Pyry z gzikiem: Jakość pomagająca szczęściu

Pyry z gzikiem – szybkie, luźne, szczere, obiektywne i swobodne podsumowanie każdego tygodnia w Lechu Poznań. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.

Sezon 2023/2024 powoli nam się rozkręca, Lech Poznań wkroczył w mecze co 3-4 dni, dużo się dzieje, jest wiele innych, ważniejszych materiałów do opublikowania, ale nauczeni doświadczeniami z ubiegłych rozgrywek znalazło się miejsce na zaserwowanie Wam małej porcji „Pyr z gzikiem” przypominających bardziej „Na chłodno”. Publicystyka na tej witrynie jest bardzo istotna, Lechowe życie napisało w ostatnich dwóch tygodniach parę tematów, które nie były jeszcze poruszane. Dziś w poniedziałkowej porze obiadowej jest chwila, by w zmienionej formule zająć się nowymi sprawami.

null

Wypada zacząć od słynnych przygotowań. Piłkarska jakość pomaga szczęściu. Lech Poznań dochodzi do siebie meczami, trener John van den Brom, którego w ostatnich tygodniach miło posłuchać/poczytać wciąż nie ukrywa, że zespół znajduje się w okresie przygotowawczym i potrzebuje minut, żeby złapać lepszą formę, funkcjonowały mechanizmy i by prezentować jeszcze lepszy futbol. Nie da się ukryć, że od pierwszych losowań europejskich pucharów czy meczów o stawkę mamy trochę szczęścia. Jakością i właśnie z pomocą szczęścia w końcówce udało się wyszarpać pełną pulę w Gliwicach, na ogranie Żalgirisu Kowno wystarczyło nam 45 minut, a do pokonania Radomiaka łącznie 68 minut przyzwoitej gry, trochę szczęścia w ostatnim kwadransie oraz gol Filipa Szymczaka na 2:0, który zatrzymał rozpędzających się radomian. Szczęście sprzyja lepszym? Można tak to nazwać. Szczególnie w ostatnich dwóch meczach ligowych mieliśmy w poszczególnych fragmentach trochę szczęścia, któremu sam Lech Poznań umie pomóc. Nowi zawodnicy z marszu weszli do drużyny, międzynarodowe doświadczenie zebrane wcześniej przez Mihę Blazicia czy Dino Hoticia gotowego na około 60 minut grania błyskawicznie zaczęło procentować, szczególnie wspomniany Hotić świetnie wszedł do Kolejorza, z miejsca dał jakość i m.in. dzięki niemu niespodziewanie udało się wygrać wszystkie trzy dotychczasowe spotkania.

null
null

Dochodzenie do formy poprzez rotacje, zbieranie minut przez piłkarzy, którzy sami przyznają, że nie czują się jeszcze dobrze, dawanie zawodnikom szans przez określoną liczbę minut, wypaliło. Coś takiego było bardzo ryzykowne, szalone, ale można już ogłosić sukces eksperymentalnych przygotowań, ponieważ nie zaczęliśmy od strat do czołówki, a upływający czas będzie pracował wyłącznie na korzyść drużyny Lecha Poznań, w tym na korzyść rekonwalescentów czy nieobecnych ostatnio zawodników takich jak Nika Kvekveskiri bądź Filip Dagerstal. Szczegółowo analizując ostatnie trzy spotkania było widać wiele niedoskonałości, które po takim letnim eksperymencie są w pełni zrozumiałe, wyniki zaliczone przez Kolejorza zakryły jednak wszystko to, co nie funkcjonowało. Kibiców w pierwszej kolejności zawsze interesują suche wyniki, które budują nastroje, rozbudzają nadzieje i motywują m.in. do przyjścia na stadion. Ostatnie, bardzo dobre rezultaty Lecha Poznań na samym starcie sezonu 2023/2024 budują pozytywne nastawienie wśród Lechowej społeczności, która może powoli zapomnieć o zeszłorocznym lecie, w tym o starcie ligi 2022/2023. Teraz każdy kibic Lecha Poznań z uśmiechem i nadzieją może czekać na kolejne mecze Kolejorza, który wciąż nie jest w formie a już regularnie wygrywa. Oczywiście, może zdarzyć się spotkanie, w którym zespół przerwie passę 7 kolejnych zwycięstw, w tym 6 ligowych co jednak nie powinno zachwiać drużyną. W piłce nie da się wszystkiego wygrać, przykładowo jeden remis nic nie zmieni, cele są jasne, trzema kolejnymi wygranymi na początku sezonu 2023/2024 nasz zespół pokazał moc, potrafi już teraz zwyciężać w meczach na styku czy pokonywać trudne momenty podczas spotkań.

null
null

Oprócz suchych wyników cieszyć mogą wypowiedzi piłkarzy czy trenera. W Lechu Poznań ostatnio wszyscy mówią jednym głosem, nikt nie odlatuje, spore wrażenie na kibicach mogła zrobić szczególnie czwartkowa wypowiedź Johna van den Broma, która jest przeciwieństwem wypowiedzi np. z zeszłego lata lub po meczu we Wrocławiu, gdy Holender był dumny po porażce niczym jeden kontrowersyjny szkoleniowiec z Chorwacji. – „Być może przy stanie 3:0 piłkarze pomyśleli, że jest już po meczu. Powiedziałem zawodnikom, że taka sytuacja nie może mieć miejsca. W Ekstraklasie można wygrać 3:1, w Europie wygrana 3:1 wygląda już inaczej. Kibice czy wszyscy inni oczekiwali od nas pewnego zwycięstwa. Każdemu rywalowi należy się szacunek, jednak uważam, że jesteśmy lepsi od Żalgirisu a pokazaliśmy to tylko przez 45 minut.”

null
null

Przechodząc do kolejnych spraw. Idzie odnieść wrażenie, że letni okres przygotowawczy i te sparingi były potrzebne sztabowi szkoleniowemu m.in. do zweryfikowania młodzieży, która w meczach o stawkę jest zupełnie pomijana. Filip Wilak nadal gra w rezerwach, tego lata w pierwszym zespole dostał raptem 7 minut zdecydowanie ustępując miejsca innym, nawet nieprzygotowanym skrzydłowym, którzy docierają się meczami o stawkę. Maksymiliana Pingota nie widać, w czwartek znalazł się poza kadrą, bowiem w piątek udał się na mecz rezerw. Filip Borowski? Nie idzie zrozumieć kolejnego wypożyczenia tego piłkarza. Zawodnik spędził aż 1,5 roku na wypożyczeniu w Zagłębiu Sosnowiec, latem wrócił do Lecha Poznań po niezłym sezonie w I-lidze, w którym zanotował 6 asyst, po powrocie pograł w sparingach, po czym został znowu wypożyczony. O co tu chodzi? Ciężko pojąć to wypożyczenie w lipcowym terminie, Borowski na pewno pograłby w okresie częstych rotacji. Patrząc na terminarz wręcz idealnym spotkaniem dla niego byłby nadchodzący rewanż z Żalgirisem Kowno, w którym aż kusiłoby danie mu szansy przez pełne 90 minut. Wypożyczenie Filipa Borowskiego można by jeszcze zrozumieć, gdyby Lech Poznań nie awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji i pod koniec sierpnia chciał uszczuplić swoją kadrę. Wypożyczenie Borowskiego już w lipcu można zrozumieć jako odpalenie tego piłkarza bądź… chęć zrobienia z niego następcy Joela Pereiry. Borowski przez rok może zebrać jeszcze więcej doświadczenia, grając regularnie na szczeblu Ekstraklasy może się jeszcze bardziej rozwinąć, natomiast Pereira znajdując się w takiej formie, jak obecnie może przykładowo następnego lata dostać konkretne oferty zza granicy.

null
null

Kończąc dziś mało obfite „Pyry z gzikiem” jeszcze jedna, bardziej serwisowa sprawa. Serwis jest dla Was, dla kibiców a nie dla jego twórców. Nie każdy zrozumiał fragmenty tekstów o Lechu będącym klubem „na medalowym dorobku, który w ostatnich latach zdobył za mało trofeów”, dlatego takie zdania nie będą się pojawiały. Nie chcieliście też, aby w „Oko na grę” byli obserwowani rekonwalescenci. Akceptujemy Wasze argumenty, macie rację, rekonwalescenci krótko po powrocie nie będą obserwowani, między innymi dlatego bohaterem odcinka cyklu „Oko na grę” po Radomiaku był znajdujący się w kolejce Mikael Ishak a Radosław Murawski, który przepracował eksperymentalny okres przygotowawczy nie mając wcześniej żadnej kontuzji. Korzystając z okazji warto poinformować, że za tydzień „Pyry z gzikiem” nie zostaną Wam zaserwowane. Sporo się dzieje, mamy sporo innych materiałów, na dodatek w przyszły poniedziałek dojdzie do losowania par IV rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji, rusza Puchar Polski z udziałem Lecha II Poznań, ponadto na przedstawienia czy analizy Spartaka/Audy będą tak naprawdę 4 dni a nie ponad miesiąc czasu, jaki był przy okazji dwumeczu z Żalgirisem Kowno. „Pyry z gzikiem” planowo wjadą na obiad za 2 tygodnie.

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





20 komentarzy

  1. Sosabowski pisze:

    Wyjątkowo często pojawia się słowo „szczęście”, a może po prostu Brom wie co robi? Szczęście jest losowe, ja wolę wierzyć, że w końcu mamy odpowiednią osobę na odpowiednim miejscu. I mimo trudności radzi sobie z tym za co mu płacą. Ponadto ma być może jedną z najsilniejszych kadr w lidze. Tak właśnie to powinno wyglądać. Radomiak jedzie na Bułgarską i nie powinien zastanawiać się czy wygra, ale ile bramek straci. W końcu zaczynamy być bardzo stabilnym zespołem nie tylko finansowo ale i sportowo. W całej lidze coś się zmieniło. Mówi się o klasycznym ucieknięciu topowej czwórki nad resztą ligi. I ja też to obserwuję. Ekstraklasa o zgrozo! Może stać się w końcu przewidywalna.

    • mario pisze:

      ale to szczęście pojawia się przy okazji wyników po zaburzonych przygotowaniach. Tym zaburzeniom Broń właściwie nie był winny, nie licząc oczywiście przedłużonych urlopów. Myślę jednak, że w tym przypadku, zapewne miało to swoje uzasadnienie. Nie wiem, kiepskie wyniki badań, czy coś. Bo trudno założyć, by trener nie musząc – podjął aż takie ryzyko.
      Brom nie miał wyjścia i musiał zaryzykować. Musiał potraktować kilka pierwszych meczów jak integralną część przygotowań, które się przez to mocno przeciągnęły. Sam mówi, że zawodnicy nie są jeszcze w formie, a więc to szczęście jest tu przywoływane nie bez podstaw. Ale szczęściu trzeba pomóc i Brom to na razie robi doskonale. Nikt nie powie, że z Piastem nie mieliśmy szczęścia, bo mieliśmy. Szczęście w meczu z Radomiakiem polegało na akcji Szymczaka. Ale znów – zmiany Broma były genialne. Z Kownem szczęścia nie było, bo graliśmy z ogórkami, więc taka forma + umiejętności indywidualne wystarczyły. Oby to szczęście dopisywało nam jeszcze trochę. Później już będziemy bazować na pracy wykonanej w przygotowaniach poprzez starty.

    • Bigbluee pisze:

      Szczęscie jest wtedy kiedy idziesz na egzamin, NIEPRZYGOTOWANY, nic sie nie uczyłes(nie trenowałeś) i zdałeś zaznaczając losowo co drugą odpowiedź które to okazały się poprawne. Czy jesteś dobry? Nie. Miałeś szczęscie. Jak sie dobrze przygotowałeś, sumiennie przerobiłeś cały materiał i a w sprawdzianach zauwazyłeś niedoskonałości swoje, braki i je wyeliminowałeś a następnie odniosłeś sukces, to nie jest to szczęscie.
      Dlatego w kontekście Lecha, ostatnie wyniki = szczęscie + Marchwiński killer + Andersson w gazie + Hotic na petardzie.
      Za chwile dojedzie reszta i mam nadzieje, bedzie tylko lepiej. Nie wiem jak wnikliwie oglądaliście mecz ale Hotic był nieznany ligowym zawodnikom i miał hektary miejsca, łapali sie na jego zwody i nikt nie wiedział co sie zaraz wydarzy jak miał piłkę. W ogóle to juz w 1 minucie powinien mieć bramke. Pokusiłbym sie o stwierdzenie że jego osoba dawała nam podwójną przewagę w polu.

      • bezjimienny pisze:

        Kiepska analogia, bo wykluczasz w ten sposób wszystko co Brom zrobił z zespołem przez ostatni rok.

      • werty pisze:

        Zgadza się. Po co tyle pisania w tym artykule.
        Andersson + Hotic + szczęście = 6oczek w lidze i pewna wygrana w LK
        Reszta to mizeria…

    • Pawelinho pisze:

      Ogólnie rzecz ujmując to mając na względzie to jak wyglądały przygotowania początek sezonu w wykonaniu Lecha jest bardzo dobry zwłaszcza, że Lech grał nie tylko z rywalami, ale także przeciwko sędziowskiej mafii i zdobył przeciwko nim komplet punktów oraz dołożył do tego zwycięstwo z Zalgirisem w pierwszym meczu w ECL. Tak czy inaczej aż pomyśleć w pozytywnym znaczeniu tego określenia jak prezentowałby się Lech, gdyby trener dostał tych wszystkich piłkarzy przed obozem. Tego nie dowiemy się niestety nigdy. W końcu trener w kontekście meczu powiedział to co mi rzuciło się w oczy nie tylko w meczu z Zalgirisiem czy Piastem, gdzie Lech był lepszy tylko w jednej połowie, a nie w prawie całym spotkaniu co powoli było widać z radomiakiem, w którym wyglądało to zdecydowanie lepiej mimo jeszcze pewnych mankamentów czy przestojów w grze, które się zdarzają. Pomimo początkowych obaw związanych z początkiem sezonu jest dobrze, ale nie trzeba zachować wstrzemięźliwość bo straty punktów będą prędzej czy później również mając na względzie to jak sędziują arbitrzy przeciwko Lechowi, który musi grac na przekor pokazując spora jakość oraz skuteczność czyli to czego zawsze należy oczekiwać od Lecha!

      ps

      Małe, ale za to bardzo syte „pyry z gzikiem” takie w sam raz na lato 🙂

      • Pawelinho pisze:

        Nie chcący dodałem jako odpowiedź do komentarza Sosobowskiego 🙂

  2. Pawelinho pisze:

    Ogólnie rzecz ujmując to mając na względzie to jak wyglądały przygotowania początek sezonu w wykonaniu Lecha jest bardzo dobry zwłaszcza, że Lech grał nie tylko z rywalami, ale także przeciwko sędziowskiej mafii i zdobył przeciwko nim komplet punktów oraz dołożył do tego zwycięstwo z Zalgirisem w pierwszym meczu w ECL. Tak czy inaczej aż pomyśleć w pozytywnym znaczeniu tego określenia jak prezentowałby się Lech, gdyby trener dostał tych wszystkich piłkarzy przed obozem. Tego nie dowiemy się niestety nigdy. W końcu trener w kontekście meczu powiedział to co mi rzuciło się w oczy nie tylko w meczu z Zalgirisiem czy Piastem, gdzie Lech był lepszy tylko w jednej połowie, a nie w prawie całym spotkaniu co powoli było widać z radomiakiem, w którym wyglądało to zdecydowanie lepiej mimo jeszcze pewnych mankamentów czy przestojów w grze, które się zdarzają. Pomimo początkowych obaw związanych z początkiem sezonu jest dobrze, ale nie trzeba zachować wstrzemięźliwość bo straty punktów będą prędzej czy później również mając na względzie to jak sędziują arbitrzy przeciwko Lechowi, który musi grac na przekor pokazując spora jakość oraz skuteczność czyli to czego zawsze należy oczekiwać od Lecha!

    ps

    Małe, ale za to bardzo syte „pyry z gzikiem” takie w sam raz na lato ????

  3. Komarny pisze:

    Wypożyczenie Borowskiego można tłumaczyć jeszcze tym, że przyjdzie nowy obrońca.

    Co do niespodziewanego początku sezonu – jak dla kogo, jak dla kogo. Ekipa w momencie pierwszego gwizdka nowego sezonu była w niemal każdym aspekcie lepsza niż na początku sezonu poprzedniego i to nawet nie wliczając transferów przychodzących. Velde w lipcu 2023 (którego rok temu niektórzy chcieli wymienić na Kędziora i jeszcze dopłacić) jest lepszy niż Velde w lipcu 2022. Jest też lepszy niż Skóraś w lipcu 2022. To samo dotyczy Sousy, Szymczaka, Marchwińskiego.

    Nawet obrona jest lepsza niż na starcie zeszłego sezonu. Co prawda Satka odszedł a Salamon jak był niedostępny wtedy tak nie jest teraz, ale przymusowe granie na środku obrony Kwekweskirim i Pingotem nam nie grozi.

    Transfery, jak się okazało, wcale nie muszą być dokonane do połowy czerwca, a z powodu gry Anderssona 17 lipca w spotkaniu ligowym w Szwecji, niekoniecznie trzeba wywozić na taczkach Rząsę.

    Świat też nie zawalił się z powodu występu w sparingu różnych tam Nadolskich czy Czekałów. A jaki był szok, że w pierwszym sparingu Slovan został przez Lecha oszukany bo musiał grać przeciw juniorom, sparing z Banikiem był zbędny, a za to wyjazd do Alkmaar miał kompletnie zaburzyć przygotowania w ich kluczowym momencie.

    Na razie wszystko wygląda w miarę dobrze, choć większym optymizmem na przyszłość napawają mecze z pechowo straconymi punktami niż ze szczęśliwie zdobytymi. I wydaje mi się, że ten sezon może być trudniejszy od poprzedniego. Konkurencja się zaostrza, a utrzymanie wysokiego poziomu może być trudniejsze niż wspinanie się, z czym mieliśmy do czynienia w minionym roku.

  4. Hazaj pisze:

    Dziwne to pisanie o szczęściu po wygranych 2 meczach w lidze.. Dziwne bo… i trener Piasta i trener Radomiaka powiedzieli– Piast -Vuković „Szanujemy to, że momentami umieliśmy się przeciwstawić klasowemu rywalowi.—Radomiak – Galca ” O wyniku zadecydowała dziś jakość piłkarzy Lecha.” Zacytowałem trenerów rywali bo ponoć „Lechowi pomogło szczęście”.
    Ciekawe czy po sromotnej porażce (jeśli będzie) usprawiedliwieniem porażki będzie BRAK SCZĘŚCIA.
    ps:
    1 -Co do juniorów ( od lat obserwuję poczynania juniorów i rezerw)- wypożyczenia niekoniecznie muszą „podnosić umiejętności na poziom np Ekstra”.Treningi z 1 zespołem niekoniecznie zwiastują przyszły transfer np do Bundesligi . Niekoniecznie wypożyczony Antczak czy teraz Borowski zaistnieją w Lechu.
    2 – Normą w przyzwoitych klubach np w Anglii czy Holandii jest wprowadzanie młodego gracza (niekoniecznie wychowanka) i tak naprawdę bardzo rzadko się zdarza by do „gry w ichniej lidze” brano więcej niż 1 „młodego”. No maksymalnie 2 młodych graczy.
    Więc „granie wychowankami” to taka bajka jeśli chce się ugrać coś np w Europie. Ja nie widzę oprócz Wilaka ( i on będzie miał problemy – Hotić, Velde, Golizadeh, Szymczak no i na koniec Ba Lua który „musi się spłacać”) nikogo kto pogra „juniorskie minuty” w Lechu w obecnym sezonie. Może w jednym meczu PP? I zresztą to akurat nic nadzwyczajnego. Tak jest.
    A Czekała, Dziuba ( on jest akurat perspektywiczny) Filip Wolski, Tomaszewski, Gurgul, Nadolski czy dalej Brzyski, Olejnik to dalsza perspektywa i z tej grupy w Lechu zaistnieje 2-max 3 graczy. Reszta rozejdzie się po Polsce. „Czas burzy i naporu” Żurawia na bank się już nie powtórzy.

  5. Mazdamundi pisze:

    Dobrze, że redakcja racjonalnie podchodzi do początku sezonu w kwestii „jakości pomagającej szczęściu”. 6 punktów po dwóch meczach to wymarzony rezultat jeśli spojrzy się na to jak te dwa mecze przebiegały. Na pewno nie można powiedzieć, że byliśmy całościowo gorsi od rywali na przestrzeni spotkań. Jakość piłkarska poszczególnych zawodników była po naszej stronie, aczkolwiek przeciwnicy mieli również okresy w których spychali nas do momentami dość rozpaczliwej defensywy i mogli zdobyć bramki. I teraz można mówić, że to gdybologia, nie przeczę, ale perspektywa utraty punktów wczoraj a szczególnie z Piastem nie była wcale tak odległa. Mamy komplet punktów, ale gdyby po tych dwóch meczach były 4 punkty nikt o pechu raczej nie mógłby mówić. 2 punkty byłyby rozczarowaniem, ale nie do końca niezasłużonym stanem rzeczy. Na razie ciągną nas indywidualności, które niedawno tu trafiły, nie potrzebowały dwóch miesięcy na aklimatyzację i na które trener nie czekał, by przez miesiąc udowadniały, że są lepsze od Douglasa czy Ba Loua. Na tą chwilę rezultaty przerosły oczekiwania, lecz szczęście nigdy nie trwa wiecznie, przeciwnicy nie będą pudłować w nieskończoność i w końcu trzeba będzie w pełni zacząć polegać na sobie, wykorzystywaniu swoich szans i niedopuszczanie rywali do jego okazji. Choć wskaźnik xG jest właściwie nic nie warty, to trzeba zwrócić uwagę, że łączny wskaźnik naszych przeciwników w dwóch dotychczasowych meczach ligowych to aż 3,3. Dużo. Pod względem wyników – bajka. Pod względem gry – jeszcze nie o takiego Lecha nic nie robiłem i mam nadzieję, że z tygodnia na tydzień kolejni zawodnicy zaczną dojeżdżać z formą. Tych ewidentnie pod formą chyba nawet wcale nie jest tak wielu. Bardziej jest to kwestia momentów totalnego zaćmienia umysłu, które łapała jednak zauważalna grupa piłkarzy – Bednarek, Pereira, Blazić, Milić, Karlstrom, Velde… I kwestia ograniczenia występowania dalszych wylewów będzie kluczowa w najbliższych meczach, gdy żeby spokojnie dojść z formą, do minimum trzeba będzie ograniczać błędy własne.

  6. Hazaj pisze:

    Fakt. Dodam że czasami przeciwnikom wyjdzie „strzał życia” jak np takiemu Masourasowi z Miedzi Legnica na początku zeszłego sezonu i meczu z Lechem. A rozegrał w Ekstraklasie aż 3 201 minut w 37 meczach ( w Górniku Zabrze, potem w Miedzi) i w sumie ustrzelił w tych 37 meczach……. tylko tą jedną bramkę…. z Lechem Poznań ! I to naprawdę była „luta z całej epy” prawie w okienko !
    I na takie fuksy niestety czasem nie ma siły.

    • Pawelinho pisze:

      Nie tylko „strzał życia”, ale zauważ że w bardzo wielu przypadkach bramkarze rywali grają „mecz życia” 🙂 Potem wracają do swojego przeciętnego poziomu jaki mieli wcześniej i znowu spinają dupy na Lecha.

      • Hazaj pisze:

        Ale na mecze życia też recepta. Przypominam mecz z Betonami z Gdańska kiedy Lech oddał pierdyliony celnych strzałów , Gytkjaer strzelał do pustaka z 2 metrów i…Kuciak obronił wszystko! No i wreszcie w 2 połowie Modziu lutnął z całej edy spoza pola karnego, piłka trafiła w słupek, w plecy Kuciapki i był wreszcie gol! Bo wiadomo- nie ma bokserów odpornych na ciosy, są tylko żle trafieni.

      • Mazdamundi pisze:

        @Hazaj otóż to. Ciężko żeby bramkarz nie miał dnia konia, jeśli nasi strzelający sprawiają w niektórych meczach wrażenie, jakby chcieli tego bramkarza poważnie uszkodzić ładując raz za razem prosto w niego zamiast do bramki. Do tego słupki, poprzeczki, strzały obok/nad bramką i punkty uciekały w ubiegłym sezonie, ale też za Skorży w meczach z Jagą, Stalą na wyjeździe czy domowym z Radomiakiem.

  7. Przemo33 pisze:

    Bardzo cieszy udany początek sezonu. 3 mecze i 3 zwycięstwa, a do tego pozycja lidera w Ekstraklasie i zaliczka przed rewanżem z Żalgirisem. Po letnich spraingach i okresie przygotowawczym można było mieć obawy, jak Lech zacznie sezon i jak będzie mu szło w meczach już o stawkę. Jak się okazało, wyniki sparingów wcale nie muszą mieć przełożenia na początek sezonu, co ostatnie spotkania po raz kolejny udowodniły. Okazało się, że bardzo późny powrót do treningów i mała liczba meczów towarzyskich to nie był głupi i zły pomysł i w tym szaleństwie była jakaś metoda. I teraz po dwóch spotkaniach w lidze mamy komplet 6 punktów i jesteśmy liderem, a w Lidze Konferencji jesteśmy w dobrej sytuacji przed rewanżem. Jak na razie jest bardzo dobrze.
    Co do samych spotkań to trochę szczęścia mieliśmy, zwłaszcza w tych gorszych fragmentach spotkań, gdy rywale mieli swoje sytuacje, ale też bez przesady. To nie były złe mecze w naszym wykonaniu, może nie idealne, ale biorąc pod uwagę, że nie wszyscy piłkarze są zdrowi i gotowi do gry oraz nie wszyscy są w formie, to i tak jest dobrze. To jest początek sezonu, potrzeba złapać trochę rytm, wrócić do rytmu meczowego i po prostu nie zawalić początku sezonu. Bo wtedy tych straconych punktów w lidze może brakować na koniec sezonu i trzeba jeszcze gonić inne zespoły w tabeli. W Lidze Konferencji ewentualne potknięcia mogłyby mieć jeszcze większe konsekwencje, bo moglibyśmy odpaść z tych rozgrywek. Na szczęście tak się nie stało, Ishak i Szymczak są już zdrowi, grają i łapią minuty, a nowi piłkarze, czyli Andersson i Hotić udanie rozpoczęli sezon i swoją przygodę w Lechu. Dlatego jest kilka powodów do zadowolenia, tym bardziej, że nie ma powtórki sprzed roku, gdy kiepsko zaczęliśmy sezon.
    Jeśli chodzi o wychowanków, to na razie tylko Szymczak i Marchwiński dostają szanse i raczej to się nie zmieni. Czy przy obecnym przepisie o młodzieżowcu to się zmieni i ktoś inny zacznie więcej grać jest zagadką. Teoretycznie teraz Pingot mógłby dostać szansę, bo Dagerstal nadal nie może grać. Może Wilak z ławki. Trochę dziwne jest natomiast wypożyczenie Borowskiego, ponieważ gdyby miał zostać wypożyczony, to można było to zrobić wcześniej, a tymczasem stało się to z dnia na dzień. Mamy dwóch prawych obrońców, ale wydawało się, że może Borowski zostanie do rotacji. Lech jednak potrafi zaskoczyć niektórymi decyzjami.
    Tak już na koniec po udanym początku sezonu nie możemy się zatrzymać. Na pewno gdzieś się potkniemy, stracimy punkty, ale ważne, żeby robić swoje i regularnie wygrywać mecze. Przed nami sierpień, który będzie miał duży wpływ na resztę tego sezonu. Wszystko zależy od tego, czy awansujemy do fazy grupowej Ligi Konferencji czy nie. Niezależnie jednak od wszystkiego nie możemy odpuścić żadnego spotkania. Celem jest fajnie, udanie zakończyć sezon, tym razem z jakimś trofeum. Tego życzę wszystkim kibicom Lecha 🙂

  8. John pisze:

    Szczęście czasem trzema mieć,i Lech miał je szczególnie w meczu z Piastem,2 celne strzały,dwie bramki,3 punkty.
    W poprzednim sezonie tego szczęścia nie było,Ba Loua strzelał kilka razy w słupek,Ishak pudłował,i to rywal wychodził raz z kontrą, strzelał bramkę, dlatego też tak ten start wyglądał.
    Mega cenne wygrane,bo Brom cały czas podkreśla,że Lech traktuje trochę te mecze jako dalszy etap przygotowań,Ishak,Szymczak muszą grać,powoli będą wracać do formy.
    Kadrowo też sytuacja wybitna nie jest,Lech ma 2 ŚO,w tym jednego, który dopiero do Lecha przyszedł.
    Na skrzydłach to samo Velde-Hotić,Wilak na ławce,Brom po raz kolejny wystawia Szymczaka.
    Brakuje Kvekve,i też Andersson gra na LO, później w środku pola.
    Piłkarze są rzucani po różnych pozycjach,i to raczej wynika z braków w kadrze na ten moment, dopóki kontuzjowani zawodnicy nie wrócą.
    Mistrz,grupa,żegnam.

    • Sp pisze:

      Mamy szczęście, ale to szczęście sprzyja lepszym. Pamiętacie jak legia przepychała mecze nic nie grając po 1:0 czy sędzia im pomógł czy rezerwowy który wszedł wywalczył 3 pkt i tak sobie zbierali te mistrzostwa. Może teraz Lech mając piłkarzy z jakością zacznie te mecze przepychać gdy nie idzie, a sędziowie robią od początku sezonu wszystko by uprzykrzyć nam ten sport. Mamy zawodników, którzy z miejsca podnieśli lub utrzymali poziom tej drużyny. Nie potrzeba półrocznej aklimatyzacji gdy się sprowadzi na papierze wzmocnienia, a nie uzupełnienia składu. Możemy się zastanawiać co by było gdyby przyszli tu chociaż tydzień szybciej, jednak nie ma co narzekać bo mamy 3 zwycięstwa w 3 pierwszych meczach co nie było takie oczywiste właśnie w trakcie przygotowań. Niedługo do składu wrócą Filip i Kvekve, jednak potrzeba tej drużynie jeszcze jednego zawodnika do środka pola. Sousa pięknie walczy na 8 ale widzicie ile go to wysiłku kosztuje gdy w naszej lidze atakują go dryblasy, a sędzia ma wyjebane i nie daje kartek. Muraś TOP forma, ale często łapie kartki dlatego przydał by mu się konkurent. Liczba naszych zwycięstw się powiększy bo na Litwie spokojnie zwyciężymy min. 2:0 i taki poważniejszy test przyjdzie w Lubinie gdy tam zgarniemy 3 pkt to już w naprawdę bardzo dobrych humorach podjedziemy do losowania IV rundy gdzie mam nadzieję będziemy rozstawieni. Ciekawe co oznaczała ta klepsydra w relacji na Instagramie Salamona, jakby wrócił szybciej to by było coś pięknego, chociaż do gry to i tak pewnie dopiero w okolicach po przerwie na kadrę jak Golizadeh. Może Pingota wypożyczą co da nam jakiś sygnał co jest z Bartkiem. Prędzej spodziewałem się, że wypożyczą gdzieś Wilaka niż Borowskiego, który późno trafił do Warty w miejsce Grzesika, ale dobrze niech gra na poziomie ekstraklasy jak najwięcej, bo u nas pewnie o na takie Kowno by wyszedł, a następny mecz to dopiero w pucharze Polski, a tak jest Poznaniu i będzie łapał minuty.
      Jeszcze co do spotkania z Radomskiem, byłem lekko zdziwiony, że mamy mniejsze posiadanie piłki od tego zespołu skoro w tamtym sezonie taka sytuacja miała miejsce tylko bodaj w Warszawie. Wiadomo, że prowadzenie 1:0 po pierwszej minucie zmieniło by cały ten obraz gry bo mecz zamknęli byśmy w pierwszej połowie, a tak Brom czekał równo do 80 minuty by wymienić obu bocznych obrońców. Kurde cały czas żałuję tego Urosevića za 200 tysięcy bo niestety ale Basher już jest za rzeką i nie raz, nie dwa stracimy przez niego punkty. Przed sezonem pisałem, że marzeniem byłoby by nasze letnie nabytki z marszu prowadziły Lecha do fazy grupowej ligi konferencji i liderowania w tabeli, bo wtedy zarząd może zobaczy, że warto inwestować w pierwszą drużynę bo to się zwróci z nawiązką, narazie się to sprawdza i prosić Boga by nikt nie łapał urazów czy dłuższych kontuzji. Niech to wszystko się zazębia, a z meczu na mecz będzie jeszcze lepiej tak by prowadzić więcej niż 2 bramkami i nie robić sobie dodatkowych nerwów. Teraz bardzo ważny sierpniem przed nami, który dużo nam wyjaśni jak będzie wyglądał cały ten sezon 23/24.

      • Sp pisze:

        Czemu jako odpowiedź do Johna mi się zrobiła to nie mam pojęcia 😉

      • Pawelinho pisze:

        Ja wiem czemu bo wcześniej tez dałem przez przypadek jako odpowiedź
        do innego komentarza i faktycznie jest ten system trochę irytujący 🙂