Pięć szybkich wniosków: Lech – Standard 3:1

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Wyrównana pierwsza połowa

Lech słabo rozpoczął mecz ze Standardem. Goście przeważali, atakowali, pokazywali duże umiejętności techniczne mając do 13 minuty optyczną przewagę. Nagle w 14 minucie trochę z niczego poznaniacy niespodziewanie zdobyli gola na 1:0. Po tej bramce wszystko się zmieniło, mecz się wyrównał, Lech nawet zaczął zyskiwać przewagę aż podwyższył prowadzenie. Poznaniacy nie potrzebowali wiele, by wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Wystarczyła wysoka jakość podań oraz Mikael Ishak, który w 22 minucie gry powinien być tam, gdzie powinien być rasowy napastnik. Po tym golu lechici dość niespodziewanie stracili kontrolę, stracili bramkę po stracie w środku pola, niewiele brakowało, żeby krótko po tym golu stracili kolejnego. Od 31 do 45 minuty obserwowaliśmy wymianę ciosów, Standard jeszcze wtedy wierzył w wygraną, ostatecznie szybka, ciekawa i wyrównana połowa zakończyła się prowadzeniem Kolejorza 2:1. To co wszyscy zobaczyliśmy do przerwy zwiastowało duże emocje po przerwie, a także kolejne trafienia.

null
null

Gol na 3:1 podciął skrzydła rywalowi

Lech rzadko strzela gole zaraz po przerwie, w czwartek zdobył bramkę na 3:1 w 48 minucie gry, która z miejsca odmieniła to spotkanie. Bramka na 3:1 mocno podcięła skrzydła przeciwnikowi, patrząc na grę Standardu ekipa z Belgii ewidentnie przestała wierzyć choćby w jeden punkt. Na dodatek trener rywala w 60 minucie dość niespodziewanie zdjął Amallaha (najlepszy strzelec Standardu) wpuszczając na boisko Boljevicia, który dotąd nie grał zbyt wiele. Nie da się ukryć, że bramka na 3:1 w 48 minucie meczu miała ogromny wpływ na przebieg zawodów w drugiej połowie oraz na końcowy rezultat.

null

Pełna dominacja

Chyba niewielu spodziewało się tak jednostronnej drugiej połowy. Lech Poznań przy stanie 3:1 nie zachował się jak typowy polski klub w pucharach. Kolejorz nie cofnął się, o dziwo nadal atakował, stwarzał kolejne okazje, miał nawet 2-3 dobre okazje do podwyższenia prowadzenia. Gdyby skuteczność Lecha była bardzo dobra wówczas poznaniacy zwyciężyliby nawet 4:1 czy 5:1. Poznaniacy prowadząc grę jednocześnie w pełni kontrolował mecz. Standard w drugiej odsłonie długo nie podchodził pod naszą bramkę, Filip Bednarek był praktycznie bezrobotny, dopiero w końcówce spotkania coś się ruszyło. Po zejściu oszczędzanych Pedro Tiby i Daniego Ramireza zespół z Liege stworzył sobie dwie okazje mając jeden celny strzał z daleka i niecelny Bastiena z 15 metrów. Goście przegrywając 1:3 obudzili się dopiero w końcówce, gdy na szczęście było już dla nich za późno.

null

Wygrał lepszy zespół

Lech Poznań zrobił wczoraj bardzo wiele. Wygrał z utytułowanym belgijskim klubem, trzecią drużyną Jupiler League, z zespołem grającym w Lidze Europy już 7 raz oraz z ekipą wycenianą na aż 75 mln euro. W czwartek Lech nie tylko wygrał, ale przede wszystkim tego konkretnego dnia 5 listopada był po prostu lepszy od wyżej notowanego przeciwnika. Grał lepiej w piłkę, zwyciężył w walce w środku pola, częściej utrzymywał się przy piłce, stworzył więcej groźnych sytuacji i był lepiej przygotowany taktycznie. Poznaniacy mecz ze Standardem zakończyli z 58% posiadaniem piłki. Mieli 15 strzałów i 7 celnych, Standard oddał 11 uderzeń z czego 7 było celnych. Zespół Kolejorza ucieszył kibiców zwycięstwem, ucieszył grą, ucieszył stylem w jakim osiągnął czwartkową wygraną, która przeszła do pozytywnej historii naszego klubu.

null
null

Przełożyć grę z Europy na grę w Ekstraklasie

Lech po 3 kolejkach grupy D jest na 3. miejscu mając 3 punkty i 5 strzelonych bramek. Wynik? Niezły, nie można narzekać na punktową zdobycz poznaniaków. Przy okazji nadszedł czas, aby Kolejorz dobrą grę i skuteczność z europejskich pucharów zaczął przekładać na polską ligę. Skoro Lech potrafił grać jak równy z równym z Benfiką, umiał wygrać z Apollonem, Charleroi czy Standardem to tym bardziej jest wręcz zmuszony regularnie zbierać punkty w Ekstraklasie. Nie ma sensu kolejny raz pisać o miejscu Kolejorza w tabeli czy o stratach do czołówki. Na krajowym podwórku trzeba zacząć robić swoje, by już latem 2021 roku ponownie cieszyć się widokiem Lecha Poznań w Europie.

null

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







6 komentarzy

  1. J5 pisze:

    Nie zdziwił mnie taki początek meczu. Standard zachował się tak jak większość klubów Ekstraklasy, zaatakował od początku spotkania starając się strzelić gola aby zablokować dostęp do własnej bramki i grać z kontrataku. Widać że trener rywala odrobił lekcje i chyba już nie lekceważył Kolejorza.
    Lech znając problemy rywala w defensywie zachował się tak jak należało. Zaatakował z rozmachem, strzelił dwa gole i nawet jak Standard złapał kontakt nie zniechęcił się, zaraz na początku drugiej połowy strzelając trzeciego gola w 48 minucie i niespodziewanie zamknął ten mecz. Kontrola była całkowita, Lech w zasadzie zdominował rywala który potrafił tylko z dużym szczęściem rozpaczliwie się bronić. Nieliczne akcje rywala, nawet po zejściu czołowych graczy Kolejorza, nie były w stanie zmienić wyniku meczu. Lech wygrał zasłużenie, stwarzając sobie korzystną pozycję jeśli nie do wyjścia z grupy, to do powiększenia współczynnika, i wzbogacenia klubowej kasy. Jeśli uda się wyjść z grupy, będzie to bardzo miła niespodzianka. Wielkie brawa i gratulacje

  2. Kuki pisze:

    1. Lech był faworytem przed tym meczem i zagrał jak faworyt. Przypadkowa bramka dla Standardu nie podłamała poznaniaków, tylko wręcz zachęciła do dalszych ataków. Bycie w roli faworyta pokazuje tylko jak wspaniałą historię napisał Lech w tym sezonie LE. Faworyt z zespołem z Belgii?
    2. Spokój, pewność siebie, wiara we własne umiejętności. Myślę że po zwycięstwie ze Zniczem, teraz ze Standardem morale w zespole są bardzo wysokie. Wygrana w niedziele jeszcze bardziej podbuduje ten zespół.
    3. Tibo-zależność. To jest niestety nieco przykre, bo bez Tiby Lech traci kilkanaście (kilkadziesiąt?) procent na jakości. Facet dzieli i rządzi w środku, a Ramirez przy nim wrzuca wyższy bieg. Chcąc liczyć się w Europie i lidze, trzeba na gwałt sprowadzić 2 nowych graczy o jakości Tiby do środka. Kasa jest, czas też dobry by kupić kogoś, kiedy jak nie teraz?
    4. Młodzi. Wszyscy się bali o brak zdolnych juniorów, a wczoraj Skóraś pokazał że może podążyć drogą Kamińskiego. Wierzę że inni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a sukcesy kolegów tylko napędzą ich do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
    5. Obrona. Nie przepadam za Rogne, bo wydaje mi się taki nieskordynowany, ale według statystyk facet wczoraj wyczyścił wszystko co miał na głowie. Satka jak utrzyma swój dobry poziom, to niedługo do klubu spłynie oferta na jakieś 5 baniek. Czerwiński coraz lepiej, a Puchacz to klasa. Czy to najlepsza linia obrony w lidze?
    Poza tym, Sędziowie, przestańcie mi Lecha prześladować!

  3. Przemo33 pisze:

    Można być na prawdę znowu dumnym z chłopaków i trenera po wczorajszym meczu. Byliśmy wczoraj lepsi, skuteczniejsi, pierwsza połowa była jeszcze wyrównana, zwłaszcza po golu na 2-1, ale szybka bramka zdobyta w 2 połowie już zamknęła właściwie mecz, bo od tej pory spokojnie kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Na co warto zwrócić uwagę jeszcze? Na pewno mieliśmy sporo szczęścia, bo po bramce na 2-1 Standard mógł błyskawicznie wyrównać, ale na nasze szczęście bramka nie padła. Dlatego uważam, że właśnie ten moment razem z bramką na 1-0 i bramką na 3-1 w tym meczu był kluczowy. Przy wyniku 2-2 mecz byłby jeszcze otwarty, Standard mógłby mocniej złapać wiatr w żagle, dlatego dobrze, że nie straciliśmy wtedy bramki.
    Można się też trochę przyczepić do skuteczności. Kilka strzałów z daleka przeleciało obok bramki Standardu, Modera w ogóle nie widziałem, by poza rzutem wolnym strzelał z dystansu. Mogliśmy ten mecz wygrać dużo wyżej, szkoda tej sytuacji Kamińskiego, bo mogło być 4-1, a Sykora miałby ładną asystę piętką. Zmiennicy dali nawet niezłą zmianę, ale szkoda, że nie udało im się czegoś strzelić.
    Osobna kwestia to sporo strat, czy to Marchwiński czy inni głupio czasami tracili piłki na połowie Belgów.
    No i na koniec wspomniany wyżej Filip Marchwiński – słaby mecz w jego wykonaniu, już nie pierwszy ostatnio. Żuraw robi mu wielką krzywdę, wystawiając na nie swojej pozycji. Moim skromnym zdaniem lepiej było wystawić Awwada na skrzydle od początku.
    Podsumowując – najważniejsze jest to, że wygraliśmy, zdobyliśmy 3 punkty, nikt nie doznał kontuzji, a do tego zarobiliśmy dodatkowo około 2 miliony złotych. Kolejny piękny mecz i zwycięstwo w europejskich pucharach do kolekcji. Teraz czas na Legię.

  4. Luna23 pisze:

    Mój szybki wniosek po wczorajszym.meczu-bardzo widoczny brak Dejewskiego w obronie?
    A teraz taka dygresja- wczorajszy ******** powinien wziąć na klatę zarząd Standardu i wyjaśnić, dlaczego nie przewidział takich sytuacji jak kontuzje, kartki czy covid?
    Pytanie do kolegi mahuma-co po wczorajszym meczu powinien zrobić zarzad Lecha?

  5. Michu73 pisze:

    Mecz pod pełną kontrolą. Spokojna wygrana. Tego się prawdę mówiąc spodziewałem i tak rzeczywiście to wyglądało. Gając w najsilniejszym składzie możemy z każdym wygrać w tej grupie. Z tym Ishakiem to się naszym udało trzeba przyznać. Transferowy strzał w „10”. Swietny zawodnik.

  6. inowroclawianin pisze:

    Przede wszystkim wnioski takie, że bez Tiby w europejskich pucharach nie ma się co pokazywać. Marchwinski, musi się jeszcze dużo nauczyć. Za dużo strat było w tym meczu, ale zwycięstwo zasłużone i nie podlega to dyskusji. Cały czas jest szansa na awans. Rutek się pewnie cieszy bo zarobił kolejne grubo ponad pół miliona ojrasow. Skoras w końcu liczby zrobił, Czerwiński zaczyna też się rozkręcać, Ishak znów zrobił to co potrafi najlepiej. To lubię. Teraz czas na niedzielę.