Pięć szybkich wniosków: Jagiellonia – Lech 1:2

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.





Wymarzone 30 minut

Lech Poznań dobrze wszedł w mecz z Jagiellonią Białystok, która na początku chciała nam zagrozić poprzez zagrywanie piłek w boczne strefy boiska. Lech szybko opanował sytuację na murawie chcąc rozegrać to spotkanie na swoich warunkach. W 18 minucie nasz zespół wyprowadził szybką kontrę, piłka trafiła na lewą flankę do aktywnego od początku Kristoffera Velde, Norweg dobrze dostrzegł będącego z tyłu Filipa Marchwińskiego, a ten podjął szybką decyzję o oddaniu mocnego, płaskiego strzału zza pola karnego. W 18 minucie gry poznaniacy bardzo szybko przedostali się pod bramkę Jagi zaskakując ją golem na 1:0, który ustawił to spotkanie. Po wyjściu na prowadzenie Lecha cechowała mądra, solidna gra, która pomogła zdobyć drugą bramkę dającą jeszcze więcej komfortu. W 29 minucie gry rzut wolny wykonał Dino Hotić, piłka dość przypadkowo trafiła w rękę obrońcy rywala, przez co sędzia podyktował rzut karny pewnie wykorzystany przez Filipa Szymczaka, który poczekał, co zrobi bramkarz i posłał futbolówkę pod poprzeczkę. Lech grający od początku mądrze, spokojnie i taktycznie po 30 minutach gry miał wręcz wymarzony wynik w meczu na szczycie, z niewygodnym rywalem oraz na niewygodnym terenie, na którym mógł kontrolować grę.

Mądrość taktyczna i spokój

Lech Poznań przy prowadzeniu 2:0 nie cofnął się głęboko, ale jeszcze więcej grał z kontry starając się wypychać Jagiellonię. Pierwsza połowa pod względem taktycznym była wręcz idealna, poza pojedynczymi uderzeniami z daleka nic nam nie groziło, na dodatek dobrze kryli m.in. Antonio Milić czy Michał Gurgul a swoje między słupkami robił pewny od pierwszych minut bramkarz Bartosz Mrozek. Lech w pierwszych 45 minutach pomysłem, skutecznością i dojrzałością w grze wypunktował przewidywalną, zbyt statyczną Jagiellonię, która ewidentnie była zaskoczona naszą wyrachowaną postawą. Rywal chyba nie spodziewał się aż tak dobrej, taktycznej postawy Lecha Poznań, który przewyższał białostoczan pomysłem na to spotkanie. W pierwszych 45 minutach było widać, który trener lepiej przenalizował przeciwnika poświęcając na analizę w ciągu tygodnia bardzo dużo czasu.

Co my gramy?

Po zmianie stron Lech Poznań wyglądał już inaczej. Zbyt mocno cofnął się, oddał pole rywalowi, który na dodatek chciał wymusić kolejne dwa rzuty karne. Raz sędzia podyktował nawet jedenastkę po faulu Michała Gurgula, ale wtedy uratował nas VAR zauważając wcześniejszą pozycję spaloną. Po zmianie stron ciężko było stwierdzić, co my gramy? W pierwszym kwadransie po przerwie Lech jeszcze się trzymał, po 61 minucie było już tylko gorzej, musieliśmy ratować się faulami, wybijaniem piłek na oślep, czasami lechici kładli się na murawie kradnąc cenny czas. Zupełnie nic do gry nie wnieśli zmiennicy w postaci bezbarwnego Ali Gholizadeha, który nie był zaangażowany w grę, Alana Czerwińskiego czy Radosława Murawskiego, który chociaż uniknął kartki, więc będzie mógł wystąpić za tydzień. Poznaniacy z każdą minutą bronili się coraz bardziej rozpaczliwie, nie potrafili utrzymać się przy piłce, nie umieli zagrywać piłek do Filipa Szymczaka, dopiero w doliczonym czasie kontrę wyprowadził Jesper Karlstrom, po której na kartkę faulował Joel Pereira, zatem nie było z niej żadnego pożytku. Druga połowa pokazała, że Lech wciąż ma nad czym pracować, bo tak naprawdę po przerwie nic nie funkcjonowało, wtedy uratowało nas szczęście, dyspozycja Antonio Milicia czy w ostatnich sekundach interwencja pewnego dziś Bartosza Mrozka.

Udało się wygrać

Strzały oddane na bramkę mówią właściwie wszystko tak samo, jak posiadanie piłki (66% do 34% i 26/6 do 6/3). Lech Poznań rozegrał dziś dwie, zupełnie różne połowy, a wpływ na to, jak wyglądało sobotnie spotkanie oraz na statystyki pomeczowe na pewno miał świetny wynik dla Kolejorza po zaledwie 30 minutach. To głównie przez ten rezultat lechici grali później tak jak grali notując słabe drugie 45 minut. Pod względem fizycznym nie było to złe spotkanie, w liczbach fintess poznaniacy nie odstawali do białostoczan, różnica poległa tylko i wyłącznie na grze w piłkę nożną po zmianie stron. Jagiellonia po przerwie zdominowała Lecha, który całkowicie oddał pole gry przeciwnikowi nie chcąc już dłużej grać w piłkę. Finalnie Lech przepchnął ten mecz jak drużyny Mariusza Rumaka sprzed lat, kiedy poznaniacy regularnie tak samo grali na wyjazdach i dzięki kontrom, w tym efektywnej grze zbierali punkty, dzięki którym walczyli o tytuł Mistrza Polski. Mimo wygrania na bardzo trudnym terenie, zwycięstwa w meczu na szczycie czy po przerwaniu wszystkich pass Jagiellonii wciąż jest co robić podczas zajęć, jest nad czym pracować, a tym bardziej, że tak Lech Poznań na pewno nie może grać i to nie tylko w kolejnych meczach. Niewykluczone, że wiosną spotkamy się jeszcze z Jagiellonią w rozgrywkach o Puchar Polski, a wtedy tylko jedna dobra połowa może nie wystarczyć na tak mocnego przeciwnika w ofensywie, który dziś wcale nie zagrał źle.

Z 8 punktów na 2 oczka

Jest pięknie! W ciągu zaledwie 7 dni Lech Poznań zmniejszył stratę do lidera z 8 do 2 punktów i to jest najważniejsza wiadomość na starcie rundy wiosennej 2023/2024. W grze o tytuł Mistrza Polski wszystko zależy od nas, Lech Poznań w ciągu 7 dni włączył się do realnej walki o mistrzostwo robiąc w dwóch pierwszych kolejkach maksa dosłownie na wszystkich polach. Kolejorz odrabiając straty do Jagiellonii czy Śląska zyskał sportowo, medialnie i marketingowo. Na pewno to, co się wydarzyło dziś na Podlasiu, jeszcze mocniej popchnie do przodu kibiców czy innych niedowiarków, którzy patrząc na tabelę mogą teraz uwierzyć w uratowanie trwającego sezonu. Kolejorz wynikami na starcie 2024 roku zrobił wystarczająco wiele, aby mecze ze Śląskiem i z Pogonią w dniach 24-27 lutego były przy Bułgarskiej wielkim świętem z tysiącami ludzi na trybunach.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





20 komentarzy

  1. Bart pisze:

    Obiektywnie patrząć – Lech nie zasłużył na 3 punkty. Z przebiegu to był typowy mecz na remis. Udało się jednak wygrać bo tym razem dopisało szczęście. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, ale druga była kiepska. W drugiej połowie nie graliśmy niczego, Jaga nas kompletnie zdominowała i stłamsiła, a Lech ograniczył się do wybijania na pałę. Ten mecz przypominał mi trochę wyjadowy mecz z Lechią z 2015 roku za Skorży. Też wygrana na trudnym terenie, też mecz zagrany pragmatycznie, też skończyło się na 2:1 po obronie Częstochowy. Nie możemy tak tracić kontroli nad meczami, ale widać zdecydowaną poprawę w stosunku do jesieni. Znów przypominamy drużynę Skorży, zdobywającą skalpy pragmatycznym do bólu stylem gry.

  2. 07 pisze:

    Druga połowa słaba to fakt, ale można powiedzieć, że zespół gra inaczej jak za v d Broma. Progress widoczny, ale też jeszcze sporo pracy przed nimi, bonnienwszystko jest cacy. Cieszą punkty i mocny sygnał dla rywali…. meldujemy się w walce o M.P.
    Ps. Zmiany słabe. To kolejny temat do natychmiastowej

  3. mario pisze:

    cóż, jestem pewny, że założeniem na drugą połowę było cofnąć się tak, by Jagę przyjmować na własnej połowie i ją szybko kontrować. Jeśli tak, to było to bardzo dobre założenie. Sęk w tym, że Jagiellonia była tak bardzo zdesperowana by doprowadzić do wyrównania, że zrobili nam taki młyn, że aż wstyd. 33 procent posiadania piłki to jeszcze nic. Ale chyba 76 procentowa celność podań i chyba 4 razy mniej strzałów to jest jakiś dramat. Nie możemy się tak cofać, bo to Lechowi nie przystoi. Nie z takim przeciwnikiem i gdy skład mamy lepszy niż przeciwnik. No kurde! Graliśmy jak gówniarze, totalny antyfutbol. Ja byłem zażenowany. I choć cholernie cieszę się z tego zwycięstwa, to jednak mam za złe drużynie, że dała się aż tak stłamsić zwykłej Jagiellonii.
    Założenia trenera były moim zdaniem słuszne. Wykonanie już nie. I to jest do poprawy.
    Bardzo się cieszę, że zdobywamy bramki po wycofywaniu piłki, że strzelamy z pierwszej piłki, że próbujemy grać na jeden kontakt i wysoko presujemy, choć jeszcze zbyt rzadko. Jesteśmy na dobrej drodze. Jaga gra najlepszy aktualnie futbol w lidze a wygraliśmy z nią na wyjeździe. Za tydzień wygramy z kiełbasiarzami. Uważam, że najtrudniejszy mecz będzie że śledziami ale liczę na chęć rewanżu. Generalnie sztab zaczyna stawiać drużynę z głowy na nogi. Super, jest nadzieja!

  4. WF53 pisze:

    tak na marginesie to boisko czy klepisko, jak na tym czymś grać, czy drużyny nie powinny być karane np. zakazem gry na czymś takim

  5. John pisze:

    2 połowa to jakieś nieporozumienie, Jagiellonia mocno przycisnęła, ale tak grać nie można, dzisiaj się udało.
    Gurgul chyba wywalczył miejsce w składzie, Marczuk Anderssona czy wolnego Douglasa by zmiażdżył dzisiaj.

  6. Szota Arweladze pisze:

    Mam jeden wniosek po dzisiejszym (a w zasadzie także po poprzednim) spotkaniu. Lech Poznań, drużyna od której wymagamy (i słusznie) niezwykle dużo, wchodziła w rundę wiosenną z niezbyt ciekawej pozycji i koniecznością gonienia rywali. Presja była (i nadal jest) ogromna. Odkładając na bok emocje spójrzmy czego zespół dokonał:
    – grając w bardzo okrojonym składzie wygrał na inaugurację z Zagłębiem Lubin, z którym zawsze w takich momentach szło nam niezwykle ciężko, z zespołem z którym w poprzednich 12. spotkaniach w ekstraklasie wygraliśmy ledwie dwukrotnie, który – jestem pewien – zdobędzie jeszcze sporo punktów na wiosnę
    – potrafił na wyjeździe wygrać z rozpędzonym liderem tabeli, który u siebie nie przegrał od ponad roku, który nie jest w kryzysie i który nie przez przypadek jest tam gdzie jest (w odróżnieniu od Śląska)
    Mało? Przypominam, że wszystko to z niezwykłą presją, że wygrać musimy, bo inaczej majster nam odjeżdża.

    Zatem rzeczony wniosek: gdyby na ławce trenerskiej siedział ktoś inny niż Mariusz Rumak byłby uważany za cudotwórcę i trenerskiego koryfeusza. Ale że jest to nikt inny jak nie kto inny tylko właśnie pan Mariusz, to jest to nie do pomyślenia. I sam mam z tym problem. Czy tak samo będzie po meczu ze Śląskiem? Pozostaje tylko zacytować klasyka – Na pewno, na pewno, pewnie, jasne, zobaczymy, czas pokaże, czas pokaże…

    • John pisze:

      To prawda.
      Wiemy jak Lech wyglądał z Marchwińskim na 10, zazwyczaj słabo, i Lech i Marchwiński.
      Teraz dochodzi Szymczak w ataku, który w ekstraklasie dopiero kilka bramek strzelił, to nie jest super strzelec jeszcze,i mamy jeszcze 18 letniego Gurgula na LO.
      Salamon wraca do gry po 8 miesiącach, a Milić miał w tym tygodniu 2 treningi, nie tylko on.
      Faktycznie Jagiellonia gra najlepszą piłkę w ekstraklasie obecnie, rok bez porażki na własnym stadionie to nie przypadek, prawdziwa twierdza, którą udało się zdobyć po raz kolejny.
      Ciężko wyjaśnić dlaczego tak źle wyglądała ta 2 połowa, ale teraz czas na wyciągnięcie wniosków, właśnie z 2 połowy.
      Miał Lech pomysł na ten mecz na początku, dobrze był przygotowany taktycznie.
      Kilku zawodników musi się wziąć w garść Hotić słabiutki a Golizadeh jeszcze gorszy, i mamy problem.

  7. arturlag pisze:

    Mimo beznadziejnej drugiej połowy dzisiejszego meczu udało się już w drugiej tegorocznej kolejce odrobić straty do liderów i to jest najlepsza wiadomość tego weekendu..
    Może i dobrze, że taka druga połowa przytrafiła się nam już teraz i słaba gra nie wpłynęła na wynik rywalizacji. Sztab szkoleniowy i zawodnicy będą mieli sporo materiału do analizy i przemysleń, co zmienić by takie 45 minut już się nie powtórzyło. Jeśli uda się wyciągnąć odpowiednie wnioski i wdrążyć je w życie to ten sezon może być naprawdę udany. W pierwszej połowie widać było pomysł na grę i zespół odpowiednio ten pomysł realizował. Nareszcie można powiedzieć że stosujemy różną taktykę w zależności od przecienika i powoli odchodzi w zapomnienie przewidywalna drużyna z ery późnego Bromka. Pomysł z Gurgulem na lewej obronie wypalił i być może sprawdzi się jeszcze nie raz. Widać że trener Rumak przeanalizował poprzedni mecz i zauważył to co my wszyscy wiemy już od początku sezonu. Sporo pracy po drugiej stronie wykonał też Hotić, który może i blado wypadł w ofensywie, ale mocno pomagał Joelowi w tym by z ich strony Jaga nie była goźna. Wrócił też stary dobry Antonio, który był nie do przejścia dla zawodników z Białegostoku, a trzeba pamiętać że mierzyliśmy się z chyba najlepszą na ten moment ofensywą w lidze. Brawa i podziękowania za dzisiejsze emocje i trzy punkty wywiezione z trudnego terenu.

  8. klaus pisze:

    Ja chciałbym tylko po raz kolejny zwrócić uwagę, że ta drużyna lepiej gra beż Ishaka

  9. PAWEL pisze:

    fajnie, że Mrozek się buduje. Kontrolował piłkę przy strzałach, lepsza gra nogami, nie wystawi obrońców na miny. dobry mecz.

    • picia7 pisze:

      No Mrozek wygląda dużo lepiej i pewniej niż w pierwszej rundzie jak i ogólnie cała obrona. Z Szymczaka jeszcze będzie PAN napadzior byleby kontuzje go omijaly. Jeśli tak punktujemy z niewygodnymi rywalami i przy takich osłabieniach i bez formy top to zapowiada się naprawdę ciekawie jak wszystko się zgra razem w jednym czasie

      • John pisze:

        Szymczak bardzo dobrze w 1 połowie grał tyłem do bramki, faulowany wielokrotnie, a ten Diegez powinien z murawy wylecieć z czerwoną.
        Miał jeszcze jedną dobrą sytuacje, ładnie przełożył na prawą nogę ale był duży tłok w polu karnym.
        Cieszy kolejna bramka,pewnie wykonany karny, a z tym było słabo u niego.

  10. mario pisze:

    ale wiecie co? Wczoraj Marchwiński rozegrał naprawdę dobry mecz i na pewno nie grał na 9…

  11. jerry21 pisze:

    Moje skromne wnioski, na spokojnie dzień po meczu:
    Po pierwsze Lech jest w grze o mistrza! Dwie rewanzowe kolejki za nami i odrobione 6 punktów!
    Po rundzie jesiennej mieliśmy 8 pkt straty do lidera a teraz tylko 2(słownie dwa) punkty.
    Chyba nieliczni tego się spodziewali.
    Po drugie naprawdę udany start Kolejorza. Dwa zwycięstwa w dwóch spotkaniach. Wygrane mimo osłabień kadrowych. Udało się udanie zastąpić Ishaka, a Szymczak pokazał, że jeśli zdrowie mu dopisze to da radę.
    Po trzecie mały plusik dla trenera Rumaka. Mały bo to dopiero dwie kolejki za nami. Widać już pewną zmianę, zauważalna jest jakaś myśl taktyczna, przygotowanie pod konkretnego rywala. Jednak pełna ocena pracy trenera nastąpi po sezonie oczywiście.
    Po czwarte oceniając indywidualnie:
    Udany mecz naszego bramkarza. Widać postęp u niego. Solidnie obrońcy, wreszcie dobry występ Milica. Nieźle młody Gurgul , może to on powinien grać na lewej obronie?
    Drugi dobry mecz w sezonie Marchwińskiego. Pokazał, że na 10 też potrafi. Jest widoczny i nie znika na boisku.
    Słabiej Hotic. Co do naszych skrzydłowych to na razie możemy liczyć tylko na Velde.
    Po piąte to jest w sumie niezłe i obiecująco. Choć wybiegając w przyszłość to nie spodziewam się, że z Śląskiem będzie łatwo. Ma pewno będą podrażnieni po dwóch porażkach i zmobilizowani na Lecha.
    Ostatnio jakoś nam z nimi nie szło, wciąż mam w pamięci nieszczęsny mecz w PP.
    Ważne, że się nie wykartkowalismy.
    Dalej stawialbym w ataku na Szymczaka , nawet gdyby Ishak był zdrowy to powinien zacząć na ławie.
    Może i ławka będzie silniejsza jeśli wróci też Blazic. Choć Ba Loua pewnie dalej będzie pauzował.
    Ale to my gramy u siebie, my jesteśmy na fali i to goście powinni się obawiać.

Dodaj komentarz