Pyry z gzikiem: Powrót

Pyry z gzikiem – szybkie, luźne, szczere, obiektywne i swobodne podsumowanie każdego tygodnia w Lechu Poznań. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.



Powrót

Wracamy! Pora na powrót „Pyr z gzikiem” na KKSLECH.com przede wszystkim dzięki wiadomościom od Was w stylu: Co z nim? Czemu od 11 lipca nie było żadnego odcinka? Czy będzie kontynuowany? Dla przypomnienia. Przez letnio-jesienne mecze co 3-4 dni nie było już czasu na ten cykl i poniedziałkowe odcinki. Przez natłok tekstów pucharowych brakowało miejsca na „Pyry z gzikiem”, jesienią graliśmy często systemem niedziela-czwartek-niedziela-czwartek, w poniedziałki priorytetem były inne materiały głównie z pomeczowych cykli dotyczących Ekstraklasy. Po Waszych zapytaniach doskonale widać, jak ważny jest to dla Was cykl, widać też po statystykach „Pyr z gzikiem”, co chcecie tutaj czytać i wiosną przez nieco luźniejszy terminarz ten cykl wróci już na stałe. Mógł wrócić już zimą czy w zeszłym tygodniu, lecz w zmienionej formule przez małą liczbę Lechowych wydarzeń w ciągu tygodnia. Dzisiaj „Pyry” wracają, są w jeszcze innym formacie bez podziału na dni a z podziałem od tygodnia, planowo w przyszły poniedziałek odcinek z tego cyklu ma już wyglądać tradycyjnie.

Pierwszy wiosenny mecz

Po meczu ze Stalą kibice zapamiętali cztery rzeczy – kontrowersyjne decyzje sędziego, nieskuteczność, brak boiskowej kontroli nad meczem i wynik 0:0, który zostały odebrany jak porażka. Na trenera spadła spora fala krytyki za brak reakcji na boiskowe wydarzenia, od 61 minuty Lech przestał grać, przestał stwarzać groźne sytuacje, niby był lepszy, ale na końcu to Stal mogła wygrać oddając w ciągu 90 minut raptem 3 strzały mniej od naszej drużyny. Po tym spotkaniu wszyscy byli wściekli, John van den Brom podczas konferencji prasowej był już zadowolony zwalając całą winę na sędziego nie widząc jednocześnie żadnych mankamentów w postawie zespołu. Niestety już po pierwszym meczu w rundzie wiosennej na który wszyscy czekaliśmy 76 dni wielu kibicom zrzedły miny. Mieliśmy zacząć wiosnę od zwycięstwa, próbować gonić Raków a zatrzymaliśmy się na przeciętnej Stali, której Lech w sezonie 2022/2023 nie potrafił strzelić żadnej bramki, znowu nie wygrał w Mielcu i pierwszego wyjazdowego spotkania w rundzie wiosennej od 2013 roku. Inauguracja wiosny 2023 była do szybkiego zapomnienia, po meczu 27 stycznia można było jeszcze mówić o falstarcie, wypadku przy pracy. W tabeli po 18. kolejce niewiele się zmieniło, realnym celem poznaniaków nadal było szybkie wskoczenie na podium, które jest obowiązkiem Kolejorza, dlatego remis ze Stalą Mielec można było jakoś przeboleć.

null

Drugi wiosenny mecz

Drugi wiosenny mecz pokazał jeszcze więcej problemów i lekki odjazd Johna van den Broma, którego media wraz z kibicami zaczęły jeszcze mocniej krytykować. Według Holendra „zabrało nam skuteczności a drużyna była dobrze zorganizowana”. Fakty są inne. Przy stanie 2:1 lechici zaczynali słabnąć, nadszedł wtedy czas na reakcję trenera na boiskowe wydarzenia poprzez wprowadzenie zmienników, którzy zastąpiliby najbardziej zmęczonych piłkarzy. W okolicach 75 minuty zmęczenie niektórych zawodników było już bardzo widoczne, już wcześniej zgasł choćby Adriel Ba Loua czy Filip Marchwiński, należało ich wówczas zmienić, ale John van den Brom zaczął robić roszady dopiero wtedy, gdy Lech stracił gola na 2:2. W drugim kolejnym meczu trener niechętnie korzystał ze zmienników desygnując tym razem kontrowersyjną jedenastkę. Filip Marchwiński rzekomo daje więcej kreatywności w środku pola od Afonso Sousy? Pedro Rebocho już na początku wiosny nie ma sił grać co 4 dni? Czemu znowu nie zagrał Nika Kvekveskiri za Radosława Murawskiego? Nikt nie rozumiał decyzji Johna van den Broma, który znowu zwalił wszystko na nieskuteczność swojej drużyny.

Remis z Miedzią 2:2, czyli z mocnym kandydatem do spadku, przeciętnym zespołem, który prostymi środkami wypunktował Lecha Poznań zdenerwował wielu kibiców. Byliśmy zmuszeni usunąć niektóre oddane przez Was komentarze, zdajemy sobie sprawę, że piłka czy Lech to emocje, czekaliście 2,5 miesiąca na mecze o stawkę, a na końcu zobaczyliście gó*wno nad którym trener nie panuje. Jakieś zasady mimo wszystko obowiązują. Nie można po wszystkich jechać tak jak robiło to paru użytkowników, których posty poleciały bez ostrzeżenia. Kolejorz ośmieszył się w Legnicy, lecz co zrobić? Przygotowanie taktyczne nigdy nie było mocną stroną Johna van den Broma, irytacja mediów czy kibiców była uzasadniona, trener znowu widział problem tylko w nieskuteczności nie zwracając uwagi m.in. na to, ile Miedź Legnica miała miejsca przy bramce na 2:2. Na szczęście nie wszyscy tworzący Kolejorza zwalali winę tylko na nieskuteczność. Warto przytoczyć tutaj wypowiedź Radosława Murawskiego z oficjalnej. Jak widać są w tej drużynie zawodnicy, którzy widzą coś więcej niż brak skuteczności. To się im chwali, dzięki temu jest nadzieja na progres dający większą stabilizację. – „Poprawa skuteczności w przodzie to jedno, ale musimy pamiętać też o tyłach. Nie możemy doprowadzać do takich sytuacji, jakie przytrafiły nam się w obronie z Miedzią w pierwszej i drugiej połowie. Nie powinniśmy dopuścić do tego, by Miedź w ogóle pomyślała o tym, że może zdobyć trzy punkty.”

W środę najłatwiej byłoby zwalić całą winę za stratę 2 punktów na pecha i nieskuteczność Mikaela Ishaka. A co z resztą piłkarzy? Gołym okiem było widać przeciętną sportową dyspozycję innych liderów takich jak Michał Skóraś czy Jesper Karlstrom, w środę najlepiej wyglądał Adriel Ba Loua, który dobrze czuł się na boisku. Za ich formę odpowiada już trener skupiający się jedynie na nieskuteczności na którą faktycznie można by zrzucić całą winę, gdyby oglądało się mecze wyłącznie na Flash Scorze.

null

Trzeci wiosenny mecz

Zanim zaczął się niedzielny pojedynek ciekawie skład na drugi mecz z Miedzią podsumował „Bigbluee” (zachowano pisownię oryginalną).

„Brom. Dagerstal grał? Nie. No to pierwszy. Kve Kve grał? Nie no to pierwszy. Sousa też. Nie grał Velde w Legnicy? No to pierwszy w kolejnym meczu. Gość jak pisze Tomasz, od ściany do ściany. Od sierpnia odpierdala ten sam syf ze zmianami w składzie. Płynnego przejścia, rotacji nie ma. Raz gra jeden skład a raz 5 nowych nagle z dupy bez jakichś wyraźnych przesłanek.
Na luj zagrał najlepszy mecz od roku i w nagrodę na ławkę. Ktoś to rozumie?”

Skład był nietrafiony, po paru minutach naszej przewagi Miedź próbowała zaskoczyć Lecha atakami większą liczbą piłkarzy nad którymi nasz zespół w dziwnym ustawieniu personalnym nie miał żadnej kontroli. Całe szczęście udało się strzelić gola na 1:0 po stałym fragmencie gry, który pomógł Lechowi ułożyć sobie to spotkanie w tym nabrać dzięki temu jeszcze więcej pewności siebie. W trzecim kolejnym meczu Lech znowu był nieskuteczny, znowu widzieliśmy te same mankamenty, które bez trudu kibice dostrzegali 27 stycznia i 1 lutego. Nadal paru piłkarzy było w średniej formie sportowej, wczoraj w oczy jeszcze mocniej rzucał się brak boiskowej kontroli w wielu fragmentach meczu. Karygodne były sytuacje odpowiednio w 50, 75 i 77 minucie, kiedy Miedź po kontrach powinna wyrównać. W 50 minucie goście, którzy w tym sezonie na wyjazdach zdobyli raptem 4 oczka, z łatwością przedostali się pod naszą bramkę oddając niecelny strzał autorstwa Obiety. W 75 minucie Nika Kvekveskiri trafiając z rzutu wolnego prosto w mur napędził kontratak Miedzi zakończony niecelnym uderzeniem, furę szczęścia mieliśmy chwilę później w 77 minucie, gdy Henriquez tylko w sobie wiadomy sposób trafił prosto w Filipa Bednarka zamiast do naszej siatki. Wczorajszy mecz dla kibiców był bardzo nerwowym spotkaniem, nieskuteczność połączona z bardzo słabym przygotowaniem taktycznym mogła doprowadzić wręcz do furii, mieliśmy szczęście rywalizując 5 lutego akurat z Miedzią, która nie wykorzystała bardzo słabego taktycznego przygotowania Lecha Poznań, któremu w uspokojeniu gry w środku pola nie pomogło wejście Jespera Karlstroma. Doszło nawet do sytuacji, w której John van den Brom w końcówce bronił rezultatu 1:0, w domowej rywalizacji z przedostatnią drużyną Ekstraklasy wpuścił jeszcze drugiego z zagrożonych pauzą środkowych pomocników, Radosława Murawskiego w celu zabezpieczenia tyłów.

W pełni idzie zrozumieć krytykę mediów i kibiców, która dotyczy postawy zespołu czy pracy trenera. W tym sezonie ligowym tylko 4 kluby strzeliły u siebie mniej bramek od Lecha, Lech znowu wygrał u siebie w lidze różnicą zaledwie jednego gola (3:2 z Koroną, po 1:0 z Radomiakiem, Miedzią, Piastem i Wartą z którą formalnie graliśmy na wyjeździe). Było jeszcze zwycięstwo dwoma golami nad Widzewem 2:0, które także przyszło przy Bułgarskiej z wielkim trudem. Mistrzowi Polski nie wypada męczyć się z takimi drużynami, drzeć o wynik w Poznaniu do ostatnich sekund, John van den Brom tłumacząc wszystko nieskutecznością traci w oczach, Holender prawdopodobnie znowu nie będzie rozumiał, o co wszystkim chodzi? Przecież wygraliśmy. Owszem. Wygraliśmy z Miedzią, bo mamy lepszych piłkarsko zawodników, dlatego właśnie zwyciężyliśmy. O reszcie lepiej jest nie wspominać, można cieszyć się z faktu szczęśliwego wdrapania się na 3. pozycję, która czyni ten tydzień względnie spokojnym.

null

Trzeba się poprawić

Lech w ostatnich 3 meczach ugrał 5 oczek będąc na najwyższym w tym sezonie 3. miejscu w ligowej tabeli tylko i wyłącznie dzięki indywidualnej klasie naszych niektórych zawodników oraz gry z przeciętnymi zespołami. Po 76 dniach zimowej przerwy nie widać ręki trenera, nie widać nad czym pracowała ta drużyna zimą, nie widać żadnych schematów zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Gramy na dzika do przodu notując podczas meczów dużo słabych fragmentów, kiedy drużyna z łatwością traci kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W skrócie wyglądamy obecnie podobnie jak na starcie ligowego sezonu w lipcu. Różnica polega na tym, że w Lechu nie ma teraz tylu problemów ze stoperami a John van den Brom miał i wciąż ma czas na spokojną pracę z piłkarzami, którzy walczą, biegają, starają się, należycie wywiązując się ze swoich obowiązków. Na niekorzyść Johna van den Broma działa dodatkowo jakaś dziwna, niezrozumiała dla wszystkich kosa z Portugalczykami, która może skończyć się bardzo źle, Joao Amaral jest myślami poza Bułgarską, jego rodzina tak samo, choć jeszcze wszyscy przebywają w Poznaniu. Przed Lechem teraz 5 dni na spokojną pracę, a później kolejna weryfikacja w Płocku, czyli w meczu z rywalem na papierze silniejszym od Miedzi czy Stali. Przydałoby się w końcu zwycięstwo z kimś poważnym w tej lidze, spośród ekip będących aktualnie na miejscach 1-8 poznaniacy pokonali jedynie Widzew i to z trudem u siebie. Wszyscy, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o piłce w tym faktycznie są zainteresowani sprawami sportowymi Kolejorza wiedzą, że coś takiego, co zaprezentował Lech w ostatnich 3 meczach nie wystarczy na Bodo/Glimt a już tym bardziej, gdy przyjdzie zagrać na sztucznej murawie w Norwegii. Już raz sztuczna murawa na Islandii wyjaśniła Lecha Poznań i pewnego siebie Johna van den Broma, który znowu zaczyna mieć klapki na oczach. W sierpniu kapitalną interwencją przed trudniejszą do odrobienia porażką 0:2 uratował nas Filip Bednarek, który w ostatnich sekundach obronił uderzenie Djuricia z ostrego kąta. W Bodo już nie ma co liczyć na szczęście, trzeba się poprawić, zostało jeszcze 11 dni, żeby urozmaicić wiosnę 2023. W Ekstraklasie jesteśmy na miejscu pucharowym, wyżej możemy nie podskoczyć, ta Liga Konferencji to ostatnia frajda dla kibiców skoro Lech Poznań tracąc na starcie rundy 4 punkty definitywnie wypisał się z realnej walki o mistrza.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





33 komentarze

  1. yossarian pisze:

    Bardzo dobry tekst. Na najbliższej konferencji należałoby przycisnąć trenera. Ciekawe w jaki sposób polemizowałby z przytoczonymi argumentami. Podpisuję się w 100 procentach. Jeżeli nagle coś się nie zmieni to będzie smutna wiosna przy Bułgarskiej, bo z taką grą ciężko będzie o puchary. I nawet przejście Bodo tego nie zmieni jeżeli nie zakwalifikujemy się do rozgrywek europejskich.

    • tomek27 pisze:

      Dlatego warto poczekać z ostrą krytyką przynajmniej kilka meczów . Jak na razie nie odpadliśmy Z Bodo , miejsce w lidze mamy pucharowe

      • djwiewiora pisze:

        Poczekajmy z krytyką, poczekajmy na wyniki, poczekajmy z transferami…
        Człowieku. . . Poczekaj… Albo nie! Rozpedz się i walnij baranka o ścianę już teraz.
        Trener te same śpiewki i ten sam głupi uśmieszek cały czas.
        Wszystko jest ok. Jest zadowolony z drużyny, zadowolony ze składu. Nie ma potrzeby wzmacniac drużyny. Itp itd.
        No i jak 'mocarne’ Bodo objedziemy to niby coś się zmieni?
        Nagle zaczną lepiej grać, mieć pomysł? Trener zacznie robić sensowne zamiany?
        Zaczniemy mieć taktykę? Przestanie pierdolić od rzeczy na konferencji ciesząc się jak głupi do sera? Nie sądzę.
        Po sezonie – jest jak miało być. Trochę w pucharach, bez stresu i zbędnego zaangażowania w pogoń za mistrzostwem, co by za dużo nie wydać latem….
        To nie jest trener na lata… Nigdy nie będzie.

  2. Bigbluee pisze:

    Po wczorajszym meczu nie było czasu na podsumowania o pracy tyle że nie ma kiedy taczki załadować. I chyba dobrze ze nie było kiedy pisać bo redakcja naprawde świetny tekst popełniła. Szeroko wzięty temat zarówno pod względem czasowym (nawiązanie do tego jak graliśmy w lipcu/sierpniu) jak i tematycznym (ruszenie stylu, gry, zmian, taktyki, reakcji na boisku, pracy podczas przerwy itd) i celne argumenty.
    Pozostaje tylko się podpisać i należałoby rozeslac ten tekst jako „głos kibiców” oraz przetłumaczyć na tulipanowy aby chłop zapoznał się z tym co go otacza.

    P.S.
    Posty poleciały bo musiały. Na gorąco człowiek się irytował bo nie bylo parlamentarnych słów na opis wydarzeń na boisku lub poczynań czarnego mafiozo.
    Na chłodno, ok. Pełna zgoda. Było mocno i dosadnie więc czyny kwalifikowały się na usunięcie 🙂 Nawet najspokojniejszy człowiek po tych 2 meczach mógłby popuścić lejce i zaognić wypowiedzi. Im bardziej komuś zależy tym temperatura wyzsza.

  3. Szota Arweladze pisze:

    W klubie potrzebna jest jedna kosa –
    by z trawy nie było przypadkiem kłosa.

    A kto jest winny obecnej kosy?
    Chyba ten, który ma dłuższe włosy…

  4. tomasz1973 pisze:

    Czyli jednak dobrze zauważyłem, że coś jest nie hali i zacząłem dopytywać o „problem” Brma z Portugalczykami. Amaral to pan piłkarz i niech Brom lepiej zapierdala do Japonii dopytać się pana trenera Skorżę, jak to jest, że taki piłkarz u niego grał jak magik (jak na polskie warunki), a u niego gra tak jak u w-fisty Żurawia, ciekawe również skąd teraz weźmiemy drugiego lewego obrońce. No chyba, że rutek dał już nakaz wypromować na siłę kogoś z akademii na tą pozycję. Hej tam, mamy w akademii jakieś gorące nazwisko na sprzedaż na lewej?

    • leftt pisze:

      Jeżeli Amaral to pan piłkarz to dlaczego jesienią był taki chujowy?

  5. Didavi pisze:

    Ja się biję w pierś. Z mojej strony padły bardzo mocne słowa głównie pod adresem Broma. Niestety, choć słowa były nieodpowiednie, tak zdania nie zmieniam. Brom zawalił nam 2 mecze. Mecze ze słabymi drużynami, mecze, które Lech zwyczajnie wygrywać musi. Brom zawalił swoimi decyzjami kadrowymi, jak i zmianami. Trudno się nie irytować, gdy czeka się 76 dni na mecz, gdy ci zależy, a na koniec na boisko wychodzą nie ci co powinni i nie zawodnicy, którzy w okresie przygotowawczym wyglądali najlepiej. Trudno nie odnieść wrażenia, że rywalizacja o skład nie jest uczciwa. Brom nie potrzebuje wzmocnień, denerwuje się, gdy pytają go o transfery, a później odsuwa od składu najlepszą 10-tkę, Amarala. Mając kontuzjowanego Douglasa, odstawia jedynego lewego obrońcę, Rebocho, wystawiając na tej pozycji Czerwińskiego. Tego Rebocho, który dobrze wyglądał w sparingach i wcale nie grał tak słabo, ze Stalą, jak to opisuje Brom. Chcesz z nich zrezygnować, sprowadź innych, lepszych! Nie chcesz sprowadzić, nie rezygnuj, bo są to zwodnicy, którzy dopiero co, zdobyli Mistrza. Co jeszcze? Napastnik i skrzydłowy. Tematy odpuszczone zimą, też przez Broma. Sobiech nie wchodzi, nawet gdy trzeba gonić. Tsitaishvili tak samo. Czytaj nieprzydatni. I ma rację, bo obaj są na Lecha za słabi, ale to kolejni dwaj gracze, którzy nam w niczym nie pomogą i właśnie dlatego należało na te pozycje sprowadzić nowych, lepszych. Trudno nie odnieść wrażenia, że Brom wystawiając skład nie sugeruje się formą, a tym kto grać „musi”. Marchwiński nie wygrał rywalizacji z Sousą, ten też ma od samego początku pod górę u Broma, choć każdy widzi ile on ma jakości. Marchewa nie wygrał rywalizacji z Amaralem. Brom „pozbył” się jego konkurentów. Amarala odstawił, a Sousę przesunął na 8, choć wiosną ciągle mówił, że to dziesiątka. Przypadek? No nie. Ciągle promowany i ciągnięty za uszy musi grać, bo trzeba zarobić. Nawet kosztem wyników. Kvekve najlepszy podczas obozu, ze Stalą i Miedzią nie wstaje z ławki. Jak to wytłumaczyć? Wszystko to w mojej ocenie dyskwalifikuje Broma. Niezależnie od ostatecznych wyników, tego czy pokonamy Bodo, gdzie dojdziemy. To nie jest trener na Lecha. To trener do klubów, w których jest ambitny właściciel, który wie czego klub potrzebuje, a trener ma trenować. U nas potrzebny jest ambitny trener, bo właściciel nie ma odpowiednich ambicji. Trener, który będzie wymagał wzmocnień, a grać będą u niego najlepsi, a nie ci na sprzedaż. Do ogródka Broma należy wrzucić też kwestie taktyczne. 76 dni, a my gramy to samo. Nie ma zaskoczenia, stąd nasze problemy. Pomijam skuteczność bo to w dużej mierze sprawa indywidualna danego zawodnika w konkretnym momencie i konkretnej akcji. Nie rozumiem jednak dlaczego Lech nie trenował i nie próbuje grać 3-5-2. Mamy do tego wykonawców jak nikt inny. Ale my ciągle to samo klepanie i Stal czy Miedź zna to już tak dobrze, że nie jesteśmy w stanie ich zaskoczyć. Wszystko to sprawia, że Brom stracił w moich oczach i tej karty już nie odwróci. Być może taki komentarz powinienem popełnić po meczu zremisowanym z Miedzią. Na pewno nie taki jaki wtedy popełniłem. Było w nim dużo emocji. Trudno jest po takim meczu pisać na spokojnie. Ale wiem, że mimo wszystko nie wypada, tym bardziej zwycięzcy plebiscytu. Jest regulamin i trzeba go szanować. Jest też kultura, która jest przed regulaminem, a jej też zabrakło. Zmieniam słowa, ale niestety nie zdanie. Brom rozczarował. Rozczarował przede wszystkim swoimi decyzjami, które się niczym nie bronią.

    • Pawel68 pisze:

      Jeszcze dodam o tym co napisałeś że rotacje ,oszczędzanie zawodników a Ishaka super trener nawet na minutę nie zmienił?Trudno zrozumieć co ten clown rutkowy odpierdala?

    • tomasz1973 pisze:

      No właśnie, niestety, jest tak jak kolega opisał i stąd nasze wątpliwości co do Broma i stwierdzenia o tym, że należy gości spuścić do Warty wraz ze ściekami z Bułgarskiej. Od pierwszego otwarcia przez tego gościa pyska, w pierwszym wywiadzie napisałem od razu, że to idealny trener dla rutków i wali rutkowszczyzną na odległość. Mało kto wówczas przyznał mi rację, teraz widzi ten fakt coraz więcej ludzi – gościu przyszedł tu, bo akurat trafiła się okazja, na pewno nie zarabia mało, a jak posłuchał właściciela, który nie ma ciśnienia na obronę majstra, któremu wystarczy awans do obojętnie jakich pucharów, bo o LM po prostu boi się pomarzyć, a co dopiero mówić, któremu nie przeszkadzają porażki, który za główne zadanie stawia handel gówniarzerią, a nie walkę o tytuły, to stwierdził, że lepiej mu nigdzie nie będzie!!!! Wystarczy potakiwać właścicielowi, powtarzać po nim hasła typu –mamy super skład, wzmocnień nie potrzeba– i jestem nietykalny. Zobaczymy jak długo…

    • djwiewiora pisze:

      Popieram. Kolejny sezon przejściowy – minimalizm napisany po holendersku, jednak sprowadzony do podstaw exela.
      Ps
      Dlaczego żaden dziennikarz w Poznaniu nie dotrze do Amarala lub Rebocho i nie narobi trochę zamieszania? Wszyscy kupieni?

  6. Pawelinho pisze:

    Dlaczego mamy poczekać z krytyką? Dlaczego mamy poczekać na wyniki i z transferami? A nie zaraz tych ostatnich ma nie być o czym sam wspomniał latający tulipan, który o tym wspomniał przed meczem ze Stalą. Z tą samą Stalą, którą przeprowadził tylko dwie zmiany. Dodajmy, że latający tulipan zawsze jest zadowolony, a to sprawia wrażenie trenera wręcz idealnego dla rutków o czym pisałem nie tylko ja, ale także tomasz1973. Dla trenera jest to obojętnie bo kasa wpadnie tak czy inaczej, a czy dotrwa do końca kontraktu to już inna kwestia. Pewnie dotrwa bo klub musiałby wypłacić odszkodowanie i to całkiem spore jak mniemam. Jakby nie patrzeć runda jesienna, która nie była zła nie może przykryć fatalnego startu, który mamy prawo krytykować podobnie jak brak transfer. Tak mamy prawo krytykować wbrew temu co piszesz bo czas ochrony był jesienią. Teraz mamy wiosnę i falstart za który odpowiada latający tulipan, który swoim infantylnymi pomysłami oraz równie infantylną taktyką doprowadził do tego, że po pierwsze na 9 możliwych punktów ze słabymi rywalami Lech zdobył raptem 5 i to też bardziej dzięki nieudolności rywali, swojego własnego braku skuteczności oraz wałku sędziowskiemu ze Stalu (tak wiem zaraz napiszesz, że varczkovski miał dobre zawody – sic!) to takie wyniki czyli dwa nieudolne remisy nie mają prawa się wydarzyć czyli tak jak ten pierwszy mecz z Miedzią w Legnicy czy rewanż, który poza 3 punktami lepiej przemilczeć podobnie jak totalny zjazd niektórych piłkarzy czy to co trener odwala z Amaralem i Rebocho (nie ma to jak odstawić jedynego zdrowego lewego obrońcę bo coś tam). Druga kwestia jest taka, że klub kompletnie przespał okienko transferowe i w ogóle nie wzmocnił pozycji, które takowych potrzebują conajmniej od roku czyli pozycja bramkarza (po co transfer Holec’a nie wiem skoro i tak ma grać parodysta w postaci stojanarka), brak lewego obrońcy w przypadku odstawienia na boczny tor Pedro Rebocho to kolejny strzał w stopę i tak można wymieniać każdą pozycje ze środkowym pomocnikiem do rywalizacji dla Kvekveskiri’ego, Murawskiego czy Karlstroma. Tak wiem to dopiero początek ligi, ale w takiej formie w jakiej Lech jest obecnie nie daje to podstaw do optymizmu.

    ps

    Bardzo dobre jak zwykle pyry z gzikiem – warto było czekać!

    • Pawelinho pisze:

      *wbrew temu co inni piszą jak np tomek27 bo czas ochronny był tak naprawdę jesienią.

    • leftt pisze:

      Ja nie twierdzę, że Bednarek to jakiś topowy bramkarz, ale gdyby odstawiał takie numery jak bóg bramkarstwa Kovacević w meczu z Piastem to by tu kurwy latały jak śnieżynki w Płocku.

      • Mazdamundi pisze:

        Zgadzam się. Jeśli ktoś chciałby Kovacevica w Lechu na 1 to polecam zobaczyć też gola z tamtego sezonu wpuszczonego w domowym meczu ze Stalą lub bramkę z rzutu wolnego wpuszczoną przeciwko Cracovii z tego sezonu. U nas by to wystarczyło do zostania firaną 🙂

      • Pawelinho pisze:

        Zapominacie o jednym w kontekście bramkarza tramwajowych medalików, który jest po pierwsze młodszy, po drugie może te mankamenty poprawić w przeciwieństwie do numero duo w Lechu. I żeby nie było nie twierdzę, że to dużo lepszy bramkarz. Numero duo w postaci Stojanarka tego nie poprawi ani się nie nauczy, że poza staniem jak słup i nawet nie drgnie w celu interwencji jak przy np drugim golu Miedzi w Legnicy. Ot wpuści to co ma wpuścić i wybroni to co ma wybronić. Niestety problem z bramkarzem to problem od wielu tak naprawdę lat, gdzie większość po prostu zwyczajnie nie zdaje egzaminu z bycia numeru uno. Tak czy inaczej na ten moment trudno wskazać tak naprawdę ponad przeciętnego bramkarza w polskiej lidze, który nie zaliczył babola bo akurat większość zalicza zjazd no chyba, że gra przeciwko Lechowi to wtedy „gra” mecz tzw „życia”.

  7. leftt pisze:

    A pamiętacie, że po zwolnieniu trenera trzeba zatrudnić następnego?

    • Wamp pisze:

      Lepiej powiedz kogo proponujesz

      • leftt pisze:

        To bez znaczenia. Zagramy parę złych meczów to i tak wszyscy będą chcieli go wypierdolić.

      • edved pisze:

        Kibic nie patrzy krok do przodu, zakłada, że wypier..dolenie trenera rozwiązuje problem, a reszta się sama ułoży. Najlepsze jest to, że w przypadku przejścia Norwegów co niektórzy napiszą „miałem rację krytykując trenera. Widać, że wziął sobie moje uwagi do serca.”

  8. 07 pisze:

    Kiedy zobaczyłem skład na niedzielny mecz to oniemiałem. Rozumiem zrobić max 3 zmiany ale ten zmienił całą pomoc. Fuksem udało się to wygrać. Skuteczność wola o pomstę do nieba. Jak na razie autorski projekt JvdBroma nie funkcjonuje. To nie działa. Co oni robili w Dubaju? Dodam – jak zobaczyłem 2 bramkę w Legnicy to sobie pomyślalem – Bednarek – facet doświadczony a dostaje dwon przy snajblizszym słupku jak totalny trampkarz już nawet nie junior….. To jest kryminał za to w powaznej lidze do konca sezonu miałby ławę….. Tymczasem w Lechu jest pewniakiem…… brawo Palczewski czy jak ci tam trenerze łapaczy. Weryfikacja w meczu obnaza wszystkie mankamenty…. .

  9. Bart pisze:

    Bęben maszyny losującej jest pusty, nastąpiło zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie składu na najbliższy mecz

  10. Sosabowski pisze:

    Po pierwsze można mieć pretensję do trenera o to co mówi. Wypowiedzi w mediach czy na konferencjach są kuriozalne. Nawet mając na uwadze, że to specjalista od dobrej atmosfery. Ma się wrażenie, że jest to minimalista i konformista. Wszystko zawsze jest w porządku, wszyscy są w formie i tylko pech sprawia że Lech nie wygrywa 5:0 z każdym.
    Wolałbym, żeby Brom odpowiedział na każde pytanie, że to tajemnica sztabu i pracują nad tym, niż za każdym razem odpowiadać to samo.
    Pewnie nie widzimy co się dzieje na treningach, ale też nie widzimy samego planu trenera który wpasowuje się w znaną już nam wizję „jakoś to będzie”.
    Od przyjścia do klubu w grze nie zmieniło się za wiele na plus. To chyba największy zarzut do trenera.
    Jedynym co się właściwie zgadza to wyniki. Tu też dodałbym gwiazdkę. Bo te wyniki nie zawsze zadowolą ambitnego kibica liczącego na Majstra rok w rok. Te wyniki zadowalają zarząd. Jest podium, jest wynik w europie. Gra Marchewa, gra Szymczak. Wszystko będzie na zielono wiadomo gdzie.
    Ja osobiście nie lubię teorii spiskowych ale podejrzewam, że trenerowi wadzi „fochowatość” Amarala, to co widzieliśmy w relacji z Bednarkiem na podsłuchu. Jemu po prostu nie można zwrócić na nic uwagi. Pewnie ma ego wybujałe w kosmos. Coś co dla poważnego trenera jest sprawą zwyczajnie do ujarzmienie. Za Amaralem pewnie ktoś się wstawił, Rebocho? I mamy sprawę patową, decyzja trenera kontra „obóz portugalski”. Oczywiście to tylko domysły i nie muszą mieć nic wspólnego z prawdą. Ale to dla mnie jedyne sensowne wyjaśnienie. Amaral kluczowy zawodnik w sezonie mistrzowskim, Rebocho jeden z lepszych w sparingach. I nagle trener który nie chce transferów, rezygnuje z dwóch kluczowych piłkarzy?
    Jeśli już tu jesteśmy, to nie wiem po co w ogóle te wypowiedzi o transferach. Jest to normalne narzędzie każdego dobrze zarządzanego klubu. Zawsze walczyć z dobrym poprzez lepsze. Skoro o tym wspomniał to może chciał podbudować piłkarzy dając im pewność, że zostają w klubie? Tylko to nie ma żadnego przełożenia na grę jak widać. Ma natomiast na nas, kibiców. Wydaje się jakby trener nie miał ambicji i pomysłu na swój projekt w Lechu. Nie trzeba rewolucji, ale ewolucji na kilku pozycjach.
    Takimi wypowiedziami trener daje kibicowi do zrozumienia, że nie zna swojego zespołu, że nie widzi dziur i braków w składzie. Nie wszystko da się wytrenować. Bednarek sięgnął sufitu, (panie Palczewski, ukłony) a mimo to, to dalej za mało nawet na top 1 ligi. Nie mówiąc już o europejskich pucharach.
    I trener w takich okolicznościach na luzie wychodzi i mówi nam, że wszystko jest dobrze więc o co wam chodzi?
    Jak dla mnie VdB zyskałby DUŻO gdyby zwyczajnie się nie odzywał. My tu mamy swoję mentalność, żyjemy klubem, dla niektórych to codzienność, hobby, pasja. Nie jesteśmy jak kibic zagraniczny który raz nosi koszulkę PSG a raz City, w zależności od pogody. Tu nie przejdzie konformizm. My tu chcemy nawet naiwnie usłyszeć, że jest plan, że już niedługo zdominujemy tę śmieszną ligę. Mamy swoje ambicje! Dlatego jesteśmy tak krytyczni. Pamiętajmy, że równie dobrze łącząc puchary z ligą mogliśmy być teraz na 14 czy 11 miejscu w lidze. A nie jest jeszcze tak najgorzej i to jest ratunek trenera.

    • edved pisze:

      Jak Amaral grał, to był zazwyczaj jednym z trzech najniżej ocenianych zawodników. Jak nie gra, to jest Messim ekstraklasy, którego trener nie wystawia z racji wybujałego ego.

      • Sosabowski pisze:

        Jak Amaral grał to był najlepszym pomocnikiem ligi, zdobył MP i miał okropnie dobre liczby. Potem przyszedł VdB i się wszystko posypało.

  11. Bart pisze:

    Cieszy że mamy świadomych piłkarzy którzy zauważają problemy, ale w tym że piłkarze widzą że problemem nie jest tylko brak skuteczności jest pewne ryzyko. Mianowicie, skoro piłkarze widzą to co my, to mogą też zauważać że trenerowi zaczyna się odklejać, a stąd już może być prosta droga do stracenia szatni. Żeby coś budować i się rozwijać musi być atmosfera a piłkarze muszą wierzyć że to co robi trener ma sens. Jest to bardzo ważne zwłaszcza u nas, bo przecież mamy piłkarzy wrażliwych, którzy jak już wpadną w dołek to mogą mieć trudności żeby z niego wyjść. Trzeba przede wszystkim poprawić wyniki i uszczelnić obronę, bo tylko dzięki wynikom i grze atmosfera w drużynie będzie dobra.

  12. Przemo33 pisze:

    Jak najbardziej trener po trzech ostatnich meczach zasługuje na krytykę, chociaż nie tylko on jest winny. W meczu ze Stalą i pierwszym z Miedzią nie potrafił odpowiednio zareagować na to, co się działo na boisku. Miał gdzieś zmiany, które przeprowadził zbyt późno i jeszcze nie ze wszystkich skorzystał. Trochę lepiej było w drugim meczu z Miedzią, ale to nie wiele zmienia. W dużym stopniu to właśnie Brom jest winnym straty punktów w meczach ze Stalą i Miedzią, bo nie trafił z wystawionym składem, za długo czekał ze zmianami i nie było widać, żeby drużyna nad czymś pracowała w zimie czy na treningach przed meczami. Tłumaczenia i wypowiedzi trenera po meczach powodują jeszcze większą złość na niego i kompletnie mu nie pomagają. Niestety część trenerów za bardzo wierzy w piłkarzy, którzy wychodzą na boisko od pierwszej minuty i nie lubią przeprowadzać zmian. Do tego teraz można przeprowadzać aż pięć zmian, ale i tak trenerzy nawet gdy mecz się nie układa, a tym bardziej wynik jest zły, nie chcą z tego skorzystać. Niestety Brom jest jednym z tych trenerów. Nie pomógł drużynie wygrać tych pierwszych trzech meczów, taka jest prawda. Wygląda to tak, jakby nie za bardzo miał pomysł na drużynę i na to, jak grać. Aż się prosi czasami o przeprowadzenie szybszych zmian, czy grę na dwóch napastników czy podjęcie jakiegoś ryzyka. Nie, tego niestety nie ma. Ale to musi się zmienić, bo inaczej daleko nie zajedziemy. Jeśli trener nad tym wszystkim popracuje, to jest szansa na poprawę wyników, stylu gry oraz wielu elementów. Ale tylko JEŚLI nad tym popracuje.
    Winni są też jednak piłkarze, bo zdecydowanie brakuje nam skuteczności. I to oraz popełnianie głupich błędów w obronie może się zemścić. Właściwie już się zemściło, bo w głupi sposób straciliśmy cztery punkty, ale może się w przyszłości zemścić jeszcze bardziej, choćby w dwumeczu z Bodo/Glimt. Na razie praktycznie żaden gracz z ofensywy nie jest w formie, a to bardzo niedobrze. Brakuje lidera, który pociągnąłby drużynę, kogoś, kto weźmie na barki ciężar strzelania goli czy chociaż rozgrywania piłki i stwarzania okazji kolegom. W bramce Bednarek nadal nie przekonuje, a obrońcy chociaż grają solidnie, to błędy im się zdarzają. Jest dużo rzeczy, nad którymi trzeba pracować, ale przede wszystkim nad skutecznością.
    Ogólnie po tych trzech meczach można powiedzieć, że słabo zaczęliśmy wiosnę. 5 punktów możliwych do zdobycia na 9 to niby nie najgorszy wynik, ale jak na Lecha słaby. Tym bardziej jeśli popatrzymy na rywali, z którymi graliśmy. Słabo, a mogło być jeszcze gorzej gdyby nie ostatnie zwycięstwo z Miedzią i gdyby rywale byli skuteczniejsi. W tych trzech spotkaniach powinniśmy zdobyć spokojnie komplet punktów i jak najbardziej było nas na to stać. Jeśli my męczymy się z drużynami, które walczą o utrzymanie i musimy do końca martwić się, czy dowieziemy nawet remis, to już jest bardzo źle.
    Pozostaje mieć tylko nadzieję, że drużyna z trenerem będą ciężko pracować, pewne rzeczy się poprawią i coś drgnie zarówno w grze, jak i w wynikach. Na razie przed nami dwumecz z Bodo/Glimt i jesteśmy na podium, więc nie jest źle, ale może być zdecydowanie lepiej. Oby ta wiosna była dla nas jak najbardziej udana i przyniosła jak najwięcej pozytywnych emocji.

  13. mario pisze:

    to wszystko prawda, ale jestem pewien, gdybyśmy pyknęli tę Stał i pierwszą Miedź, to tematu praktycznie by nie było… Poszło kijowo i szukamy winnych. A wina leży po środku, nie jest bez winy wesoły Bromek ale nie są też bez winy piłkarze. Takie setki i zero bramek???? Toż to szok i niedowierzanie.