Analiza meczu z Piastem + statystyki

pilkaW niedzielnym meczu z Piastem Gliwice, piłkarze Lecha Poznań mocno zawiedli swoich kibiców przegrywając na koniec roku po raz pierwszy od 9 lat.


Dzień po spotkaniu Kolejorza z drużyną Radoslava Latala nadszedł czas na tradycyjną, pomeczową analizę gry Lecha Poznań w konfrontacji z Piastem Gliwice.

Obrona

Na ostatni mecz trener Jan Urban wystawił obronę zgodną z naszymi przewidywaniami. Na lewą stronę desygnował Tamasa Kadara, który jest po prostu lepszy od Barrego Douglasa w destrukcji, a to przy częstej grze Piasta skrzydłami miało być receptą na rywala. Od 13. minuty po kontuzji Paulusa Arajuuriego na stoperze zameldował się Dariusz Dudka. Dał niezłą zmianę i nie popełnił większych błędów (spośród lechitów miał najwięcej udanych odbiorów). Gliwiczanie największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry. To właśnie po nich Jasmin Burić miał najwięcej pracy najczęściej musząc interweniować. Lechici zupełnie nie radzili sobie przy rzutach rożnych i wolnych. Mieli też problemy z blokowaniem dośrodkowań. W niektórych akcjach obrońcy Lecha zachowywali się jak dzieci we mgle. Po zagapieniu się padła pierwsza bramka, a druga po chaosie w polu karnym i złym kryciu. Koncentracja miała być kluczem do sukcesu w Gliwicach. Nie było jej za grosz, dlatego efekt jest taki a nie inny. Najbardziej szkoda przerwanej passy Jasmina Buricia, bowiem Bośniak przy żadnej z bramek nie miał szans.

Pomoc

Małe pole manewru zmusiło Jana Urbana do postawienia na możliwie najlepszych w tej chwili piłkarzy. Lechici ładnie poczynali sobie w środku pola do momentu straty bramki. Od 15. minuty coś pękło. Po kolejnych 15 minutach poznaniacy przebudzili się, jednak byli nieskuteczni. Szybko stracona bramka na początku drugiej odsłony znów podcięła skrzydła drugiej linii. Kolejorz obudził się dopiero po jakimś czasie, lecz przez kolejne zmarnowane sytuacje z czasem siadł. Im było bliżej końca meczu tym w grze drugiej linii nie funkcjonował odbiór piłki i pressing. Tak naprawdę Piast był bliżej kolejnego gola niż Lech honorowego trafienia. Nawet Łukasz Trałka będący przez wiele minut liderem drugiej linii, który zanotował kilka przechwytów na końcu zupełnie przestał funkcjonować. Cała druga linia dosłownie stała w miejscu. Brakowało agresji, determinacji i bardziej zdecydowanego pressingu. Momentami gra drugiej linii w drugich 45 minutach była wręcz tragiczna. Zmiana Karola Linettego na Dariusza Formellę okazała się strzałem w kolano. Ten pierwszy co prawda zmarnował dwie setki, ale napędzał ofensywę w przeciwieństwie do Formelli, który dosłownie stał w miejscu.


Atak

Ostatni mecz pokazał ogromny problem na szpicy. Dawid Kownacki dosłownie słaniał się na boisku. Nie wiedział jak się ustawiać w polu karnym, czy cofać się po piłkę czy może jednak zejść bliżej skrzydła. Po 45 minutach bezproduktywnej gry został zmieniony przez Denisa Thomallę. Niemiec dobił siebie psychicznie, ośmieszył się i skompromitował klub. Zmarnował dwie setki w tym jedną z paru metrów, a drugą już po minięciu bramkarza. Piłka po obu strzałach przeleciała tuż obok słupka.

Ogólne wrażenie

Lech z wielką ambicją rozpoczął ten mecz, lecz już od pierwszych minut zapominał o obronie. Po stracie gola siadł budząc się dopiero po kilkunastu minutach. Niewykorzystane setki powodowały jeszcze większą nerwowość. Zaraz na początku drugiej połowy Lech stracił drugą bramkę w prosty sposób nie zachowując w defensywie odpowiedniej koncentracji. Po golu na 0:2 poznaniacy nie mieli wyboru. Musieli rzucić się całym zespołem do przodu co zrobili marnując kolejne sytuacje. Od około 70 minuty gra Kolejorza wyglądała fatalnie. Wcześniej długo Lech z łatwością przedostawał się w pole karne Piasta m.in. po akcjach środkiem pola, ale z czasem to Piast groźniej zaatakował regularnie nękając coraz mocniej zagubioną obronę i drugą linię. Wyrównany mecz z Piastem zakończył się porażką przez prostą stratę dwóch goli spowodowaną brakiem koncentracji oraz nieskutecznością. Lech miał tydzień na odpowiednie przygotowanie się do meczu z gliwiczanami. Okazało się, że pod względem koncentracji i konsekwencji taktycznej wyglądał znacznie gorzej niż wtedy kiedy rywalizował co 3-4 dni. Piast oddał na bramkę Lecha aż 18 strzałów co chluby nie przynosi. Niestety Kolejorz zawiódł wczoraj na całej linii w starciu z rywalem, który ma już 17 punków przewagi i jest właściwie nie do złapania.


Składy

1-4-5-1

Szmatuła – Mokwa, Korun, Hebert, Mraz – Mak (90.Angielski), Pietrowski, Murawski, Badia (75.Moskwik), Szeliga – Barisić (90.Musiolik).

1-4-2-3-1

Burić – Kędziora, Arajuuri (13.Dudka), Kamiński, Kadar – Tetteh, Trałka – Gajos, Linetty (71.Formella), Pawłowski – Kownacki (46.Thomalla).

Statystyki meczu Piast – Lech 2:0

Bramki: 2 – 0
Strzały: 18 – 16
Strzały celne: 4 – 4
Strzały niecelne/zablokowane: 14 – 12
Faule: 11 – 15
Żółte kartki: 3 – 2
Czerwone kartki: 0 – 0
Rzuty rożne: 7 – 6
Rzuty wolne: 17 – 11
Zmiany: 3 – 3
Spalone: 2 – 2
Posiadanie piłki: 47% – 53%
Liczba zawodników w kadrze meczowej: 18 – 18

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<




3 komentarze

  1. tomek27 pisze:

    Najgorszy jest fakt ,ze nie mamy ofensywy . Sytuacje ,które miał Thomalla wypracowali mu obroncy ( Kaminski i Kedziora ) ,a sytuacje Linettego wypracowal Dudka . Nie istanialy przede wszystkim skrzydła + napastnicy

  2. Poznaniak pisze:

    Czyli to co nie istniało na początku sezonu.
    Zupełny brak skuteczności w ataku.
    Tak będą wyglądały mecze gdy zabraknie nam szczęścia i Kacpra.
    Historia zatacza koło? Wracamy do punktu wyjścia (sierpień)?
    Solidny i skuteczny napastnik + przebojowy skrzydłowy potrzebni „na wczoraj”!

  3. BartiLech pisze:

    Jest do zlapania spokojnie