Nieprzyjemne momenty 2015 roku

porazkaW kończącym się pomału mistrzowskim 2015 roku były momenty zarówno przyjemne jak i nieprzyjemne. Tych gorszych związanych z Lechem Poznań było mimo wszystko mniej i na szczęście nie przyćmiły one tych przyjemnych.


Na koniec roku tradycyjnie przypominamy zarówno dobre chwile jak i te złe. Tych lepszych w mistrzowskim, historycznym i niezapomnianym roku było dużo więcej, ale dla porządku musimy także przypomnieć te o których nikt nie chce już pamiętać. Wspomnienia roku zaczynamy od trudnych i gorszych momentów. Z niektórych z nich Kolejorz wyciągnął wnioski jeszcze w 2015 roku naprawiając swoje błędy. Inne będą za to cennym doświadczeniem w kolejnych miesiącach.

Niesmaczny prima aprilis

Wydawało się, że po tylu kompromitacjach w 2014 roku Lech nie może zhańbić się po raz kolejny już w 2014 roku. Ostatecznie nie skompromitował się, bo wyeliminował II-ligowca, ale 1 kwietnia po przerwie na kadrę poznaniacy grający w nieco przemeblowanym składzie w pierwszym meczu 1/2 PP przegrali na wyjeździe z Błękitnymi Stargard Szczeciński 1:3. Kolejorz szybko wyszedł na prowadzenie, jednak potem stanął i stracił 3 frajerskie gole na własne życzenie. Poznaniakom, którzy tuż po przerwie na kadrę nie zagrali wtedy w optymalnym składzie udało się ostatecznie przejść dalej, choć niesmak pozostał.

Pechowy finał

Tego finału Pucharu Polski nie da się zapomnieć. Przez całą pierwszą połowę Lech miażdżył Legię, ale był nieskuteczny. Nagle z niczego i po faulu na bramkarzu stracił bramkę na 1:1. W drugiej połowie padł kolejny kontrowersyjny gol, który sparaliżował poznaniaków. Lech dosłownie stanął na boisku i po pierwszej świetnej odsłonie pozostało tylko wspomnienie. Szkoda, że mimo wielu okazji nie udało się wówczas podwyższyć wyniku na 2:0. Kolejorz przegrał finał, ale się nie poddał. Wygrał 3 kolejne mecze z „Wojskowymi” w tym 2 na Łazienkowskiej zdobywając dzięki temu Mistrzostwo i Superpuchar Polski mszcząc się za nieudany finał Pucharu Polsk.


Fatalny start

W pierwszych 11. kolejkach sezonu 2015/2016 zespół Mistrza Polski zdobył zaledwie 5 punktów. Fatalna seria jest niewytłumaczalna aż do dziś. Po dobrej wiośnie, świetnym meczu o Superpuchar Polski i nawet po awansie do Ligi Europy nikt nie spodziewał się takiej ligowej kompromitacji trwającej na dodatek kilka tygodni. Kolejorz przez serię wstydu wylądował na ostatnim miejscu w tabeli z którego na szczęście jeszcze w 2015 roku zdołał się dźwignąć do ósemki.

18.07, Lech – Pogoń Szczecin 1:2
25.07, Lech – Lechia Gdańsk 2:1
01.08, Wisła Kraków – Lech 2:0
08.08, Lech – Korona Kielce 0:0
14.08, Zagłębie Lubin – Lech 2:1
23.08, Lech – Piast Gliwice 0:1
30.08, Termalica Nieciecza – Lech 3:1
12.09, Lech – Podbeskidzie B-B. 0:1
20.09, Jagiellonia Białystok – Lech 1:0
26.09, Lech – Górnik Zabrze 1:1
04.10, Cracovia Kraków – Lech 5:2

Przeklęte FC Basel

Lech trafiając w III rundzie kwal. LM na FC Basel miał wielkiego pecha. Był to najmocniejszy rywal do wylosowania, który niestety okazał się katem. W pierwszym spotkaniu do momentu czerwonej kartki dla Tomasza Kędziory „niebiesko-biali” grali ze Szwajcarami jak równy z równym. Potem wszystko się posypało. Mistrz Polski łatwo stracił 2 gole przegrywając u siebie 1:3. W rewanżu miał przewagę, był lepszy, lecz nie potrafił wykorzystać okazji. To się zemściło w 90. minucie, kiedy Lech stracił bramkę i przegrał 0:1. Pech nie opuszczał poznaniaków. Kolejorz trafił na Szwajcarów także w Lidze Europy. W 2. kolejce w Bazylei radził sobie nieźle do momentu czerwonej kartki dla Karola Linettego. Potem łatwo stracił 2 gole, więc znów poległ. Na koniec Ligi Europy lechici walczyli już tylko o pieniądze i wyższy współczynnik. Mimo mocno przemeblowanego składu FC Basel lechici przegrali ze Szwajcarami po raz 4 i w 3 kolejnym spotkaniu nie strzelili gola. W każdym z meczów z FC Basel poznaniacy nie byli gorsi od rywala, stwarzali wiele okazji, ale byli nieskuteczni w przeciwieństwie do Szwajcarów. Oby Lech Poznań nie trafił na FC Basel przez najbliższych 20 lat.

29.07, Lech – FC Basel 1:3 (LM)
05.08, FC Basel – Lech 1:0 (LM)
01.10, FC Basel – Lech 2:0 (LE)
10.12, Lech – FC Basel 0:1 (LE)


Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<




15 komentarzy

  1. Pszczółka pisze:

    naprawdę dziwny ten rok.Takich rozbieżności między grą wiosenną a jesienną nie pamiętam.Tym bardziej że skład pozostał niezmieniony,no poza Zaurem.Cieszy jednak końcówka roku i niezła pozycja wyjściowa na rundę rewanżową.Jeżeli będą przygotowani tak jak w poprzednich wiosnach to będzie naprawdę dobrze.W dalszym ciągu wierzę w Mistrzostwo,ale myślę że PP i pudło w ekstraklasie jest w naszym zasięgu.

  2. Mouze pisze:

    Wszystko co było mozolnie budowane w pierwszej połowie 2015 zostało rozbite w drugiej połowie mijającego roku,gdzie obnażona została cala amatorka Lecha Poznań.Po raz kolejny piłkarze zaśmiali nam się w twarz olewając mecze,kibiców i klub.Teraz widać jak wiele dawała osoba Zaura Sadajeva,myślę ze w kwestii mentalnej i zaangazowania znacznie więcej niż odchodzący Hamalainen.Gdyby zawodnika zależało w każdym meczu teraz pewnie bylibyśmy na dobrej drodze do obrony mistrzostwa,a tak zostało ono przegrane jeszcze prędzej niż w 2010.Oczywiście swoje dołożyli Rutkowski i Klimczak,bo zastąpienie Sadajeva Thomalla to przysłowiowy „cios w krtań”. Generalnie nie sposób odnieść wrażenia ze MP2015 było wypadkiem przy pracy,i pewnie Rutkowski bardzo żałuje ze została przerwana sielanka wicemistrzowska i trzeba było walczyć o LM,ze kibice zaczęli wymagać i oczekiwali rozwoju.A odpuszczenie LE i wciskanie kibica bajek o Chelsea i Borussii to szczyt niekompetencji włodarzy Lecha.Chwilowa poprawa wyników nie wiele tu zmienia,gdy cały klub jest strawiony choroba minimalizmu.Wiosna?Moze będzie przyzwoita,coś wygramy coś przegramy czasem zremisujemy,może nawet załapiemy się na puchary,a na jesień znów boom.Wracamy do punktu wyjścia i szukamy nastepcy Urbana….
    Trenerzy się zmieniają,piłkarze zostają dzień świstaka nadal trwa…

  3. Pawelinho pisze:

    Ten rok to jedna wielka sinusoida w wykonaniu Kolejorza bo z jednej strony MP na wiosnę, a z drugiej fatalna jesień, w której Lech zajmował ostatnie miejsce w tabeli, ale za to grał w fazie grupowej LE. Oby rok 2016 był lepszy niż ten miniony.

  4. BartiLech pisze:

    Dodalbym jeszcze slabe transfery

  5. Soku pisze:

    Czy ja wiem, czy aby na pewno Zaur miał aż taki wpływ na resztę? Facet ma charakter wojownika, to na pewno; nie jestem przekonany jednak, że „ciągnął” za sobą resztę drużyny. Przynajmniej jak się na niego patrzyło, wyglądał na outsidera raczej niż lidera.

    Według mnie największe wtopy w mijającym roku są dwie: mecz z Cracovią, obok którego przeszła większość piłkarzyków (tego nie zapomnę im baaardzo długo, niech nie liczą na amnezję z mojej – pewnie nie tylko mojej – strony). No i drugi – cała ekipa daje dupy, a tu nagle wyciągają z rękawa jakąś tablicę z zasadami, których nikt dawno w Lechu nie przestrzegał (no, może kibice), po mistrzowskim sezonie był na to znacznie lepszy czas, a tu do passy porażek bez walki nagle dorzucają nam jakieś frazesy. Nie wiem jak Wy, ale ja poczułem się jakby napluto mi w pysk i zaśmiano się jeszcze złośliwie.

    Nieprędko odzyskają moje zaufanie panowie piłkarzyki. Jako kibic wybaczę porażkę, jeśli będzie po walce, na skutek sędziowskiej pomyłki czy po prostu – z mocniejszym i bardziej ogranym rywalem. Przegranych na stojąco pojedynków nijak nie ścierpię.

  6. RobertLech!!! pisze:

    @Soku

    Bo liderem, to on był na boisku a nie w szatni, jak reszta widziała Zaura latającego od rywala do rywala niemal jakby od tego zależało jego życie, to sami również wykrzesali z siebie dodatkowe pokłady energii i motywacji. Co do nieprzyjemnych momentów, najbardziej bolą mnie porażki z Basel, bo mieliśmy ich w zasięgu, a zawsze decydował jakiś detal. Błękitni suma sumarum nie przeszkodzili nam w awansie do finału PP, a na fatalny początek sezonu wpłynęło wiele czynników i rozkładaliśmy już to na części.

  7. Soku pisze:

    Z tym akurat nie ma co polemizować; kiedy widzisz, że ktoś obok Ciebie stara się bardziej, z automatu załącza się ambicja i zdajesz sobie sprawę, że sam nie zasuwasz na 100%. Zaur tym zarażał innych, tylko czy aby był liderem? Powątpiewam. 🙂

    Meczów ze Szwajcarami też szkoda, trudno by się było z Tobą nie zgodzić. Gdyby wtedy Karol nie odwalił głupoty, kto wie…

  8. Siódmy majster pisze:

    Mistrzostwo zdobyte w sytuacji kiedy trudno go było oczekiwać to rzecz zajebista.SPP po zdeklasowaniu Legii również.Zabolało przegranie PP w meczu, w którym Kolejorz bił na głowę odwiecznego rywala o reputacji panienki spod latarni,dla której mości drukarze postanowili uczynić aż dwa prezenty na ponad pół roku przed Mikołajkami.Na deser zostawiam to,co wkurwiło mnie najbardziej:ponowne,koncertowe i malownicze spierdolenie zdobytego majstra.Nasz klub nie uczy się na własnych błędach.Nie będę tu powielał tekstów mądrzejszych niż ja kiboli bo wszyscy wiedzą o co chodzi.MP i w kolejnym sezonie przeciętność.I tak kuźwa w koło Macieju.Naprawdę nie można inaczej?

  9. bombardier pisze:

    Praktycznie na gdybaniu kończy się ten rok. Teraz ja gdybam –
    mógłby być o wiele, wiele lepszy, żeby nie parszywy zarząd.
    Senior Rutkowski winien zrobić PRAWDZIWY RACHUNEK SUMIENIA –
    to on steruje(sternik jak z koziej dupy trąbka) LECHEM.

  10. kibol z IV pisze:

    Zdecydowanie podpisuję się pod tym co napisał @Mouze.

  11. Glos pisze:

    Sporo bylo dla nas kiboli tych nieprzyjemnych chwil, szczegolnie w drugiej polowie tego roku, szkoda. Mozna ich bylo uniknac gdyby w klubie pracowali ludzie majacy ten klub w sercu a nie w portfelu. Dyletanstwo zarzadzajacych tym klubem co rusz naraza nas na takie przezycia. Dopoki w klubie nie bedzie managera z pelnym prawem do decyzji, dbajacego o sportowa strone klubu dalej bedzie taka padlina jak teraz. Dobieranie zawodnikow przez pseudoskautow nie wedlug zdolnosci a wedlug ceny dalo obecne efekty. Nalezy tez wspomniec ze nie bez winy byl Skorza i jego „wzmocnienia” Dudka (jeden mecz z zomowcami udany) czy Robak gdy juz wsrod ligowcow mozna bylo wybrac kilku lepszych. Nie bardzo chce mi sie wierzyc ze cos sie zmieni w tej materii a nastepnym roku, ale tylko nadzieja umiera ostatnia. Mlody to zapatrzony w siebie buc i wladza sie nie podzieli i na bledach uczyc sie nie bedzie. Stary niby z boku ale pomov tez nie potrafi bo to go juz dawno przerasta, to na niego zbyt wysoki poziom. Czyli co jakis czas mozemy sie spodziewac podobnych artykulow.

  12. kacper pisze:

    A kto strzelił dla nas jedynego gola przeciwko Basel? Nasz super snajper Denis Thomalla 😀

  13. Siódmy majster pisze:

    kacper-i tu Cię zmartwię.Gdyby sędziowie nie byli totalnie ślepi to zaliczyliby kastę Szymkowi po strzale którego piłka odbiła się od poprzeczki,a następnie 20 cm za linią bramkową.To był gol,który musiał być uznany.Gwizdaki uznali inaczej i Denis wbił główką piłę do bramki. Pewnie niejeden powie,że się czepiam ale dla mnie ten gol nie był Thomalli lecz Pawłowskiego,któremu go ukradziono.

  14. arek z Debca pisze:

    Dla mnie apogeum tego calego upokorzenia byl mecz z Craxa. Tego kabaretu im nigdy nie zapomne. Nadal im kibicuje ale nie mam do nich szacunku za odstawianie posmiewiska z herbem Kolejorza na piersi. To byl dla mnie najbardziej przykry moment, serce mi wtedy krwawilo chyba bardziej, niz po kompromitacji z rybakami.

  15. Soku pisze:

    Dżizas, wiara! Przestańcie w końcu pisać o Cracovii per „Craxa”. To nie przystoi po prostu. Brak podstawowej wiedzy w czasach wujka Google nikogo już nie wytłumaczy.