Analiza meczu z Wisłą + statystyki

pilkaW piątkowym meczu z Wisłą Kraków, piłkarze Lecha Poznań zagrali bardzo dobrze i nie było dosłownie żadnego elementu do którego można by się przyczepić. Wręcz przeciwnie – za takie spotkanie może tylko chwalić Kolejorza, bo takie pojedynki w ich wykonaniu chciałoby się oglądać częściej.


Dwa dni po spotkaniu Kolejorza z drużyną Franciszka Smudy nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Wisłą Kraków.

Obrona

Przed meczem z Wisłą trener Mariusz Rumak nie miał zbyt wielkiego wyboru spośród obrońców, ale musiał zdecydować, kogo wystawić u boku do niedawna pewnego rezerwowego Manuela Arboledy. Ostatecznie padł wybór na drugiego lewonożnego obrońcę, Barrego Douglasa dla którego środek defensywy nie jest przecież optymalną pozycją tylko tak naprawdę nowością. Mimo to, środek obrony ze Szkotem znów nie zawiódł i dość łatwo radził sobie z atakami gości. O dziwo stoperzy grali przedwczoraj bardzo wysoko, a boczni włączali się do przodu szalenie intensywnie. Luis Henriquez i Mateusz Możdżeń nie mieli właściwie wyboru, bowiem Wisła atakowała rzadko, na boisku przeważał Lech, więc ofensywnym zawodnikom trzeba było pomóc. Dobrą ofensywną grę bocznych defensorów najlepiej pokazuje sytuacja z 56. minuty w której Panamczyk zdobył gola. W piątek mniej interwencji miał także Maciej Gostomski, który pierwszy raz od dziewięciu spotkań zachował czyste konto. Wisła oddała przedwczoraj cztery celne strzały, jednak tak naprawdę żaden nie był groźny i nie był dla 25-latka większym problemem.

Pomoc

Podobnie jak w przypadku linii obrony trener, Mariusz Rumak z powodu kontuzji wielu piłkarzy nie miał zbyt dużego wyboru. Przed meczem największy znak zapytania był przy obsadzie drugiego defensywnego pomocnika. Z dwójki Dimitrije Injać – Karol Linetty szkoleniowiec Kolejorza postawił na bardziej zwrotnego i ofensywnego Linettego i był to strzał w „10”. 18-latek z Łukaszem Trałką od początku spotkania zdominowali Wisłę, a grający przed nimi Kasper Hamalainen czuł się jak ryba w wodzie. Mimo wszystko za dominację na boisku widoczną także w posiadaniu piłki odpowiada właśnie duet Trałka – Linetty. Obaj zawodnicy pod każdym względem byli lepsi od środkowych pomocników Wisły. Lepiej czuli się na śniegu, w walce o piłkę, w destrukcji i w ofensywie. Druga linia Kolejorza przewyższała pomoc Wisły pod względem dynamiki bardzo wyraźnie, choć przecież lechici poprzednie spotkanie rozgrywali we wtorek, zaś wiślacy w poniedziałek. Zastrzeżenia można było mieć tylko do gry skrzydłowych. Szymon Pawłowski i Gergo Lovrencscis co jakiś czas zmieniali się stronami co akurat nie wyszło Lechowi na dobre. Groźnych akcji bokami było niezbyt dużo, a szczególnie Węgier biegający po lewej stronie sporo tracił ze swej siły ofensywnej.

Atak

Tradycyjnie już na szpicy wyszedł Łukasz Teodorczyk, który sporo walczył ze środkowymi obrońcami Wisły. Obaj dobrze go pilnowali, ale mimo to, 22-latkowi udało się dwukrotnie urwać stoperom, których błąd naprawił dobrze dysponowany w pierwszej połowie krakowski bramkarz. Gdyby nie on „Teo” zdobyłby ładną bramkę głową po wrzutce Szymona Pawłowskiego, ale niestety nie miał szczęścia. W drugiej odsłonie podstawowego snajpera Kolejorza zmienił Bartosz Ślusarski, który grał podobnie jak Łukasz Teodorczyk i w podobnym stylu. Też gola nie strzelił, jednak swoje na boisku zrobił.

Ogólne wrażenie

Ogólne wrażenie z tego meczu jest bardzo dobre. Sama gra Kolejorza to duże zaskoczenie, bo lechici dosłownie od początku do końca dominowali na murawie co pokazują wszystkie statystyki. Dominacja Kolejorza nie jest może aż tak dużą niespodzianką, ale fakt, że lechici mieli sporą przewagę przez 90 minut już tak. Poznaniacy zwykle tylko w poszczególnych fazach potrafili spychać rywala do defensywy, a przedwczoraj gracze Rumaka na połowie rywala grali praktycznie cały czas z małym wyjątkiem po strzeleniu gola na 1:0. Ogromną rolę odegrała w piątek agresywna, dynamiczna, technicznie i szybko grająca pomoc świetnie radząca sobie również w odbiorze i pressingu. Rywal był w piątek z górnej półki, dlatego można zaryzykować stwierdzenie, że był to najlepszy mecz Lecha w tym sezonie w drugiej linii oraz przede wszystkim Kaspera Hamalainena, który w końcu był efektowną i efektywną dziesiątką (zaliczył dwie asysty). Na uwagę zasługuje jeszcze spore zaangażowanie każdego zawodnika w grę, duża chęć zwycięstwa i wola walki całej drużyny bez wyjątku. Było widać, że mimo zimowej aury cały zespół podszedł do tego spotkania mocno skoncentrowany i był pozytywnie naładowany. Szkoda, że tych cech wymienionych na końcu zabrakło w Legnicy…

Składy

1-4-2-3-1

Gostomski – Możdżeń, Arboleda, Douglas, Henriquez – Trałka, Linetty – Lovrencsics, Hamalainen (84.Kownacki), Pawłowski (89.Jakóbowski) – Teodorczyk (46.Ślusarski).

1-4-2-3-1 przechodzące w 1-4-4-2

Miśkiewicz – Burliga, Głowacki, Jovanović, Bunoza – Stjepanović (72.P.Brożek), Chrapek (59.Sarki) – Boguski, Garguła, Guerrier (80.Małecki) – Brożek.

Statystyki meczu Lech Poznań – Wisła Kraków:

Bramki: 2 – 0
Strzały: 17 – 7
Strzały celne: 4 – 3
Strzały niecelne: 13 – 4
Faule: 16 – 20
Żółte kartki: 4 – 3
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 10 – 1
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 1 – 0
Posiadanie piłki: 63% – 37%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<


3 komentarze

  1. ArekCesar pisze:

    To prawda gdyby pokazali to jeszcze w kilku meczach to teraz bylibyśmy już na pudle i może w grupie LE.

  2. Giacore pisze:

    Dobry mecz Lecha szczególnie cieszyła walka do końca i determinacja oraz to, że każdy kto grał nie odpuszczał walki. Oby więcej takich spotkań.

  3. Stowoda pisze:

    Marzeniem jest że takie mecze będzie Lech grał raz za razem. Tak jest wszędzie ( nawet w przypadku BVB, Barcelony, Arsenalu itp żeby nie rozśmieszać porównaniami),że zdarzają się każdemu super mecze i gorsze i słabe. Ja widzę że powoli powoli tych lepszych jest coraz więcej, porównując np z poprzednim sezonem. Kadra jakby się stabilizuje i nawet zmiany ( za wyjątkiem środka obrony!) są dość przewidywalne i w sumie skuteczne. O to właśnie chodzi by nie „rotować składem dla rotowania” a KORZYSTAĆ z graczy akurat w danym momencie najlepszych bez oglądania się na nazwiska na koszulkach ( choć akurat tutaj czasem brak tej bezwzględności – np gra Pawłowski który powinien być zmieniony np przez Jakóbowskiego czy Formellę). Nieżle to działa np w układzie Teo-Ślusarz i być może dzialałoby w układzie Możdżeń/Kędziora czy nawet Hamalainen/Murawski bo Linetty powinien grać dużo np w układzie zmian Drewniak/Linetty. Lech idzie w dobrą stronę, oby tak dalej.