Pięć szybkich wniosków: Lech – Podbeskidzie 4:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Fatalny rywal

Podbeskidzie Bielsko-Biała już na papierze było bardzo słabym rywalem. Przez Ligę Europy i mecze co 3-4 dni nie analizowaliśmy tego przeciwnika, nikt nie skupiał się na tych wszystkich obcokrajowcach w tym na anonimowych nazwiskach piłkarzy beniaminka. Zespół z południa kraju do meczu z Lechem zajmował ostatnie miejsce mając najwięcej straconych goli. Czysto na papierze Lech nie powinien mieć więc żadnego problemu z drużyną zaniżającą poziom polskiej ligi, która od przyszłego sezonu będzie jeszcze poszerzona o dwie ekipy pokroju „Górali”. Poznaniacy na tle bielszczan wyglądali jak drużyna z innej półki. Kolejorz do 25 minuty nie mógł znaleźć rytmu, ale kiedy go w końcu odnalazł można było zobaczyć różnice klas. Podbeskidzie było gorzej zorganizowane od łotewskiej Valmiery, długimi fragmentami nie wiedziało co grać, nawet gdyby sędzia uznał gola na 1:0 dla przeciwnika, to Lech miałby duże szanse zaliczyć pierwszy mecz od ponad 2 lat w którym odrobiłby straty i wygrał. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Brede nieprzypadkowo zajmuje 16. lokatę w Ekstraklasie, Podbeskidzie przynajmniej na ten moment nie pasuje do polskiej ligi, z tak słabym rywalem Lech w tym sezonie jeszcze nie grał i chyba już nie zagra.

Lech wziął przykład z Benfiki

Polska liga jest nieprzewidywalna, Lech często zaskakuje negatywnie, w tym sezonie potracił już mnóstwo punktów, dlatego nawet przed meczem z Podbeskidziem nie można było być w 100% pewnym wygranej. Na szczęście poznaniacy zrobili z bielszczanami to co zrobiła w czwartek Benfica z Lechem. Przed tymi dwoma meczami kursy u bukmacherów na zwycięstwa gospodarzy były podobne, Portugalczycy rozbili nas 4:0, to samo zrobił Lech łatwo rozbijając Podbeskidzie, które pogrążył w kryzysie. Kolejorz w 100% wywiązał się z roli faworyta, kilku lechitów polepszyło swoje liczby, zespół awansował na 7. miejsce mogąc realnie marzyć o dogonieniu czołówki w ciągu 4-5 kolejek.

null
null

Słabi skrzydłowi

W niedzielę w oczy rzucali się słabo grający skrzydłowi. Byli już kibice, którzy już podczas meczu w komentarzach zwrócili uwagę na kiepski występ bocznych pomocników, którzy nic nie wnieśli do ofensywnej gry Lecha Poznań. Jan Sykora oraz Jakub Kamiński nie mieli dziś żadnego kluczowego zagrania. „Kamyk” nie oddał strzału, wygrał tylko 42% pojedynków 1 na 1, Czech był pod tym względem jeszcze gorszy – 29% wygranych starć 1 na 1. Jak na skrzydłowych są to bardzo słabe liczby, dziś się im upiekło, bowiem zespół pociągnął m.in. Ishak, Ramirez czy Tiba, ale szczególnie zawodzący od paru meczów Sykora powinien się poprawić. 27-latek od momentu przyjścia na Bułgarską nie pokazuje nic wartego uwagi, być może sam Dariusz Żuraw przeszkadza Sykorze w rozwinięciu skrzydeł desygnując go na prawą pomoc na której lewonożny piłkarz nigdy wcześniej nie grał. Postawa Sykory na razie jest rozczarowaniem, coś z nią ewidentnie trzeba zrobić.

null

Jest zwycięstwo, mecz do zapomnienia

Mecz z Podbeskidziem bardzo trafnie podsumował trener Dariusz Żuraw – „Dziś nie wszystko mi się podobało, ale przy 2 wygranej z rzędu i meczu na 0 z tyłu nie będę narzekał.” Rzeczywiście, nie ma co narzekać, ponieważ celem Lecha było tylko zwycięstwo i ten cel został zrealizowany efektownym wynikiem. Kolejorz nie pokazał dziś wszystkiego co potrafi, nie musiał tego robić, liczył się końcowy rezultat a nie styl za który nie ma bonusów. Trener w pewnym momencie zdecydował się na aż 3 zmiany dając odpocząć skrzydłowym i Ishakowi, później zmieniony został jeszcze inny czołowy zawodnik Dani Ramirez. Nie da się ukryć, że nawet przy stanie 2:0 wszyscy byli już myślami przy kolejnych wyzwaniach. Tak naprawdę już po pierwszej połowie nie było szans, żeby rywal się podniósł, Podbeskidzie było w niedzielę zbyt słabe, by nam zagrozić i móc doprowadzić do remisu. Poznaniacy po przerwie oddali mniej strzałów niż w pierwszej połowie, w końcówce dopuścili „Górali” do oddania 3 groźnych uderzeń co jest w pełni zrozumiałe. Lech w momencie prowadzenia wiedział, że wygra a przecież na słabym Podbeskidziu ta jesień jeszcze się nie kończy.

null

Ograć Rangersów i punktować dalej

Mecz z Podbeskidziem nie był trudnym spotkaniem dla Lecha, przyjechał słaby zespół, został pewnie ograny, dlatego tak naprawdę już po pierwszej połowie można było skupić się na kolejnych wyzwaniach. Rangers FC w niedzielę znów zwyciężyło, cały czas wygrywa mecz za meczem, w Lidze Europy jeszcze nie przegrało, ale kiedyś świetna passa Szkotów musi się skończyć. Lech w czwartek na pewno nie zagra w aż tak eksperymentalnym składzie, jak w Lizbonie, dlatego kibice mają prawo wierzyć w pokonanie Rangersów. Gra dla nas toczy się o 3. lokatę w grupie D, o kolejne pieniądze, o niezapominaną historię a przede wszystkim o wyższy współczynnik, który może przydać się kolejnego lata. Nie można odpuścić Rangersom u siebie, nie można także zawalić meczu w Mielcu. Przed Lechem 4 ostatnie spotkania tej jesieni, trzeba zacisnąć zęby i wycisnąć z nich maksa.

null

Obserwuj KKSLECH.com i przeglądaj nasze treści również na dwóch portalach społecznościowych. Nasz serwis nie posiada swojego profilu na Facebooku.

TWITTER
YOUTUBE

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <







14 komentarzy

  1. F@n pisze:

    Sykora jak grał na lewej to był jeszcze gorszy. Jest po prostu w beznadziejnej formie. Może po zimowym obozie się ogarnie.
    Mecz z Rangersami musimy wygrać. Remis nie da nic ani nam, ani za bardzo Polsce jako federacji. Wygrana zmieni nasz współczynnik, awansujemy o około 30 pozycji. Zmieni się z 6.000 na 7.000 pkt. Jeśli chodzi o kraj to wtedy wszystkie zespoły za 2 lata zaczną od 2 a nie od 1 rundy ECL (o ile Ferencvaros nie wygra w LM). No i sporo kasy za wygraną. Może akurat dołoży do jakiegoś transferu, wynagrodzenia.

    • Kosi pisze:

      Prędzej czy pozniej na lewej lewonoznemu zawodnikowi bedzie sie lepiej grała. Żuraw stosuje jakies dziwne zejscia bocznych do środka, nic z tego nie ma, jeszcze nikt tak nie zdobył gola poza Puchaczem w zeszłym sezonie

      • F@n pisze:

        Dlaczego dziwne? 3/4 Europy tak gra. A najlepsze kluby to chyba wszystkie.

  2. Seth pisze:

    Jedyny wniosek jak sie nasuwa to mamy 11 luda do gry na jakims tam poziomie i trzech robiacych róznice jesli sa w formie to Tiba Ramirez i Ishak. Zmiennicy to nie ten rozmiar kapelusza .

  3. aaafyrtel pisze:

    idąc tradycyjnie klasykiem polszczyzny mówionej, widze az jeden plus dodatni:

    dobrze, ze war był, bo inaczej gwizdacz mógłby zaliczyć kastę podbeskidziu nie widząc że piłka wyszła za linię bramkową… takie rzeczy już były, kilka lat temu jarzębiak robiący za sędziego bramkowego, nie dostrzegł podobnego zdarzenia, no pomroczność jasną miał, bo piłka była z metr za linią bramkowa, a on stał zaraz obok… zgadnijcie, jaki twór miał z tego korzyść…

  4. Tadeo pisze:

    Często nażekalismy na Jóźwiaka, teraz brakuje nam jego rajdów i przyspieszenia. Kamiński jeszcze , coś daje , ale Sikora jak narazie zawodzi na całej linii. Widzę duży potencjał u Skóraśia , jednak musi jeszcze dużo pracować nad techniką i podaniem.

  5. Przemo33 pisze:

    Cieszy wygrana, 3 punkty i kolejne czyste konto. To najważniejsze. Jeśli chodzi o skrzydłowych, to od początku sezonu nie robią szału ani ich liczby, ani ich gra. To jest do mocnej poprawy, bo nasi skrzydłowi muszą więcej wnosić do gry, a stać ich na dużo, dużo więcej.

  6. 07 pisze:

    To nie ta liga dla Podbeskidzia.

  7. Kuki pisze:

    Jak Podbeskidzie się utrzyma w lidze, to będzie jakiś cud. Tyle juniorskich błędów w jednym meczu to nawet w ekstraklasie się nie zdarza.
    Dalej, Tiba w gazie to jest najlepszy zawodnik w ekstraklasie, tak jak lew jest król dżungli. Jak złapał luz, to kilka razy tak zezłomował obrońców, że chłopaki z Bielska w 60 minucie mieli już dość.
    Kolejny wniosek. Naprawdę nie rozumiem tego odpuszczenia kolejnych goli po 60 minucie. Od kiedy Lech jest taki miłosierny? Z jednej strony racja – mecz wygrany, można odpuścić, ale z drugiej? Takie przekonujące zwycięstwa budują, podnoszą mental i ogólnie dają nadziejęna lepsze jutro.
    Jeżeli najlepsi mieli odpocząć, to dlaczego nie ściągnięto juniorów na ten mecz, którzy mogliby wyjść i dołożyć 2-3 bramki, jednocześnie łapiąc cenne doświadczenie…
    Po raz kolejny upieram się, żeby spróbować Jacenkę i Palacza z rezerw, którzy dają po prostu radę.

    • Kosi pisze:

      Popatrz na którym miejscu są te rezerwy w II-lidze. Chcesz wprowadzac juniorow a piszesz o slabym Podbeskidziu, ktore jest beniaminkiem? Cos tu sie nie zgadza

      • Kuki pisze:

        Tak, chętnie bym wprowadził Jacenke + Palacza na podmęczone i zrezygnowane Podbeskidzie. Kiedy jak nie w takim momencie? Miejsce w tabeli 2 ligi nie bardzo ma znaczenie (przynajmniej taka jest oficjalna wersja w klubie), bo celem jest promocja młodych zdolnych do 1 zespołu. Zresztą, oglądając niektore mecze rezerw można odnieść wrażenie że tacy gracze jak Jacenko, Bąkowski czy inni przerastają umiejętnościami 2 ligę i zasługują na szansę w 1 zespole, szczególnie przy obecnych brakach kadrowych.
        Jeżeli chłopaki nie będą rokować grając ze słabym Podbeskidziem, to jaki jest w ogóle sens trzymania ich w Lechu?

      • Przemo33 pisze:

        Przecież zawsze ktoś z wychowanków od iluś lat dostaje szansę debiutu w pierwszym zespole. Jeśli ktoś wyróżnia się w rezerwach, to czemu nie dać mu szansy, choćby jako zmiennikowi z ławki na te 10-15 minut? Takie coś może jeszcze bardziej zmotywować młodego gracza.

  8. aaafyrtel pisze:

    nie moge się zgodzic, że naszej ece nie chciało sie dalszych kast po 4:0… takiemu awwadowi chciało sie aż za bardzo… jego chcenie pozbawiło krawiecia pewnej kasty po wrzutce tiby za obrońców…

  9. J5 pisze:

    Nie liczyłbym na silny skład w meczu z Rangersami. Żuraw już zobaczył skutki w ligowym starciu z Podbeskidziem, i pewnie bliższy jest w jego sercu kolejny medal Mistrzostw Polski, niż współczynnik w europejskich pucharach. Za Ligę Europy nikt go nie skrytykuje, za brak miejsca na podium, za brak eliminacji Ligi Konferencji, już tak. Dlatego wydaje się, że Ekstraklasa jest na pierwszym miejscu.
    Rywal wczoraj był tak słaby, że w zasadzie pomógł Lechitów strzelić sobie gole. Trudno nawet ocenić ten mecz, bo Podbeskidzie po pierwszej bramce się poddało. Świadczy o tym choć ilość przebiegniętych kilometrów, nie dość że mała, to jeszcze prawie identyczna jak liczby Lechowe. Zgadzam się z trenerem że nie był to mecz idealny. Gra nie porywała, Lech wykorzystał cztery okazje które pomógł stworzyć mu rywal. Wprowadzony Marchwiński znowu nie zaistniał, i w dalszym ciągu jest na siłę promowany. W zasadzie były cztery gole i kilka okazji. Tyle można jedynie powiedzieć o tym meczu. Lech zrobił to co musiał