Pięć szybkich wniosków: Lech – Bodo/Glimt 1:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Szachy z małą przewagą Norwegów

Skład, który John van den Brom wystawił na rewanż z Norwegami był zaskoczeniem. Dziwiła obecność Adriela Ba Loua a przede wszystkim Afonso Sousy, który w tym sezonie pucharowym rozegrał raptem jedną minutę i to w Walencji. Można było zastanawiać się, jak Portugalczyk poradzi sobie u boku Jespera Karlstroma przede wszystkim w defensywie, gdyż największym atutem Bodo/Glimt była właśnie trójka środkowych pomocników. Mecz od początku był mało interesujący, wyrównany, trwało wzajemne badanie się obu ekip. Na murawie mieliśmy piłkarskie szachy, w których po 18 minucie Norwegowie zaczęli się rozkręcać, zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce próbując przede wszystkim wykorzystać w kreowaniu sytuacji tercet Berg, Vetlesen i Gronbaek. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy gra znowu się wyrównała, Lech grając czujnie w środku pola nie prowadził ataku pozycyjnego tylko szukał kontr wdając się w pojedynki 1 na 1 na skrzydłach. Jeden z takich wygrał Filip Szymczak, który w 43 minucie mógł pokusić się o gola uderzając z ostrego kąta. Lech Poznań w pierwszej połowie rewanżu z Bodo/Glimt grał bardzo odpowiedzialnie zabezpieczając głównie tyły i próbował robić wszystko, aby Norwegowie za bardzo się nie rozkręcili. Pierwsza odsłona była połową dla koneserów, fanów taktycznej gry.

null

Mocny początek Norwegów niepotwierdzony golem

Lepiej w drugą część gry weszło Bodo/Glimt, które po akcji wyprowadzonej już od bramkarza powinno w 55 minucie objąć prowadzenie, jednak Hugo Vetlsen nie potrafił trafić w światło bramki otrzymując piłkę na 5 metrze. Norwegowie po zmianie stron zostawiali nam dużo miejsca w środku pola, nie byli zbyt dobrze ustawieni taktycznie, goście chyba za bardzo myśleli o atakach lekceważąc trochę ofensywę Lecha. Poznaniacy po prostopadłych podaniach na boki zaczęli stwarzać największe zagrożenie po akcjach skrzydłami. Dużo lepiej po przerwie grał Adriel Ba Loua, któremu Sorensen zostawiał na prawym skrzydle dużo miejsca, dlatego Iworyjczyk przy okazji odbiorów zespołów czy kontrataków mógł wykorzystywać swoją szybkość. W 63 minucie Kolejorz objął prowadzenie po tym jak przejął piłkę wyprowadzaną od bramkarza. Do przodu udało się wielu naszych zawodników, piłka trafiła na prawą flankę do Joel Pereiry, a następnie po dośrodkowaniu prosto na nogę Mikaela Ishaka, który wykończył sytuację.

null

Więcej miejsca i powtórka sprzed tygodnia

Krótko po golu na 1:0 lechici mieli kryzys, Norwegowie rzucili się do przodu, ale ich werwa w ofensywie skończyła się po 9 minutach. Od tamtej pory poznaniacy grali już wyłącznie z kontry, byli bardzo zaangażowani w odbiór piłki, każdy piłkarz bez wyjątku był skoncentrowany na meczu w tym na wykonywaniu swoich defensywnych obowiązków. Lech Poznań w ostatnich 25 minutach meczu w końcu był drużyną wiedzącą, jak grać i co robić na boisku. Wreszcie miał kontrolę nad meczem, na boiskowymi poczynaniami przeciwnika, który podobnie jak tydzień temu – gasł z każdą upływającą minutą. Bodo/Glimt nie jest w rytmie meczowym i to znowu było widać, podopieczni Kjetila Knutsena w ostatnich minutach meczu opadli z sił, tak naprawdę poza przypadkową akcją z 93 minuty błyskawice w ostatnich 20 minutach nie zagroziły bramce Filipa Bednarka. Przed rewanżem szkoleniowiec żółto-czarnych mówił o chęci wykorzystania przez jego zespół pucharowego doświadczenia zebranego w ostatnich 2 latach, w rzeczywistości to Lech Poznań w ostatnich minutach pokazał swoje doświadczenie mając pełną kontrolę nad Bodo/Glimt, które nie potrafiło wygrać już 10 z rzędu meczu wyjazdowego w europejskich pucharach. Tydzień temu Norwegowie nie wykorzystali atutu sztucznego boiska Aspmyry i m.in. dlatego odpadli z Mistrzem Polski.

null

Wielki sukces, także John van den Broma

Dwumecz z Bodo/Glimt miał zweryfikować trenera Johna van den Broma. I zweryfikował, Holender dał radę, kolejny raz mogliśmy doświadczyć różnicy, jaka jest pomiędzy meczami w Europie a na krajowym podwórku. John van den Brom po meczu triumfował, na konferencję prasową przyszedł z piwem, otrzymał też brawa od mediów za historyczny awans polskiego klubu mogąc czuć olbrzymią radość z tego, co dokonał. Lech Poznań w czwartkowy wieczór pod względem taktycznym rozegrał najlepsze spotkanie w 2023 roku, na pewno rywal i stawka tego spotkania pomogła każdemu piłkarzowi wykrzesać z siebie maksa, jednak cechy wolicjonalne nic by nie dały, gdyby trener Lecha Poznań nie trafił ze składem bądź przygotował złą taktykę. Mistrz Polski w rywalizacji z ćwierćfinalistą poprzedniej edycji Ligi Konferencji nie stracił żadnej bramki co jest tak samo dużym sukcesem, jak zwycięstwo w rewanżu i awans do kolejnej fazy. W dwumeczu wielką sztuką było zatrzymać ofensywnie grające Bodo/Glimt, które w środku pola chyba miało trochę więcej jakości, ale na nasze szczęście nie potrafiło jej wykorzystać.

null

Marzec pełen emocji

Wszystko jasne. W marcu nie zagramy tylko 3 meczów o stawkę a 5 gier dzięki czemu dalsza część wiosny zapowiada się emocjonująco. Lech Poznań jest w 1/8 finału Ligi Konferencji, w której zaprezentuje się 9 i 16 marca (rewanż na wyjeździe). Nie samymi pucharami człowiek żyje, w niedzielę mamy trudne spotkanie we Wrocławiu i po dzisiejszym losowaniu (start o 13:00) wszystkie myśli muszą być skupione na meczu ze Śląskiem. Awans do 1/8 finału to wielki sukces, ale też dodatek. Kolejorz chcąc nie stać w miejscu musi obronić 3. lokatę zajmowaną obecnie w Ekstraklasie, przed nami trudne boje w niedzielę oraz w piątek, w których musimy solidnie zapunktować, żeby Lech Poznań nie zatrzymywał się i dawał kibicom kolejne okazje do przeżywania radości.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





23 komentarze

  1. 07 pisze:

    Sousa tylko potwierdził że ma grać w podstawie. Szymczak? Jak dla mnie to reprezentant i powinien dostać powołanie. Mecz przyjemny dla oka. Z przyjemnością sie takie widowiska ogląda.

    • Bigbluee pisze:

      Sousa potwierdził to co wszyscy wiedzieli. Ma grać bo jest lepszym i przydatniejszym piłkarzem niż Marchwinski na 8 czy 10.

      Szymczak potwierdził to co wszyscy wiedzieli. Nie jest żadnym skrzydłowym a napastnikiem i wystawianie go na skrzydle to kryminał.

      Ba Luj (przynajmniej w tej rundzie, po przygotowaniach), potwierdził to co wielu zaczynało dostrzegać. Aktualnie jest najlepszym (co nie znaczy że bardzo dobry bo do tego mu daleko), naszym skrzydłowym do wyboru do składu, o czym wielu mowilo, wszyscy widzieli że forma rośnie a był sadzany i zdejmowany mimo dobrych meczów.
      Rebocho potwierdził to co wielu wskazywało, że Alan za niego to nieporozumienie. Dołek może miec każdy, nawet Ishak ale Rebocho jest jaki jest i powinien tam grac bo alternatywy nie ma.

      Ogólnie, wszyscy pokazali, że bez Idiotycznych rotacji w składzie, przy wystawianiu składu jaki powinien być a nie jaki jest opłacalny do promocji piłkarzy i murowania bramki, Lech jest drużyną która potrafi wygrywać mecze a nie przepychać fuksem.
      Lech to lokomotywa a nie autobus na dwie szóstki i podwójna garda.

      Wielu zarzuci że była dziura w srodku bo nei było Murawskiego…. A co miało być, skoro trener non stop muruje a teraz w końcu wystawił skład ofensywny i zanim to wszystko się ułożyło to troche mineło. Może zamiast tranowac gre na 2 szówstki czas potrenowac gre ofensywną aby nie było wiecej takich dziur.
      Przede wszystkim Szymczak. Jego powroty były słabe i był często spóźniony gdy wracał ale on ma czas na nauke. Należy wyciagnac jego gre na monitor i mu na spokojnie pokazxać i się nauczy. oto jestem spokojny.

      A i jeszcze jedno. Mimio tej „dziury” w srodku, zauwazyliscie jak Karlstroma niosło do przodu? Miał zaufanie, że jak pójdzie to nie bedzie leja po bombie na jego miejscu. Także wydaje mi sie ze to nie tak do końca strach był o ten środek jak nam sie wydaje.

      • tomek27 pisze:

        Ta szczerze mowiąc to akurat Sousa był wczoraj najgorszym zawodnikiem z tych ktorzy grali od poczatku , sporo przegranych pojedynkow i wiekszość piłek zagrywanych do najbliszego albo wrecz do tylu . Co nie zmienia faktu ,ze powinien grac kosztem Marchwinskiego .Co do rotacji … no cóż od poczatku sezonu gramy co 3 dni ,ile zagralismy tych meczow 35 ? czy wiecej ? to jak nie rotowac ? Budowanie druzyny to żmudny proces , Brom sie uczy LEcha ,dajmy mu spokojnie pracowac .Polecam książkę Fergusona o budowaniu druzyny ,moze wtedy nie bedziesz taki pierwszy do zwalniania i wyzywania trenera od idioty

      • edved pisze:

        tomek27 ?

      • mario pisze:

        wydaje mi się, że @Bigbluee nie pisze o rotacji w ogóle tylko chodzi mu o te konkretne rotacje, które nazywa idiotycznymi. W tym sensie ma rację, bo wiadomo, że zupełnie bez rotacji rady nie da żaden trener i żadna drużyna.

      • tomek27 pisze:

        No ale jak chcesz zagrac w niedziele ? Wiadomo ,ze bedzie sporo zmian , nie wygramy i znowu bedzie lament ze zmiany idiotyczne . Ale jakos nie widze np Balui w meczu ,jak on wczoraj juz ledwo łaził …

      • mario pisze:

        no wiem, że muszą być rotacje. Wczoraj wszyscy dali z wątroby chyba maksymalnie. Chodzi mi tylko o zaangażowanie, by trener trafił do zmienników. W niedzielę nie będę miał prawa za bardzo na trenera narzekać, bo wiem, że będzie musiał zagrać Sobiech, Czerwiński na LO, pewnie ?. Skład nie będzie optymalny i tym razem nie będzie to wina trenera. Ale wymagam za to odpowiedniego nastawienia zawodników i odpowiedniego doboru taktyki, choc skład to przecież jej element.

      • Michu87 pisze:

        Mysle, że Karlstrom był tak samo daremny jak Sousa w tym meczu. Nie wiem czy Sousa nie lepiej by wyglądał jak by grał pod napastnikiem. Nie widzę go w parze z Karlstromem. Ma mikre warunki fizyczne i przeciwnicy przepychają go jak chcą.

  2. Bart pisze:

    Narzekaliśmy że w grze Lecha mało widać ręki trenera, ale już dwumeczu z Bodo zdecydowanie było widać tę rękę trenera. Wygląda na to że plan był żeby w Norwegii zagrać na 0 z tyłu a w rewanżu rozstrzygnąć wszystko jedną bramką, i udało się w stu procentach ten plan zrealizować.

  3. Sosabowski pisze:

    Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to był inny Lech niż w lidze. Ta różnica wynikała ze stawki i zaangażowania piłkarzy. Szkoda, że nie da się takiego wygenerować w lidze, gdzie często gramy na alibi. Szczególnie widać było to dzisiaj w obronie. To nie jest przypadek, że słaby Rebocho zagrał dzisiaj tak dobrze. Wynika to z tego, że za każdym razem miał kogoś do pomocy. Skóraś wracał i podwajał, często i Ishak potrafił się nabiegać, żeby pokryć. W lidze tego nie ma. Dodatkowo jest więcej zadań ofensywnych. Dzisiaj Rebocho zrobił tylko parę wypadów pod linię końcową. W lidze robi to praktycznie w każdym ataku.
    Jestem bardzo zadowolony z tego jak zagrał Sousa. Trzeba to podkreślić bo przecież mecz z Vikingurem nie był, aż tak dawno żeby nie martwić się o mental zawodnika. Mam wrażenie, że był najbardziej widowiskowy z naszego składu. Te balansy ciałem i przepuszczanie piłek było momentami imponujące. Może to tylko w pewnym sensie sztuczki. Ale dobry piłkarz musi mieć wachlarz zagrań, którymi zaskoczy. Dlatego tak często domagaliśmy się KveKve w składach na słabszych rywali. Bo zaskoczone to w tym momencie największa po skuteczności bolączka Kolejorza. Z tygodnia na tydzień gramy te same mecze. Wyprowadzenie, odegranie do obrońcy, piłka na skrzydło cofnięcie do Pereiry, wrzutka. Cofnij, powtórz.
    Pamiętam jak połowa ligi miała bekę z „Dośrodkovii” jak mawiali na klub z Krakowa. Ale czy my powoli się taką nie staliśmy? Czy my zagrażamy jeszcze z jakiegoś innego fragmentu gry niż piłka od Pereiry?
    Powoli nawet rajdy Skórasia się skończyły.
    Mam wrażenie, że gdzieś coś zgubiliśmy.
    Mimo tych mankamentów uważam, że sam trener zrobił dzisiaj wielką robotę. W końcu zobaczyliśmy skład taki jaki powinien być. Zbalansowany. Dający nadzieję na dobrą grę w defensywie jak i szanse na wypracowanie sobie sytuacji.
    Nie było kombinowania z zamianami pozycji. Nie było, na co wielu nie zwraca uwagę, wciskania Marchwińskiego na siłę.
    W końcu trener odrobił zdanie domowe. Zrobiliśmy wynik ponad stan. I nie zapomnijmy o tym pod koniec sezonu bo różnie jeszcze może być. A pamięć kibica krótka.
    Jeśli zdobędziemy miejsce dające nam grę w pucharach w lidze to uważam, że tym składem jest to dobry wynik.

    • tomek27 pisze:

      I tak to bedzie wygladało w lidze , teraz we Wroclawiu zagrają zmiennicy z zaangażowaniem na 80% i znowu bedzie lipa Ciezko znaleźć na to recepte…

      • mario pisze:

        no i tu jest zadanie dla trenera, który musi z chłopaków wycisnąć ?% tak jak to było teraz. Bo jeśli wczoraj można było zagrać na ?%, to dlaczego nie możnaby tak zagrać w niedzielę, nawet jeśli 3/4 meczu zagrają zmiennicy?

    • mario pisze:

      dodalvym że fajnie próbowaliśmy grać prostopadłymi podaniami, jak kiedyś. To, czego mi jeszcze brakuje to rozwiązań typu szybkie pociągnięcie do linii końcowej i wycofanie piłki na strzał z boku pola karnego. Za Skorży parę razy to zadziałało.

    • tomek27 pisze:

      Zadanie trenera ,zeby zagrali tak jak wczoraj ? Fajnie sie mowi , trudniej zrobic . Nasi zmiennicy nie mają takiej jakosci zeby regularnie wygrywac z takim Slaskiem czy inną Pogonią , ktorzy na pewno zepną dupy na 100 % najmocniejszym skladem . bo dla nich mecz z Lechem to jeden z meczów sezonu a dla nas przerywnik w grze w pucharach

      • edved pisze:

        Dokładnie. Nie wszyscy pamiętają że nasi zmiennicy to między innymi Gio czy Kvekve bez formy. Trudno nimi podbijać ligę. Jeśli w przyszłym roku również przyjdzie nam grać na dwóch frontach to musimy mieć silniejszą ławkę rezerwowych i zmienników którzy naprawdę rywalizują o pierwszą jedenastkę, a nie są zwykłymi zapchajdziurami.

      • mario pisze:

        Tomek, ten gość bierze ciężką kasę, więc musi pracować także z mentalem zawodników. Poza tym nie wymagam, by zmiennicy zagrali tak samo, tylko z takim samym zaangażowaniem. To jest różnica i to jest jak najbardziej możliwe

      • tomek27 pisze:

        Tylko ,ze zaangazowanie Sobiecha czy Gio moze nie starczyc na Slask i koło sie zamyka

      • mario pisze:

        jeśli nie wystarczy to trudno, ja chcę widzieć że zapierdalają. Jeśli mimo to przegramy – trudno, ale nie potrafię się nie wkurzać jak przegrywamy bez walki

  4. arturlag pisze:

    Bardzo ważna jest jak widać mentalność zawodników, przy intensywnym sezonie zmiany muszą być, bo nie ma innego wyjścia. Tylko zmiennicy muszą zrozumieć, że nawet jak dziś jesteś tylko drugim, czy trzecim wyborem trenera, to dzięki zaangażowaniu masz szansę wskoczyć do pierwszego składu. Dlatego trener moim zdaniem prowadzi zawodników bardzo dobrze , dając im sporo szans na grę. Bardzo dobrze z wyjątkiem wypychania na siłę Marchwińskiego, który może i talent ma, ale w meczach gryzienia trawy nie uskutecznia ( przynajmniej w zdecydowanej większości spotkań). Trochę to słabe bo ktoś inny może pomyśleć że dla niego w składzie miejsca nie będzie, bo zajmuje je M z urzędu.

    • Sosabowski pisze:

      ja bym rozszerzył, że to zaangażowanie =powrót, defensywa i pressing. Bo wychodzi na to, że piłkarze są mocno oceniani za te aspekty. Nie wracasz do obioru nie grasz.

  5. Levin_9 pisze:

    W tej beczce miodu którą Lech „otwarł” wczoraj, jest też łyżka dziegciu. Niestety UEFA poprzestała tylko na gratyfikacji finansowej nie przyznając awansującym drużynom punktów do rankingu klubowego. Brom jak Velde, Dr Jekyll i Mr Hyde, w Europie wyborny taktyk, w lidze wuefista z dawnych czasów „macie piłkę i grajcie”.

    • edved pisze:

      Dobrze, że pojawił się ekspert. Jaką Ty przygotowałbyś taktykę na Śląsk?