Transferowe wydatki europejskich średniaków

Latem polskie kluby przeprowadziły bardzo mało transferów gotówkowych. Pieniądze jakie ekstraklasowicze wydawali na zakup nowych piłkarzy delikatnie pisząc – nie robiły szału co może dziwić patrząc na rosnące wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych. Sumy otrzymywane od Ekstraklasy SA rosną, wydatki na transfery spadają.



Polska Ekstraklasa może pochwalić się wysokim kontraktem mediowym, na tle Europy wypada on dobrze, Ekstraklasa ma 12 najwyższy kontrakt mediowy w Europie, który zupełnie nie przekłada się na ranking UEFA. W nim Polska zajmuje dopiero 28. lokatę, mimo 240 milionów złotych, jakie trafiły na konto klubów PKO Ekstraklasy 2021/2022 choćby nasi pucharowicze nie wydawali latem zbyt wielu pieniędzy na transfery. Lech Poznań w minionym okienku za gotówkę sprowadził tylko jednego zawodnika, Raków Częstochowa kupił 4 piłkarzy, Pogoń Szczecin wraz z Lechią Gdańsk już nikogo pozyskując jedynie graczy w ramach wypożyczenia lub z własną kartą w ręku. Pomijając premie za podpis czy kwoty przeznaczone dla agentów ekstraklasowicze latem przeznaczyli na transfery niespełna 5 mln euro.

Ta kwota na tle nawet średnich lig europejskich jest wręcz śmieszna. Liga ukraińska nawet mimo wojny przyćmiła Ekstraklasę. Szachtar Donieck wydał lekką ręką ponad 6 mln euro na kilku piłkarzy przeznaczając aż 2 mln euro na Oleksandra Zubkova, a więc wydał kwotę, której Lech Poznań nikomu nie zapłaci jeszcze przez wiele, wiele lat. Latem na Ukrainie, gdzie rozgrywki ligowe normalnie trwają (rozegrano dotąd 4 kolejki) transfery gotówkowe przeprowadziły jeszcze takie kluby jak Dynamo Kijów (ponad 3 mln euro), Dnipro-1, Zorya Ługańsk i Vorskla Połtawa. Ukraińcy tego lata zawstydzili biedne polskie kluby, które mimo wysokiego kontraktu mediowego cały czas zaciskają pasa. Wspomniana Vorskla wydała nawet pół miliona euro na Vasyla Kravetsa, który w ubiegłym sezonie z powodzeniem występował w La Liga 2.

Więcej od naszych rodzimych ligowców na transfery wydały ostatnio kluby z ligi szwedzkiej czy duńskiej dla której Ekstraklasa to ubogi kopciuszek. W Danii średniacy tacy jak Aarhus czy FC Nordsjaelland potrafili przeznaczyć na jednego piłkarza więcej niż 1 mln euro. Ekstraklasowiczów zawstydza m.in. FC Midtjylland, który kupił niedawno zawodnika za 5 mln euro, Brondby Kopenhaga przeznaczyło na letnie wzmocnienia ponad 6 milionów euro, a nieosiągalna FC Kopenhaga aż 15 milionów! Pod względem wydatków na transfery nasza liga może równać się z norweską, która jednak w Europie pod względem sportowym jest wyżej notowana od PKO Ekstraklasy.

Tego lata kilka razy więcej niż Lech Poznań wydano w FCSB (stara Steaua Bukareszt) co akurat nie przekłada się na razie na wynik sportowy, gdyż ten zespół wpadł w jesienny kryzys podobny do naszego sprzed 7 lat a w Lidze Konferencji ma mniej punktów. Wydatki innych rumuńskich klubów na letnie transfery były podobne do kwot przeznaczonych przez naszych rodzimych ligowców. Na Węgrzech średnią zawyża Ferencvaros Budapeszt, na Słowacji już nikt – kluby z PKO Ekstraklasy 2022/2023 tego lata wydały więcej. Pod względem kwot przeznaczanych na transfery Lech Poznań mógł się ostatnio równać z Szachtiorem Soligorsk, który w eliminacjach nie zrobił furory, więc podobne nakłady finansowe nie przełożyły się na wynik sportowy.

Latem więcej wydaliśmy od m.in. uczestnika fazy grupowej Ligi Konferencji, Żalgirisu Wilno, a także od Sheriffa Tiraspol czy RFS Ryga, ale już mniej od bułgarskiego Ludogorca Razgrad, który gra w Lidze Europy. Lechowe sumy transferowe były podobne do tych Partizana Belgrad z Ligi Europy przeżywającego małe trudności finansowe czy cypryjskiej Omonii Nikozja. Solidnym europejskim średniakiem jest na pewno dobrze nam znany Karabach Agdam. Azerowie nie wydają zawrotnych kwot, często sprowadzają piłkarzy za mniejsze pieniądze niż Lech Poznań, ale mają za to doskonale rozwinięty skauting. Dzięki zaufaniu władz do skautingu Karabach może sobie pozwolić na wysokie kontrakty dla swoich gwiazd, które rzadko sprzedaje. Niedawno miała miejsce wyjątkowa sytuacja. W końcówce letniego okienka transferowego do Francji za milion euro odszedł nękający naszą obronę napastnik Ibrahima Wadji, który do Baku przybył z FK Haugesund, gdzie grał wcześniej z Kristofferem Velde.

Warto przypomnieć, że za parę miesięcy w życie ma wejść nowy kontrakt mediowy (lata 2023-2027), na jego mocy ekstraklasowe kluby mają dostawać nawet 300 milionów złotych na sezon. Trudno jednak oczekiwać, aby w najbliższym czasie polscy ligowcy wydawali na transfery chociaż podobne sumy pieniędzy do tych, które na wzmocnienia przeznaczają europejscy średniacy. Jeszcze przez lata bardziej atrakcyjna finansowo od Ekstraklasy może być każda liga skandynawska czy ukraińska.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





3 komentarze

  1. edved pisze:

    Wniosek jest taki, że problemem nie jest brak pieniędzy. Być może chodzi o brak kompetencji u ludzi którzy te pieniądze wydają.

  2. paj2 pisze:

    Mam wątpliwość jeśli chodzi o ostatnie zdanie artykułu. Jeśli prawdą jest, że każda liga skandynawska (czyli również szwedzka) jest atrakcyjniejsza finansowo od Ekstraklasy to co robią u nas Karlstrom i Ishak? Być może jest to zdanie prawdziwe jeśli chodzi o średnie pensje zawodników w obydwu ligach ale akurat przypadek Lecha tego nie potwierdza.

    • Kosi pisze:

      Lech to nie cala Ekstraklasa, Ishak byl kuszony przez Malmo FF – ponoc odmowil i dlatego jeszcze tam nie wrocl