Niemal wszystkie punkty przy prowadzeniu

lechleczna2W rundzie jesiennej Lech Poznań zmagał się z wieloma problemami, a jednym z nich była mentalność piłkarzy do której kibice mają uwagi już od paru lat.


Jesienią 2014 zespół Lecha prowadząc często frajersko tracił punkty grając przy prowadzeniu bardzo zachowawczo prosząc się o gola. Minionej jesieni było trochę inaczej. Tej jesieni za Macieja Skorży poznaniacy grali optycznie dobrze do momentu straty bramki. Gdy ją tracili przestawali grać albo tzw. „dzień konia” miał bramkarz. Z kolei za Jana Urbana lechici grali spokojnie, zachowawczo, ale skutecznie. Po golu nie odpuszczali skupiając się bardziej na realizowaniu założeń taktycznych i niepopełnianiu prostych błędów.

W rundzie jesiennej Ekstraklasy drużyna Kolejorza aż 25 z 28 zdobytych punktów wywalczyła jako pierwsza wychodząc na prowadzenie. Lech wychodził na prowadzenie łącznie 9 razy co na tle ligi jest słabym wynikiem (gorsza była tylko Lechia Gdańsk oraz Górnik Zabrze). Poznaniacy przy stanie 1:0 zdołali wygrać 8 meczów, żadnego nie przegrali i 1 zremisowali (z Górnikiem Zabrze na Bułgarskiej 1:1). Jesienią najczęściej jako pierwszy na prowadzenie wychodził zespół Legii Warszawa, Cracovii Kraków i Piasta Gliwice (aż 17 razy).


W minionej rundzie „niebiesko-biali” aż 11 razy przegrywali. Przy stanie 0:1 ponieśli aż 9 porażek co najlepiej pokazuje w czym leży problem. Lechitom przy niekorzystnym wyniku w lidze 2-krotnie udało się zremisować. Za kadencji Jana Urbana poznaniacy zremisowali z Ruchem Chorzów na Bułgarskiej 2:2 przegrywając 0:2, a także ze Śląskiem we Wrocławiu 1:1 przegrywając 0:1. Jesienią wśród 21 ligowych spotkań był też jeden specyficzny mecz. W sierpniu w starciu Lecha Poznań z Koroną Kielce na Inea Stadionie padł bezbramkowy remis.

Tymczasem w Pucharze Polski ekipa Mistrza Polski jako pierwsza wychodziła jesienią na prowadzenie 4-krotnie zwyciężając ostatecznie we wszystkich 4 meczach. W europejskich pucharach było identycznie. Kolejorz prowadził z FK Sarajevo, Videotonem Fehervar i Fiorentiną we Florencji. W każdym z tych 5 spotkań dowiózł wygraną do końca. Kiedy natomiast przegrywał na arenie międzynarodowej wynikiem 0:1 nie umiał do ostatniego gwizdka nawet wyrównać. Jeśli wiosną gracze Jana Urbana chcą walczyć o najwyższe cele muszą przede wszystkim nauczyć się odrabiać straty.

Źródło: inf. własna
Fot: KKSLECH.com

>> Mistrzowski Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <<




4 komentarze

  1. Siódmy majster pisze:

    Słuszne spostrzeżenie redakcji.Lech nie umie odrabiać strat już od wielu lat,jako tako szło mu to w czasach Smudy.Przychodzą co raz to nowi gracze,a ich odporność psychiczna ciągle jest taka sama.Jeśli wiosną się to nagle zmieni to natychmiast da się zauważyć przełożenie tego zjawiska na punkty 🙂

  2. 07 pisze:

    Skauci innych klubów są obecni na meczach ligowych i to na pewno zanotowali. Jest to jeden z punktów – jak zachowuje się zawodnik ( zespół) po stracie gola. Niestety nie widzę obecnie w kadrze zawodnika który wstrząśnie drużyną i da pozytywny impuls do odrabiania strat. Kolejny temat pracy domowej Urbana na obóz przygotowawczy…. – gra po stracie bramki.

  3. Pawelinho pisze:

    Gdyby Lech umiał odrabiać straty kiedy jako pierwszy traci bramki to z pewnością tych punktów nie tylko tej jesieni, ale również w poprzednim sezonie byłoby zdecydowanie więcej. Dobrze byłoby jakby Urban przećwiczył podczas zimowego zgrupowania z drużyną wszystkie możliwe warianty treningowe jak i mentalne po stracie gola może wtedy da to jakiś pozytywny bodziec piłkarzom.

  4. kibic Lecha pisze:

    Trzeba najpierw dobrego napastnika kupic bo co z tego jak tracimy bramke. To nie ma jej kto strzelić teraz po odejściu Hamy jak nie bedzie dobrego napastnika to leżymy i cieżko bedzie nawet o pierwsza 8 .Pasowlo by jeszcze poprawić mentalność u zawodników bo z tym też słabo narazie ale ja wierze że Janek nas dzwignie z tego. No jeszcze zauważylem że w zespole nie mam takiego zawodnika ktory wezmie odpowiedzialność na swoje barki w meczu tak jak robil to Zaur nie żebym miał coś do naszego kapitana ale za nim nie poszli by wszyscy w przysłowiowy ogień tak jak za Zaurem on dal sygnał do ataku i wszyscy rowno doskakiwali do pressingu i walczyli na calego.