Pięć szybkich wniosków: Unia – Lech 0:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Kontrola do 30 minuty i duża nerwowość

Lech od pierwszych minut zdominował Unię dość łatwo strzelając jej dwie bramki. Pierwszy gol padł po tym jak przede wszystkim gospodarze zgubili krycie, byli zaskoczeni dużą liczbą naszych zawodników w polu karnym i dali nabrać się na cwaniackie zagranie Skórasia do Ramireza. Drugi gol padł już po bardzo dobrym dośrodkowaniu Ramireza z lewej strony oraz ruchu Sobiecha tuż przed bramką. Obrońca, który krył naszego napastnika w tej sytuacji popełnił błąd, Sobiech tak naprawdę zmusił go do tego błędu, Broniarek niefortunną interwencją z bliska zdobył dla nas drugą bramkę. Przy stanie 2:0 wydawało się, że kolejne trafienia są kwestią czasu. Lech dobrze operował piłką, na tle III-ligowca wyglądał solidnie, miał dużą optyczną przewagę i łatwo stwarzał sytuacje. Nagle po 30 minucie obraz gry nieco uległ zmianie. Wtedy Rogne szczęśliwie najpierw trafił w piłkę a dopiero potem w nogę rywala, przez co sędzia nie odgwizdał jedenastki. Po chwili niepewny Skrzypczak popełnił drugi w pierwszej połowie głupi faul po którym Unia drugi raz miała dobrą okazję do zdobycia gola nawet po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego. W 35 minucie znów o sobie dał znać Rogne, który źle wybił piłkę po rzucie rożnym i tylko pech Makucha sprawił, że Unia nie strzeliła kontaktowej bramki. Środek obrony Lecha nie radził sobie w momencie, w którym skierniewiczanie przycisnęli, Rogne i Skrzypczak byli po prostu za słabi, grali zbyt nerwowo, w ostatnim kwadransie swoją postawą zachęcili Unię do jeszcze śmielszych ataków po przerwie.

Gra na chodzonego

Po zmianie stron ostro do przodu ruszyła Unia, której starczyło animuszu tylko na parę minut. Lech szybko opanował sytuację i … grał na chodzonego. Poznaniacy nie forsowali tempa, na nic zdały się pojedyncze okrzyki Skorży zachęcające zawodników do bardziej żywej gry. Lechici byli pewni swego, nie byli za to zainteresowani rozgromieniem Unii tylko zadowalali się skromnym prowadzeniem. Po zmianie stron poznaniacy przeprowadzili parę dobrych akcji, jednak po żadnej z nich piłka nie wpadła po raz trzeci do siatki. Najlepsze szanse po zmianie stron zmarnowali Skóraś, który z kilku metrów nie trafił w światło bramki oraz Amaral, który w 65 minucie z bliska uderzył w poprzeczkę. Trzy razy dobrze interweniował za to golkiper III-ligowca zatrzymując m.in. efektowne uderzenie Ramireza z powietrza. Niestety. Lech w drugiej części meczu nie popisał się, brakowało przede wszystkim większej dynamiki, ciągu na bramkę, agresywności w grze i determinacji, którą pokazał choćby w pierwszym kwadransie drugiej połowy spotkania z Wisłą Płock. Lech w drugiej połowie w Skierniewicach nie był sobą, to nie był Lech Skorży tylko zespół, który zadowolił się prowadzeniem do przerwy 2:0 i nie miał większej ochoty do gry po przerwie.

Wielu nie wykorzystało szansy, wielu się nie nadaje

Ten mecz doskonale pokazał, dlaczego wielu piłkarzy nie gra wcale, niektórzy nie łapią się nawet do kadry lub dlaczego dostają tak mało szans? Lista zawodników, którzy nie zawiedli jest krótka. Wyróżnić można jedynie aktywnego w środku pola kapitana Radosława Murawskiego oraz Daniego Ramireza, który dobrą grę potwierdził golem + asystą. Z młodzieżowców pewny między słupkami był Bartosz Mrozek, a aktywny Norbert Pacławski, który w ciągu kilkunastu minut oddał 3 strzały. Na tym plusy się kończą. Oczy bolały od nieskuteczności Artura Sobiecha, mimo asysty niewiele pokazał niechlujny w grze Michał Skóraś, o środku obrony nie ma już sensu drugi raz wspominać, Mateusz Skrzypczak i Thomas Rogne nie są zawodnikami na obecnego Lecha, klub musi rozglądać się za nowymi stoperami. Inny defensor Alan Czerwiński obserwowany w „Oko na grę” zachowywał się tak jakby się poddał, był pogodzony z losem i wiedział, że nie ma szans na wygranie rywalizacji. Jeszcze gorzej od tych wszystkich zawodników zaprezentował się Roko Baturina, który rozegrał fatalne 58 minut, po czym doznał urazu i opuścił murawę. Chorwat nie wiedział, co się dzieje, z kim gra na boisku i co ma robić. Trener Maciej Skorża co chwilę go upominał, prosił o pressing, o większe zaangażowanie, ale zawodnik schodzący z prawej strony do ataku nie umiał spełnić jego żądań. Baturina biegał bez mapy, nie umiał utrzymać się przy piłce, nie wiedział gdzie podawać, zachowywał się jakby pierwszy raz miał styczność z piłką. Gra i zaangażowanie wielu zmienników to porażka, wielu piłkarzy udowodniło, że nie nadaje się do wyjściowego składu na poważne mecze, wielu rezerwowych nie dało żadnych argumentów, by trenerzy częściej korzystali z ich usług.

Zasłużony awans

Mimo rozczarowującej drugiej części, w której Lech zwykle jest dużo groźniejszy, strzelił już 20 goli w tym 9 pomiędzy 51 a 56 minucie, awansował jak najbardziej zasłużenie. Poznaniacy mieli 58% posiadania piłki, oddali 23 strzały (9 celnych), podczas gdy Unia wykonała tylko 5 uderzeń (1 celne). W Skierniewicach wygrał duży faworyt, który musiał awansować dalej i to zrobił. O stylu za tydzień czy za dwa nikt nie będzie pamiętał, jedynie za dwa, trzy czy siedem lat każdy zwróci uwagę, że 26 października 2021 roku Lech ograł III-ligowca tylko 2:0. Nie da się ukryć, że awans cieszy, jednak wynik 2:0 szału nie robi, jest bardzo niski, a gra Kolejorza w mocno eksperymentalnym składzie nie jest tutaj żadną wymówką. Unia Skierniewice nie była dziś dobrze zorganizowana, ze spokojem można było ją rozrobić i mocno poprawić statystyki nie tylko sezonu 2021/2022.

Czas na ligę

I-ligowiec i III-ligowiec nie stanowił dla Lecha większego problemu. W 1/16 finału Pucharu Polski mamy aż 10 klubów z Ekstraklasy, jeśli pozostałe drużyny przejdą wówczas od 1/8 zaczną się już dla nas schody, wtedy już nie będzie można stosować głębokiej rotacji i grać od początku zawodnikami, którzy dziś wystąpili. Na razie do grudnia mamy spokój z Pucharem, teraz pora skupić się na lidze, czas obronić 1. miejsce w PKO Ekstraklasie. W niej łatwo nie będzie, przed Lechem dwa dalekie wyjazdy w tym pierwszy już w piątek. Dzisiaj odpoczęli sobie m.in. Rebocho, Tiba, Satka, Pereira, Ishak czy Kamiński, a Ba Loua, Karlstrom czy Amaral weszli na murawę tylko na tak jakby rozbieganie. Za 3 dni o 20:30 wypada liczyć na takiego Lecha, jak w drugiej połowie z Wisłą, na Lecha wypoczętego, zdeterminowanego, ofensywnego, który zupełnie inaczej podejdzie do Stali niż do Unii. Dziś udało się wygrać na stojąco, niskim nakładem sił i bez straty gola. W piątek tak łatwo już nie będzie.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





5 komentarzy

  1. inowroclawianin pisze:

    Wnioski? Cel zrealizowany. Trzeba pozyskać napastnika bo Baturina i Sobiech sobie nie radzą, a jeden napastnik to za mało jeśli chodzi o całą kadrę. W piątek musi zagrać najsilniejszy skład.

  2. 07 pisze:

    Cel osiagniety. Niektórzy sami sie skreślili jesli chodzi o gre w tym roku. Cóż. Czas poszukac 2 stoperów, prawego obronce i napastnika do ogrania.

  3. fox pisze:

    Hm strzelili dwa gole i odpuścili tak to widziałem.Co ma powiedzieć ta rozpędzona niby Lechia Kaczmarka grając w mocnym składzie która wyeliminował Świt z III ligi.

    • Kosi pisze:

      co nas Lechia obchodzi? U nas jest niby duza konkurencja a rezerwowi wychodza na mecz, graja na stojanova i robia wszystko by nikt nie bral ich za pilkarzy, ktorzy pomoga nam cos zdobyc