Pięć szybkich wniosków: Pogoń – Lech 0:1

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Wyrównana pierwsza połowa z odrobiną szczęścia

Mecz w Szczecinie od początku był starciem dwóch wyrównanych drużyn, które bardzo czujnie grały w defensywie i nie forsowały tempa. Do 15 minuty spotkanie było bardzo wyrównane, z czasem optyczną przewagę zyskiwał Lech, który więcej utrzymywał się przy piłce, jednak nie miał pomysłu w jaki sposób sforsować szczelną obronę rywala. W końcu poznaniacy zaskoczyli „Portowców” po rzucie rożnym i przebłysku Tiby, który w drugim kolejnym meczu ligowym zanotował asystę. Lech w pierwszych 45 minutach miał trochę więcej szczęścia niż Pogoń, umiał wykorzystać stały fragment gry, ponad 190 cm wzrostu Salamona i zszedł do szatni na przerwę z bardzo dobrym wynikiem.

Powinno być 2:0

Zaraz po zmianie stron Pogoń ruszyła do ataku, ale to Lech powinien po 52 minutach prowadzić 2:0. Najpierw nie wiadomo dlaczego sędzia nie odgwizdał rzutu karnego po akcji Tiby i ręce rywala, po chwili setkę po bardzo dobrym podaniu Skórasia zmarnował Ramirez. Hiszpan jest ewidentnie bez formy, w dodatku sprawia wrażenie sfrustrowanego zawodnika, który na coś jest obrażony. Lech Poznań nie wykorzystując tej sytuacji sam na siebie sprowadził kłopoty, już wtedy było wiadomo, że w kolejnych minutach ciężko będzie mu stworzyć jeszcze jedną tak dobrą sytuację, a ta niewykorzystana może się zemścić choćby w końcówce. W meczach na styku, na wyjeździe i na tak trudnym dla całej ligi terenie nie wolno marnować takich szans.

Poznańska obrona Częstochowy

Lech Poznań od około 70 minuty przestać mieć kontrolę nad meczem i jednocześnie przestał grać w piłkę. Nie potrafił się przy niej utrzymać, uspokoić gry, oglądaliśmy istną „obronę Częstochowy” sparaliżowanej drużyny, której trzy punkty trzema znakomitymi interwencjami uratował będący w formie Mickey van der Hart. Na dodatek ławka rezerwowych składająca się z 8 zawodników na 9 możliwych w tym z 4 juniorów nie dawała trenerowi zbyt dużego pola manewru. Zmiennicy w postaci Marchwińskiego z Szymczakiem nic nie wnieśli do gry, ten pierwszy zasłynął stratą w swoim stylu na połowie rywala, drugi zmarnował trzy akcje udowadniając, że czeka go jeszcze wiele pracy, by zasłużyć chociaż na rolę dżokera. W doliczonym czasie gry Dariusz Żuraw przeprowadził trzecią z pięciu możliwych zmian wpuszczając na boisko Kvekveskiri.

Fartem się udało

Lech wygrał z Pogonią na wielkim farcie mając tylko przebłyski. W grze poznaniaków tak naprawdę nic się nie zmieniło, rywal był nieskuteczny, przespał pierwszą połowę, nie umiał nam strzelić gola na 1:0, który ustawiłaby Pogoni to spotkanie, dlatego przegrał. Kolejorz ma trzy kolejne ligowe wygrane różnicą jednej bramki, które jakoś ciężko jest odczuć. Trzy te zwycięstwa wynikały z farta, były spowodowane słabością rywali znajdujących się w mocno przeciętnej formie oraz pojedynczymi przebłyskami Tiby (2 asysty i 1 gol podczas 3 kolejnych wygranych). Małym plusikiem było dość dobre fizyczne przygotowanie lechitów. Poznaniacy co prawda zanotowali gorsze statystyki fitness od Pogoni, ale pokonany dystans 118,11 kilometrów to najlepszy wynik Kolejorza w tym sezonie ligowym. Lech stał się również pierwszą ekipą w tym sezonie ligowym, która ograła Pogoń na jej terenie zwyciężając w Szczecinie pierwszy raz od wiosny 2017 roku.

Można spróbować wycisnąć więcej

Lech kolejny sezon nie nie wygrał, znów nic nie zdobędzie, na otarcie łez po kolejnym przegranym sezonie pozostaje kibicom co jedynie cieszyć z takich zwycięstw, jak w Szczecinie. Lech ma serię 3 kolejnych ligowych wygranych tylko co z tego? Poznaniacy nadal mogą łudzić się pucharami, które są bardzo daleko, w dodatku 4. miejsce da przepustkę do gry w Europie tylko jeśli Raków zdobędzie Puchar Polski. Obecnie Kolejorza czekają 2 kolejne mecze u siebie odpowiednio z Piastem i z Jagiellonią. Zespół Lecha łaskawie może spróbować wygrać te spotkania i łudzić się dalej. Niestety każda passa kiedyś się kończy.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





15 komentarzy

  1. J5 pisze:

    Może nie było aż tak źle jak Redakcja przedstawia. Rzuciły mi się w oczy pewne pozytywne aspekty. Przede wszystkim Lech pierwszy raz od dawna bronił całą drużyną. Cofali się pomocnicy, cofał się napastnik i wszyscy piłkarze aktywnie działali w defensywie, w odróżnieniu od innych meczów, gdzie zazwyczaj bronili obrońcy a reszta piłkarzy często obserwowała wolno wracając. Może właśnie dzięki temu Pogoń wyglądała niemrawo i nie mogła się rozpędzić. Żuraw może nie błysnął taktyką, ale zauważalnie drużyna zagrała inaczej. Mając kłopoty z kreowaniem sytuacji Lech umiał wykorzystać stały fragment gry, gdzie o golu zadecydowała dobra wrzutka Tiby w miejsce gdzie stało trzech Lechitów.
    Być może dobrze się stało, paradoksalnie, że Lech bronił prowadzenia 1:0. Dzięki temu piłkarze do ostatnich minut grali bardzo skoncentrowani.
    Jak nie idzie, to należy grać prosto i skutecznie. A szczęście wreszcie było przy Lechu. Poprzednio szczęście było zazwyczaj po stronie rywali, więc los oddaje teraz te stracone niefartem punkty. Szału pewnie nie będzie, sporo zawodników jest pod formą, drużyna mentalnie dalej jest rozbita. Lech znowu nic nie wygra, i cały ten rok już jest przegrany. Wina tego wszystkiego leży tylko po stronie właściciela i zarządu, którzy nie chcieli i nie potrafili odpowiednio wzmocnić swoją drużynę. Ci ludzie muszą odpowiedzieć za upodlenie naszego klubu. Wronieccy muszą odejść

    • 100h2o pisze:

      oj…. jakie „szczęście było przy Lechu”? Nieco poczucia rzeczywistości. W tym „typowym schabowym meczu ligowym” Lech mógł strzelić i powinien strzelić DRUGĄ bramkę (Ramirez), że nie wspomnę o okazjach Szymczaka i Kamyka. Paprykarze ( jak widziałem na swoje oczy) mieli „może” JEDNĄ okazję bramkową pod koniec meczu i to ONI mieli szczęście, że nie przegrali w tym „szarym meczu ligowym” wyżej! Reszta co piszesz to banalne, klepane od tygodni oczywistości (przegrany rok,wronieccy,wina Zarządu itp) które mają się do tego meczu jak dupa do jeża…. sorrry. A piszemy O MECZU W SZCZECINIE a nie o OGÓLNEJ SYTUACJI W KLUBIE NA BUŁGARSKIEJ. Halo.

      • Mansfield pisze:

        Jedna okazje???
        Drygas koło 45 minuty dostał piłkę 5 metrów przed bramka.Rogne w tym czasie krył Salamona.
        Druga połowa Kurzawa podał do Zahovicza ,
        Kurzawa strzela przed pole karnym ,czubkiem buta i koło 90 minuty fura szczęścia po rożnym….
        Od 75 minuty obrona Częstochowy.Po typowym w tym roku Lechu byłoby 3-1 fura szczęścia i bramkarz uratowali Darkowi robotę .

      • J5 pisze:

        Szczęście sprzyja lepszym, a skoro Lech był lepszy, nawet minimalnie, to mowa o szczęściu jest jak najbardziej na miejscu.
        Natomiast żeby można mówić tylko i wyłącznie o meczu, czego bardzo bym pragnął, to klub musiałby być poukładany, z władzami nastawionymi na sukces sportowy, a nie tylko i wyłącznie na akademię i promocję jej produktów. Zmarnowany potencjał wiosny 2021, zmarnowany sukces eliminacji, upodlenie naszego klubu, kolejne miejsca hańby na mapie kraju i Europy, gdzie trener słusznie czy niesłusznie odpuszczał mecze grupowe przez braki kadrowe z winy zarządu, nie dają możliwości uczciwego opisania meczu bez nawiązania do delikatnie tylko mówiąc, dwóch spapranych okienek transferowych. To że drużyna zdechła fizycznie a później mentalnie było pokłosiem zaniechania i fałszywych oszczędności pseudo zarządu. Tylko i wyłącznie. Ten zmarnowany 2021 rok , rok przed setnym jubileuszem klubu, też idzie na konto wronieckiej bandy. Więc nie mów mi, że to nie ma ze sobą związku. Bynajmniej

      • Pawel1972 pisze:

        Mansfield
        >Rogne w tym czasie krył Salamona<
        Znaczy że co, że publicznie go elgiebetował – pokrył? 😀

  2. 100h2o pisze:

    1- Lech wcale nie murował „po polsku” przez cały mecz. Grał na tyle na ile DZISIAJ może. Jak widać , że na „o mało co Mistrza” takie powinno być granie. Bez „europejskości” i prostacko „po ligowemu”

    2- dziwi mnie gdy TERAZ Lech gra „inaczej” to publika (Redakcja) ciśnie, by wracać do systemu „posiadania piłki i utrzymywania się przy niej”. Wygrali k…. czy przegrali? Zrozumcie zaślepieni eksperci zza klawiatury, teoretycy futbolu… tak Lech musi grać, po ligowemu bo w takiej „ligowej” jest formie. W formie gdzie gra się „długą za plecy obrońców” i „wykorzystuje stałe fragmenty gry”. I HALO pobudka … tak będzie do końca ligi!

    3- Bardzo dobra decyzja Dariusza Żurawia, by Kamyka ustawić (jest szybki i zwrotny) na LEWEJ obronie. Kompletnie „odciął tlen” Kucharczykowi i Kowalczykowi. No i dostał „wpis do CV” … po wcześniejszych wpisach == ” PRAWA OBRONA, PRAWA POMOC, LEWA POMOC” może sobie spokojnie dopisać „LEWA OBRONA”.

    4- Marchwiński coś tam zagrał ( byliod niego sporo gorsi i dłużej grający i DOŚWIADCZENI- Sykora, Ramirez!). Jednak on MUSI mieć koniecznie treningi lekkoatletyczne, bo dynamikę ma na poziomie oldboja Lecha Poznań. Bez tego dynamicznego przyspieszenia z piłką nie ma szans w żadnej poważniejszej lidze .Ciekawe zresztą jakie ma przyspieszenie na 10metrach?

    5- Tiba pewnie nie będzie kapitanem, ale nim powinien zostać Salamon! I nieważne, że jest krótko w Lechu.

    6- Doceńcie VDHarta za mecze na wiosnę! Coraz częściej grywa nawet , skutecznie, na przedpolu.

    7- Smutne jak „dupą po piachu jedzie” Czerwiński, transfer pełen nadziei, a powoli schodzi do poziomu transferu Gajosa.

    • Mansfield pisze:

      Punkt 4. naprawdę ,nie zauważyłem
      Punkt 5 i 6 zgadzam się w 100% Salamon na kapitana zamiast Rogne i M.Van der Hart wczoraj nam praktycznie zapewnił 3 punkty.

  3. Bart pisze:

    MvdH to ostatnio rzeczywiście najjaśniejszy punkt zespołu. Dobrze broni, jako jeden z niewielu jest w formie, poprawił grę na przedpolu, jest pewniejszy przy dośrodkowaniach. Seria zwycięstw to w dużej mierze jego zasługa. Brak porażki z Górnikiem czy Zagłębiem to też jego zasługa. Mickey na wiosnę swoimi interwencjami uratował nam już kilkanaście pkt. Szanuję go też mocno za to że nauczył się polskiego. Jak komuś zależy, to można się nauczyć każdego języka. Nawet chińskiego (który notabene strukturalnie nie jest skomplikowany i ma np prostą gramatykę). Mówienie że Polski to trudny język którego ludziom spoza słowiańskiego kręgu kulturowego ciężko się nauczyć to tylko szukanie wymówek przez osoby którym de facto nie chce się tego języka uczyć. Wracając do van der Harta, sądzę że Lech powinien najpóźniej do lata zdecydować co dalej zrobić z tym bramkarzem. Kontrakt ma do czerwca 2022, więc albo z nim przedłużamy najlepiej jeszcze w trakcie sezonu, albo rozglądamy się za kolejnym bramkarzem a MvdH próbujemy sprzedać latem 2021 lub zimą 2022.

  4. Przemo33 pisze:

    Wygrali ligowy sparing, zdobyli 3 punkty i to jest najważniejsze. To nie był zły mecz, było wiele gorszych w tym sezonie. Ale to, jak nie wykorzystujemy swoich sytuacji i kontr to jest masakra. W 2 połowie Kamiński leci sam, można było więcej zrobić z tej sytuacji, podać do kolegów, również w samej końcówce ostatnia kontra i to samo. Nie wykorzystując sytuacji sami utrudniają sobie życie, wiele razy w takich meczach traciliśmy punkty właśnie przez nieskuteczność, a rywal potrafił wykorzystać jedną okazję. Ale jest zwycięstwo i to na trudnym terenie, niezły mecz. Szkoda, że to już koniec sezonu, bo tak byłyby jeszcze nadzieje i emocje w następnych meczach.

    • Kosi pisze:

      Emocje jakies w walce o podium moga jeszcze wrocic w przypadku 2 kolejnych meczow Pogoni z Rakowem bez wygranej i 2 zwyciestw Lecha

      • Przemo33 pisze:

        W teorii tak, ale rywale też nie położą się na murawie i nie będą grać pod nas, nawet jeśli złapią zadyszkę, to i tak będą punktować. A Lech jest nieobliczalny – albo może wygrać, albo sfrajerzyć i łatwo w głupi sposób stracić punkty. Ostatnie 3 mecze w lidze to 3 zwycięstwa, ale to nie były też jakieś super przekonujące zwycięstwa, szczęścia mieliśmy trochę, gdyby rywale byli skuteczniejsi, to wyniki mogłyby być inne. I tak – zostało jeszcze 10 meczów, ale ciężko byłoby sobie wyobrazić, że wygramy tak z 7-8 meczów chociaż. Za dużo straciliśmy punktów już.

  5. Piknik pisze:

    Zwycięstwo Lecha zawsze mnie cieszy, szczególnie jak wygrywamy na terenie fanów paprykarza. Lech przyjął nieco inną taktykę na ten mecz. Nie było typowej Lechowej odmiany tiki-taki , czyli „milion podań między stoperami”. Kolejorz postawił na proste środki, często grał z kontry szczególnie w drugiej połowie i właściwie Ramirez powinien zakończyć emocje w tym spotkaniu. Szkoda, że nasi wykorzystali tylko jedną okazje, a później tak od 70 minuty Lech się już tylko bronił, mając dużo szczęścia. I tak nieoczekiwanie mamy trzy zwycięstwa z rzędu szok, a Lech powoli przesuwa się w tabeli do góry. Co do samej bramki to Bartosz Salamon moim zdaniem w tym sezonie jeszcze trafi parę bramek dla nas, wysoki wzrost robi swoje i widać, że ten zawodnik potrafi się odnaleźć w polu karnym przeciwnika.

  6. kilo82 pisze:

    Karny w pierwszym tempie wydawał się ewidentny, po powtórkach w lidze plus extra, chyba faktycznie piłka odbiła się gościowy od boku. Ale i tak powinno być dwa po setce Daniego i grałoby się spokojnie.
    Obrona w ostatnich dwudziestu kilku minutach rzeczywiście dosyć dramatyczna, ale wiadomo, że jesteśmy w sporym kryzysie i pewności siebie brakuje, więc da się to zrozumieć. Były też okazje na 2:0, ale zabrakło dobrych wyborów przy kontrach.
    4 miejsce jest na wyciągnięcie ręki a i do podium coraz mniej brakuje, końcówka sezonu jeszcze może być emocjonująca, oczywiście jeśli gra będzie się stopniowo poprawiać, bo wszystkiego w taki sposób jak z Wartą i śledziami wygrać się nie da.
    Swoją drogą to nieprawdopodobne w jakiej dupie punktowo byliśmy, że my w 3 ostatnich meczach 9 punktów, paprykarze 0, a nadal jest 7 oczek różnicy…

  7. JACOL041957 pisze:

    Skąd na tym forum tylu „filozofów”? Mecz był beznadziejny, i nie zmieni tego ani wynik, ani szukanie na siłę plusów. W Lechu było 2 piłkarzy: Tiba i Miki. To by było na tyle. Aha- ktoś tu wspominał, ze do Lecha mogliby trafić Kurzawa, Świerczok czy Wdowiak. No właśnie. A nam Rzęska zafundował jakiegoś kwa-kwa i kilku jemu podobnych.

  8. Jakub80 pisze:

    Pytanie do redakcji: czy wiadomo co się dzieje z Puchaczem? W raporcie zdrowotnym na oficjalnej stronie nie ma mowy o nim. Ponoć są dwa scenariusze: złapał koronę albo Żuraw go odstawił za wywiad po PP z Rakowem.