznie – niedoskonałości typowo piłkarskich naszych zawodników, na które zwracaliśmy uwagę i o których piszemy tu na Forum od zawsze…
Bednarek – ma zachowania dyskwalifikujące go z bycia nr 1 w klubie, który chce sięgać po trofea – idealnie opisał jego zachowanie we wczorajszym meczu @deel więc ja nie będę się powtarzał…
A taki Marchwinski NIGDY nie był i NIGDY nie będzie dobrym/przydatnym piłkarzem a zwłaszcza dobrą 10 bo tam trzeba predyspozycji których on nie ma…
Rebocho – nie ogarnia tyłów a poza tym jest za niski jak na wymagania współczesnego futbolu…
I tak mógłbym wymienić JESZCZE przynajmniej 3 nazwiska ale sam nie wiem po co .. większość wie o kogo chodzi…
2. NIESTETY przegraliśmy przez błędy indywidualne – na tym poziomie niedopuszczalne – a jeśli chcemy je eliminować to jest TYLKO jedna droga, eliminować popełniających je graczy – jak w zachodnim futbolu…
3. Przegraliśmy też ten mecz w szatni – a może nawet jak napisał @leftt o 11.05 gdy otrzymaliśmy informację o zawieszeniu Salamona – w każdym razie wyszliśmy na mecz bojaźliwie, bez wiary w zwycięstwo a przede wszystkim z nerwowością – w tym aspekcie czeka nas dużo pracy – czego ja nie mogę zrozumieć bo chyba na taki mecz czeka się całe życie i wychodzi się z radością a nie z trzęsącymi się dosłownie i w przenośni łydkami…
I właśnie z takiego mentalu, braku pewności i nerwowości biorą się błędy indywidualne, o których wspomniałem wcześniej
4. Paru piłkarzy potwierdziło że mogą grać o wyższe cele bo „są mało bojący” ale we wczorajszym meczu było ich TYLKO 5 – a to zdecydowanie za mało…
5. Jak mawiał Kulczyk – gracze pierwszoligowi grają z graczami pierwszoligowymi – wypowiedział to wprawdzie w innym kontekście ale nie można abstrahować od możliwości i predyspozycji zawodowych piłkarzy, którzy jednak z jakich powodów kosztują 1 mln euro a nie 15 mln euro, jak to ma miejsce w konkurencji….
Wiem, że w przeszłości zdarzały się przypadki że wygrywaliśmy mecze z tuzami ale powiedzmy sobie szczerze ile meczów byśmy wygrali -na 10 rozegranych – z takim Juventusem…?
Oczywiście MOŻEMY czasem wygrać ale wtedy nie mamy prawa popełniać tyłu błędów indywidualnych co wczoraj….
I na koniec jak zwykle uwaga natury ogólnej…
Wydaje się być oczywiste, że w świetle tego ostatniego punktu TYLKO ZROZUMIENIE KONIECZNOŚCI – jak mawiał Lenin mówiąc co to wolność wyboru – przez „grupę trzymającą władze” o konieczności stałego rozwoju i wymiany najsłabszych ogniw może doprowadzić do sukcesów sportowych o których marzą kibole…
A wydaje się również że pod wodzą obecnego trenera MOŻEMY wykonać następny krok .
Pytanie TYLKO czy jest taka świadomość „w gronie”
No i pytanie podstawowe – czy intelektualnie jesteśmy zdolni – jako klub – do takiego rozwoju…?
Ale to okaże się już wkrótce.”

Autor wpisu: Sosabowski do newsa: Plusy i minusy: Lech – Fiorentina 1:4

„Nie miałem wczoraj na gorąco jak podsumować, więc napiszę dzisiaj na chłodno.
Zacznę od słusznej uwagi Redakcji, że na tle Włochów Kolejorz wyglądał słabo. A trzeba ten wątek nieco rozszerzyć bo uważam, że tu właśnie jest pies pogrzebany. Trafiliśmy na najmocniejszego rywala. I to rywala, który był w trakcie sezonu, z piłkarzami na najwyższym poziomie, drogimi, wybieganymi o wyjątkowych umiejętnościach. I to nie tylko w pierwszym składzie, ale także co wielu zauważyło, także na ławce. My tych atutów nie mieliśmy. Naszymi mocnymi stronami miało być zgranie, zapał, chęć i walka i przede wszystkim kondycja. Mam wrażenie, że poza okresem po straceniu pierwszej bramki tych wszystkich cech zabrakło. Najbardziej brakuje mi tej ostatniej bo zespół wyglądał wątło. Tak jakbyśmy mieli miękkie nogi. Dawno nie widziałem tak słabego Pereiry. I to nie jest przypadek. Po prostu „gra się tak jak rywal pozwala”. Choć to oklepane. To wczoraj właśnie tak było. Włosi byli o klasę lepsi i co najważniejsze nie zlekceważyli nas. Zagrali swoje, jednocześnie wykluczając wszystkie nasze atuty. Ponadto strata Salamona musiała uderzyć w zespół. Nie wiem czy ta bojaźliwość wynikła tylko z tego, ale na pewno było to jednym z czynników wczorajszej porażki. Jak ten mecz wyglądał z mojej perspektywy pisał nie będę. Jaki był Kolejorz każdy widział. Napiszę tylko, że w tym momencie sezon się dla mnie osobiści kończy. Przynajmniej sportowo. Bo o nic już realnie nie walczymy. Teraz trzeba pracy w gabinetach. Bo wypadają nam Murawski i Salamon i szkielet zespołu się nieco wali. Drugą sprawą jest dla mnie okno wystawowe z którego korzysta Marchwiński. Wiem, że ostatnio był w formie. Ale nawet w tej formie uważam, że na to miejsce zasłużył bardziej Sousa. Nie zrozumiem analogii, że mniej pracuje w defensywie czy ofensywie. Bo jak na moje oko to jest w każdej fazie o krok lepszy. Widać było momentami, że zespół chciał. Martwi tylko ten zjazd. Momentami przypominało to mecz Polska – Argentyna. Przeciwnik nie chciał, a my nie presowaliśmy. Ciężki obraz dla kibica Lecha. Niech was nie zmyli, że to był gorszy dzień zespołu. Tu po prostu nawarstwiło się zbyt wiele niekorzystnych czynników. Bramkarz o którym mówimy od dawna, decyzja UEFA, brak Murawskiego, za krótka kadra, zaniechania transferowe ect. ect. A wszystko to trafiło na zbyt silnego przeciwnika. Wymowa tego wpisu może wydawać się negatywna. Mimo wszystko była i jest to świetna przygoda naszego klubu i należy się cieszyć z tego wyniku. Mnie tylko razi ta druga połowa. Której wolałbym nie widzieć. Bo nie mieć umiejętności to jedno, a zwyczajnie się poddać to nie po naszemu.”

Autor wpisu: Bart do newsa: Wystaw swoje oceny po meczu z Legią

„Pierwsza połowa słaba, druga dużo lepsza. Wynik jednak sprawiedliwy, bo z przebiegu to był typowy mecz na remis. Mimo wszystko możemy odczuwać pewien niedosyt, bo prowadziliśmy i mieliśmy kilka sytuacji na kolejne bramki. Jak w takim spotkaniu nie potrafisz zamknąć meczu, to potem dostajesz gola. Niepokoi wyraźny spadek formy Ishaka. Marnuje setki, psuje proste podania, nie trafia karnych, piłka mu odskakuje po przyjęciu. Co się dzieje ze Szwedem? Ma naturalny dołek formy po intensywnym sezonie, czy już możemy mówić o casusie Arboledy który w podobnym wieku po podpisaniu kontraktu życia też przestał grać?

Ważna rzecz do odnotowania: mecz był dobrze sędziowany. Bałem się że będzie kręcone, ale Lasyk bardzo ładnie poprowadził mecz. Nie mam większych zastrzeżeń do pracy sędziego. Wręcz Lasyk prowadził mecz tak jak lubię – był przezroczysty i wykonywał swoją robotę bez zbędnego ściągania uwagi na siebie.

Zapomniałem dodać jeszcze jedną rzecz: ten mecz pokazał że nie warto wiązać przyszłości z Douglasem, a już na pewno nie w kontekście gry w pierwszym zespole. Ciągle spóźniony, już nie te stałe fragmenty i dośrodkowania, do ofensywy prawie się nie podłącza bo wtedy pewnie kompletnie nie miałby sił na powroty. Tak wiem, wszyscy go lubimy, w szatni też jest lubianą i ważną postacią, ale kibicowska sympatia nie może nam przesłaniać realnej oceny jego poziomu sportowego, który jest już niewystarczający. Chcemy być w końcu coraz lepsi, a Lech Poznań to klub sportowy a nie układ towarzyski. Pożegnalny występ ze zmianą po to by ustawić szpaler i dać mu owację na stojąco, antyrama, kwiaty, uściski dłoni, wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy, a potem idziemy do przodu. Barry akurat zasłużył na porządne pożegnanie. Ba, my mu nawet wisimy piękne pożegnanie bo jak wcześniej odchodził to nie było jak się pożegnać.”

Autor wpisu: J5 do newsa: Pięć szybkich wniosków: Legia – Lech 2:2

„Pierwsza połowa meczu jest trochę myląca. W tym czasie piłkarze Lecha przebiegli 57 km, czyli tyle co zawsze. Może trochę w wolniejszym tempie, ale jednak liczba kilometrów była na dotychczasowym poziomie . Natomiast Legia w pierwszej połowie przebiegła 61,5 km, czyli o 4,5 km więcej od naszych piłkarzy, dzięki czemu wydawało się jakby miejscowych było więcej w każdym miejscu boiska. Oczywiście, za to fizyczne zaangażowanie musieli zapłacić, i to stało się w drugiej połowie dzięki czemu doświadczony w grze w pucharach i lepszy technicznie Lech w krótkim czasie zdobył dwa gole, i miał okazje na następne bramki które definitywnie zakończyły by emocje w tym spotkaniu, czego niestety nie udało się zrobić. W drugiej połowie meczu Lech przebiegł ok 58 km co przełożyło się na całkiem przyzwoity wynik ponad 115 km. w meczu. Czyli pod względem biegu rozegrał dwie równe połowy. Legia mecz zakończyła ilością 120 km, czyli druga połowa była gorsza o plus minus cztery kilometry. Stąd optycznie Legia w pierwszej połowie wyglądała lepiej co minimalnie przełożyło się na korzyść tej ekipy która do przerwy prowadziła jedną bramką za cenę zużycia sporego zapasu sił, co odbiło się niekorzystnie na rywalu po przerwie. W sumie to Kolejorz powinien czuć niedosyt po tym meczu. Wydaje się że nasza drużyna nauczyła się grać co trzy dni z dobrym skutkiem.”

Autor wpisu: Przemo33 do newsa: Grad bramek po latach i gole w Lechowym okresie

„Szkoda remisu z Legią. Na prawdę szkoda. Nie graliśmy źle, ale znowu szwankowała skuteczność, znów były błędy w obronie, przez co musieliśmy odrabiać straty po pierwszej straconej bramce w 13 minucie. Pomimo wszystko udało nam się doprowadzić do remisu, a nawet wyjść na prowadzenie, co w meczach z Legią jest rzadkością. Niestety nie udało nam się dowieźć do końca tego zwycięstwa, Legia strzeliła bramkę wyrównująca na 2-2 i można się zastanawiać, czy ten gol by padł, gdyby Satka się nie poślizgnął i nie pozwolił Rosołkowi na podanie do Wszołka. I znów – co by się stało, gdyby któryś z naszych obrońców nie dopuścił, by Wszołek do tej piłki doszedł. Teraz można tylko gdybać, ale fakty są takie, że straciliśmy dwa punkty, a chociaż pozostaliśmy na 3 miejscu w tabeli, to nasza przewaga w tabeli nad Pogonią stopniała do jednego punktu. To skromna przewaga i bardzo niebezpieczna, bo wystarczy jedno potknięcie i w przypadku wygranej drużyny ze Szczecina to ona wskakuje na podium. Duży niedosyt po remisie, który tym bardziej podkreśla, że walka o 3 miejsce na koniec sezonu może być ciekawa i zażarta oraz będzie się toczyć nawet do ostatniej kolejki. Mimo wszystko dobrze, że tego meczu nie przegraliśmy, bo w Warszawie zwykle grało nam się w ostatnich latach ciężko i często traciliśmy punkty i przegrywaliśmy. Dlatego z drugiej strony ten punkt może być cenny i mieć znaczenie na koniec sezonu. Ostatnie dwa mecze pokazały również, że brakuje nam Salamona i Dagerstala. Satka, który ich ostatnio zastępuje popełnia błędy i widać po nim brak regularnej gry. To dobry obrońca, ale w tym sezonie Polak i Szwed byli w lepszej formie od niego i byli pewniejsi w grze obronnej. Nie wiem, jak zakończy się sprawa z Salamonem (oby pozytywnie), ale niech przynajmniej Dagerstal wróci do zdrowia. Milić z kimś z wyżej wspomnianej dwójki tworzył fajną parę stoperów, którzy stanowili o sile zespołu. Brakuje ich teraz i oby chociaż jeden z nich wrócił wkrótce na boisko. Teraz przed nami mecz rewanżowy z Fiorentiną. Niestety bardzo prawdopodobnie skończy się wtedy nasza piękna przygoda w tym sezonie w Lidze Konferencji, ale będzie z tego jeden duży plus – na końcówkę sezonu, może poza następnym spotkaniem, w którym mogą być rotacje, van den Brom będzie mógł wystawić podstawowy, najsilniejszy skład. Dzięki temu nasze szans na zrealizowanie celu, czyli podium na koniec sezonu wzrosną. To może mieć bardzo duże znaczenie. Pozostaje tylko trzymać kciuki za trenera i drużynę, by udało im się jak najlepiej zakończyć ten sezon. Zostało jeszcze tylko kilka spotkań do końca, ale nie można się poddać, tylko trzeba zrobić swoje i walczyć do samego końca. I oby wszystko dobrze się skończyło, jak w bajkach.”

Autor wpisu: Mirco do newsa: Dogrywka: Legia – Lech 2:2

„Czasami tak jest, że choć mecz oglądasz i w sumie na bieżąco już widzisz, że coś nie grało, to chętnie się na tym forum dzielę, tym z Kolegami po szalu. Po meczu z Fiorentiną odpuściłem sobie, bo zwyczajnie aż przykro byłoby walić w klawiaturę, że zwyczajnie byliśmy znacznie słabsi. Za to na naszych ligowych boiskach mecz z tęczową jest dla mnie zawsze meczem sezonu i szczerze jego wynik tak mnie wnerwił, że postanowiłem wnioski napisać nie wcześniej niż po dwóch dniach… Pop pierwsze te warszawską ekipę mieliśmy na widelcu w drugiej połowie, była absolutnie do pokonania. Wielu z Kiboli trafnie zauważyło, że w pierwszej połowie gospodarze tego meczu przebiegli znacznie więcej niż nasi zawodnicy. Cóż bywa i tak, w sumie mnie to nawet nie dziwi, bo w końcu na drużynę Mistrza Polski musieli się tęczowi zmobilizować. To w końcu my gramy jeszcze w europejskich pucharach, o czym miejscowi mogą na razie tylko pomarzyć… Więc sobie pobiegali i gdyby nie nasze błędy guzik dałoby ich bieganie. Fajnie Koledzy i Redakcja zauważyliście błędy naszych przy pierwszej bramce, której na upartego nie powinno w ogóle być… widzieliście pewnie jakieś powtórki bądź analizy tego spotkania – nawet w trakcie transmisji w tvp sport, była pokazywana grafika, która pokazywała, że w akcji tęczowej był spalony, o czym komentatorzy nawet się nie zajęknęli (nawet mnie to nie dziwi, w końcu na co dzień pracują w stolicy…) – powiedzcie, czy to nie jest co najmniej dziwne??? O tej sytuacji jeszcze jeden z redaktorów w magazynie gol – bo początek – czyli fragmenty o naszym spotkaniu nawet obejrzałem, z ciekawości patrząc jak o tej sytuacji powiedzą. I co? Ów redaktor przyznał, że w tej akcji był, „ale minimalny spalony”. Tylko cały czas mnie to nurtuje, jak dlaczego jakimś dziwnym trafem, gdy u nas jest minimalny spalony – to on jest odgwizdywany jest spalony. A w przypadku tęczowej, nawet sygnału z varu nie ma? Zawsze tęczowej cała klika sędziowska musi „pomagać”? Dalej gdyby tęczowa zagrała jakieś mega zawody, jeździli na przysłowiowych dupach, ale to była ekipa absolutnie do ogrania i co ważne dla nas byli do ogrania u nich na Łazienkowskiej, nawet mimo „oficjalnego” dopingu naszych Kiboli. Widać było przy każdej stykowej akcji, jak ich zawodnicy się grzali, niczym woda w czajniku. Zatem między bajki można włożyć ich gadania, że mecz z LECHEM nie jest dla nich najważniejszy. Tym bardziej żal, że nie udało nam się wygrać, generalnie ogromnie byśmy im ograniczyli szanse na majstra, którego my w tym roku nie zdobędziemy…Nie mam pojęcia, jak Czerwiński mógł w sytuacji na zamknięcie meczu, zamiast w bramkę ładować w kibiców tęczowej na piętrze. Tym bardziej nie potrafię wytłumaczyć fenomenu, że dwie minuty później straciliśmy tak głupio drugą bramkę… Zdecydowanie ten mecz, to rozczarowanie i to ogromne. Czytałem opinie niektórych forumowiczów, którzy przyznali, że przed meczem wzięliby remis w ciemno – ja nigdy z ległą? Remis? Panowie z ległą zawsze musimy grać o trzy punkty i nie ma znaczenie, czy na Bułgarskiej, na l4, czy na Narodowym. Zawsze tylko i wyłącznie zwycięstwo. Co do wniosków to jak na Europę Bednarek, Velde, Marchwiński czy tym bardziej Sobiech to zdecydowanie za mało, to na naszą ekstraklapę zwyczajnie wystarczą – czyli w jakimkolwiek składem powinniśmy z tęczową wygrać i tyle. Co do zmian, czy wystawionego składu specjalnie bym się nie czepiał VdB rotuje i kombinuje, na polską ligę ma to wystarczać, ale nie przy tak słabej skuteczności. Właśnie odnośnie skuteczności, przyłączam się do głosu, że Mikael aktualnie gra przeciętnie, a jeśli chodzi o wykańczanie akcji, to jest wręcz dramatycznie (marnowane karne i tak jak w niedzielnym meczu po prostu setki), tylko z nim jest jedno ale – poszedłby usiąść na ławkę i kto miałby go zastąpić? Sobiech – bez żartów, koleś wchodzi na kwadrans i po dwóch minutach lub zrobieniu ze dwóch startów do piłki oddycha rękawami… może Wilak? Tylko, czy dla młodego to jeszcze nie za szerokie wody? Dałbym mu szansę, ale cudów bym nie oczekiwał….”

Autor wpisu: Piknik do newsa: Pięć szybkich wniosków: Legia – Lech 2:2

„Ja jednak czuje niedosyt, mieliśmy prowadzenie 2-1, mieliśmy szanse na zdobycie kolejnych goli. Szkoda, że nie udało się w drugiej połowie zamknąć tego meczu strzelając trzecią bramkę. Ameryki nie odkryje i bohaterem meczu jest strzelca obu bramek dla Kolejorza, Afonso Sousa. Lech klasycznie zagrał dwie różne połowy, gdzie w pierwszej odsłonie się głównie bronił i próbował kontratakować. Druga część zaczęła się od szybko strzelonej bramki wyrównującej, gol był impulsem który odmienił grę poznaniaków. Częściej utrzymywaliśmy się przy piłce, graliśmy odważniej i z większą pewnością siebie. Wygrywając 2-1 zaczęliśmy się ponownie bronić groźnie kontratakując. Szkoda utraconej bramki w końcówce. Moim zdaniem było widać po części zawodnikach Lecha, że są zmęczeni tym długim sezonem. To raz, dwa graliśmy jednak w eksperymentalnym składzie jeśli chodzi o defensywę. Filip Bednarek widać, że był jeszcze chyba myślami przy meczu z Fiorentiną bo popełniał drobne błędy, które często sam szybko naprawiał. Znowu mnie trochę denerwował nasz najlepszy snajper Ishak, bo jednak zmarnował „stu procentową sytuację na strzelenie bramki”. No cóż gdyby trafiał wszystko pewnie nie grałby w Ekstraklasie tylko w jakieś mocniejszej lidze. Pozytywnie zaskoczył mnie Adriel Ba Loua i szkoda, że po minimalnym spalonym jego bramka nie została uznana. Szkoda, że Adriel obudził się na jeden mecz w końcówce sezonu. Zgadzam się z redakcją, że zmiany trenera były dobre. Dobrze, że Lech do samego końca rozdaje karty i chyba zabrał warszawiakom szanse na walkę o mistrzostwo . Solidny mecz, na trudnym terenie po ciężkim spotkaniu w pucharach europejskich, zdobyty ważny punkt i miejmy nadzieje, że zachowamy te trzecie miejsce.”

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <