Pięć szybkich wniosków: Śląsk – Lech 0:1

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Bezbarwna pierwsza połowa

Pierwsze minuty wyglądały obiecująco i zapowiadały ciekawą, ofensywną grę obu drużyn. Niestety z czasem mecz zaczął się psuć, więcej było taktyki, dobrej organizacji gry w środku pola niż ofensywnych akcji czy strzałów. Śląsk nastawiał się na kontry, nie otworzył się, ze spokojem czekał na swoje szanse sprawiając wrażenie zespołu, którego zadowala remis. Z kolei Lech grał zbyt wolno, przewidywalnie, sam nastawił się na dobrą organizację w środku boiska zamiast przycisnąć rywala i spróbować wykorzystać ewentualny błąd w defensywie. Lech przez 45 minut stworzył sobie jedną naprawdę groźną sytuację, kiedy Kamiński wypuścił Kownackiego, ten znalazł w polu karnym Amarala, ale Portugalczyk niestety nie trafił czysto w piłkę. W pierwszych 45 minutach nie było widać determinacji Kolejorza, o której przed meczem mówił Maciej Skorża chcący, aby jego zespół wygrał za wszelką cenę. Po pierwszej odsłonie pachniało nudnym bezbramkowym remisem, ewentualnie jednobramkowym zwycięstwem Śląska po jakimś farfoclu.

Początek drugiej odsłony w Lechowym stylu

Początek drugich 45 minut był iście Lechowy. Lech znów wyszedł na drugą połowę niesamowicie naładowany, znowu zdobył bramkę w pierwszym kwadransie po przerwie trafiając tym razem za sprawą zmiennika Michała Skórasia. 22-letni skrzydłowy dał świetną zmianę, jak rasowy boczny pomocnik najpierw urwał się prawą stroną, a później mocnym strzałem po ziemi i z pomocą słupka wyprowadził poznaniaków na prowadzenie. Kolejny gol zaraz w pierwszym kwadransie po przerwie to bardzo dobra wiadomość, lechici w tych rozgrywkach strzelili już kilkanaście takich bramek, jest to ich spory atut pozwalający przymykać oko na często mało wyraziste pierwsze odsłony w wykonaniu naszej drużyny.

Inna gra Lech, inny Lech

Gol na 1:0 z miejsca odmienił Lecha. Poznaniacy grali szybciej, składniej, z większym luzem, bardzo dobrze czuli się w momencie kontr i w sytuacjach, w których mieli nieco więcej przestrzeni. Na plus zasługuje postawa w drugiej połowie Amarala, Skórasia oraz Kownackiego, ta trójka w wielu sytuacjach napędzała ataki Lecha po przerwie, gra z przodu była po zmianie stron o wiele bardziej przyjemna dla oka niż w pierwszych 45 minutach, kiedy w ofensywnych akcjach brakowało pomysłu i polotu. Na uwagę poza paroma szybkimi akcjami środkiem pola zasługuje umiejętność utrzymania się przy piłce. Po 80 minucie gry lechici nie panikowali, nie cofnęli się, mając piłkę ze spokojem rozgrywali ją po ziemi stosując krótkie, przemyślane zagrania. W momencie prowadzenia ataku pozycyjnego cała drużyna zachowywała się odpowiedzialnie, żaden z piłkarzy mający piłkę przy nodze nie panikował, myślał nad tym, co robi na boisku i nie irytował stratami mogącymi napędzić ekipę Śląska.

Arcyważne zwycięstwo

W takich meczach zdobywa się Mistrzostwo Polski. Lech Poznań umiał wyszarpać arcyważną wygraną na bardzo trudnym dla siebie terenie, po przerwie na kadrę, bez większych przygotowań do tego meczu i w eksperymentalnym składzie. Po obozach reprezentacji nie wszyscy piłkarze byli w optymalnej formie fizycznej, dlatego m.in. Karlstrom zasiadł wczoraj na ławce. W zespole jest też parę mikrourazów a Mikaela Ishaka oraz Antonio Miicia dopadł rotawirus. Szwed przyjechał do Wrocławia, jednak sam uznał, że nie jest w stanie grać na 100%. Tylko przez 45 minutach biegał Milić, Chorwat w przerwie był już zbyt słaby, by kontynuować grę, dlatego Maciej Skorża był zmuszony pierwszy raz w historii przetestować parę stoperów w postaci Kędziory i Satki. Po spotkaniu trener nie ukrywał radości z wygranej w eksperymentalnym składzie, według niego był to jeden z najlepszych meczów Lecha w tym sezonie pod względem mentalnym, było to spotkanie, w którym jego drużyna pokazała charakter potrafiąc stawić czoła trudnej sytuacji. Konsekwencja, upór, niezła skuteczność i indywidualny przebłysk pozwolił Kolejorzowi odnieść drugie zwycięstwo z rzędu, zwycięstwo na od lat niewygodnym terenie. Lech wygrał spotkanie, choć nie grał pięknie, ale o tego jednego gola w piątek był lepszy od Śląska dysponującego gorszymi zawodnikami.

Trzeba jakoś to poskładać

Styl można przemilczeć, w końcówce sezonu 2021/2022 liczą się przede wszystkim punkty, a te w komplecie pojechały do Poznania pozwalając Lechowi przynajmniej na kilkanaście godzin wrócić na ligowy szczyt. Teraz przed znów nieco rozbitym zespołem wyzwanie, w którym nie ma mowy o potknięciu. Już za 3 dni Lech Poznań gra w Grudziądzu o finał Pucharu Polski, nie ma innej opcji, jak zwycięstwo Kolejorza w tym spotkaniu, który jest sporym faworytem do awansu i musi wywiązać się z tej roli. Trenerzy mają jeszcze 3 dni, by jakoś poskładać Lecha, postawić na nogi poszczególnych piłkarzy, którzy poradzą sobie zarówno we wtorek w 1/2 finału Pucharu Polski jak i w sobotę z Legią. Infekcje, jakie przechodzą Mikael Ishak i Antonio Milić na szczęście nie są poważne, jeśli nikt nie wypadnie ze składu po meczu ze Śląskiem, to już we wtorek na pewno będziemy silniejsi niż w piątek.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





31 komentarzy

  1. 07 pisze:

    Tak jak redakcja napisała- styl mozna przemilczeć. To nie gimnastyka sportowa. Plan wykonany. Teraz mozna liczyc na potkniecia rywali.

  2. Max Gniezno pisze:

    Mimo beznadziejnej pierwszej połowy, mimo eksperymentalnego składu to jednak trzeba przyznać że bliżej to my byliśmy trafienia na 2:0 , niż kiepscy do wyrównania.
    Podczas meczu pięć razy rosło ciśnienie :
    – wolny z 16 metrów dla kiepskich
    – faul i możliwość kontuzji na Amaralu
    – VAR po bramce
    – VAR przy potencjałnym karnym dla kiepskich
    – doliczone ostatnie minuty

  3. mario pisze:

    no właśnie:
    „Lech Poznań umiał wyszarpać arcyważną wygraną na bardzo trudnym dla siebie terenie, po przerwie na kadrę, bez większych przygotowań do tego meczu i w eksperymentalnym składzie. Po obozach reprezentacji nie wszyscy piłkarze byli w optymalnej formie fizycznej”
    I to się liczy -wygraliśmy w trudnej sytuacji, nie ma co płakać nad stylem, choć sam byłem zdegustowany.
    Moim zdaniem czas gra na naszą korzyć. Do meczu ze szmatą tylko parę dni i twierdzę, że jeśli ten mecz wygramy, to już nic nas nie zatrzyma. Mentalnie będzie to kop do przodu, a fizycznie będziemy wyglądać już tylko coraz lepiej.
    Trochę mnie jednak niepokoi brak w składzie BaLouy i dyspozycja Velde. Na dzisiaj ten piłkarz to jakiś dramat za ciężkie pieniądze.

  4. 07 pisze:

    Na Velde mimo ze zagrał jak widzieliśmy bym jeszcze poczekał. On miał na wiosne być stopniowo wprowadzany a musi grać od poczatku. O niego jestem spokojny. Natomiast Ba Loua notuje regres. Nie grał na jesieni nawet dobrze a teraz albo gra przecietnie albo wcale. Sykora 2.0. Cieszy natomiast gra i progres Skórasia. Gol w kadrze, gol we Wrocławiu i dobra zmiana. Rośnie i niech tak bedzie do ostatniego meczu w sezonie.

    • mario pisze:

      no tak, pozostaje nam tylko na nich czekać, ale ile można? Obaj przed przyjściem do Lecha grali, byli podstawowymi zawodnikami w swych drużynach, a u nas piach. Co jest? Przyszli by wzmocnić zespół [no może Velde przyszedł z pewnym wyprzedzeniem] i obaj zawodzą. Inni wchodzili w zespół od razu i było dobrze. Odnoszę wrażenie, że w Lechu ten problem częściej niż zwykle dotyczy skrzydłowych. Radut, Situm, Barkroth, Sykora, Ba Loua, Velde – oni wszyscy dobrze grali w swych pierwotnych klubach [w przypadku Raduta mam na uwadze Rumunię], a u nas klapa. O co chodzi? Czyżby ten osławiony mental?

      • aaafyrtel pisze:

        mówią, że ten velde, tragicznie nieporadny do teraz, ma docelowo grać na pozycji kamińskiego… może to jest przyczyną tej jego obecnej nieporadności…

  5. aaafyrtel pisze:

    znowu mam niesmak… mi się widzi, a na piłkę nie patrzę przez różowe okulary, że gwizdacz przekręcił w ostatnim czasie już dwóch naszych przeciwników… wcześniej pałkarzy, a wczoraj kiepskich… czyżby więc, parafrazując słuszne skądinąd powiedzenie, teraz jest tak: gdzie kulejorz nie może, tam gwizdacz pomoże…

    • El Companero pisze:

      upiłeś się? A faul na Kownackim w polu karnym? Rzeczywiście masz te różowe okulary…

      • aaafyrtel pisze:

        oglądałeś powtórki… początkowo też myślałem, że to kownackiego odpychano, na powtórkach widać jednak wyraźnie… otóż to kownacki odpychał… przeanalizuj to na spokojnie, może przyznasz mi rację…

      • leftt pisze:

        Nie było faulu w żadnej z omawianych sytuacji.

      • rakuda pisze:

        Ja bym tam karnego nie gwizdnął, ale to był taki karny jak większość, które dostaje Raków (ostatnio przeglądałem wszystkie ich karne przy okazji dyskusji o pierdoleniu Papuszyna) – obrońca wystawia/zostawia nogę, napastnik, zamiast ominąć i strzelać, wbiega w nogę obrońcy i pada jak rażony.

    • rakuda pisze:

      Gdzie niby nam pomógł? W sytuacji z golem, kiedy Skóraś przebiegł za plecami Lewkota, a ten, zamiast go gonić, zaczął machać łapami?

      • aaafyrtel pisze:

        odpowiedź na twoje wątpliwości masz poniżej… co robi kownacki widać od 1:20… rozjaśniło się?

      • aaafyrtel pisze:

        naturalnie skóraś, a nie kownacki… i od 0:47… aż dwie autopoprawki… ale widać, jak na dłoni całe zajście…

      • rakuda pisze:

        XD Skóraś ma wg Ciebie zabójczy dotyk. Położył mu ręką na plecach, takich sytuacji jest pierdyliard, bo zawodnicy w ten sposób kontrolują otoczenie bez ciągłego rozglądania się na boki, to jest sport kontaktowy, a nie siatkówka.

  6. aaafyrtel pisze:

    może zostanie to puszczone… https://www.youtube.com/watch?v=yDDtTjQUkIc początek 1:20…

    • aaafyrtel pisze:

      naturalnie skóraś… i od 0:47… aż dwie autopoprawki…

    • mario pisze:

      ej, no daj spokój, Skóraś kładzie rękę na jego plecach ale ledwo go dotyka. Bez jaj, tego nie można gwizdać! A pamiętasz jak Radović odpychał w naszym polu karnym chyba Kamińskiego i zdobył bramkę – chyba nawet wygrywającą :)?
      Piłka to gra kontaktowa, a tu Skóraś nawet go nie wybił z równowagi…

      • aaafyrtel pisze:

        oczywiście pamiętam, ten wodogłowowiec radowić się potem cynicznie kielczył… jednak grę puszczono, było też nasze słuszne oburzenie pamiętane do dzisiaj… to są jednak podobne sytuacje… tu nie chodzi o siłę kontaktu, a o jego wynik…

      • rakuda pisze:

        Siła kontaktu ma mniejsze znaczenie jeśli zawodnik jest już w powietrzu, bo wtedy nie ma kontroli i może dziwnie upaść (jak Salamon w Krakowie). Tu kontakt jest jeszcze na ziemi i jest tak minimalny, że nie wiem, czy byłby do odgwizdania nawet gdyby Lewkot byłby już w powietrzu.
        Szukasz spisków sędziowskich jak Papuszyn, nie do końca tylko wiem po co.

      • aaafyrtel pisze:

        nie szukam… staram się być obiektywny… gwizdacz niestety jest najważniejszym graczem na boisku i ten var tego nie potrafił zmienić… piłka zapewne zawsze będzie grą gwizdaczowo interpretacyjną niestety…

      • aaafyrtel pisze:

        trzeba optymistycznie… dobrze, że tworek wpuścił tego lewkota… ów lewkot w sytuacji ze skórasiem nam się przysłużył…

      • leftt pisze:

        To staraj się lepiej.

      • aaafyrtel pisze:

        Jeśli ktoś kalemu zabrać krowy (…) to jest zły uczynek (…). Dobry, to jak kali zabrać komu krowy…

        pewno, można i tak…

      • mario pisze:

        ale to nie jest sytuacja Kalego. Faulu Skórasia na Lewkocie zwyczajnie nie było, faul wodogłowca na naszym obrońcy był niezaprzeczalny. W dodatku rację ma też @rakuda rozgraniczając kontakt w powietrzu od tego na ziemi.

  7. Kuki pisze:

    Skorża wraca do tego co potrafi najlepiej, czyli takiego asekuracyjnego grania na 0-1. Jest to na pewno igranie z ogniem, bo wczoraj dosłownie liczyłem minuty do końca, ale jak widać daje pewne rezultaty.
    Chyba najcięższy wyjazd odhaczony zwycięsko i w sumie nie ma co dalej drążyć.

  8. J5 pisze:

    Mam mieszane uczucia odnośnie występu Kolejorza. Z jednej strony takie mecze trzeba wygrywać 1:0 po bezbarwnym meczu, z drugiej strony to nie jest forma kandydata na zdobycie dubletu. Lech nie zachwycał formą przed przerwą na kadrę, i nie wiadomo czy wczorajszy mecz był konsekwencją chorób, kontuzji i wyjazdu piłkarzy na kadry, czy nie do końca wyszlifowanej formy w okresie zimowym. Cóż, pierwsza połowa do zapomnienia, w drugiej świetny przebłysk Skórasia i wykop van der Harta,na którego chyba w tym celu postawił trener Skorża. Jeśli tak to należy chwalić trenerski nos. Dobrze zespół operował piłką w końcówce meczu, kiedy nie dał się Śląskowi napędzić. Mecz z Olimpią pewnie będzie wygrany, a odpowiedź na pytanie czy Lech kroczy po mistrzowskiej ścieżce da mecz z Legią, która wydaje się już podnosić po euroligowej zapaści. Ale u siebie Lech jest inny, zwycięski. Oby w sobotę znowu było święto na Bułgarskiej

  9. Piknik pisze:

    Pięć a może więcej Piknikowych wniosków:
    1) Lech ma już pewną tradycją …musi rozegrać dwie różne połowy. Piłkarze Kolejorza nie byliby sobą gdyby musieli rozegrać dwie dobre połowy.
    2)Najważniejsze jest bezcenne zwycięstwo. Graliśmy w eksperymentalnym składzie i styl zwycięstwa nie jest najważniejszy.
    3)W końcu po przerwie na reprezentacje Lech zwycięża.
    4)Piłkarze Śląska przed meczem mieli przejść rozmowę z tajemniczą osobą, która miała pracować nad stroną mentalną drużyny. W wywiadzie dla CANAL+ zawodnik Śląska nie chciał ujawnić kim jest ta tajemnicza persona. Widocznie ten piłkarski szaman czy inny psycholog sportowy nie dał rady i Śląsk przegrywa kolejny mecz w tym sezonie.
    5) Cichym bohaterem Lecha jest Radosław Murawski, który miał parę ważnych interwencji w defensywie.
    6)Brawo dla pana Michała Skórasia za zmianę i strzelenie bramki. Szkoda, że tylko jedną, ale nie od razu wybudowali Krak…znaczy Poznań.
    7)Panie Kownacki mając takie okazje wypadałoby coś ustrzelić, a nie rzucać się w polu karnym, bo miał pan szczęście, że nie dostał pan żółtej kartki za symulowanie. Zresztą Kolejorz ogólnie powinien pracować nad wykończeniem akcji bo można było szybciej zakończyć emocje w tym meczu. A tak ja mam wrażenie, że Lech to lubi trzymać w napięciu swoich kibiców do ostatniej sekundy meczu.
    Dosyć Piknikowych pierd… znaczy przemyśleń.

    • Wamp pisze:

      Piłkarze Lecha mogą co najwyżej rozegrać dwie równie słabe połowy 😛

      Co do Kownasia mam wrażenie że chcą zawsze ładnie wykończyć akcje, zamiast po prostu robić to najprościej jak się da.

  10. Tadeo pisze:

    Jestem pełen obaw co do zdobycia dubletu, a szczególnie mistrzostwa.Lech jak do tej pory na wiosnę nie rozegrał żadnego meczu w dwóch kolorach.Brakuje kompletnie strzałów z dystansu , jak by zapomniano jak to się robi.Martwi mnie skuteczność Rakowa i Pogoni w przeciwieństwie do nas. Po dzisiejszych wynikach ,następna kolejka może być przełomowa kto zdobędzie mistrzostwo.