Pięć szybkich wniosków: Lech – Cracovia 2:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Kontrola i żal nieuznanej bramki

Lech od początku meczu z Cracovią miał dużą przewagę, narzucił rywalowi swój styl gry, który był gotowy na grę poznaniaków. Trener „Pasów”, Michał Probierz mówił w czwartek o Cracovii, która w ostatnich 2 meczach oddała aż 37 strzałów, ale była nieskuteczna przez co traciła punkty. Wczoraj już pierwsza połowa pokazała, jaki jest cel krakowian w Poznaniu, goście skupili się na defensywie ograniczając się tylko do pojedynczych kontr i stałych fragmentów gry. Cracovia miała problem ze skleceniem 2-3 celnych podań na naszej połowie, z kolei Lech stwarzał sytuacje, ale nie umiał ich wykorzystać. Z upływem pierwszej częściej pojawiała się nerwowość w podaniach na co uwagę po meczu zwrócił także sam Maciej Skorża. Z pewnością szkoda nieuznanej bramki Mikaela Ishaka, która była przecudnej urody i śmiało mogłaby kandydować nawet do gola całego sezonu. Niestety w tej sytuacji był spalony, sędzia nie mógł uznać tej bramki, która na pewno miałaby duży wpływ na przebieg spotkania jeszcze w pierwszej połowie.

null

Szybkie dwa ciosy

Lech strzelił gola na 1:0 niemal w najlepszym momencie. Nic tak nie podcina skrzydeł defensywnie nastawionemu rywalowi, jak szybka bramka po wznowieniu gry, która z miejsca zmusza przeciwnika do zmiany taktyki. Poznaniacy podobnie jak w Zabrzu – po zmianie stron od razu ruszyli na rywala strzelając gola, który dał prowadzenie 1:0 minutę wcześniej niż tydzień temu. Mimo prowadzenia i pełnej boiskowej kontroli Lech nie mógł być jeszcze pewny wygranej, dla spokoju potrzebował trafienia na 2:0, które również przyszło w bardzo dobrym momencie. W 54 minucie strzał słabszą lewą nogą oddał aktywny od samego początku Jakub Kaminski, który golem potwierdził dobrą dyspozycję nie tylko w meczu z Cracovią. Przy stanie 2:0 na boisku zapanował już pełen spokój, Cracovia nie wierzyła w odrobienie strat, czuła, że tego konkretnego dnia jest dużo słabsza od Lecha, któremu nie wyrwie pełnej puli.

null

Efektywne granie

Maciej Skorża to cwany taktyk, przy stanie 2:0 jego zespół trochę spasował co nie oznacza, że się cofnął. Lech grał mądrze, starał się wyprowadzać pojedyncze kontry i odpierał pojedyncze ataki „Pasów”. Szkoleniowiec Kolejorza już po zakończeniu spotkania nie ukrywał chęci wygranej bez straty gola, przy stanie 2:0 jego drużyna grała już bardzo efektywnie, sam trener Skorża zdecydował się wpuścić nawet paru zmienników w postaci Ramireza, Marchwińskiego, Kvekveskiriego i Murawskiego, którzy w rozstrzygniętym już meczu mogli nabrać trochę minut i spróbować coś jeszcze stworzyć w ofensywie. Mimo nieco zachowawczej gry w ostatnich 30 minutach, poznaniacy mieli kolejne szanse na zdobycie goli, przy większej skuteczności Lech wygrałby ten mecz nieco wyżej.

null

Trzy punkty i gramy dalej

Trener Maciej Skorża po meczu nie owijał w bawełnę. Przyznał wprost, że jego zespół nie grał wielkiej piłki, ale jednak miał kontrolę nad przebiegiem spotkania wygrywając jak najbardziej zasłużenie. Przed meczem z Cracovią liczyło się tylko zwycięstwo, miały być 3 punkty dające lidera i są, poznaniacy wygrali pewnie, pokazali trochę jakości i nie pozwoli Cracovii na zbyt wiele. Goście nie poradzili sobie z dobrze ustawionym Lechem, taktycznie nasz zespół wyglądał bardzo dobrze, krakowianie przez 90 minut oddali raptem 4 strzały w tym ani jednego celnego! „Pasy” piłkarsko i mentalnie były tłem dla pewnego siebie, dobrze zorganizowanego Kolejorza, który wyszedł na ten mecz z odpowiednim nastawieniem, od pierwszych minut pokazywał, kto bardziej chce wygrać i kto będzie rządził na dobrze przygotowanej murawie.

null

Takie mecze koniecznie trzeba wygrywać

Lech zdobył trzy punkty, pewnie wygrał ze słabą Cracovią i to byłoby na tyle. Nadal trzeba punktować, regularnie ogrywać rywali pokroju Cracovii, Górnika, Wisły Płock czy Górnika Łęczna, żeby być w czołówce. Po reformie ligi, przy 18 zespołach takich drużyn, jak Cracovia w lidze jest teraz bardzo dużo, w wielu meczach Lech będzie faworytem do zwycięstwa musząc wygrać jeszcze wiele takich spotkań, aby wiosną dawać kibicom emocje na jakie wszyscy czekają. W ostatnich 2 kolejkach poznaniacy uczynili tylko 2 małe kroczki naprzód po których znajdują się czołówce, są na podium na którym będą dalej pokonując takich przeciwników, jak wczoraj. Przed Lechem starcie z Termaliką, później 2 kolejne mecze przy Bułgarskiej, trzeba zrobić wszystko, by kolejnych rywali wypunktować tak samo, jak w piątek dużo słabszy piłkarsko zespół „Pasów”. Lech ma odpowiednie umiejętności, żeby przynajmniej u siebie regularnie zwyciężać, umiejętności + odpowiednie nastawienie drużyny takie jak wczoraj na pewno pozwoli nam wszystkim przeżywać jeszcze wiele przyjemnych weekendów.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





5 komentarzy

  1. Piknik pisze:

    Najważniejsze, że Lech zdobył trzy punkty. Piłka nożna to nie jest jazda figurowa i tutaj za styl gry niedostaje się dodatkowych punktów. Obie drużyny nie stworzyły jakiegoś wspaniałego widowiska. Dużo szarpanej gry, niedokładności i typowej walki fizycznej także klasyka naszej ukochanej Ekstraklasy. W tym wszystkim Kolejorz był lepszy od Cracovii, bardziej konkretny i zasłużył nawet na wyższe zwycięstwo niż dwa zero. Szkoda, że po minimalnym spalonym nie uznano bramki Ishaka. Inna sprawa, że to kolejny mecz w którym Lech jest złapany na spalonym. Nie wiem czy to brak szczęścia, czy też jednak zawodnicy Kolejorza źle się ustawiają.
    Ważne zwycięstwo Lech jest liderem (Piknik nie szalej, nie pisz już, że Kolejorz będzie miał majstra bo to dopiero trzecia kolejka). Kolejny tydzień mentalnego spokoju, dla piłkarzy i trochę radości dla kiboli. Te mecze w piątek mają swoją wartość i urok człowiek zupełnie inaczej podchodzi do weekendu pod warunkiem, że Lech wygrywa. Duży udział w zwycięstwie Lecha miał….bramkarz Cracovii, no cóż w obu sytuacjach bramkowych, wydaje mi się mógł zachować się lepiej. Fakt brak formy bramkarza, lub jego niedoświadczenie to problem drużyny z Krakowa, a chwała Lechowi, że potrafi wykorzystać słabości rywala. Trzy punkty zdobyte z niewygodnym przeciwnikiem, w końcu dobra gra w obronie (Cracovia nie oddała ani jednego celnego strzału w tym meczu)pełna kontrola nad meczem dobranie odpowiedniej taktyki pod przeciwnika to dla mnie największe plusy tego meczu no i teraz trzeba poczekać na kolejny mecz ze Słonikami. 🙂

  2. Ostu pisze:

    Napisałem parę dni temu, że pan Maciej MUSI stworzyć jedną drużynę razem z zawodnikami – bo na zarządzik nie ma co liczyć – i powinni uczyć się nawzajem od siebie, bo pan Maciej ma okazję korzystać z wiedzy i doświadczenia zawodnikow, którzy trenowali w innych warunkach – dlaczego nie miałby rozmawiać z zawodnikami, by nie powtórzyć błędów pana Darka, który miał słaby interfejs, a przede wszystkim swoich błędów z przeszłości gdy „tracił szatnię”…
    No więc czekam na spokojnosci do końca sierpnia na to czy RZECZYWIŚCIE pan Maciej nauczy „podstaw piłkarskich” zawodników i w ogóle drużynę i czy te DRUŻYNĘ zbuduje, no i czy sam się rozwinie, czy będzie jak pan Darek, który niczego się nie uczył…
    Na spokojnosci poczekam też czy aby zarzadzikowi nie przyjdzie do głowy sprzedaż Kamińskiego jeszcze w tym oknie – raczej nie – choć kesz mają zabezpieczony na sezon…
    Poczekam i popatrzę czy ta drużyna „SIĘ buduje” a potem – po meczach z silniejszymi ekipami – zacznę wyciągać wnioski…
    Ale to już we wrześniu – na razie cieszę się z rozwoju Młodych – żeby ten Marchwinski do tego dołączył i jakiś młody z rezerw, o których często pisze @100h2o, i cieszę z kolejnej wygranej i kolejnych punktów…

  3. MARCINzKALISZA pisze:

    Po pierwszej połowie myślałem że to będzie mecz do jednej bramki kto ją strzeli ten wygra. Dobrze że po przerwie szybko padły dwie bramki i uspokoiły mecz. Pewnie gdyby Lech nie strzelił tak szybko dwóch bramek, to zaczęłaby się nerwówka i Lech biłby głową w mur.

  4. deel pisze:

    Odbieram dwa ostatnie zwycięstwa na chłodno. Nawet na tle słabych rywali Lech nie zachwycał. Owszem, wyglądał lepiej piłkarsko, ale nie został zmuszony do obrony. I tutaj odnoszę wrażenie jest newralgiczny punkt Lecha. Czerwiński czy Douglas, miewają przebłyski w ofensywie, Śatka i Salamon również. I to zwraca naszą uwagę. Cała czwórka potrafi się jednak pogubić w tym co muszą robić najlepiej – obronie. Na razie nikt ich nie cisnął, nie zmusił do większego wysiłku, a już pojawiły się kardynalne błędy. Ofensywa drgnęła. To muszę przyznać. Pojawiło się więcej opcji w ataku. Wszystko to jednak nadal wykonywane jest w iście żółwim tempie. No może przesadziłem, ale zawsze za wolno, albo minimalnie za późno. Na razie, poza Radomiakiem, nie gubimy punktów ze słabeuszami, a to już nowość. Czy Skorża tym dobrym terminarzem zbuduje mental na ważniejsze mecze? Jeśli nie dotknie nas coroczny jesienny kryzys to możliwe jest zrealizowanie celu jakim musi być w tym sezonie MP, może też i PP. Tylko, że nauczony wieloletnim doświadczeniem wiem, że to zawsze się wali w Lechu gdy jesteśmy na ostatniej prostej do celu. Pamiętam grę Amiki pod rządami Rutkowskich. Też, ile razy mieli szansę coś konkretnego ugrać to nagle zapominali jak się gra w piłkę. Zadowalało ich miejsce w pucharach. Nic nowego. Sentyment do nazwy Lech pozostał we mnie, ale nie spodziewam się aby klub sprostał oczekiwaniom kibiców. Raczej znowu rozbudzi nadzieje a później wszystko roztrwoni. Jak zawsze.

    • leftt pisze:

      Amica trzy razy z rzędu wygrała PP (sędzia Kowalczyk z Lublina). Tak więc nie zawsze wykrzaczali się na ostatniej prostej.