Dawne klasyki i strzelcy w szlagierach

Rywalizacja Lecha Poznań z Legią Warszawa ma już ponad 74 lata. Dzień 1 października, w którym ponownie zagramy z tą drużyną dobrze kojarzy się kibicom, tego dnia przed 5 laty Kolejorz mierzył się z legionistami pokonując u siebie warszawiaków rezultatem 3:0. Było to oczywiście jedno z najwyższych zwycięstw nad tym klubem w historii, z którym nasz zespół rywalizował nie tylko przy Bułgarskiej.



Ligowe klasyki sprzed lat są zakurzone, niewielu kibiców już o nich pamięta, więcej osób wspomina bardziej niedawne mecze z Legią Warszawa, które odbywały się po powrocie Lecha Poznań do Ekstraklasy. Przed 140 szlagierem i 126 ligowym pora na chwilę wrócić pamięcią do spotkań sprzed wielu, wielu lat odkurzając tym samym historię. Pierwsza spotkanie Lecha z Legią miało miejsce 19 czerwca 1948 roku na Dębcu. Wtedy legioniści jako pierwsi wyszli na prowadzenie, jednak później dwukrotnie prowadził Kolejorz. W 71 minucie wygrywał nawet 4:2, ale warszawiacy w dwie minuty doprowadzili do remisu. Ostatni cios i tak zadali wówczas poznaniacy, którzy na 5 minut przed końcem zdobyli bramkę na 5:4 zwyciężając tym samym w pierwszym historycznym spotkaniu pomiędzy obiema drużynami. Rok później również na Dębcu i to w sezonie, w którym Lech pierwszy raz w swojej historii uplasował się na podium ligi poznaniacy odnieśli swoje najwyższe domowe zwycięstwo nad warszawianami w historii. Już po 26 minutach Wielkopolanie prowadzili 3:0 triumfując ostatecznie 4:1. Bramkę dla gości zdobył wówczas słynny Kazimierz Górski, zaś trafienia dla nas zaliczyli niemniej słynni Teodor Anioła oraz Edmund Białas.

W 1951 roku Lech poniósł swoją pierwszą domową porażkę z Legią. Wówczas poznaniacy przegrali 1:3 i nie pomógł im nawet gol Teodora Anioły. Legendarny piłkarz naszego klubu w kolejnych latach bardzo często strzelał bramki zespołowi Legii. Miał patent na warszawiaków, którzy w pierwszych latach na ogół nie radzili sobie w stolicy Wielkopolski. Sytuacja zmieniła się na gorsze w 1956 roku już na starym obiekcie Warty im. Szyca. Wtedy Lech poniósł swoją najwyższą domową porażkę z Legią przegrywając z „Wojskowymi” w obecności prawie 40 tysięcy widzów na trybunach aż 0:6. Cztery gole dla stołecznych zanotował wówczas legendarny zawodnik legionistów, Lucjan Brychczy.

W 1964 roku obie drużyny rozegrały ciekawy mecz w 1/16 pucharu krajowego. W nim poznaniacy ulegli u siebie Legii 2:4, choć dwie decydujące bramki dali sobie wbić dopiero w dogrywce. Lepiej było za to latem 1972 roku. Wówczas na inaugurację sezonu 1972/1973 poznański Lech pokonał na stadionie Warty w obecności ponad 40 tysięcy Legię Warszawa 1:0. Jedyną bramkę w tamtym spotkaniu pod koniec zawodów z rzutu wolnego zdobył Roman Jakóbczak, a „Wojskowym” nie pomógł nawet Kazimierz Deyna. Nieco później w 1974 roku przed 45 tysiącami ludzi Kolejorz ograł legionistów 2:1, choć przegrywał w Poznaniu 0:1, w tamtym meczu znowu błysnął wspomniany Jakóbczak strzelając bramkę w końcówce. Stołeczni zrewanżowali się Lechowi w Poznaniu rok później. Wtedy prowadziliśmy 2:1, jednak 3:2 na stadionie Warty ostatecznie wygrała Legia, która decydujące trafienie także zanotowała w samej końcówce. W 1979 roku znów na Wildzie ekipa Kolejorza pokazała charakter, bo mimo przegrywania z Legią do przerwy 0:1 ostatecznie zwyciężyła 2:1.

Poznaniacy po raz pierwszy zmierzyli się z warszawianami przy Bułgarskiej dnia 10 czerwca 1981 roku triumfując wówczas 2:0 (to zwycięstwo obejrzało 30 tysięcy ludzi). Jeszcze więcej kibiców gromadziły trzy kolejne zwycięskie boje z legionistami przy Bułgarskiej odpowiednio 2:0, 1:0 i 2:1. W tych dwóch ostatnich spotkaniach Kolejorz strzelał gole dopiero po zmianie stron, a w spotkaniu wygranym 1:0 zdobył bramkę w 90 minucie gry. Niestety dobra passa lechitów na starej już Bułgarskiej skończyła się w 1986 roku, gdy poznaniacy przegrali u siebie z legionistami 1:4. W późniejszych latach mecze Lecha z Legią nie cieszyły się już tak dużym zainteresowaniem, jak w pierwszej połowie lat 80-tych. Małym wyjątkiem był pojedynek z którego skrót można zobaczyć poniżej.

Po nim Lech Poznań w kolejnym domowym spotkaniu z Legią przegrywał u siebie już 0:1 po trafieniu w 1 minucie Wojciecha Kowalczyka, lecz po raz kolejny w swojej historii potrafił odrobić straty i zwyciężyć u siebie 2:1. Dla zespołu Kolejorza bardzo pechowy był za to mecz w 1995 roku, w którym do 90 minuty prowadził 1:0. Niestety warszawiacy wyrównali w doliczonym czasie gry za sprawą nielubianego w stolicy Wielkopolski, Jerzego Podbrożnego. Z kolei w 1998 roku Lech walczył o utrzymanie, a Legia biła się o europejskie puchary. Pod koniec rozgrywek Kolejorz grał u siebie właśnie z „Wojskowymi” i za sprawą hat-tricka Piotra Reissa zwyciężył 3:0 (gole poniżej).

Ostatni pamiętny mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa przy Bułgarskiej przed powrotem Kolejorza do Ekstraklasy miał miejsce wiosną 2000 roku. Lech bił się wtedy o utrzymanie, Legia grała o najwyższe cele, więc faworyt był jeden. Lech postanowił się rywali, od 82 minuty prowadził 1:0 po golu Sławomira Suchomskiego z rzutu karnego, niestety zaledwie minutę później wyrównał Bartosz Karwan, a w 88 minucie wprowadzony w drugiej połowie wychowanek Michał Goliński zdobył samobójczego gola. Samobójcze trafienie „Goliny” nie było jednak zwykłą bramką. Otóż młody wówczas lechita chciał wybić piłkę tak, aby nie było rzutu rożnego dla Legii. Wychowanek Kolejorza postanowił zagrać futbolówkę do bramkarza, którego piłka minęła i pogrążyła Lecha. Piłkarze wiedzieli, że był to wyjątkowy mecz dla klubu, zatem wyszli na to spotkanie z pofarbowanymi na niebiesko włosami. Niedługo po tej porażce z Legią poznaniacy po 28 latach spadli z Ekstraklasy zajmując w sezonie 1999/2000 ostatnie miejsce w tabeli. Na szczęście szybko powrócili do elity, bo już jesienią 2002 roku ponownie rywalizowali na najwyższym froncie w naszym kraju.

W pierwszych meczach Lecha z Legią błyszczał wspomniany już legendarny Teodor Anioła, który jest najlepszym strzelcem poznaniaków w spotkaniach z warszawiakami (10 goli). To dzięki temu zawodnikowi Lech Poznań na przełomie lat 40-tych i 50-tych święcił pierwsze małe sukcesy w polskiej lidze. Legendarny napastnik lub prawoskrzydłowy zdobył dla naszego klubu ponad 250 goli w tym 141 w Ekstraklasie (według niektórych źródeł 139). Słynny „Diabeł” urodzony w 1925 roku w Poznaniu strzelanie goli w meczach z Legią rozpoczął już w pierwszym spotkaniu obu ekip (5:4).

Zmarły ponad 29 lat temu legendarny piłkarz naszego klubu przyczynił się także do pierwszej wyjazdowej wygranej Lecha nad Legią w 1949 roku (3:1). Jedną z bramek zdobył wtedy Teodor Anioła dokładając kolejne 2 gole przeciwko Legii jeszcze w tym samym roku w meczu wygranym w Poznaniu aż 4:1. „Diabeł” tymi trzema bramkami mocno się wówczas przyczynił do zdobycia pierwszego w karierze tytułu króla strzelców Ekstraklasy oraz pierwszego w historii naszego klubu brązowego medalu Mistrzostw Polski po zajęciu 3. lokaty w Ekstraklasie (wtedy w I-lidze). Filigranowy snajper kolejnych 6 trafień w pojedynkach z „Wojskowymi” zanotował już w latach 50-tych. Teodor Anioła strzelił gola Legii w 1951 roku w przegranym meczu w Poznaniu rezultatem 1:3. Następnie po razie trafił do siatki w spotkaniach Legia – Lech 1:1 i Lech – Legia także 1:1 w 1953 roku. „Diabeł” bohaterem naszego klubu okazał się być jesienią 1954 roku, kiedy to jego złoty gol dał Kolejorzowi wygraną 1:0 nad Legią w Poznaniu. Anioła przyczynił się również do kolejnego zwycięstwa nad „Wojskowymi” 12 miesięcy później, gdy Lech ograł Legię u siebie 2:1, a jedną z bramek ponownie strzelił słynny snajper.

Trzykrotny król strzelców Ekstraklasy w latach 1949-1951 ostatniego i 10 w historii gola Legii strzelił w sezonie spadkowym (rok 1957). Wtedy Teodor Anioła swoją bramką zapewnił Kolejorzowi remis 1:1 w starciu ze stołecznymi. Opisywany napastnik zdobywając 10 goli przeciwko Legii strzelił je w 9 różnych spotkaniach. W nich Lech Poznań przegrał tylko raz w 1951 roku notując dobry bilans 5-3-1. W późniejszych latach żaden inny zawodnik Kolejorza nie zbliżył się do wyniku 10 trafień Anioły będącym katem Legii w pierwszych latach rywalizacji obu klubów.

Mecze Lecha z Legią w których gola zdobywał Teodor Anioła:

1948: Lech – Legia 5:4
1949: Legia – Lech 1:3 (2 gole)
1949: Lech – Legia 4:1
1951: Lech – Legia 1:3
1953: Legia – Lech 1:1
1953: Lech – Legia 1:1
1954: Lech – Legia 1:0
1955: Lech – Legia 2:1
1957: Lech – Legia 1:1

Drugim najlepszym strzelcem Lecha Poznań w ligowych klasykach z Legią Warszawa jest Piotr Reiss. Dnia 6 czerwca 1998 roku w wygranym meczu 3:0 przy Bułgarskiej, którego skrót można obejrzeć powyżej zasłużony napastnik ustrzelił hat-tricka. Później „Rejsik” trafił do bramki już w Warszawie w dwóch meczach przegranych przy Łazienkowskiej odpowiednio 1:3 i 2:3 w 2006 roku. W podobnych czasach, co Teodor Anioła gole Legii w latach 1948-1949 wbijał inny zasłużony napastnik. Edmund Białas w 4 pierwszych spotkaniach z Legią wpisał się na listę strzelców 3 razy. W pierwszej połowie lat 70-tych także 3 gole Legii strzelił wspomniany wyżej Roman Jakóbczak aktywny na dawnym obiekcie Warty, 2 bramki przełożyły się na wygrane poznaniaków, w 1972 roku jego gol dał nam zwycięstwo 1:0. Również w 3 różnych meczach 3 bramki Legii wbił Marek Skurczyński. Co ciekawe we wszystkich 3 spotkaniach na przełomie lat 70-tych i 80-tych lechici wygrali (2:1, 2:0 oraz 1:0). W listopadzie 1981 roku trafienie Skórczyńskiego dało poznaniakom jednobramkowe zwycięstwo przy Łazienkowskiej.

Po Marku Skurczyńskim w 3 meczach z Legią Warszawa gole w latach 1984-1986 zdobył legendarny Mirosław Okoński. Poznaniacy dwa mecze wygrali, w maju mistrzowskiego sezonu 1983/1984 zwyciężyli przy Łazienkowskiej 2:0, a wiosną 1985 roku bramka „Okonia” dała Wielkopolanom wygraną 1:0. Już na początku lat 90-tych XX wieku, a więc w czasie, kiedy Lech Poznań był na fali 3 gole w 3 różnych spotkaniach z Legią Warszawa strzelił Jerzy Podbrożny. Kolejorz nie przegrał żadnego z tych pojedynków, w jednym po trafieniu Podbrożnego wygrał przy Bułgarskiej 1:0.

Z obecnych lechitów niektórzy piłkarze grając w Kolejorzu strzelili już gola zespołowi Legii. Bramkę z tym rywalem na swoim koncie ma Filip Marchwiński, Barry Douglas oraz Lubomir Satka, który zdobył gola w kwietniu. O pechu może mówić Mikael Ishak, Szwed jesienią zeszłego roku przy Łazienkowskiej zmarnował rzut karny. 12,5 roku temu trafienie w meczu z warszawiakami zanotował nawet Artur Sobiech, który reprezentując Ruch Chorzów strzelił gola stołecznej drużynie w zwycięskim starciu 1:0 w Pucharze Polski.

Filip Marchwiński po zwycięskim golu z Legią w 2019 roku
null
null
null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





3 komentarze

  1. smigol pisze:

    Tym razem typuje 2-0 dla Kolejorza. Obydwie kasty Marchwinho a na poważnie to Ishak i Szymczak.

  2. 07 pisze:

    Lasyk – jeśli on i ekipa z budy nie przeszkodzą to o wynik jestem spokojny.

  3. leftt pisze:

    Ishak też ma bramkę – rok temu to on strzelił na Ł3. Karny – trudno. Niewielki ten pech.