Pięć szybkich wniosków: Lech – Pogoń 0:1 d.

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.





Taktyczna połowa z lepszymi szansami Pogoni

Wtorkowy mecz o bardzo dużej stawce rozpoczął się od wzajemnego badania się obu drużyn, które nie chciały od razu zaatakować. Z upływem meczu to Lech zaczął zyskiwać optyczną przewagę, próbował rozgrywać piłkę na różne sposoby, ale w ataku pozycyjnym wyglądał podobnie, jak w meczu ze Śląskiem Wrocław. Po nieudanych akcjach przeprowadzanych środkiem pola, piłka była transportowana na skrzydła, a potem dośrodkowywana do nikogo na 5-10 metr. Lech bił głową w mur, w 20 minucie najlepszą szansę stworzyła sobie Pogoń, rozklepała Lecha, sam na sam z Filipem Bednarkiem wyszedł Grosicki i na nasze szczęście zmarnował doskonałą sytuację. W pierwszych 45 minutach poznaniacy mieli niby optyczną przewagę, grali ambitnie, walczyli, jednak mieli wyraźny problem z prowadzeniem ataku pozycyjnego. Brak pomysłu na grę z przodu skutkował brakiem celnego strzału w pierwszej połowie, w której kibice oglądali zamknięte, taktyczne spotkanie, w którym przede wszystkim nikt nie chciał stracić gola. Lech Poznań mimo wszystko dłużej utrzymywał się przy piłce co nie było niespodzianką. W końcu to Kolejorz grał u siebie i przed meczem był faworytem do awansu.

null

Coraz większa przewaga

W drugiej połowie coś zaczęło się zmieniać. Do 70 minuty kibice mogli obejrzeć m.in. 2 groźne uderzenia Filipa Marchwińskiego czy efektowny strzał Kristoffera Velde w 67 minucie świetnie obroniony przez Cojocaru. Lech miał coraz większą optyczną przewagę, dłużej utrzymywał się przy piłce, stwarzał więcej okazji, zaczął oddawać groźne uderzenia, z przebiegu gry poznaniacy nawet zaczęli zasługiwać na awans. Z upływem meczu na boisku robiło się coraz więcej przestrzeni, Pogoń zostawiała w środku pola dużo wolnego miejsca, dlatego niektórzy nasi piłkarze tacy jak np. Dino Hotić czy Kristoffer Velde zaczęli być bardziej widoczni. W końcówce meczu Lech czuł się dobrze, mimo braku zmian fizycznie wyglądał lepiej od Pogoni, która po 76 minucie miała kryzys potrafiąc przebudzić się dopiero w doliczonym czasie, kiedy rywale oddali strzał z daleka zablokowany przez jednego z naszych obrońców. W pierwszej połowie Lech zagrał słabo, w drugiej miał większą przewagę, stworzył sobie więcej okazji, zaczął oddawać celne uderzenia, a dogrywka miała być atutem poznaniaków, którzy mieli w końcu strzelić tego jednego jedynego i zwycięskiego gola.

null

Rozczarowująca dogrywka

Dogrywka była jednym wielkim rozczarowaniem. Wejście Aliego Gholizadeha i przesunięcie Dino Hoticia na dziesiątkę można było jeszcze zrozumieć, Irańczyk swoją przebojowością miał jeszcze bardziej napędzić ataki Lecha Poznań, który oprócz uderzenia Kristoffera Velde w 95 minucie gry nic nie pokazał. Lech podczas dodatkowych 20 minut znowu bił głową mur, na dodatek to Pogoń momentami więcej utrzymywała się przy piłce. Pomógł jej też trener Mariusz Rumak, który nie panował nad meczem, rozmontował dobrze wyglądający środek pola mający boiskową kontrolę, który tworzyli Jesper Karlstrom i Radosław Murawski. Ich zmiennicy w postaci Adriela Ba Loua oraz Niki Kvekveskiriego nic nie wnieśli do gry będąc osłabieniem drużyny identycznie jak Maksymilian Dziuba, który nie wiadomo po co zmienił Filipa Szymczaka (zostaliśmy wówczas bez napastnika). W 118 minucie Lech Poznań zdobył w końcu gola ze spalonego, w 119 minucie Pogoń strzeliła prawidłową bramkę i wywalczyła awans, choć wtedy już nic nie wskazywało na trafienie dla szczecinian. „Portowcy” wypunktowali Lecha Poznań, którego Mariusz Rumak rozmontował zmianami przeprowadzonymi w dogrywce.

null

Nie do wiary

Nie do wiary. Z przebiegu gry od 46 minuty Lech Poznań nie zasłużył na tak przykrą porażkę, którą mógł ponieść właśnie tylko Lech i tylko w Poznaniu. Przegrana 0:1 w meczu, w którym Kolejorz był faworytem oraz grał u siebie przebiła karne z Lechią Gdańsk z półfinału Pucharu Polski 2019/2020, do których tym razem Lech nie dociągnął tracąc bramkę po stałym fragmencie gry. W 119 minucie dałoby się uniknąć trafienia rywala, gdyby lepiej wyglądało krycie Barrego Douglasa, Niki Kvekveskiriego lub w ogóle interweniował Filip Bednarek, który mógł wyjść z bramki. Lech Poznań przegrał z Pogonią Szczecin po raz 2 w sezonie 2023/2024 i 2 raz w Pucharze Polski ulegając kolejny raz „Portowcom” bez strzelenia gola. Pogoń wyrosła na bardzo niewygodnego rywala, z którym Kolejorz nie umie wygrać u siebie od blisko 4 lat. Wczoraj pierwszy raz w historii przegrał z nim u siebie w rozgrywkach Pucharu Polski, które tej wiosny miały być najkrótszą, najszybszą drogą do awansu europejskich pucharów, a także do trofeum w postaci pucharu krajowego, na który cały klub czeka od 2009 roku.

null

Znowu się ośmieszył

Mariusz Rumak nadal jest pokłócony z Pucharem Polski. Prowadząc Lecha Poznań w 5 meczach wygrał tylko raz z Termalika Nieciecza wiele, wiele lat temu odpadając ponownie na etapie 1/4 finału (12 lat temu przegrał 2 razy z Wisłą Kraków 0:1). Rumak do Stjarnanu, Żalgirisu, Miedzi i Olimpii dopisał teraz porażkę po golu w 119 minucie rozmontując wcześniej grę swojego zespołu zmianami przeprowadzonymi w dogrywce. Trener niestety nie zapanował nad meczem, 2 raz w ciągu 3 dni Lech Poznań nie umiał wygrać u siebie grając nieudolnie w ataku pozycyjnym i ratując się wrzutkami w pole karne, które padały łupem defensywy rywala. Lutowy test finalnie został oblany, jedno zwycięstwo nad Jagiellonią w Białymstoku będące wzlotem to za mało, aby pozytywnie ocenić pracę Mariusza Rumaka, któremu pozostała tylko walka o tytuł Mistrza Polski. Niemniej po takim meczu, jak z Pogonią Szczecin, która właśnie na nas napisała swoją niezapomnianą historię będzie mu jeszcze trudniej znaleźć zwolenników półrocznego projektu szybko zweryfikowanego przez dobrze ustawionych taktycznie przeciwników. Trener Lecha Poznań niby wiedział, jaka jest stawka tych spotkań, ale poza butnymi wypowiedziami niewiele zrobił.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





46 komentarzy

  1. jerry21 pisze:

    Odpadliśmy. Rozczarowanie wielkie…
    Znów bez Pucharu
    Pozostała nam ekstraklasa.
    Czego, zabrakło? Skuteczności, trochę szczęścia.
    Nie byliśmy słabsi. Przeciwnie uważam, że Lech był w tym spotkaniu lepszym zespołem.
    Początek owszem dla Pogoni, sytuacja sam na sam Grosickiego, chyba najlepsza dla gości w tym meczu. Ale gdzieś od 30 minuty to my przejęliśmy kontrolę na boisku.
    Druga połowa zdecydowanie dla Kolejorza. Były bramkowe okazje Marchwińskiego, Velde.
    Fizycznie mimo braku zmian to Lech górował nad szczecinanami.
    Zmiany w dogrywce nie pomogły drużynie. Zmiennicy nie dali odpowiedniej jakości.
    Kiedy wydawało się, że czekają nas rzuty karne nadszedł niespodziewany cios ze strony gości.
    Porażka stała się faktem.
    Mimo tego to nie było zle spotkanier Kolejorza. Nie brakowało ambicji, walki, nie brakowało sił.
    Jednak pucharu w tym roku nie zdobędziemy.
    Pozostaje liga i walka o mistrza.
    Nadzieja w tym, że inne zespoły, poza Pogonią zawodzą. Raków i Legia w kryzysie, Jagiellonia i Śląsk dużo słabsze niż jesienią.
    Kolejna próba e Częstochowie już w niedzielę. Ważne jak po odpadnięciu zareagują piłkarze…

  2. Bart pisze:

    Rumak jednak nie przestał być Rumakiem, czyli specjalistą ds. kompromitacji w pucharach

  3. mario pisze:

    Nie powiem żebyśmy się skompromitowali. Ale sfrajerzyliśmy się na pewno i ponownie.
    Jesteśmy tak wielkimi frajerami, że gdyby oglosili konkurs na największego frajera, to byśmy frajersko zajęli drugie miejsce.

  4. Jakub80 pisze:

    Podsumowując mamy takiego trenera jakiego mamy, ktoś go tu znowu ściągnął. Druga sprawa, że nie winiłbym go całościowo za to jak grają piłkarze. Te kontuzje, ciągłe infekcje, które pojawiają się dziwnie w przeddzień meczu. O stanie zdrowia niektórych zawodników nie za bardzo można cokolwiek powiedzieć. Uważam, że tak jak pisałem powinni grać tylko zdrowi i formie, dlatego moim zdaniem w bramce powinien zostać Mrozek. W środku od dłuższego czasu nie istniejemy. Nie gościa co rozegra ,weźmie grę na siebie. Za dużo jest tzw. spowalniaczy typu Kvekve. O napastnikach też można by wiele napisać. Teraz to należy modlić się o zdrowie Szymczaka bo tylko on się ostał. Szkoda tych 120 min ,szkoda, ze nie daliśmy sobie szansy w karnych. Trudno takie są puchary. Nie będzie już wymówek, że gramy co trzy dni.Gramy dalej.

    • olos777 pisze:

      Ale kto w tej drużynie jest w formie?Mrozek,Milic i Salamon to trochę mało nie sądzisz?Boki obrony-dramat,środek pola to dwie szóstki(oni mają kreować akcje?)skrzydłowi dramat,napastnicy jedynie na papierze.Za kilka lat ludzie będą się doktoryzować na tym niby „wielkim”klubie.

  5. Sosabowski pisze:

    Na chłodno uważam, że w tej spektakularnej porażce winny jest w największym stopniu trener. To pierwszy taki mecz w którym zmiany były totalnie przestrzelone i w złych momentach. Tak jakby czekał do samego końca bo może mecz się sam wygra, a przecież w weekend kolejny mecz. Nie Panie trenerze. To był właśnie ten mecz.
    I faktycznie z przebiegu gry Lech był drużyną lepszą. Niestety po raz kolejny bezzębną. Nie można skupić się tylko na obronie nie mając sensownych schematów gry w ataku. Bo o wrzutkach z prawej strony rozpisałem się praktycznie po każdym ostatnim meczu. Grając na zero z tyłu i z przodu wyjdzie nam tegoroczny Piast Gliwice. A czy my chcemy być Piastem? Przeciętniakiem walczącym o nic?
    Ja rozumiem, że ważne jest to by całą drużyna pracowała w obronie i dawała z siebie wszystko. Ale nie kosztem wszystkiego innego. Na pochwałę także dobre wyjścia spod pressingu rywala. Ale co dalej? Czemu środek pola działa tylko w jedną stronę. Szymczak w tym meczu nie posiadał ze grosz przyśpieszenia i zwrotności, doszedł jeszcze nagły brak umiejętności przyjmowania jak i oddawania strzału z pierwszej piłki. Tylko tyle i aż tyle.
    Gra w tym meczu przez długi czas była zadziwiająco dobra. Tylko na koniec wygrywa drużyna która zdobędzie jednego gola więcej. Nie umieliśmy zupełnie wykorzystać swoich szans. W ataku było zazwyczaj pięciu zawodników i każdy ciągnął rzepkę w swoją stronę. Ta porażka jest tak w typie Lecha Poznań, że bardziej już się nie dało. Nie ma było też co czekać na karne bo dobrze wiemy, że skończyły by się tak samo. Wszystkim przyzwyczajonym do tzw. Mokrej Szmaty po raz kolejny współczuje. I łącze się w bólu. Nie pierwszy, nie drugi i nie trzeci raz.
    Pisał raz wieszcz Mickiewicz:
    „Pytał raz Litwin, nie wiem, djabła czy Pińczuka
    Dlaczego siedzisz w błocie? — siedzę, bom przywyknął. ”
    Nic nie zapowiada, że błoto nagle samo wyparuje. Za to ja przywyknąć do mokrych szmat dalej nie umiem.

    • olos777 pisze:

      Co do Szymczaka to się nie zgodzę.To nie „nagły”brak umiejętności.To po prostu ich brak.Tyle i aż tyle.Obserwuję go od samego początku jego gry w Lechu.Co rzuca się w oczy,to jego brak koordynacji ruchowej,brak techniki użytkowej,złe wybory,kiepskie podania,które niejednokrotnie zaprzepaściły fajnie zapowiadający się kontratak.Zastawianie się i to nie zawsze skuteczne to za mało jak na nawet średniego napastnika.Za mało też jest byciem wychowankiem,poznaniakiem itp.Jedyne co mu można oddać,że często piłka go „szuka” w polu karnym,ale przez złe przyjęcie,klapki na oczach,złe decyzje te okazje są koncertowo marnowane.A już wczorajszy popis dał temu kolejny dowód-kontra,piłka leci kilkanaście metrów i……… trafia naszego napastnika w plecy!!!Ktoś powie-ale jest jeszcze młody!Ok,może jest młody,ale jest to nie jest argument do gry w Lechu!Ma czas-ja się pytam na co?Na to aż nauczy się przyjmować?Ogarnąć koordynację?Na to był czas 10 lat temu!

    • leftt pisze:

      Szymczak coraz bardziej wygląda mi na Ślusorza. Tacy zawodnicy też są potrzebni. Tylko, że nie zawsze i nie wszędzie. W pierwszej połowie Szymczak nie trafił w piłkę w dobrej sytuacji – jestem prawie pewien, że zdrowy Ishak zrobiłby z tego bramkę.
      Tak więc w tej chwili za bardzo nie mamy napastnika, który umie grać w piłkę. Raków też nie ma. Będzie meczycho, będzie się działo, zostańcie Państwo z nami.

  6. olos777 pisze:

    Na jakiej podstawie ktokolwiek mógł wierzyć,że Rumakero to trener z którym Lech cokolwiek osiągnie?Ten trener to idealne odzwierciedlenie całego Lecha.Co zrobił Rumakero,żeby po tylu latach od ostatniej wizyty na ławce trenerskiej naszego klubu mieć choć odrobinę zaufania,wiary w sukces?Jedyne co zrobił to się postarzał.Rozmontował zespół w dogrywce tak,jak właściciel rozmontowuje potencjał całego klubu.Od dwóch lat brak jakiejkolwiek 10-tki,brak 8-ki.Nie mając kreatywnego rozgrywającego wszystkie kluby w Polsce od kilku sezonów robią to samo.Stawiają autobus w polu karnym i czekają na miliony wrzutek.Raz od wielkiego dzwonu ktoś trafi z dystansu,ale scenariusz jest taki sam.500 podań między obrońcami,podanie do szóstki,a ta na skrzydło i wrzutka do nikogo w pole karne.Klepiemy tak do usranej śmierci nie mając w składzie wysokiego napastnika.Ba,nie mając piłkarza który potrafi wrzucić piłkę w pole karne,my nawet nie strzelamy bramek po rzutach rożnych.Ostatnio nie strzelamy też bramek.Jak to jest możliwe,że w klubie,który niby ma tak wielkie aspiracje,jest zaebiście zarządzany nie ma choć jednego rozgrywającego?Przecież tutaj nawet Klop nie da rady na dłuższą metę.Ale panicz i Rząsa wiedzą lepiej,wymyślamy kwadratowe koła,a później zdziwienie,że ta maszyna nie jedzie.Nie wierzę w cokolwiek w tym sezonie choć jeszcze się nie skończył,nie mam złudzeń.

  7. leftt pisze:

    Nie wyglądamy na MP. Możemy pocieszać się tylko tym, że w zasadzie nikt nie wygląda. Jaga ledwo wyciąga remis z praktycznie pierwszoligowym Ruchem, Śląsk jeszcze nie strzelił bramki w tej rundzie, szmata się szmaci, Raków łapie w czapkę od Warty i trójkę od Piasta. Tylko zero tituli wygrywa wszystko jak leci, no ale to zero tituli. A my to Lech Poznań i nie jest to komplement. Jest sześciu kandydatów do MP, można rzucać kostką, może wypadnie Lech.
    Aha, graliśmy wczoraj w PP. Dobra – pogodziłem się z tym, że za mojego życia tego pucharu już nie zdobędziemy. Proszę tylko o nieprzegrywanie w tych rozgrywkach z drużynami z niższych lig i niewkurwianie mnie 2 maja.

  8. legat79 pisze:

    Ja po prostu jestem zawiedziony! Po raz kolejny dałem się nabrać Lechowi! Taki kibicowski los. Czy jestem wkurwiony?! też chyba nie! Trudno mi zdefiniować co czuje!

  9. mario pisze:

    napisałem długi komentarz, był moim zdaniem mądry 😀, zważywszy na sytuację w jakiej jesteśmy 🤦. I źle coś dotknąłem na ekranie. Teraz jestem jeszcze bardziej wkurwiony niż byłem. Nie chce mi się nawet czytać, a co dopiero pisać. A jest dopiero początek dnia. W pizdu…

  10. Mirco pisze:

    Kiedyś jeden z szanowanych przez nas forumowiczów napisał trafnie, że my Kibole Lecha jesteśmy wszyscy „pojeba.i” i w sumie sporo w tym racji, co nie raz przyznawałem. Mam kumpla w pracy zapalonego akwarystę (przepraszam wszystkich Kiboli Lecha, będących pasjonatami ryb) ale ja tego tematu czuję. Ten sympatyczny kumpel wpada, czasami z rana i z zapałem opowiada o skalarach, jakiś roślinach, cieszy się na tarło itd. Pełny odjazd. To młody człowiek, ja tych wiosen trochę więcej mam, więc słucham, czasami pośmieję się z niego mówiąc mu wprost, że dla mnie do popieprzone nie interesować się piłką nożną – a żyć jakimiś tam rybkami. Cały czas gościa lubię bo jest mega przyzwoity – on z kolei nie rozumie, jak można jarać się jakimś tam meczem. No bo ja oczywiście wczoraj żyłem meczem ze śledziami. Dla mnie to szczególnie ciekawe spotkanie, bo poza tym że to był ćwierćfinał PP, to jeszcze mecz z drużyną, której kibiciem jest mój… teść (teścia oczywiście lubię, ale w przypadku bezpośrednich meczów sobie „dogryzamy”… no to się dziś nasłucham 😉 No i czy nie jestem pojeba…? Ustawiasz wszystkie obowiązki i sprawy, aby je ogarnąć, żeby wieczorem obejrzeć mecz. Żona wkurzona, no bo w weekend rozumie, ale w tygodniu? (Kobitki kochane, które nie są Kibolami tego nie ogarniają… – ale czy na koniec nie powiedzą – i nie bez racji – po co ci to? Znowu przegrali???)
    Mecz w pierwszej połowie to taktyczny dramat, niby nasi biegali, ale kompletnie bez efektów i jeszcze gdyby Grosik trafił, to w ogóle człowieka trafiłby szlag. W drugiej połowie coś się ruszyło, człowiek nawet wyskoczył ciesząc się z niby gola, a tu znowu spalony… W mordę jeża. Widać było ewidentnie, że brakuje nam „10” bo choć Hotić się starał, to on ma inklinacje skrzydłowego, a Marchewa coż? To też nie był jego dzień, pewnie gadalibyśmy inaczej, gdyby udało mu się trafić przy słupku, ale nie trafił. No i te oczekiwanie na zmiany, żeby cokolwiek w obrazie naszej gry się zmieniło, bo w przecież w drugiej połowie – śledzie obiektywnie męczyły bułę chcąc dowieźć remis do końca. Nie mam pojęcia, czemu trener Rumak tak długo ze zmianami zwlekał… przecież zmiany nie tylko dokonuje się wtedy, gdy któryś z zawodników słabo gra, ale czasami tylko po to by dać impuls drużynie. Zmiany jak wiemy przyszły, ale za późno i kompletnie bez sensu. zgadzam się ze wszystkimi, że rozbijając nasz środek pomocy (zdejmując Murasia i Jespera) trener rozwalił nasz system. Przez to straciliśmy gola. Dodatkowo nie rozmieniając się na drobne, bo to nie ma sensu, podam swoje wniosku „końcowe”: !. Przykro mi bardzo, ale trener Rumak, raczej nie będzie u nas trenerem na lata, wczorajszy mecz to potwierdził. Takie mecze, o taką stawkę po prostu się wygrywa, a on nie był w stanie nic wymyślić w trakcie meczu w sumie nie najwyższych lotów pogonią – to co by było, gdyby mielibyśmy grać z jakąś solidną ekipą w europejskich pucharach??? 2. Czas Barrego naprawdę minął, pewnie jak wielu Kiboli naszego Szkota lubię, ale miejsce w składzie Lecha nigdy nie powinno być za zasługi, a jedynie na podstawie aktualnej formy, a tę Barry miał, ale jakieś 10 lat temu… 3. Mimo kiepskiej postawy innych ekip w naszej ekstraklapie, ciężko myśleć o MP mając nominalnie jednego napastnika i to takiego, który cały czas się jeszcze uczy fachu – bo mowa tu o Filipie Szymczaku. Owszem wczoraj szarpał, walczył zostawił sporo zdrowia na murawie, ale na Lecha to wciąż za mało. Owszem trener, a także prezes czy dyrektor sportowy będą nam mydlić oczy, że mimo kontuzji Ishaka, to damy radę bo jest jeszcze Marchewa… ja pozwolę się z tym nie zgodzić… owszem Filip już kilka razy zdobył dla nas bramkę, ale on nie jest napadziorem i tyle.
    Pozostaje nam wierzyć, ze do końca sezonu my będziemy ciułać punkty, wygrywając na farcie lub w inny sposób i licząc, że ciała będą dawać inne ekipy i uda nam się zdobyć Majstra mimo wszystko… czy w to wierzę, jako Kibol Lecha??? No tak…. bo jestem pojeb… 😉

  11. klaus pisze:

    Uważam, że zmianę potrójną trzeba było zrobić w 75 minucie. Baluj, Golizadek i Czerwiński. Pogoń wtedy ledwo żyła. Trzeba było ich dobić!

  12. bombardier pisze:

    Tak na poważnie – ten klub zasługuje TYLKO NA SPRZEDAŻ!
    Lech w w łapach Rutków to KLUB PRZEGRYW.
    ZDEZELOWANA, ZARDZEWIAŁA LOKOMOTYWA – NA ZŁOM!!!

  13. Bart pisze:

    A ja nie zgadzam się że Kvekve niczego nie wniósł. Wniósł coś z czym Jesper i Muraś mieli problemy: przyspieszające progresywne podania w ofensywną tercję. Kilka razy próbował napędzać akcje podaniami przeszywającymi linie, ale niestety z przodu nikt nie miał ochoty do szybkiej gry i kilka razy zalążek szybkich akcji był marnowany złym przyjęciem albo spowalniającym holowaniem piłki. Nam brakuje kreatywnego pomocnika który będzie posyłał podania przeszywające linie. Tylko Kvekve jest w tym dobry, ale on gra bardzo mało. Mamy problemy z atakiem pozycyjnym właśnie przez granie bez rozgrywającego i małą liczbę penetrujących podań. Czasem jeszcze Jesper zagra takie ciasteczko co przeszyje linie i napędzi akcję, ale on jest groźniejszy jak biegnie do przodu z piłką przy nodze. Chętnie sprawdziłbym statystyki deep progressions piłkarzy Lecha (statystyki transporowania piłki w ofensywną tercję za pomocą podań i rajdów z piłką), bo odnoszę wrażenie że w Lechu jest z tym problem. Klepiemy w poprzek gdy rywal broni skomasowaną obroną, a za rzadko próbujemy szybkimi podaniami złapać rywala zanim zdąży się zorganizować i wrócić.

  14. J5 pisze:

    Ja bym się jeszcze przyjrzał sytuacji po której Pogoń zdobyła gola. Wydawało się jakby Malec odepchnął Douglasa ręką. Za mało było powtórek, Douglas ani zespół nie protestowali toteż var nie interweniował

  15. klaus pisze:

    Kiedy znowu wrócą dni, gdy po ważnych meczach Lecha będę wstawał z rana dumny jak paw….
    Kiedy nie będę musiał słuchać w pracy, że Lech znowu dał ciała…

  16. smigol pisze:

    Co by się nie działo to Rumak zostaje do końca rundy.

  17. John pisze:

    Widzieliście te kilkumetrowe próby zagrań Murawskiego na skrzydło, który grał na klatkę piersiową zawodników Pogoni, i kontrę.
    A ta szybkość rozgrywania w środku pola,nie nadążałem, tak piłka szybko chodziła.
    Salamon jak kilka razy pociągnął z piłką, to chyba myśleli, że przejdzie wszystkich, i pie*dolnie bramkę z 25 metra.
    Niestety się zatrzymywał, i pokazywał, że nie ma do kogo zagrać,co on sobie myślał,po czym cofał do Milicia.
    Do tego mamy PS które nie działa, Marchwiński na kierownicy, wiemy jak zazwyczaj sobie (nie) radził, i Szymczak w ataku.
    Ofensywa to jest taka petarda, że niech to ch*j.

  18. Reyvan pisze:

    Teraz pozostaje modlić się o to, żeby finał był Jagiellonia Pogoń i jednocześnie ekipa która wygra, była w pierwszej trójce, to wtedy czwarte miejsce będzie dawało puchary.
    W tym momencie porzucam wszelkie nadzieje o MP. Z taką grą i najbliższymi spotkaniami, czeka Lecha ciężka batalia o zajęcie miejsca premiowanego grą w eliminacjach.

    Wczorajsza porażka idzie wybitnie na konto trenera. Który widząc że Lech na boisku zwyczajnie nie domaga czekał ze zmianami. I teraz tak, 120 minut zaliczone, Pogoń przechodzi a mecz z Rakowem trzeba i tak za chwilę grać. To już lepiej było zaryzykować i przegrać mecz w 90minutach, i żeby zawodnicy mieli mniej kilometrów w nogach.

    A teraz trudny wyjazd do Częstochowy. Raków też przecież walczy już tylko o puchary czy MP. I następny wcale nie łatwiejszy, bo jak Górnik wygra z Jagiellonią, to zacznie się liczyć w walce o miejsca premiowane grą w pucharach
    I tak jak szybko 8 punktów do lidera dało się odrobić, tak szybko strata znów może się powiększyć a marginesu błędu już nie będzie.

  19. PAWEL pisze:

    ten zestaw Rumak, Szymczak, Bednarek i brak prawdziwych zmienników( najlepiej po 3 dniach przerwy móc wyjść kilkoma świerzymi piłkarzami, nie mówiąc o szybszych zmianach podczas meczu) dał efekt. Na pogoń taka improwizacja nie wystarczyła. Improwizujemy dalej i promujemy młodzież, kogo obchodzi czy Szymczak, Marchwiński dają zwycięstwo lub punkty. Piłkarze młodzi mają minuty, starsi kasę, a Rutki są zadowolone

  20. Levin_9 pisze:

    Nie miałem żadnych oczekiwań względem Rumakowego Lecha, dlatego wczorajszy wynik przyjąłem „na spokojności” jak mawia jeden z kolegów i podobnie potraktuję brak tytułu. Z „samobiczowania” jakie uprawia część użytkowników tego portalu najbardziej cieszą się w Szczecinie i Warszawie, bardziej obiektywi kibice Pogoni przyznają że Lech był lepszą drużyną po ich stronie było szczęście i wysoka forma bramkarza. Ewentualny mecz z Piastem „remis” Gliwice będzie dla nich trudniejszy niż w Poznaniu, spotkania z Lechem czy legią które są faworytami wywołują dodatkową adrenalinę i mobilizację, Piast, Korona czy Wisła/Widzew nawet podświadomie zostaną potraktowane inaczej, dodatkowo zwiększy się jeszcze presja żeby wreszcie coś zdobyć. Powracając do naszego ogródka, apogeum obecnego składu Kolejorza były wiosenne mecze w LKE, w nowym sezonie potrzeba nowych „głodnych” sukcesu pilkarzy żeby wyjść z przeciętności w którą coraz głębiej wpadamy, sama zmiana trenera niewiele poprawi.

Dodaj komentarz