Brak wiedzy, lekceważenie, zaskoczenie i analiza Spartaka po poznańsku

Kompromitacja Lecha Poznań ze Spartakiem Trnava jest winą wyłącznie sztabu szkoleniowego i piłkarzy. Buta, arogancja, brak wiedzy na temat rywala, lekceważenie straconego gola przy Bułgarskiej oraz przekonanie o wywalczeniu awansu na stojąco zgubiło Kolejorza, który już 6 raz w historii odpadł na etapie III fazy eliminacyjnej.

John van den Brom po pierwszym meczu ze Spartakiem Trnava był bardzo zadowolony z gry swojego zespołu lekceważąc łatwo straconego gola na 1:2 w 87 minucie. Wtedy bardzo zadowolony z wyniku osiągniętego przy Bułgarskiej był również szkoleniowiec rywala Michal Gasparik, który uważał, że bramka strzelona w Polsce daje jego zespołowi duże nadzieje na awans. Po rewanżu na City Arenie opinie obu trenerów były już zgodne. John van den Brom otwarcie przyznał, że decydujący dla losów dwumeczu był stracony gol w Poznaniu, Michal Gasparik także mówił o tym samym. Według niego właśnie ta kontaktowa bramka z 87 minuty dała jego drużynie wiarę, nadzieję, pozwoliła natchnąć osłabioną kadrowo latem drużynę, która strzeliła nam 4 gole po typowych dla siebie akcjach. Stały fragmenty gry, krzyżowe podanie od obrońcy do skrzydłowego i dwie akcje skrzydłami. Były to kopie bramek, które Spartak Trnava nie tak dawno zdobywał.

Wykorzystali swoje atuty

Latem z Trnawy odeszło trzech podstawowych piłkarzy z każdej formacji. Odszedł obrońca Filip Twardzik, który po pół roku wrócił do LASK Linz, do najgroźniejszego rywala Slovana Bratysława przeniósł się pomocnik Kyriakos Savvidis, a napastnik Abdulrahman Taiwo (w ubiegłym sezonie ligowym strzelił 19 goli, w tym 14 bramek ligowych) gra teraz w Riga FC. W dwumeczu z Lechem Poznań w Spartaku Trnava nie było dwóch z trzech piłkarzy, którzy zdobyli gola w majowym finale Pucharu Słowacji ze Slovanem Bratysława (po dogrywce 3:1) a trzeci gracz nie wystąpił. Spartak przed rywalizacją z Lechem Poznań wyglądał słabo, nie błyszczał w sparingach, kiepsko radził sobie w lidze nie mając kontroli nad boiskowymi poczynaniami. Słowakom wyszedł tylko rewanż z Audą będącą na poziomie Żalgirisu Kowno co Lech Poznań mógł zlekceważyć, rezultaty i gra Spartaka mogła uśpić czujność sztabu szkoleniowego oraz samych piłkarzy, którzy dochodząc do 1/4 finału Ligi Konferencji 2022/2023 czuli się bardzo pewnie.

Trener drużyny z Trnawy, Michal Gasparik już w pierwszym meczu z Lechem Poznań zaskoczył ustawiając swój zespół typowo pod nas.

Takac – Kostrna, Stetina, Kosa, Miković – Zeljković, Bainović, Prochazka – Ofori, Djuricin, Daniel.

Zaskoczeniem był w tym przypadku zestaw środka pola. Spartak wyszedł przy Bułgarskiej z trzema defensywnymi pomocnikami, wśród których najwięcej walorów ofensywnych miał Filip Bainović. Rywal zagrał tak, aby zagęścić środek pola, stracić jak najmniej goli i najlepiej nie przegrać. Jednocześnie chciał do maksimum wykorzystać kontry oraz stałe fragmenty gry (raz to się udało).

O wszystkim było w naszej przedmeczowej analizie opublikowanej na KKSLECH.com krótko przed pierwszym spotkaniem, dlatego dla kibiców Lecha Poznań to, co się wydarzyło nie było żadną niespodzianką.

„Styl gry Spartaka Trnava jest bardzo przewidywalny. Zespół występujący w systemie 1-4-3-3 przechodzącym na ustawienie 1-4-2-3-1 stosuje prostą piłkę polegającą na wielu dośrodkowaniach w pole karne wykonywanych przez skrzydłowych zamieniających się stronami oraz crossowych zagraniach bocznych obrońców za plecy defensorów rywala. Spartak Trnava w dwumeczu z Lechem Poznań może wykonać wiele dośrodkowań, a ważne spotkania w ostatnim czasie pokazują, że ten zespół potrafi wrzucać piłkę. Przykładowo w majowym finale Pucharu Słowacji nasz rywal 2 z 3 goli strzelił po dośrodkowaniach z prawej strony. Rok temu w Lidze Konferencji rywalizując z walijskim Newtown także zdobył bramkę po wrzutce w pole karne na głowę napastnika, Słowacy groźne dośrodkowania dające 2 gole wykonywali również w niedawnym dwumeczu z Audą (lewy obrońca Martin Miković w Europie ma już 2 asysty).”

Niestety. Wszystko się sprawdziło. Spartak Trnava nie zaskoczył Lecha Poznań czy nawet samego siebie. Już w Poznaniu strzelił gola po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobywając w rewanżu 3 bramki w podobny sposób. Pierwszy gol to widoczna na poniższym screenie kopia bramek z Audą. Wtedy asystę miał m.in. lewy defensor Martin Miković, w czwartek zaliczył ją lewy stoper Sebastian Kosa, który wykonał długie podanie z lewej strony boiska i z własnej połowy do prawej flanki, do Kelvina Oforiego. Patrząc na zachowanie Eliasa Anderssona czy Antonio Milicia, dwaj nasi obrońcy zupełnie nie spodziewali się tego typu podania czy zejścia Ghańczyka do środka, by oddać strzał lepszą lewą nogą.

null
null
null
null
null

Ostatnie dwa gole na 2:0 i 3:1 również nie były przypadkiem. Były one podobne np. do bramek, jakie Spartak Trnava strzelił Slovanowi Bratysława w finale Pucharu Słowacji, a już tym bardziej gol na 3:1 wbity Kolejorzowi bardzo przypominał wyrównujące trafienie w majowym finale, do którego sam rywal często się odnosił. Analitycy Kolejorza jakąkolwiek analizę przeciwnika powinni rozpocząć właśnie od tego spotkania. W dalszej kolejności analizie powinny zostać poddane mecze pucharowe z ostatnich dwóch lat, dwa niedawne ligowe i letnie sparingi. Dobrym materiałem do analizy przez słabych klubowych analityków, w tym szeroko pojętego sztabu szkoleniowego był dwumecz z Rakowem Częstochowa, a szczególnie pierwsze spotkanie na Słowacji, w którym defensywa Spartaka wyglądała identycznie jak obrona Słowaków przy Bułgarskiej. Spartak był bardzo przewidywalnym przeciwnikiem choćby ze względu na wąską kadrę, jaką ma, małą liczbę piłkarzy uniwersalnych czy trenera pracującego z drużyną od 2,5 roku, dlatego dziwi brak wiedzy Kolejorza na takie tematy.

Spartak Trnava nie zaskoczył Lecha Poznań sposobem zdobywania bramek. Strzelał identyczne gole, jak w wielu innych meczach, piłkarze i sztab zlekceważyli prostą piłkę stosowaną przez Słowaków nie wiedząc nic o ich atutach. Na dodatek przy okazji rewanżu Michal Gasparik jeszcze zakpił sobie z Johna van den Broma przygotowując przez tydzień coś ekstra.

null
null

Rywal wyszedł na mecz rewanżowy w fałszywym ustawieniu 1-4-3-3, które przechodziło na system 1-3-5-2 i to nie tylko w momencie ataku pozycyjnego Lecha Poznań (niespodzianką był występ Gorosito). Dzięki zmianie systemu typowo pod Kolejorza trenerom Spartaka Trnava z wyjątkiem pierwszego kwadransa udało się wyłączyć z gry naszych skrzydłowych czy bocznych obrońców, którzy z upływem spotkania nie mieli nawet miejsca na wrzutki. Kristian Kostrna (asysta przy trafieniu na 3:1) czy Martin Miković byli zdecydowani w swojej grze, inni piłkarze przeciwnika tak samo, wysoka skuteczność (3 gole po 3 celnych strzałach) pozwoliła upokorzyć Lecha Poznań i zaskoczonego Johna van den Broma, którego przerobił były pomocnik Górnika Zabrze, Michal Gasparik.

Takac – Kostrna, Stetina, Kosa (46.Sulek), Miković – Zeljković, Gorosito, Prochazka – Ofori, Djuricin, Daniel.
Takac – Stetina, Gorosito, Kosa (46.Sulek) – Kostrna, Zeljković, Prochazka, Miković – Ofori, Djuricin, Daniel.

Brak wiedzy

Sytuacja, w której znalazł się Lech Poznań tak naprawdę nie jest niczym nowym. W Polsce analiza rywali wręcz leży, kluby nie przywiązują do niej większej wagi, albo za małe pieniądze zatrudniają dziwnych ludzi, którzy na swoich stanowiskach znaleźli się przypadkowo. Nie mają zdolności do obserwowania osób, ich zachowań, do wyciągania trafnych wniosków i przekazywania najważniejszych informacji dalej. W wielu klubach zatrudnia się młode osoby średnio zainteresowane pracą, mające niby dany klub w sercu, choć pod względem kibicowskim a nie sportowym, każdy woli oglądać najlepsze ligi w Europie, ale wiedza pozyskana z obserwacji takich meczów dla ekstraklasowych klubów jest bezużyteczna. Klubowi analitycy często nie wiedzą skąd czerpać wiedzę na temat rywali z gorszych piłkarskich krajów, głównym źródłem wiedzy są wyceny Transfermarktu, rzadko kiedy ktoś postawiony wyżej weryfikuje to, co robią. Wyjątkiem przed dwoma laty był Raków Częstochowa, który po zaledwie paru tygodniach od zatrudnienia byłego analityka Lecha Poznań rozstał się z nim za porozumieniem stron. Powód? Złe rozpracowanie litewskiej Suduvy Marijampole, o której w Polsce pewnie niewiele analityków słyszało. W Kolejorzu za analizę odpowiada aż trzech trenerów, według wypowiedzi Johna van den Broma jeden z nich miał nawet oglądać spotkanie Spartaka z Audą na żywo. Najwyraźniej zwrócił uwagę nie na te rzeczy, którymi Słowacy wypunktowali Kolejorza robiąc na boisku swoje.

null

To nie była pierwsza taka sytuacja

Lech Poznań już nie po raz pierwszy lekceważy rywala w Europie i nie ma na jego temat przygotowanych żadnych danych. Kolejorz potraktował Spartak Trnava arogancko, wykazał się butą podobną do tej sprzed 9 lat, kiedy inny sztab szkoleniowy oraz inni analitycy zupełnie zlekceważyli Stjarnan Gardabaer, o czym wielokrotnie było już pisane czy przypominane m.in. -> TUTAJ. W 2014 roku Stjarnan Gardabaer był niepoważnie traktowany niemal przez wszystkich. Nikt się nie zna, nie zajmuje się takimi przeciwnikami czy ligami, w Polsce śmiano się jedynie z jakiś bardzo starych cieszynek-rowerków w wykonaniu graczy Stjarnanu, które można było zobaczyć na YouTube. O rowerkach pokazywanych przez Stjarnan podczas konferencji prasowej idiotycznie wypowiadał się irytujący Marcin Kamiński, który nic nie wiedział o rywalu podchodząc do niego lekceważąco i z brakiem szacunku. Dział analiz Lecha Poznań w 2014 roku nie przygotował żadnych konkretnych informacji na temat ekipy z Gardabaer, wiedziano jedynie o sztucznej murawie, o braku porażki Islandczyków w 2014 roku i o wyeliminowaniu przez ten zespół faworyzowanego Motherwell. W Lechu nie wiedziano nic o stylu gry przeciwnika czy o jego zawodnikach, nie wiedziano w ogóle skąd pozyskać dane na temat tego rywala, uważano Stjarnan Gardabaer za drużynę, którą po prostu się wyeliminuje bez żadnych większych przygotowań. Dźwięczne wypowiedzi przedstawicieli Lecha Poznań pozostały aż do dziś, ze współczynnika 23.650 już dawno pozostało tylko wspomnienie.

Mariusz Rumak – ”Nie lubię jeśli ktoś mówi o kompromitacji, a nie widział meczu. To dopiero połowa, na razie przegrywamy 0:1, ale nie załamuję się tym. Jeśli wykorzystalibyśmy wszystkie sytuacje, to byłoby 12:2. Oni strzelili 5 goli Motherwell, a w meczu z nami stworzyli tylko dwie sytuacje z czego jedną to my im właściwie stworzyliśmy. Stjarnan miał wiele szczęścia, ale w rewanżu zrobimy wszystko, żeby awansować. Po tym meczu każdy chce się zrewanżować i pokazać, że stać nas na wiele. Nie ma powodu do niepokoju. Stjarnan wybronił się u siebie, ale jutro nie da rady. Będziemy tak zdeterminowani, że po prostu się nie wybronią.”

Krzysztof Kotorowski – „My chcemy i musimy grać w pucharach jak najdłużej. Przegraliśmy dwa mecze na wyjeździe po 0:1, ale to już jest za nami. Wszyscy skupiamy się na najbliższym spotkaniu i jestem przekonany, że wygramy. W pierwszym meczu Jonsson miał szczęście, ale widać, że wie co to bramkarski fach. Ma pojęcie o grze między słupkami. W dwóch wyjazdowych spotkaniach popełniliśmy błędy indywidualne i oba już przeanalizowaliśmy. Jutro to jednak my zrobimy porządek na boisku i awansujemy dalej.”

Dawid Kownacki – „W pierwszym meczu było bardzo sytuacji i we wszystkich zabrakło nam skuteczności oraz ostatniego podania. Jeśli w czwartek strzelimy jedną bramkę, to potem worek z golami na pewno się rozwiąże. W meczu ze Stjarnanem musimy zagrać tak jak w drugiej połowie z Wisłą. Jeżeli zagramy wysoko i agresywnie jestem spokojny o awans na swoim boisku i przy tej publiczności. Nawet jeśli przydarzy się jakaś stracona bramka, to już nieraz pokazaliśmy, że potrafimy wychodzić z takich kłopotów. Margines błędu jest na pewno mały, ale jeśli zagramy tak jak w drugiej połowie z Wisłą jestem spokojny o awans.”

Hubert Wołąkiewicz – „Kto był na Islandii to widział, a kto oglądał mecz w tym straconą bramkę ten wie, że byliśmy i jesteśmy lepsi od Islandczyków. Na pewno awansujemy w czwartek do kolejnej rundy Ligi Europy.”

Mariusz Rumak – „Spóźniłem się, bo musiałem się przygotować. Nie da się wygrać meczu, gdy nie strzela się bramki. Mecz nie zakończył się takim wynikiem jakbyśmy chcieli i trzeba się zastanowić nad przyszłością. Trzeba usiąść i to przeanalizować. Jutro spotkam się z zarządem i porozmawiamy o mojej przyszłości. Na razie nie wiem, czemu nie zdobyliśmy gola.”

Krzysztof Kotorowski – „Zawaliliśmy te mecze i bierzemy za to odpowiedzialność. Nie chcemy chować głowy w piasek i wiemy, że stała się tragedia. Nie chcemy, by wszystko spływało na trenera. Brakowało nam bramki, dlatego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Bierzemy na klatę za wszystko. Za to, co się stało. Przerabiałem wielu przeciwników i dla mnie jest to największa porażka w życiu.”

Łukasz Trałka – „Jako drużyna jesteśmy winni. Nie za to, co się dziś stało tylko za to, co ogólnie się dzieje. Klub jest w tragicznej sytuacji przez nas. To, co się stało to nasza wina. Nikogo innego. Przez lata będzie nam teraz ciężko odbudować zaufanie.”

Hubert Wołąkiewicz: – „Wiemy, że zawaliliśmy już trzecie eliminacje. Leją nas amatorzy, więc kim my jesteśmy? Jesteśmy tragiczni. My teraz musimy się pozbierać, bo niedługo znów gramy kolejny mecz.”

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





20 komentarzy

  1. Bigbluee pisze:

    Czekamy aż ktoś z klubu się w końcu uzewnętrzni, wyjdzie i stanie przed ludzmi oraz odpowie na parę pytań lub jeśli chce się skompromitować jeszcze barsziej to zaocznie powie jak bardzo chcieli i się starali ale nie wyszło i nie wiedzą dlaczego. Mamy na górze historyczne wypowiedzi. Czekam na aktualne pomeczowe wypowiedzi aktorów i twórców widowiska. Jest duża szansa że sposobem „na Gio”, po prostu będą udawać że nie ma tematu, nikt o niczym nie poinformuję i nie skomentuje. A na przeprosiny to nie ma. Co nawet liczyc już bo na nie jest po prostu za późno. Mecz był w czwartek, mamy sobotnie popołudnie i absolutnie nikt się nie poczuł.

    • Kosi pisze:

      Juz sie niczego nie dowiesz. Klub pochowany na socialach, obrali tradycyjnie taktyke na przeczekanie, na info o Pereirze nie ma co liczyc. Jak wyzdrowie to bedzie.

      • Pawelinho pisze:

        Kosi

        Jesteś pewien, że pojawi się info ws zdrowego Pereiry? Ja w to zaczynam wątpić.

      • smigol pisze:

        Mnie ciekawi gdzie się podziali ci wszyscy prozarzadowi szamani od zaklinania rzeczywistości na forum?

      • Pawelinho pisze:

        Jak to gdzie? Tam gdzie zawsze, ale dzięki temu przynajmniej jest sposób. Wrócą pewnie wtedy jak Lech zacznie wygrywać bo jak jest kiepsko to nigdy ich nie ma.

    • Tetryk78 pisze:

      Dlatego pisałem już na gorąco „pod meczem” – zero dopingu na stadione – grobowa cisza. Aż do przeprosin, wyjaśnień i wyciągniętych wniosków!

  2. Pawelinho pisze:

    Niestety za nami i za Lechem kolejny kompromitujący blamaż w europejskich pucharach, gdzie w zasadzie nic nowego w tej kwestii nie napiszemy tak naprawdę. Nikt oczywiście nie poczuł się, żeby wyjść i przeprosić za to co się odwaliło w czwartek i raczej nie ma co na to liczyć pomimo, że tak byłoby uczciwie wobec wszystkich a szczególnie wobec nas kibiców. Tak jak napisał Bigbluee nikt nawet nie poczuł się do takiego bo wynika to wprost z mentalności zarządzających klubem trochę taką metodą chowania głowy w piasek do czasu aż to wszystko przycichnie to wtedy wyjdą zresztą jak zawsze w tego typu kompromitujących przypadkach i najsmutniejsze jest to, że to już tak naprawdę przestaje mnie dziwić po dwóch dobrych sezonach przychodzi coś tak „spektakularnego” jak w miniony czwartek (17.08.2023).

  3. Ostu pisze:

    A toście mnie zaskoczyło tą informacją o braku porządnej analityki…
    Naprawdę nie wiedziałem że mamy taki burdel organizacyjny…
    I jak my mamy być dużym klubem…?
    Po czwartkowej kompromitacji jeszcze to…
    JESZCZE mi cos dołóżcie, jeszcze coś….

    • bombardier pisze:

      Jak wcześniej napisałem po czarnym czwartku KOMPLETNIE
      przeszło mi zainteresowanie meczami i sytuacją W Lechu.
      Natomiast ZWIĘKSZYŁA mi się CHĘĆ DOKOPANIA i
      OŚMIESZENIA tego „GIGANTA”!
      Jak mnie Redakcja nie zbanuje – bombardier będzie pisał paszkwile
      i stroił sobie żarty z Lecha!

  4. WF53 pisze:

    trener winien wypełnić kontrakt ale zarząd powinien w między czasie poszukać nowego szkoleniowca. myślę że należy wymienić cały sztab. trudno zrozumieć po co przedłużono kontrakty z zawodnikami których następnie się nie wystawia, rozumiem że zawodnicy po kontuzjach winny otrzymywać możliwość gry ale nie kosztem zespołu. przypomina mi się Rudko i PP ktoś podjął decyzję o jego wystawieniu. mogę mnożyć dziwne decyzje trenera lub ich brak i dziwię się że nikt z zarządu nie zabrał głosu. odnoszę wrażenie że czynimy krok do przodu by za chwilę zrobić dwa do tyłu

  5. are pisze:

    Zarząd i trenerzy

    mają nas kibiców gdzieś i nie poczuwają się
    do przeprosin i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.Teraz myślą kogo by sprzedać.W lidze nic nie osiągniemy.

  6. El Companero pisze:

    a tydzień temu pisałem, taktyka taktyka… to będzie potrzebne do zwycięstwa…. No ale mamy trenera, który na taktyce się nie zna. Ok nie każdy trener jest taktykiem są trenerzy wynikowcy. Ale to nie znaczy ,ze mieli odpuścić przygotowania do meczu i sam mecz. Skorża był taktykiem, mecze po 1-0, męczenie buły ale grali o zwycięstwo. Po każdym meczu reset, koniec rozpamiętywania jacy oni są wielcy i harówka pod kolejny mecz. A dziś? Myślenie przeszłością, brak chęci udowadniania samemu sobie, że można zagrać lepiej. Minimalizm w podejściu do swoich obowiązków. A to wszystko za przyzwoleniem trenera, sztabu i prezesów.

  7. Franco pisze:

    A ja się nie zgodzę, że to była kwestia taktyki czy zlekceważenia rywala. I jest na to prosty dowód. Pierwszy stracony gol już powinien być impulsem. Po drugim powinniśmy ruszyć całą siłą, a po trzecim powinniśmy na kurwicy zamknąć ich w polu karnym. I co się stało po każdym straconym golu ? Nic. Kompletnie nic. Oni NIE MIELI siły biegać. Żadnej agresji, przyspieszenia nic. Tysiące niedokładnych, nonszalanckich podań, wrzutek. To wina nierozpracowania rywala ? Ciężkie nogi i brak formy aż biły po oczach. A gdy nawet coś tam próbowali, przeciwnik wycinał nas równo z trawą. Druga połowa była dosłownie przeleżana po faulach Spartaka. Hotić nie ma siły, Velde nie ma siły, Ishak bez formy nie ma siły. Karlstroem kompletnie bez formy. W przerwie schodzi dwóch obrońców. Przecież wyraźnie było powiedziane, że badania piłkarzy wyszły tragicznie. Coś tam Szymczak próbował bo wszedł późno i trochę tych sił miał.
    Gasparik nie użył żadnej cudownej formuły. Spartak grał przeciętnie. W pierwszej połowie były takie luzy i przestrzenie na ich połowie, że aż się prosiło by wchodzić w nich jak w masło. Naprawdę nasi zapomnieli co trzeba robić ? Oni po prostu nie byli w stanie. Nie kleiło się nic. Nie pracowały mięśnie, nie pracowały głowy. i tyle.

  8. sorel pisze:

    Prawdopodobny brak kompetentnej analizy gry przeciwnika to dowód wystarczający, by natychmiast zwolnić patałachów, którzy to pokpili… K… To się nie mogło przecież zdarzyć, a się wydarzyło 🙁

  9. djwiewiora pisze:

    Velde zapowiada na social media,że się odkuja się za ten blamaż…
    Szczerze wątpię, żeby nagle coś się miało zmienić.
    Gra katastrofalna, bo na pół gwizdka i bez pomysłu.
    Wielu z Was zauważyło już dawno,że taktyka u Broma leży i kwiczy…
    Do tego pseudo przygotowania i proszę…mamy to co chcieliśmy.
    Brak słów…

    • tomasz1973 pisze:

      O tym, że Brom nie ma pojęcia o dobraniu odpowiedniej pod przeciwnika taktyki pisałem tu od samego początku jego pobytu w Piznaniu. Broma taktucznie zjadł już nie jeden trener zespołów pokroju Stał Mielec czy innej Wisły Płock. Facet powinien być wykurwiony i to z chukiem

  10. Grossadmiral pisze:

    Jeszcze jak się widzi te suchary na zdjęciach akcji to aż w dupie strzyka… 1 bramka ich trzech nas 7 w polu karnym trzecia bramka nas kurła 9 a tam jest 3 na zamknięcie plus był wrzucający. Przewaga dwukrotna i nikt nic nie wie co ma robić kogo kryć gdzie blokować! Benny Hill! To są doświadczeni zawodnicy że takie farfocle robią w obronie? Jeszcze jakby to była dogrywka że już jest radosny futbol akcja za akcje na dużym ryzyku a tu przecież kompletnie niezrozumiałe zachowanie zespołu. Andersson też udany w ogóle miał mieć braki w obronie ale rekompensować strzałami wrzutkami a tu nic dno w sumie!Kręciliśmy nosem z Didavim jak go oglądaliśmy w meczu ligi szwedzkiej że ma braki na tle słabego rywala ale mieliśmy nadzieję że to już mentalnie jest gdzieś indziej itp a tu nic nie lepiej. Kto go tam oglądał? To jest obrońca lepszy niż Rebocho? no mocno nie wygląda jak narazie. Gdzieś już kiedyś pisałem że Kostevych 2.0 i to tak w sumie wygląda i to tak z tego już gorszego okresu przed odejściem. Andersson wygląda na zawodnika wolnego ale on wcale nie jest wolny on jest jakoś pojebanie leniwy tu odpuści tam nie pójdzie nie ma w nim wigoru i zadziorności. Murawski bedzie pauzował to niech pogra na środku może tam się odnajdzie i bedzie z niego pozytek.

  11. Pawelinho pisze:

    Do redakcji:

    Dlaczego nie można komentować pod meczem?