Pięć szybkich wniosków: Lech – Piast 1:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Gol, przewaga, kontrola

Lech Poznań od początku atakował mogąc zdobyć gola już w 2 minucie. Zespół od pierwszej minuty prezentował się całkiem nieźle, bramka na 1:0 w 6 minucie była na to najlepszym dowodem. Kolejorz zasługiwał na tego gola, wyszedł na to spotkanie bardzo mocno zdeterminowany, było widać chęć ofensywnej gry, chęć wygranej, drużyna nie czekała na to, co zrobi Piast tylko od razu rzuciła się do ataku. Po tej bramce lechici nadal grali w ataku pozycyjnym atakując głównie skrzydłami. Wysoko grali boczni obrońcy, szczególnie Barry Douglas często współpracował z Kristofferem Velde na lewej flance, która co chwilę była używana podczas prowadzenia ataku pozycyjnego. Niestety z optycznej przewagi Lecha za wiele nie wynikało, brakowało kluczowych podań w pole karne o strzałach nie wspominając. Lech Poznań przeważał, miał jednocześnie kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami co tego lata nie było standardem, ale w ofensywie nie czuł się jeszcze zbyt pewnie. Pierwsza połowa zakończyła się zasłużonym prowadzeniem Kolejorza, który był drużyną lepszą piłkarsko chcącą grać w piłkę. Piast odgryzał się rzadko, pod bramką Filipa Bednarka brakowało mu już konkretów.

null

Brakowało kropki nad i

Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsza. Lech nadal prowadził grę, chciał strzelić drugiego gola, by zamknąć to spotkanie. Nie wiadomo na co czekał Piast, zespół z Gliwic był niemrawy, długo tylko czekał co jedynie na błędy poznaniaków w środku pola, których na szczęście było niewiele. Nasza drużyna w środkowej strefie zagrała dużo, dużo lepiej niż w innych meczach ligowych, była dobrze ustawiona, skoncentrowana, bardzo odpowiedzialnie podawali dzisiaj Nika Kvekveskiri i wracający do formy Jesper Karlstrom, który dobrze czuł się na murawie będąc prawdziwym liderem Kolejorza. Kontrola na boisku była okej, gra w ataku pozycyjnym pozostawiała już wiele do życzenia. Nadal brakowało prostopadłych podań w pole karne, kluczowych zagrań czy więcej takich strzałów, jak Afonso Sousy w 6 minucie. Gra w piłkę była nieefektywna, z optycznej przewagi niewiele wynikało, Lech nie potrafił zamknąć meczu, choć w 65 minucie powinien to zrobić Gio Tsitaishvili. Gruzin tylko w sobie wiadomy sposób nie strzelał a podawał marnując okazję z której powinna paść bramka. Gol na 2:0 w takim momencie realnie zakończyłby emocje w meczu, w którym brakowało kropki nad i, brakowało lepszych wyborów głównie skrzydłowych, którzy często oddawali strzały za późno albo nie potrafili dobrze podać/dośrodkować piłki w pole karne.

null

Zasłużone 3 punkty

Lech Poznań wygrał jak najbardziej zasłużenie przypominając nawet Lecha za Macieja Skorży. W czym? Mianowicie zespół dobrze wyglądał taktycznie, dobrze prezentował się przede wszystkim w obronie nie pozwalając Piastowi na oddanie ani jednego celnego strzału na naszą bramkę! Piast w ataku często był bezradny, bo bezbłędnie zagrała nasza obrona a środkowi pomocnicy pod względem taktycznym wreszcie rozegrali zawody na miarę Mistrza Polski. Przyczepić można się tylko do indywidualnych decyzji głównie skrzydłowych, Kristoffer Velde mógł spisać się lepiej, Gio Tsitaishvili był beznadziejny zasługując za swój nieefektywny występ na najniższą notę. Lech Poznań oddał dziś tylko 9 strzałów w tym 5 celnych, ale jego przewaga w meczu z Piastem nie podległa dyskusji. Po 8 ligowych spotkaniach z rzędu ze straconym golem Kolejorz w końcu nie stracił bramki, nie przegrał z Piastem już 8 kolejnego meczu zwyciężając podczas tej serii aż 6 razy. Piast Gliwice po prostu leży Lechowi Poznań, wydawało się, że w obecnej formie Kolejorza rywal w końcu zakończy passę, Waldemar Fornalik po ponad 16 latach wreszcie zwycięży przy Bułgarskiej, jednak tak się nie stało. Lech zaskoczył pozytywnie, wygrał zasłużenie po dobrej, taktycznej grze, której tego lata często brakuje.

null

Ten mecz może pomóc

Wynik meczu z Piastem, a także występ niektórych piłkarzy może pomóc zawodnikom, którzy dotąd grali słabo a mają w Lechu swoją rolę do odegrania. Na przykład Filip Szymczak miał trudne zadanie, bowiem musiał walczyć bark w bark z Jakubem Czerwińskim zaliczającym się do czołowych stoperów polskiej ligi. 20-letni zmiennik Mikael Ishaka fizycznie poradził sobie z Czerwińskim, parę razy go przestawił, umiał się uwalniać spod opieki, raz odwrócił się z piłką oddając niecelny strzał z daleka z gorszej lewej nogi. Arcyważną bramkę przede wszystkim dla siebie strzelił Afonso Sousa. Było to premierowe trafienie Portugalczyka w polskiej lidze, ale nie pierwsze dla Lecha. Ten piłkarz zdobył już gola w nerwowym rewanżu z Vikingurem, z tamtej bramki nie cieszył się, wczoraj gol ucieszył dosłownie wszystkich. Sousa po bramce podbiegł do ławki, by wyciskać się przede wszystkim z siedzącymi na niej Portugalczykami, podczas radości pominął Johna van den Broma, który dotąd rzadko na niego stawiał. Afonso został sprowadzony właśnie po to, by strzelać takie gole, by dawać jakość. Dziś dobrze czuł się na murawie rozgrywając najlepszy mecz w niebiesko-białych barwach. Najlepszy mecz w Lechu Poznań rozegrał też Filip Dagerstal, w końcu przebłysk formy z zeszłych rozgrywkach miał również Antonio Milić.

null

Jedziemy dalej

Jedna wygrana udanej jesieni nie czyni. Lech Poznań odbił się od dna, ale nadal ma potężną stratę do czołówki i przede wszystkim wciąż jest pod kreską. Liga musi być teraz priorytetem, już w środę w Gdańsku gramy z ostatnią Lechią, w niedzielę przyjeżdża do nas Widzew, w obu spotkaniach Kolejorz będzie faworytem i musi szukać zwycięstw. Dziś John van den Brom trafił ze składem, rotacja mu się udała co również warto podkreślić. Na niektórych pozycjach jest kim rotować, udana rotacja w tym tygodniu będzie tak samo istotna, jak każde, nawet wymęczone zwycięstwo 1:0. Lech Poznań w tej chwili potrzebuje wygranych, przy takiej dyscyplinie taktycznej, jak w meczu z Piastem łatwiej będzie mu odnosić wymagane zwycięstwa na które są szanse. Lechia i Widzew to rywale będący jak najbardziej w zasięgu Mistrza Polski, któremu daleko do dobrej formy, lecz widać już światełko w tunelu. Jest trochę lepiej, oby w środę zespół poszedł za ciosem i wygrał nawet po słabej grze. Potrzebujemy punktów!

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





5 komentarzy

  1. Kosi pisze:

    A moze Brom ogladal mecz Lecha z Piastem za Skorzy? Nawet wynik sie zgadza, z pamieci tamto spotkanie wygladalo podobnie.

  2. J5 pisze:

    Wreszcie środkowi pomocnicy zagrali szybko, z agresywnym doskokiem do rywala z piłką. Tego poprzednio brakowało, tak zagrał nawet Alfonso Sousa dając sobie radę nawet pomimo drobnej sylwetki. Taka gra przeszkadza przeciwnikowi w rozgrywaniu akcji, gdzie beak jest polotu i czasu na wymierzenie podania. O ile w destrukcji Lech zagrał dobrze, o tyle ofensywa jeszcze kuleje. Brak strzałów, mało jest prostopadłych podań czy zagrań środkiem w pole karne. Nadal szwankuje skuteczność. Niemniej są niewielkie oznaki dobrej gry . Teraz Lechia i Widzew, a po tych meczach będzie można się pokusić o głębsze wnioski

  3. Mazdamundi pisze:

    Powoli wracają stoperzy, to może i wyniki powoli zaczną się poprawiać. Dobrze, że Jonek w końcu zluzował Murawskiego i Amarala, bo zagęszczony środek pola z wyższym od Radka i chyba posiadającym więcej atutów piłkarskich Kvekve oraz Afonso, który wczoraj miał dobrą asekurację, ładnie rozgrywał, starał się grać z klepki wyglądał lepiej niż miało to miejsce w ostatnich meczach.
    Ciekawe tylko ile w tym pomysłu Jonka, a ile konieczności rotacji.
    Ładna była akcja bramkową, gdy Velde wziął jednego rywala na plecy, pociągnął kawałek do przodu, podał do Szymczaka i pobiegł dalej na szpice, Szymczak z pierwszej do Souzy i ten pięknie załadował z daleka – idealnie nie za wysoko, nie za nisko. Momentalne przyspieszenie akcji i wymienność pozycji jak za Skorży.
    Wciąż jednak nie mogę tego pojąć, jak to jest, że nasi nadal nie mogą skończyć kontry z wyraźną przewagą liczebną. Wczoraj to było chyba 4 na 2, w którymś z ostatnich meczów czwartkowych też coś takiego miało miejsce. Jeszcze dużo do poprawy, ale akurat wczoraj nie było tak źle, jak przewidywano.
    No i Kądzior z Wilczkiem schowani do kieszeni – duży plus.

  4. Piknik pisze:

    To był dziwny mecz. Momentami rywalizacja Lecha z Piastem przypominało spotkanie sparingowe zwłaszcza w wykonaniu gości. Zawodnicy drużyny ze Śląska chyba myślała, że jednak wygrywają a w rzeczywistości to jednak prowadził Kolejorz. Poznaniacy kontrolowali przebieg gry, mieli duże posiadanie piłki i prowadząc 1-0 grali bardzo spokojnie. (czasami za spokojnie bo jednak wydawało się, że Lech pójdzie za ciosem i ogra wyżej rywala). Nie wiem czy Lech momentami świadomie „zaciągał hamulec ręczny” wiedząc, że przed sobą mają dużą liczbę spotkań. A Piast jakby mu pasowało, że przegrywa 1-0 i chyba dopiero w samej końcówce meczu zaryzykował i zagrał bardziej ofensywnie co mogło się zakończyć drugą bramką dla Lecha gdyby zawodnicy Kolejorza byliby bardziej skuteczni i wykorzystali kontrę. Mimo zaklęć wielu ekspertów, szamanów piłki nożnej, wróżek footballu to jednak Damian Kądzior nie strzelił bramki Lechowi, piłkarz nie był widoczny w tym spotkaniu. Obrońcy Lecha wykluczyli „gwiazdę” Piasta z tego meczu. Gratulacje dla Lecha za zwycięstwo sytuacja w lidze nadal jest ciężka Piknik czeka na więcej.

  5. paj2 pisze:

    Od momentu strzelania gola pełna kontrola nad meczem. Piast miał pojedyncze szanse na strzał jedynie po stałych fragmentach gry. Nie kojarzę żadnego celnego. Mimo że przebiegliśmy mniej kilometrów jako drużyna agresywna to gra w środku pola zupełnie przystopowała przeciwników. Szczególnie chciałbym zwrócić uwagę na Joela który grał na Kądziora i nie pozwolił mu na zbyt wiele. Pytanie czy wynika to z wpuszczenia dotychczasowych zmienników i kontuzjowanych graczy czy zespół trochę odżył po przygotowaniach do sezonu. Kolejny zawodnik o którym nie spodziewałem się że będę pisał jako duży pozytyw to Kvekveskiri. Świetne mierzone podania i umiejętność utrzymania się przy piłce pod presingiem przeciwnika pozwalały ładnie przyśpieszyć akcje.
    Miałęm nadzieję, że redakcja podda obserwacji Szymczaka, który wg mnie nie najgorzej radził sobie z obrońcami Piasta. Spodziewałem się że taki Czerwiński szybko pokaże mu kto rządzi a tu niespodzianka. Taką niespodzianką dla Placha była z pewnością mobilność Szymczaka.
    Dwie moje obserwacje z filmów i zdjęć po meczu.
    1. Sousa mocno potrzebuje wsparcia zespołu. W szatni po meczu sprawiał wrażenie onieśmielonego faktem że ma coś krzyknąć.
    2. Postawa Rudki na zdjęciu w tym artykule. Tak klepać to on może w teatrze.