Analiza meczu z Zawiszą + statystyki
W poniedziałkowym meczu z Zawiszą Bydgoszcz, piłkarze Lecha Poznań jakościowo zagrali trochę inaczej niż w poprzednich spotkaniach, ale po raz kolejny zasłużenie zdobyli trzy punkty.
Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Ryszarda Tarasiewicza nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Zawiszą Bydgoszcz.
Obrona
Defensywa Kolejorza wyszła na to spotkanie w identycznym zestawieniu co ostatnio choćby ze względu na w dalszym ciągu brak Barrego Douglasa. To jednak nie przeszkodziło obu bocznym obrońcom szczególnie w pierwszej połowie grać bardzo wysoko. Z tej gry niewiele jednak wynikało. Najczęściej przechodziły tylko wrzutki Mateusza Możdżenia, ale w polu karnym i tak nie umiał ich nikt zamknąć. Obrońcy Kolejorza mieli wczoraj ofensywnych graczy Zawiszy pod kontrolą. Nie dawali się łatwo ogrywać, nie wpuszczali ich w pole karne i dobrze kryli oraz ustawiali się po stałych fragmentach gry. Gdyby nie błąd sędziego, karny z kapelusza i czerwona kartka dla Wołąkiewicza chyba za to, że jest piłkarzem Lecha poznaniacy trzeci raz z rzędu zagraliby na zero z tyłu. Mimo puszczonego gola przez Krzysztofa Kotorowskiego grę obrony Kolejorza można uznać za plus. Szczególnie dobrze zaprezentował się Tomasz Kędziora, który zdobył jeszcze bramkę.
Pomoc
Druga linia Lecha od początku meczu próbowała grać tak jak zwykle. Pressing i agresja momentami stała na dobrym poziomie. Szczególnie pressing i odbiór piłki znów prezentował się tak jak powinien, ale gorzej było z jakością z przodu. Najmocniej szwankowała gra na jeden, dwa kontakty. Zbyt dużo było strat i choć lechitom często udawało się odzyskiwać piłkę, to poznaniacy ponownie przeprowadzając akcję znów mieli problem z przedarciem się z piłką pod bramkę. Pierwszy gol dla Lecha padł trochę nietypowo, bo został zdobyty górą, a nie po ziemi. Druga bramka natomiast została strzelona po stałym fragmencie gry, które poznaniacy ćwiczą regularnie i po raz kolejny przyniosło to efekt. Wczoraj Wielkopolanie zagrali w Bydgoszczy zdecydowanie za wąsko i zdecydowanie za rzadko funkcjonowały skrzydła. Poziom zaangażowania drugiej linii i pressing był w porządku, jednak w niektórych zagraniach po prostu brakowało jakości.
Atak
Za kontuzjowanego Łukasza Teodorczyka zagrał wczoraj Dawid Kownacki i zagrał… niemalże beznadziejnie. W pierwszej połowie widoczny był raz, gdy przy golu podał spokojnie podał do Szymona Pawłowskiego, a ten wrzucił piłkę wprost na głowę Kaspera Hamalainena. Natomiast w drugiej odsłonie „Kownaś” zepsuł dwie setki w tym jedną nie trafiając z metra do pustej bramki. Krótko potem trener ospałego i ociężałego w poniedziałek zawodnika zdjął z boiska.
Ogólne wrażenie
Pisząc o ogólnym wrażeniu wypada zacząć najpierw od Zawiszy. Rozczarowali się ci, którzy sądzili, że będzie zmęczony i odpuści. Było wręcz przeciwnie – gospodarze fizycznie wyglądali naprawdę nieźle i piłkarsko zagrali znacznie lepiej i przede wszystkim ze znacznie większym zaangażowaniem niż w poprzednich meczach. Tym samym Lech nie miał łatwo, ale też jakiś nadzwyczajnych zawodów nie rozegrał. Kolejny raz dobrze funkcjonował pressing i odbiór. Zaangażowanie w grę poszczególnych zawodników także było na niezłym poziomie i jedynie co szwankowało to już wspomniana wcześniej jakość. Za mało było polotu i błysku w grze pomocników, za mało groźnych strzałów i efektownych podań do których poznaniacy ostatnio wszystkich przyzwyczaili. Lechici mieli wczoraj trochę słabszy dzień jeśli chodzi o grę ofensywną, ale piłkarsko oraz wizualnie i tak byli lepsi od rywala. Szkoda jedynie, że cały trud Kolejorza chciał w końcówce zepsuć sędzia z Warszawy, który podyktował niesłuszny rzut karny i wyrzucił z boiska kapitana, Huberta Wołąkiewicza. Do teraz cały Lech nie wie za co i jest zaskoczony tą sytuacją.
Składy
1-4-2-3-1
Kaczmarek – Lewczuk, Nawotczyński, Micael, Ziajka – Hermes (73.Skrzyński), Drygas – Luis Carlos (78.Wojciechowski), Wójcicki, Alvarinho – Jorge Kadu (64.Gevorgyan).
1-4-2-3-1
Kotorowski – Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Kędziora – Trałka, Linetty – Lovrencsics (90.Formella), Hamalainen, Pawłowski (85.Arajuuri) – Kownacki (63.Claasen).
Statystyki meczu Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań:
Bramki: 1 – 2
Strzały: 12 – 13
Strzały celne: 5 – 5
Strzały niecelne: 7 – 8
Faule: 9 – 15
Żółte kartki: 3 – 2
Czerwone kartki: 1 – 1
Rzuty rożne: 6 – 5
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 0 – 3
Posiadanie piłki: 45% – 55%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18
Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com
>> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<
Wczoraj brakowało przede wszystkim wykonawców. Przy nieco gorszej grze Kaspera i Gergo, tym bardziej w oczy rzucał się brak Teodorczyka.Często na niego narzekamy, często jest nieskuteczny, ale przy Kownackim, to jednak jednak mercedes. Młody zagrał…. tak jak na 17-latka. Jeden mecz będzie lepszy,jeden gorszy, ale mam nadzieję, ze ten występ uświadomi przede wszystkim jemu, że tylko w Lechu będzie dostawał tyle szans, pomimo wahań formy.
Problemem jest to, że ta absencja Teo, ma niby trochę potrwać.Kto teraz do ataku na mecz z Górnikiem? Jeżeli dostał szansę Kownacki i jej nie wykorzystał, to Rumak ma tylko 2 rozwiązania. Albo powrót do Hamalainene w ataku, który niby bramki umie strzelać, ale chyba gra lepiej będąc pomocnikiem i drugie rozwiązanie–wpuścić od pierwszej minuty Formelę. Fakt, że parę tygodni temu nic nie pokazał, ale w tej sytuacji kadrowej i gdy Kownaś ma wyraźną obniżkę formy, bo już nawet , jak kiedyś Classic pisał, w meczu rezerw niczym wielkim nie błysnął, co mamy za wyjście?
No chyba, ze Rumak pójdzie całkowicie vabank i wystawi….Klichowicza, ale to jest nie realne, chyba za wysokie progi, a i nasz trener nie zaryzykuje.
Po pierwszej połowie miałem wrażenie jak by Lech chciał zwycięstwa jak najniższą siłą , bo wymiana tylko jednego zawodnika nie powinna aż tak wpłynąć na samą grę a i sam Kownacki pewnie był gdzie indziej , natomiast sam sędzia z Warszawy okazał się zwykłym przekrętem za co powinien być ukarany zakazem prowadzenia ekstraklasy no ale cóż wszyscy wiemy co w trawie piszczy i kto za tym stoi – nie masz cwaniaka nad… itd. W sobotę proszę o inny mecz z naszej strony , bardziej wyrazisty .
Po prostu Bułgarska MUSI dac naszym kopa. Innej opcji nie ma – kartki, kontuzje, przeciwnik i jeszcze sędziowskie tęczowe g..no – czyli siła złego na jednego!!!
A jesli chodzi o młodziaków – warszaffka zrobiła swoje tym szumem medialnym, a poza tym te dzieciaki – niech sie nie obrażają ale to prawda – mają teraz naprawde cięzki okres i potęzna dawkę stresu i olbrzymi ciężar włozony na te młode barki. Sami kiedyś zdawalismy maturę – więc wiemy jak to jest, na dodatek finisz rozgrywek… Oni przecież nawet spokojnie wyspać sie nie mogą.
Mam nadzieję, że skrzydła pociągną – Gery i Szymek. Hm… poza tym Szymek w ataku sie dobrze znajduje może coś „zafałszować”?? – tylko kim??? Uważam, że Hamy szkoda na środku ataku – o wiele lepszy jest jednak na rozegraniu… Pola manewru w ataku nie ma – w rezerwach mamy tylko Klichowicza, a w pierwszym składzie dwóch dzieciaków z wahaniami formy. Chyba spróbowałabym Darka na pierwsze 45 min i zobaczyłabym jak się rozwinie sytuacja. Gorzej bedzie jak pójdzie kicha – wtedy trzeba mieć jakis plan „B” – tylko jaki?
@tomasz1973 masz racje – wyraźnie brakuje Teo, choć jest czasem mocno irytujący, ale jednak w lidze obrońcy go sie boją – wysoki, silny, dobrze skaczący do główek, szybki i walczak – jest jak czołg…
Generalnie mecz był pod całkowitą kontrolą ale brakowało wykończenia ( napastnika ). Tak czy inaczej kwestią czasu było kiedy panie 1 bramka. Cały zespół grał bardzo wysoko, szybko odbierał piłki – do poprawy dokładne rozegranie. Gdyby nie drukarz z Warszawy to mecz bez większej historii. Podoba mi się fakt prowadzenia gry nawet na wyjazdach, granie atakiem pozycyjnym.Z Teodorczykiem w składzie pewnie byłoby po meczu już po 1 połowie.
pytanie mam do redakcji ile było dośrodkowań ?