Felieton kibica: Klub sportowy biznesem jak każdy inny?

Wszystkim internautom KKSLECH.com przypominamy o możliwości wyrażania swojego zdania nie tylko w „Śmietniku kibica” czy w komentarzach do newsów. Jednocząc na tej witrynie kibiców Lecha Poznań dajemy możliwości wygłaszania swoich opinii na stronie głównej witryny. Cykl „Twoim zdaniem” jest stworzony do tego, aby każda osoba chcąca dotrzeć ze swoją opinią do innych kibiców Kolejorza bez trudu mogła to zrobić.



W każdym tygodniu czekamy na Wasze najlepsze oraz najciekawsze teksty, które mogą pojawić się na łamach KKSLECH.com. Każdy z kibiców, który umie pisać, chce to robić i ma coś ciekawego do przekazania innym kibicom Lecha Poznań w sposób obszerny i ciekawy (także kontrowersyjnego) ma drogę otwartą do tego, by jego tekst na tematy sportowe przeczytało nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Czasem nie trzeba dodawać wpisu na przysłowie pół strony w „Śmietniku Kibica” bądź w newsach. Czasem wystarczy jeszcze trochę rozwinąć swoją myśl, odpowiednio ją zredagować i przesłać do nas w formie dowolnego tekstu. Dziś publikujemy jeden z nadesłanych do nas artykułów przez kibica.

Czy klub sportowy to biznes jak każdy inny?

Zakręt, na jakim znalazła się Wisła Kraków (a wcześniej inne znane marki polskiej piłki, choćby Ruch i Widzew) skłania niektórych kibiców do pozytywnej refleksji na temat obecnych właścicieli i zarządzających Lechem. Argumentem koronnym jest: szanujcie Rutkowskich, bo moglibyśmy być tam, gdzie wspomniana Wisła czy Ruch.

Czy błędy w innych klubach są wystarczającym argumentem za poparciem drogi, którą podąża Lech? Każdy oceni sam, ale moim zdaniem zdecydowanie nie.

U podstaw tej różnicy w podejściu leży niezrozumienie, czym jest klub sportowy. Wielu popleczników obecnych włodarzy Lecha wychodzi z założenia, że właściciel prywatnej spółki ma prawo zarządzać nią tak jak chce i prowadzić ją w dowolnie obranym przez siebie kierunku. Jestem wielkim zwolennikiem prywatnej własności i wolności gospodarczej ale wiem też, że czasy kapitalizmu opartego o zasadę „wolność Tomku w swoim domku” odchodzą do lamusa. Dziś tzw. „społeczna odpowiedzialność biznesu” jest dla większości przedsiębiorców rzeczą oczywistą. Każda firma funkcjonuje w pewnym otoczeniu i jej relacje z lokalnym środowiskiem, w którym się obraca, są kluczowe dla sukcesu. W niewielu innych organizacjach jest to widoczne w takiej skali jak w klubie sportowym, a szczególnie w klubie takim jak Lech Poznań. Klubie mającym blisko stuletnią tradycję, prowadzącym jedyną liczącą się drużynę pierwszoligowego sportu zespołowego (żużla nie traktuję do końca jako sport zespołowy) w dużym regionie oraz, co niemniej ważne, korzystającym na preferencyjnych warunkach z mienia miejskiego (stadion) i cieszącym się z pewnych lokalnych przywilejów. Nie zapominajmy przecież, że np. komunikacja miejska, służby ratownicze czy policja drogowa, w dni meczowe są „wykorzystywane” nieodpłatnie przez klub. Co więcej, częścią marki wykorzystywanej przez spółkę akcyjną jest słowo „Poznań”. Nie można raczej przenieść siedziby klubu do innego miasta i dokonać rebrandingu na np. „Lech Wronki”, nieprawdaż? Decydując się na działanie w tej, a nie innej branży, należy się liczyć z takimi lokalnymi uwarunkowaniami i zobowiązaniami. Nawet jeśli nie wynikają wprost z przepisów prawa. Tak więc moim zdaniem właściciele klubu mają pewne zobowiązania wobec lokalnej społeczności i nie mogą się po prostu na nią wypiąć mówiąc: „mój biznes – moja sprawa. Chcesz to załóż sobie swój klub”. I dlatego właśnie my, kibice, mamy prawo zgłaszać swoje postulaty, wątpliwości i oczekiwania wobec władz klubu, a nie tylko grzecznie siedzieć na trybunach po odpowiednim zainwestowaniu w bilet/karnet i pamiątki klubowe.

Czas przejść do drugiej kwestii. Czy celem każdego biznesu (w tym klubu sportowego) jest maksymalizacja zysku (a raczej wartości firmy) dla właściciela? I w związku z tym, jeśli klub nie ma sukcesów sportowych, ale np. wypłaca sowitą dywidendę, to wszystko jest w porządku? No cóż – moim zdaniem nie. Sport wprawdzie w większości dyscyplin bardzo się komercjalizuje, ale jednak nadal podstawą oceny pozostaje WYNIK, a nie zysk. Mamy oczywiście rankingi najlepiej zarabiających sportowców ogółem lub w poszczególnych dyscyplinach. Kwoty premii za zwycięstwo są znane, ale jednak premie są właśnie za ZWYCIĘSTWO (!!!) na boisku, korcie czy ringu. Nie zaś za najlepszy bilans!!! Kryterium oceny sportowca pozostaje to, czy jest mistrzem! A jeśli nawet nie jest, to czy temu podporządkował swoje wysiłki, tak zaplanował treningi, zbudował zaplecze, aby osiągnąć MOŻLIWIE NAJLEPSZY WYNIK SPORTOWY. Jeśli potrafi przy tym z tego żyć, a nawet godnie się utrzymać, to fantastycznie. Niemniej – ktoś, kto nie wykorzystuje swojego potencjału i talentu, aby zostać mistrzem, w imię dostatniego, zasobnego życia nie zasługuje na miano prawdziwego sportowca. Czy wyobrażacie sobie wybitnego lekkoatletę, który olewa lub omija olimpiady i mistrzostwa świata po to, żeby wygrać diamentową ligę? Jest oczywiście przykład tenisa, gdzie Wielki Szlem jest ważniejszy od olimpiady.Tyle, że również pod względem sportowym zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym jest, choćby ze względu na poziom rywali, cenione wyżej niż olimpijski medal. Nadal więc za wielkiego tenisistę uważany jest ten, kto wygra prestiżowy turniej pokonując trudnych rywali, a nie ten, kto z kortu podniesie najwięcej dolarów.

Zmierzając do puenty – klub sportowy nie jest biznesem jak każdy inny. Dobrze, jeśli jest prowadzony w odpowiedzialny sposób, z równym budżetem i stabilnie. Ale nie powinno być tak, że celem jest wynik finansowy a osiągnięcia sportowe są co najwyżej środkiem (czy też półśrodkiem) do jego osiągnięcia. W przypadku klubu sportowego powinno być dokładnie odwrotnie Szanowny Właścicielu i Drogi Zarządzie Lecha! Czas, abyście to wreszcie zrozumieli i wprowadzili w życie!

Jacek_komentuje

Więcej o cyklu „Twoim zdaniem” -> TUTAJ

Artykuły można wysyłać na adres e-mail -> redakcja@kkslech.com

Teksty wysłane do nas przez kibiców można przeczytać -> TUTAJ

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







58 komentarzy

  1. anonimus pisze:

    Jacek ja się zaczynam zastanawiać czy młody Rutkowski nie jest po prostu złotym chłopcem który wszystko ma podane od tatusia na tacy a sam czego nie dotknie to nie spier..li? Czemy Stary Rutek nie weźmie tego geniusza zarządzania do Amici??

    • Jacek_komentuje pisze:

      @anonimus
      Ja jestem coraz bardziej przekonany, że założenie o głupiutkim, nierozważnym i niedojrzałym chłopcu, który nic nie umie i nie potrafi prawidłowo wypełnić woli ojca, jest błędne. Obawiam się, że jest wręcz odwrotnie – junior robi dokładnie to, czego oczekuje od niego właściciel. I być może wywiązuje się ze swoich zadań doskonale – realizuje cele biznesowe ojca.

      Bywają opinie, że junior jest w Lechu, bo ojciec nie chce go dopuścić do głównego biznesu. Zazwyczaj Ci sami ludzie mają pretensje, że „nieudacznik” skupia się na zysku zamiast zdobywać trofea. Widzę tu sprzeczność, bo jeśli PR jest tak dobry w maksymalizacji profitów to natychmiast można go przenieść do Amiki. Krótko mówiąc – problem jest w stawianych celach a nie w tym, że ktoś nie umie ich zrealizować.

    • anonimus pisze:

      Też tak myślałem ale nazwisko Rutkowski jest ośmieszane i krytykowane w każdy możliwy sposób. Myślisz Rutek w Lechu i co Ci się nasuwa jako pierwsze??Jak ktoś prowadzi poważny biznes a bycie właścicielem Amiki takim jest patrzy też na takie detale..Plus młody schował się w jamie i nie pokazuje się publicznie. To też o czymś świadczy..

    • Raul pisze:

      @anonimus
      Ośmieszane i krytykowane przez kibiców swoich i innych klubów. Ale życie większości ludzi toczy się bez piłki albo gdzieś gdzie piłka jest tylko dodatkiem, wątpię żeby powiedzmy w środowisku biznesmenów nazwisko Rutowski było ”ośmieszane” w sytuacji kiedy finansowo jest prowadzone bardzo dobrze. Myślę że takie towarzystwo średnio interesuje wynik sportowy Lecha Poznań a bardziej sposób biznesowego prowadzenia klubu. Warto spojrzeć szerzej.

    • bezjimienny pisze:

      Nie weźmie ponieważ młody Rutkowski od dziecka interesował się piłką, a nie pralką.
      I chciałbym przypomnieć, że to co niby mieliby wyciągać z Lecha, w porównaniu z dochodem (nie przychodem, dochodem) z Amici to są grosze.

    • Pawel1972 pisze:

      Jacek_komentuje
      Naprawdę uważasz, że Papa nakazał Ciamajdzie ściąganie stadami kalek do Kolejorza? Mnie to jakoś nie przekonuje, może mu kazał oszczędnie gospodarować kasą, ale stada kalek to nie oszczędność – wręcz przeciwnie, to marnotrawienie kasy.

    • Jacek_komentuje pisze:

      @Pawel
      Nie chodzi mi o decyzje szczegółowe – nie sądzę, żeby senior się nimi zajmował poza bardzo specyficznymi przypadkami (typu natychmiastowe wywalenie Nenada – a i tu nie mam pewności).
      Cały mój tekst dotyczy hierarchii celów – finansowe nad sportowymi. I tu prawdopodobnie Piotr Rutkowski dokładnie realizuje założenia właściciela klubu.

  2. leftt pisze:

    W zasadzie się zgadzam. Dodałbym jednak, że bez wyniku finansowego to się daleko nie zajedzie. Najwyżej zrobi się jakiś jednorazowy sukces jak Wisła za Maskaanta. Wynik finansowy jest fundamentem. Jeżeli chcemy zbudować np. ładny dom, to porządny fundament jest absolutnie kluczowy. Nikt jednak nie przyjdzie nas podziwiać i nie powie:”O, jaki piękny fundament!” Bo podziwia się efekt końcowy.
    Jedną z moich najgorszych kibicowskich traum od czasu, kiedy kibicuję Lechowi ( o ile nie najgorszą) jest mecz z IFK Goeteborg 4 listopada 1992. Do tego stopnia, że ta data kojarzy mi się głównie z IFK, a dopiero potem z Manchesterem City. Co się wtedy stało? Ano próbowano budować gmach bez fundamentu. Fundament postawi się później, jak kasa z LM wpadnie. No i nie wpadła.
    To są banały, ale nigdy się z tego Klimczakowego excela nie będę śmiał. Bo zielony excel to zielone światło do zdominowania tej śmiesznej ligi. Więc zróbmy to wreszcie, do jasnej cholery!
    Bo kierowcy, którzy nie mogą wystartować na zielonym działają innym na nerwy.

    • Jacek_komentuje pisze:

      @leftt
      Nie ma między nami różnicy.

      Ja nie mam absolutnie nic przeciwko temu, żeby Lech był zrównoważony finansowo a nawet przynosił duże zyski. Byłbym ostatni, żeby twierdzić, że właściciel ma do tego biznesu dokładać!!

      Chodziło mi raczej o to, że nie widzę równowagi między celami finansowymi a sportowymi. Jeszcze inaczej mówiąc można to sprowadzić do podejmowanego ryzyka. Przecież regularna gra w pucharach generuje takie wpływy, że powinna z nawiązką zwrócić inwestycję w lepszych piłkarzy. Długofalowo rezygnacja z zysku przez rok, dwa i przeznaczenie większych środków na pierwszy zespół nie musi być ekstrawagancją biznesową i pozwoliłaby wskoczyć na wyższy poziom zarówno sportowy, jak i finansowy. Trzeba jednak podjąć większe ryzyko i odpuścić zyski przez jakiś czas. Wierzę, że długofalowo się to opłaci.

  3. J5 pisze:

    Pomimo że Klimczak dobrze prowadzi finanse Lecha, to jako prezes jest współodpowiedzialny za to co dzieje się w Lechu. Tak samo jak Piotr Rutkowski bez względu na to czy jest dobrym biznesmenem czy tępakiem. Obaj realizują politykę właściciela, a jeśli junior udaje tylko przychlasta, to tym bardziej jest winny. Po ruchach jakie zaszły w Lechu po 20 maja widać, że właściciel jest zadowolony z realizacji nakreślonych zarządowi celów, co jest jednoznaczne z tym, że nie ma co się spodziewać aby kiedykolwiek dymisja tych dwóch panów nastąpiła. Pozbycie się nielubianego zarządu może się odbyć tylko i wyłącznie w pakiecie z Jackiem Rutkowskim. Wydaje się że w tej chwili nie ma szans na to aby Rutkowski chciał się pozbyć klubu, więc niestety nie może być mowy o potencjalnych nabywcach. Być może zrobiłby coś w tym kierunku totalny bojkot wronieckiego Lecha, ale nie ma pewności czy wroniarzom właśnie o to chodzi. Jedyne chyba co pozostaje, to ze zwykłej przyzwoitości związanej z tradycyjną miłością do naszego klubu bojkotować wroniarzy z nadzieją, że kiedyś uda się ich wygnać z Lecha
    @Jacek_komentuje, świetny felieton: )

    • Jacek_komentuje pisze:

      J5 – dzięki.
      Szukając pozytywów – jednak Tibę i Amarala kupili oraz zatrudnili sztab Nawałki. Jakąś kasę wydają. Niestety obecne okienko optymizmem nie napawa, ale jak napisałeś – jak już się ten klub kocha, to trzeba zagryźć zęby i żyć nadzieją na lepsze czasy ;).

    • J5 pisze:

      @Jacek najgorsze jest to, że ich intencje są niejasne, i zawsze zachodzi obawa, że zatrudnienie Tiby, Amarala i Nawalki może przynosić inne cele dla wroniarzy niż dla nas kibiców. Najgorsze, że wszystko staje się jasne w maju, i nie tylko pilkarze, ale cala nasza społeczność wychodzi na przegrywów, biorąc pod uwagę nadzieje i nastroje panujące przed startem Pucharu Maja. Dlatego nie lubię wroniarzy i im nie ufam

    • Wlkp. pisze:

      @J5 Nie jasne to były intencje pani Sarapaty i ,,pana skośnookiego” który chciał kupić Wisłę 😛

  4. MaPA pisze:

    Autor w puencie uważa że to sukcesy powinny mieć wpływ na stabilizację finansową.Pozwolę się nie zgodzić.W dzisiejszych czasach bez kasy nie ma wyników(mówimy o sporcie).W pucharach czy to LM czy LE kokosy dzielą między sobą ci którzy mają budżety wyższe od całej naszej ekstraklasy.Najpierw zdobyli fundusze a dopiero potem kupili zawodników aby oni pracowali na sukcesy.Rozumiem bojażń włodarzy Lecha przed ryzykiem w postaci inwestowania w drogich zawodników albowiem mają w pamięci dosyć długotrwałe, znane nam „równoważenie budżetu”.Z drugiej strony widzimy jakich patałachów zatrudnia się w Lechu i ile przy tej okazji kasy idzie na ich etaty czy leczenie to się nóż w kieszeni otwiera.Każdy z nas wolałby jednego dobrego gracza zamiast trzech do remontu w Rehasport.I w tym przypadku nie rozumiem ich bojażni.

    • Jacek_komentuje pisze:

      Są przykłady – np. klubów zza naszej południowej granicy (choćby Viktoria Pilzno), które z budżetem znacząco mniejszym niż nasz grają regularnie w fazie grupowej LE i LM. Długofalowo oczywiście musi być zachowana względna równowaga między wynikiem sportowym i finansowym, ale uważam, że u nas jest zachwiana na rzecz finansów.

  5. Pawel68 pisze:

    Dla mnie nic się nie zmienia w amatorskim podejściu do wszystkiego klanu Rutkowskich!I ja nie wyłożę już ani złotówki na nic co oni firmują do momentu jak drużyna nie zacznie wygrywać i zdobywać trofea!Ich finanse mnie nie interesują!Już roztrwonili tyle kasy swym amatorstwem ,że co rok byśmy byli na szczycie!

  6. tolep pisze:

    To jest show business jak każdy inny. Żeby mieć dobry biznes, trzeba robić dobry show. Ostatnio z tym nie najlepiej.

    Ale tylko idioci – a liczba ich Legion – twierdzą, że właściciele Lecha tego nie wiedzą.

  7. bezjimienny pisze:

    Dobry tekst, zgadzam się, z wyjątkiem jednego akapitu.
    Klub nie ma stadionu na „preferencyjnych” warunkach. W przekroju reszty ekstraklasy są dla miasta i dla klubu (bo trzeba patrzeć na sprawę obustronnie) średnie. Lech zarabia (chyba) na stadionie, miasto zarabia na stadionie, co absolutnie nie jest regułą, więc umowa jest po prostu całościowo dobra.
    Nie, klub nie wykorzystuje komunikacji miejskiej. Zwiększony ruch wynika z tego, że potrzebują tego w danym momencie mieszkańcy i inni użytkownicy. Po prostu przy normalnym kursowaniu doszłoby do linczu za to, że SŁUŻEBNA wobec społeczeństwa instytucja jest na duże zagęszczenie tego społeczeństwa nieprzygotowana.
    Służby ratownicze- jedna (a może dwie?) karetka, która może jest bezpłatna, za całą resztę trzeba zapłacić.
    Policja przez ostatnie lata przydała się raz, wielu z resztą byłoby za tym by było jej wokół stadionu mniej.

    • Jacek_komentuje pisze:

      bezjimienny
      Całe szczęście, że Ty i inni nie ze wszystkim się zgadzacie. Inaczej dyskusja byłaby niemożliwa.

      O stadionie była już tu kiedyś mowa. Pozostaniemy przy swoich zdaniach. Ja przez „preferencyjne” warunki rozumiem to, że gdyby potraktować budowę stadionu jako normalną inwestycję deweloperską, to zwrot jaki uzyskuje miasto od Lecha w opłatach nie uzasadnia budowy. Lub w drugą stronę – gdyby Lech miał wybudować stadion we własnym zakresie, to finansowo się to nie spina. Czyli można przyjąć, że w imię realizacji celów mieszkańców miasto wybudowało „nieekonomiczny” stadion, realizując cele inne niż finansowe. I udostępniło go właśnie Lechowi. W ten sposób Lech pośrednio korzysta z inwestycji poczynionej ze środków publicznych za pieniądze mniejsze, niż gdyby sam taki stadion zbudował. Dla mnie to są preferencyjne warunki. To, że inne miasta „dotują” sport jeszcze bardziej nie zmienia mojej oceny.

      Komunikacja miejska: Czy wynajęcie autobusu lub pociągu na wyjazd kosztuje? Kto za to płaci? Chyba kibice, prawda? A czy za „wynajęcie” komunikacji miejskiej na mecze domowe ktoś płaci? No więc jest preferencja czy nie? Żeby było jasne – ja uważam, że tak powinno być, bo jest to usługa miasta dla jego mieszkańców, ale ta usługa polega na dowożeniu klientów prywatnej firmie, więc nie udawajmy, że ta firma nie ma z tego korzyści.

    • bezjimienny pisze:

      Tyle, że stadion, w tym kształcie nie był budowany dla Lecha, tylko na Euro.
      Pewnie kluczową kwestią byłoby ustalenie kontekstu- czyli na ile miasta czerpią zyski z inwestycji w stadiony i hale sportowe. Osobiście wydaje mi się, że nie czerpią i, że nie są to obiekty, które się zwracają.
      Tak, płacą, przynajmniej w teorii- ci, którzy kasują bilety i kupują sieciówki. I jako takowy bardzo, ale to bardzo bym się zdenerwował, gdybym gdzieś się spieszył po meczu i nie było dla mnie miejsca w MPK.
      Nie no, pośrednio to oczywiście, że ma korzyść. Ale w ten sposób ma też korzyść z ulicy Bułgarskiej, która powstała za publiczne pieniądze.

  8. Mohito pisze:

    ” częścią marki wykorzystywanej przez spółkę akcyjną jest słowo „Poznań”.”
    To jest jedna strona medalu z drugiej strony jednak pamiętajmy, że sam klub przynosi rozgłos miastu. Gdyby nie Lech to o Euro2012 moglibyśmy pomarzyć, a takiej reklamy to miasto przez dziesiątki lat nie będzie miało.

    • Pawelinho pisze:

      Przebudowa i tak była wcześniej niż fakt organizacji czy przyznania Polsce razem z Ukrainą turnieju EURO2012 bo już wtedy jakby nie patrzeć był prowadzony remont stadionu.

  9. Jacek_komentuje pisze:

    Jest w tym trochę racji, ale jednak Euro było w Poznaniu, bo był tu stadion, a nie dlatego, że był tu Lech. Przykładowo Euro było też we Wrocławiu pomimo, że Śląsk nie jest raczej klubem przynoszącym rozgłos a i frekwencje na ich meczach w żaden sposób nie uzasadniały budowy takiego stadionu jaki obecnie mają.

    • Jacek_komentuje pisze:

      To oczywiście odpowiedź do Mohito

    • Mohito pisze:

      Gdyby nie było Lecha to nikt stadionu by nie budował. 🙂 Gdańsk – Tusk, Wrocław – Schetyna.

    • bezjimienny pisze:

      No nie do końca, w momencie przyznawania miejsc to w Poznaniu było może 1/3 stadionu. Przede wszystkim miasto zrobiło wtedy super merytoryczną robotę, dzięki której wygraliśmy z Krakowem. Bo pozostałe miasta to wiadomo, jak napisał @Mohito.

  10. arek z Debca pisze:

    Klub ma swoje cele i nie są to wyniki sportowe a jeśli nawet są to mają być zdobyte jak najmniejszym nakładem środków. Kiedyś Radwańska olała celowo dwie olimpiady skupiając się na zarabianiu konkretnej kasy w komercyjnych turniejach. Dla Lecha taką olimpiadą jest MP czy PP z tym, że LM gdzie jest konkretna kasado zgarnięcia jest z założenia celem niemożliwym do osiągnięcia więc do tego Lech nie dąży. Co zostaje? A więc te wszystkie skromne bonifikaty, które z roku na rok są coraz wyższe, być może właśnie za wysokie dla polskich klubów. W takich Czechach czy Słowacji pieniądze za prawa telewizyjne czy od sponsorów ligi są niższe a więc kluby muszą walczyć na arenie krajowej i międzynarodowej by zarabiać czy nawet przeżyć. W Lechu te pieniądze są pewne i na określonym poziomie jeśli jest się w pierwszej czwórce czy piątce, do tego sprzedaż jednego wychowanka co roku, oczywiście jeśli wszystko idzie zgodnie z planem i można zamknąć budżet z nawiązką. Lech wtedy nie musi inwestować czy ryzykować a zarządca może spać spokojnie nie bojąc się o swoją przyszłość. Największym problemem są jednak kibice, którzy żądają sukcesów, a więc trzeba zapewnić im pozory walki o najwyższe cele i co jakiś czas trzeba dać im jakieś trofeum a z tym akurat bywa różnie, bo trzeba to dostarczyć to jak najmniejszym nakładem środków licząc na szczęście i potknięcie rywali. Tak to właśnie według mnie wygląda w Lechu w uproszczonej wersji.

    • Jacek_komentuje pisze:

      @arek
      Generalnie zgadzam się z Twoją oceną sytuacji, a mój tekst ma być właśnie o przywróceniu hierarchi celów między wynikiem sportowym i finansowym,
      Przykład Radwańskiej mnie o tyle nie przekonuje, że tak jak pisałem w tenisie medal olimpijski jest (również sportowo) mniej prestiżowy niż najbardziej renomowane turnieje.

    • Pawel68 pisze:

      @Arek Lech od 2015 roku po fuksiarskim MP nie daje nam nic poza wstydem,hańbą i trwonieniem najlepszych kibiców w Polsce!Ale ludzie zrozumieli już,że tu nie chodzi o sukcesy!Więc pusty stadion jest odpowiedzią dla rodziny właścicieli,że jak nie będzie dobrej gry i zwycięstw to już nawet ich śmieszne akcje promocyjne nic nie pomogą!Staczamy się,nie ma sponsora na stadion,główny sponsor się sypie i żaden następny jeleń nie wejdzie w to bagno wronieckie!Bo nie będzie ryzykował swoich pieniędzy w obraz nędzy i rozpaczy!Żal to pisać ,ale już prawie rok nie byłem na meczu i w żadnym wypadku nie wybieram się na żaden mecz!

    • arek z Debca pisze:

      Pswel68, no właśnie coraz więcej kibiców to rozumie i doszło do kulminacji 20 maja, tylko na akcję pusty stadion nie ma co liczyć.Rutki jadą na miłości rzeszy kibiców do Lecha i do tego jednak zawsze jakieś ruchy wykonują tak by stwarzać pozory walki o najwyższe cele. Dopóki ten interes będzie opłacalny, a jestem przekonany, że jeszcze długo będzie to na żadne zmiany nie ma co liczyć.

  11. fox pisze:

    Tymczasem jak podaje interia w Lechii znowu zalegają z wypłatami dla piłkarzy.Ciekawe .

  12. zoto pisze:

    ależ oczywiście, że można przenieść klub do innego miasta – niestety ten debilizm był w Polsce praktykowany (na całe szczęście się nie przyjął)

    akurat my powinniśmy to pamiętać – były takie czasy, że w najwyższej klasie rozgrywkowej grały takie drużyny jak:
    Lech Poznań
    Warta Poznań
    Olimpia Poznań
    Tygodnik Miliarder Sokół Pniewy

    I jedna z tych drużyn przeniosła się właśnie do Gdańska tworząc Olimpię Lechię Gdańsk. Na całe szczęście twór ten nie został zaakceptowany przez kibiców i podobnie jak inne tego typu próby w latach 90-tych wybiłe te jakże debilne pomysły co niektórym włodarzom.

    • Pawelinho pisze:

      Nie do końca zostało to stłamszone dlatego, że po 2000 roku pojawiły się przykłady Piotrcovii, która stała się Pogonią oraz Groclinu z Polonią jeżeli dobrze pamiętam.

  13. inowroclawianin pisze:

    Dobry, trafny tekst, od dawna aktualny. Szkoda, że Lech nie jest traktowany przez właściciela jako klub sportowy. Taka egzystencja Kolejorza nurtuje nas już dość długo, zbyt długo. Brak szczerości, otwartości na linii właściciel, zarząd – kibice. Odkąd pojawił się nowy zarząd, można odnieść wrażenie, że obrano inne priorytety. Kiedyś stawali się coraz lepsi sportowo i chcieli być jeszcze lepsi, snuli wizje na przyszłość(50 w Europie i coraz lepsze transfery do Klubu, coraz lepsza frekwencja itd.). Nie wiem, czy z tym celami to było wtedy szczere, ale tak było mówione w wywiadach, pamiętam to. Obecnie nie ma ani gry jak należy, a wyniki są tragiczne w porównaniu z tymi z tamtych czasów. A przecież budżet mocno wzrósł i pojawiła się akademia, która wtedy dopiero powstawała, czyli potencjał wzrósł. Moim zdaniem właściciel i zarząd mają w nosie społeczność lechowa. Tak można wnioskować po ruchach zarządu i braku reakcji właściciela na staczanie się sportowe Klubu. To jest przykre bo potencjał jest olbrzymi. Na tyle duży, że Lech mógłby być niemal etatowym uczestnikiem LM i ma warunki na zdominowane naszej ligi.

    • bezjimienny pisze:

      Akurat na linii właściciel-kibice jest pełna szczerość i otwartość. „Nie zawracajcie mi głowy, ja się klubem nie zajmuję i nie zamierzam”.
      I nie chcę się czepiać, ale wyniki są w zasadzie takie same jak za poprzedniego zarządu.

    • inowroclawianin pisze:

      O ile pierwszą część Twojej wypowiedzi potraktuje z przymrużeniem oka to do drugiej kompletnie nie mogę się przychylić. Wyniki były lepsze, można w tej chwili pomarzyć o MP, czy o solidnej grze w pucharach. Styl gry też zupełnie inny. Wtedy to było na co popatrzeć, teraz jest mizeria.

    • bezjimienny pisze:

      Stary zarząd- jedno mistrzostwo, nowy zarząd-jedno mistrzostwo.
      Stary zarząd 2xLE (z czego raz dzięki Drzymale), nowy zarząd-1xLE. Starego jeszcze Puchar Polski broni.
      Bardzo fajnie się wspomina Red Bulla i Manchester, ale tuż po nich były mocno zapomniane baty w Zabrzu i Bełchatowie. W tych meczach był ten Twój styl, czy go nie było?

    • Pszczolka pisze:

      Ty ale bezjimienny pierdolisz za przeproszeniem.Porównujesz Kolejorza za poprzedniego Zarządu z tym aktualnym??Człowieku nie ma żadnego porównania.W tamtych czasach nie szedłem na mecz przebierając zębami co to będzie, co to będzie.Wtedy wiedziałem że obojętnie jaki wynik padnie, będę oglądał kawał dobrej piłkę.Nawet po przegranym meczu nie było powodów do narzekania.Tu nie chodzi o porównanie tego co Lech zdobył.Tu chodzi o te emocje, o te poobżerane pazury, o te zaciskanie kciuków, o dreszcze i emocje do SAMEGO KOŃCA MECZU!!!
      O to chodzi rozumiesz?

    • inowroclawianin pisze:

      @bezjimienny. Tu nie ma co porównywać bo różnica jest bardzo duża. Tamten zarząd rządził połowę krócej i zdobył raz MP, ale był bliski zdobycia na pewno jeszcze przynajmniej jednego tytułu. Oprócz tego dwa razy wyszli z grupy LE, a za obecnego raz ledwo awansowali do grupy i wygrali tylko jeden mecz z wyżej notowanym zespołem, gdzie poprzedni zarząd 2 razy zremisowal z Juve, raz pokonał wielki MC, pokonał też Feyenoord, zremisował z Udinese, itd. Bez porównania. Mecze ciekawe, dobra gra, ofensywna, emocje. Budżet był dużo niższy a piłkarze byli lepsi. Obecny zarząd to jedno wielkie dziadostwo, zero ryzyka, jeden wygrany mecz z Fiorentina i jedno przypadkowe MP tylko dlatego, że był Skrorza. Same kompromitacje.

    • leftt pisze:

      Różnica jest taka: za starego zarządu jechaliśmy do Rotterdamu jak po swoje. Dwa miesiące temu Lechia przyjechała do nas jak po swoje.

    • bezjimienny pisze:

      Mogliśmy sobie jeździć do Rotterdamu jak po swoje, ale jakoś nikt nie pamięta, że trzy dni później (nie mam na myśli tego konkretnego meczu, nie sprawdzałem) bił nas zespół z końcówki tabeli. Mitologia i tyle.

    • inowroclawianin pisze:

      Bo byli zmęczeni, nie było zmienników, priorytetem były puchary. Jednak zarówno w lidze jak i w pucharach potrafili ograć każdego, a dziś to nierealne. Ciągle przegrywamy z uległą, a kiedyś często z nimi wygrywalismy i to przy Bułgarskiej jak i na kiblowej. Dużo się zmieniło i nie zaprzeczaj, że tak nie jest.

  14. kaktus pisze:

    Ja cały czas jestem zdania, że Lech chce, ale nie zawsze umie i ma sporo pecha. Tak, Rutkowscy pilnują by mieć zielono w excelu, można im zarzucić też absolutny brak konsekwencji w transferach czy zatrudnianiu trenerów, ale oni nie są idiotami i wiedzą, że byłoby jeszcze zieleniej w tym excelu gdyby udało się zdobyć majstra. Bo młodzi by byli drożsi, stadion by się wypełnił piknikami, a może siano z Uefa by też wpadło. Ale nie jest łatwo wygrać – zobaczcie sobie np. ligę włoską, ile kasy w ostatnich okienkach władował w zawodników Inter czy AC Milan. No i ostatecznie dupa zbita, nawet drugiego miejsca się nie da złapać. Zobaczcie co się dzieje w Anglii, od ilu lat ManU próbuje wrócić na szczyt dysponując największym budżetem. Wydają hurtowo, kupują zarówno graczy ustawionych (Pogba) jak i obiecujących (Martial), wprowadzają utalentowanych wychowanków (Rashford), a nie wychodzi nic. 4rsenal już nawet przestał się załapywać na 4 miejsce. Napiszę to raz jeszcze – nie jest łatwo wygrywać i zainwestowanie większego siana absolutnie niczego nie gwarantuje. Szczególnie w tej śmiejsznej lidze, w której może odpalić podstarzały Hiszpan na Erasmusie, a nie odpalić ktoś ściągany za duże pieniądze (wtedy powiemy, że odcina kupony); w lidze, w której wielkim trenerem może być „ja polski nie umieć, ale głośno krzyczeć umieć Smuda”, a przepaść ktoś, kto kiedyś słyszał o innej taktyce niż „wykop na Rengifo i robić duży chaos”.

    • arek z Debca pisze:

      Branie analogii z najlepszych lig na świecie jest nonsensem. Wystarczyło by taka Legia w ostatnich latach zainwestowala w kilku doświadczonych choć niewiele znaczących w swoich zachodnich ligach graczy i dopilnowała by kiepscy trenerzy za długo nie zagrzali na stołku. Lech ma teraz też takich graczy np Tiba i Amaral ale ma też piłkarzy w pierwszym składzie, którzy nie nadają się na ekstraklasę i dlatego sukceu nie będzie nawet w tej tragicznie słabej polskiej lidze. Do tego dochodzą jeszcze inne elementy rodzące patologię ale to temat na kolejny wątek.

    • inowroclawianin pisze:

      @kaktus – No teraz to pojechales. To było serio, czy w formie żartu? Jeżeli serio to nie mogę się zgodzić. Nie porównuj lig zagranicznych, gdzie jest dużo wyższy poziom, większą kasa i konkurencja niż w naszej lidze. U nas wystarczy zbudować solidny zespół i masz MP, przykład legła. Czy oni ściągają dużo lepszych grajków niż my? Nie. Po prostu bardziej rozsądnie prowadzą transfery. Kupują zawodników na pozycję, na które muszą. Ich zarząd potrafi reagować gdy nie idzie, karze zawodników, pozbywa się ich itd. Zmienia trenerów. I przede wszystkim zawsze tam się powtarza zawodnikom i trenerom że liczy się tylko i wyłącznie MP, a nie jakieś tam drugie miejsce. Także przy rozsądnej polityce w pionie sportowym można ich spokojnie zdetronizowac i to nawet na lata i mogłoby tak się potoczyć, gdyby nie zmiana zarządu i podejścia do spraw sportowych. Przecież wygrać mecz w naszej lidze to żaden wyczyn, wystarczy grać w piłkę.

    • arek z Debca pisze:

      Inowrocławianin, właśnie to samo miałem na myśli, w samo sedno. W takiej Legii właściciel mówi na dzień dobry nowemu trenerowi, że ma być w tym roku MP a w Lechu Rutek pier…..o stabilizacji i walce o podium. Dzięki takim kaktusom, Rutek może prząść w najlepsze ten swój biznes, bo w końcu wicie rozumiecie chcemy bardzo ale jakoś nie wychodzi przez tego pecha.

    • kaktus pisze:

      Mój post był lekko przegięty w drugą stronę, żeby próbować wyważyć całą dyskusję na zloty środek. Ale większość tego jest na serio. Rozumiem, że wolelibyście politykę „zapisujemy w budżecie puchary” i mieć problem jeśli do tych pucharów się dostaniemy. Ja uważam, że to najlepsza droga do tego by skończyć jak Wisła czy kilka lat temu Lechia albo Łódzkie kluby. A Poznań niestety nie ma startu z finansowego punktu widzenia do Warszawy – sam po 10 latach mieszkania za granicą („skąd jesteś? Poznań? gdzie to jest?”) przeprowadziłem się do Warszawy, bo przebili Poznańskie oferty prawie dwukrotnie. @arek możesz mnie dorzucić do listy, nie mam z tym problemu: Lech nie wygrywa mistrzostwa przez trenera przygotowania fizycznego, Trałkę i kaktusa.

    • Jacek_komentuje pisze:

      Zgadzam się, że kluczowe jest stawianie odpowiednich celów sportowych. I ten słynny „mental”, którego u nas podobno nie ma, a np. w Wawie jest. Jasne oczekiwanie, że MP jest głównym celem. Konsekwentny odstrzał najsłabszych ogniw – tego np. w obecnie nie widzę. Niby była akcja wyrzucenia z gabinetów tych, którzy zadowalali się trzecim miejscem, i co? Czy naprawdę dziś wiemy, że celem właściciela/zarządu/sztabu/drużyny jest zdobycie mistrzostwa? Czy jasno postawiono sprawę? Czy na wszelki wypadek, zachowawczo gadamy o potencjale i dołożeniu starań?
      No i a propos finansów / ryzyka i determinacji. Ja oczywiście nie mam wiedzy, jak wyglądają uzgodnienia w sprawie premii za mistrzostwo, ale może trzeba pokazać konkretną marchewkę? Np. milion złotych do podziału dla pierwszego zespołu i sztabu za mistrzostwo? Dwa miliony za fazę grupową LM/LE?
      Wtedy poczulibyśmy my, a co ważniejsze zespół, jakie NAPRAWDĘ są oczekiwania włodarzy klubu.

    • arek z Debca pisze:

      Kaktus, uprawiasz tu populizm starą gadką typu : jest fajnie bo przecież może być tak jak w Wiśle czy Widzewie. Bardzo się cieszę z tego, że w Lechu jest tak fajnie. A co do mistrzostwa to Lech nie ma tego gdyż zarząd po prostu tego nie chce albo mu na tym nie zależy bo ma inne priorytety i tyle. Jeszcze łudzisz się, że jest inaczej?

    • leftt pisze:

      @kaktus

      W jednej wypowiedzi sam się poskładałeś. Dlaczego wzmocnienia MU/Milanu/Interu nie skutkują? Dlatego, że jest silny MC/Liverpool/Juventus. A w naszej lidze takiej konkurencji nie ma. Legia w co trzecim meczu dostaje w cymbał a i tak jest mistrzem. Ekstraklasa jest tak słaba, że gwiazdą może być podstarzały Hiszpan na Erasmusie – w innej lidze nie zrobiłby kariery. Dlatego też my mamy dużo łatwiej niż Milan. Ale z jakichś powodów nie chcemy tego wykorzystać.

    • inowroclawianin pisze:

      @kaktus, nie tłumacz zarządu gtsem, czy widzewem. Akurat Poznań ma świetne warunki by być na szczycie bo ma najwięcej kibiców spośród wszystkich klubów. Ma bazę i nie ma w Poznaniu innej drużyny, która mogłaby konkurować, ani w piłce śni z innych dyscyplin co na tak duże miasto jest ewenementem. Przykład Jagi pokazuje, że można, a mają niższy budżet i na pewno niższe wpływy do budżetu. Skoro było można za poprzedniego zarządu z dużo niższym budżetem to teraz tym bardziej można. Obecny zarząd spapral to co stworzył poprzedni. Owszem jest stabilizacja finansowa, ale nic poza tym. Brak choćby małego ryzyka w poczynaniach wronieckiego dueciku.

  15. Ostu pisze:

    TAK – piłka to biznes – szołbiznes… im większy szoł tym większy biznes… A jak jest mały szoł – taki small – to to jest smallbussines… To może być taki handel giętą… Bez tego szoł nie ma biznesu…
    Łoł – więc szoł… a kibic to nie jakiś cioł…
    A już robienia sobie z kibiców wrogów, ktorzy dodatkowo bojkotują to jest ideowo przeciwko szoł…
    Jeśli zarząd uważa, że najpierw kibice powinni wrócić na stadion a potem MOŻE będzie szoł to ja mówię – to się nie uda…

  16. bladixon pisze:

    Świetny felieton o czym świadczy chociażby ilość komentarzy.
    Niestety w polskiej piłce jest mnóstwo Januszy biznesu, którzy chcą wyciągnąć bejmy jak najszybciej jak najmniejszym kosztem. Wyciągają je przede wszystkim ze względu na naiwność kibiców, którzy mają zadowolić się czymkolwiek co ubrane w ich klubowe barwy i kibicować bez względu na to co dzieje się w i wokół klubów.
    Wokół klubów najpierw buduje się, a później skrzętnie wykorzystuje lokalny patriotyzm pożytkując go na gromadzeniu kasy. „Najwierniejsi” kibice stają się jeszcze bardziej (wręcz ślepo) wierni kiedy poczują przypływ gotówki, czego przykładem w ostatnim czasie jest Wisła Kraków, a także nasi kumaci od parówek itp. Jak to się kończy nikomu nie trzeba przytaczać. Kibice tak ochoczo wspierający żołnierzy wyklętych, powołujący się na pobudki patriotyczne stosują zasady typowo lewicowe wręcz lewackie. Albo myślicie tak jak my, albo wypad ze stadionu. Samodzielne myślenie i własna ocena stają się owocem zakazanym i na naszym przykładzie za pomocą tych „najwierniejszych” usuwa się ze stadionu prawdziwych kibiców. Kibiców mających klub na prawdę w sercu a nie kieszeni. Kibiców nie mierzących swojej miłości do klubu saldem finansowych zysków i strat.
    W klubach nie ma również wieloletniej strategii, a zasady zmienia się średnio 2 razy w roku. Między bajki już dawno włożyliśmy plany 2020 i inne. Jedynym planem jaki mają Rutkowscy na Lecha jest właśnie wyciągnąć jak najwięcej bejmów jak najmniejszym kosztem. Przychodzi im to z coraz większą łatwością do czego swoją cegiełkę dokładają m.in. pożyteczni idioci będący z klubem „na dobre i na złe”. Uważam że 20 maja był tylko zgrzytem i już niedługo, powoli, ale zacznie wszystko wracać do normy. Nawałka będzie magnesem przyciągającym tłuszczę na stadion, a jak frekwencję trzeba będzie poprawić to zorganizuje się kolejną akcję kibicuj z klasą bądź przywiezie z wronieckiej fabryki kilka autobusów zatrudnionych tam Ukraińców w formie premii lub rozrywki jako prezentu od pracodawcy.
    Chciałbym się mylić, ale zakładam, że za rządów Panów z Wronek nie doczekamy się Lecha walczącego co rok o najwyższe cele i w europejskich pucharach. Tak już było 8-10 lat temu i widocznie Papa Rutek doszedł do wniosku, że nie ma sensu. Bo gdyby myślał inaczej kontynuowalibyśmy przecież to co zbudował poprzedni zarząd. Teraz liczy się tylko promocja 2-3 młodych co sezon i dochód z ich sprzedaży. I również dlatego zatrudniono Nawałkę płacąc mu tak dużą jak na nasze warunki kasę. Bo Pan Trener w kaszmirowym szalu jest znany z dobrej pracy z młodzieżą i Rutek wie że ta inwestycja zwróci się szybciutko.

  17. 100h2o pisze:

    Zaraz zaraz.
    Wszyscy piszą tu o BIZNESIE lub „jak to czują”, a nikt jakoś nie wspomina o LICZBACH.
    Kiedyś pokusiłem się by policzyć jak to wygląda i wyszło mi że po tym sezonie Lechowi będzie BRAKOWAŁO 45 mln do tego legendarnego budżetu 100 Mln plz .
    I nikt się tym nie martwi tylko WŁAŚCICIELE. Inni przychodzą do kasy czy wymagają.
    Są kluby które w Polsce tak naprawdę mają „społecznych-miejskich właścicieli” i które w OBECNEJ PIŁCE nic nie ugrają bo czasy amatorki i pospolitego ruszenia się skończyły.
    Przypominam też , że Lech BUDOWAŁ to co ma ( Akademię, drużyny czyli jakąś tam bazę) prawie 10 lat wychodząc prawie od zera.
    Zawsze może być lepiej, ale w tym narzekactwie trzeba też docenić to co jest na plus choć oczywiste jest że „zawsze będzie szklanka do połowy pusta”.
    A obecnie jest taka moda by nie licząc bejmów radośnie sobie popierdalać . Jak to się kończy świadczy nie tylko przykład Wisły K. , ale i np Polonii której „sen o mocarstwie” Wojciechowskiego skończył się wywaleniem na ryj. Że nie wspomnę zapomnianej już sytuacji Pogoni która została bodajże spyuszczona do 3 ligi.
    Wiem co piszę bo nieraz ogryzałem pazury widząc na kalendarzu zbliżające się terminy wpłat do Urzędu Skarbowego, ZUS-u , terminy spłat faktur a w końcu termin wypłaty dla pracowników.

    I miałem świadomość że Firma nie pójdzie do przodu ( albo nie przetrwa kryzysu) jeśli nie zainwestuję dalej np w nowe maszyny

    A na to wszystko trzeba mieć ZDROWE finanse. Reszta to pierdolenie o Szopenie a muzyka Kopernika.
    Najlepiej zresztą mieć czarodziejską różdżkę lub z powodzeniem grać w TOTKA.
    Jak ktoś chce może sobie poszukać , jest blog na którym są wyliczenia – PRZYCHODY-NALEŻNOŚCI ( koszta) = ZYSK (?) To są liczby a nie „czucie że woda jest rzadka”.

    • Jacek_komentuje pisze:

      Czyli należysz do grupy, o której pisałem w felietonie. „Inni są gorsi niż Rutkowscy, jak się nie podoba to załóż własny klub a w ogóle to mamy zajebistą Akademię”.
      W porządku, masz prawo do własnego zdania. Ja powtórzę moje: stabilizacja finansów jest bardzo ważna, ale nie powinna zdominować celów sportowych. A u nas zdominowała, a zarząd i właściciele dobrze się z tym czują.