Pięć szybkich wniosków: Lech – Śląsk 0:0

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.





Taktyczna połowa

Lech Poznań grając u siebie szybko narzucił rywalowi swój styl gry mając m.in. korner już w 2 minucie czy w 8 minucie celny strzał autorstwa Kristoffera Velde. W pierwszym kwadransie tempo były szybkie, w drugim tak samo, lecz więcej z gry miał już Śląsk, który szukał choćby strzałów z daleka oraz stałych fragmentów gry. Ofensywa Lecha Poznań była wtedy mało widoczna, mieliśmy problem z utrzymywaniem się przy piłce i ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych m.in. przez słabą dyspozycję Kristoffera Velde, który dodatkowo był podwajany. Lechici przebudzili się po 31 minucie gry, po słabszej fazie znowu zaczęli atakować, posiadanie piłki było po naszej stronie, niestety poznaniakom brakowało konkretów w ofensywie. Pojedyncze akcje środkiem czy dośrodkowania z prawej strony Aliego Gholizadeha oraz Joela Pereiry były dla Śląska przewidywalne. W pierwszej, taktycznej połowie Lech miał małą optyczną przewagę, przeciwnik miał za to boiskową kontrolę mając też wynik, który wrocławianom odpowiadał.

null

Większa chęć zwycięstwa bez konkretów

Lech Poznań rozpoczął drugą część z dużą energią. Lechici zaczęli grać nieco szybciej, jeszcze wyżej, przez co nasi stoperzy byli odpowiedzialni również za rozgrywanie piłki. Poznaniacy zdominowali Śląska, który z każdą minutą był w coraz głębszej defensywie starając się przede wszystkim nie stracić gola, żeby nie musiał później gonić wyniku. Nasi zawodnicy starali się być aktywni, ciężar rozgrywania piłki brali na siebie m.in. Filip Marchwiński czy Filip Szymczak, różnego rodzaju podań próbował Ali Gholizadeh, szarpać chciał Kristoffer Velde, lecz w sobotę ewidentnie nie miał swojego dnia irytując stratami piłki lub niecelnymi zagraniami. Chęć wygranej była duża, jakość w ofensywie już słaba, na dodatek nie bardzo było kogo wpuścić z ławki rezerwowych, dlatego trener Mariusz Rumak z dwiema zmianami czekał aż do 74 minuty wprowadzając Dino Hoticia na dziesiątkę. W tym meczu w oczy raziła krótka ławka rezerwowych i brak klasowych zmienników w ofensywie, którzy mogliby przesądzić o naszym zwycięstwie.

null

Bicie głową w mur

Przez niemal cały mecz do gry defensywnej nie można było mieć żadnych zarzutów, swoje zrobił Bartosz Mrozek, po profesorku grał Bartosz Salamon, solidnie Michał Gurgul, dlatego Śląsk Wrocław mimo pojedynczych, groźnych kontr nie zasłużył na wygraną w Poznaniu. Lech piłkarsko był lepszy, ale nie umiał tego udowodnić bijąc głową w mur przez większość drugiej połowy. Śląsk Wrocław pod względem taktycznym był bardzo dobrze przygotowany, pasował mu remis, Lech Poznań nie miał przestrzeni w środkowej strefie, o czym po spotkaniu mówił Mariusz Rumak, dlatego jego zespół chciał się ratować akcjami skrzydłami. Niestety, momentami nasza gra w ofensywie wyglądała jak za kadencji Johna van den Broma. Biliśmy głową w mur, wrzutki w pole karne były nieefektywne, z przodu brakowało nam przede wszystkim drugiego napastnika, który mógłby wykorzystać jedno z dośrodkowań. W ostatnich minutach oddawaliśmy niewiele strzałów, praktycznie tylko uderzenia Filipa Szymczaka dało się zauważyć i można je docenić.

null

Stracone 2 punkty

Lech Poznań nie rozegrał dziś dobrego meczu, mając 60% posiadania piłki oddał tylko 11 strzałów (wynik poniżej Lechowej średniej), z czego raptem 3 uderzenia były celne. Brakowało nam dzisiaj ognia z przodu, pomysłu na rozmontowanie defensywnie usposobionego rywala, który przyjechał do Poznania przede wszystkim nie przegrać i to mu się udało. Radości z remisu przy Bułgarskiej nie krył trener Śląska, Jacek Magiera przypominając, że dzięki temu wynikowi wrocławianie mają od nas lepszy bilans w dwumeczu, dla Kolejorza remis ze Śląskiem Wrocław po 4 kolejnych przegranych z tym przeciwnikiem to nic innego, jak strata 2 punktów. Lech Poznań znowu nie wygrał meczu na szczycie, znowu nie wygrał spotkania, kiedy na stadionie było ponad 30 tysięcy ludzi, znowu miał problem w ataku pozycyjnym i znowu zawiódł przy Bułgarskiej. Być może na koniec sezonu 2023/2024 ten punkt będzie bardzo ważny, na razie straciliśmy 2 oczka oraz nie wykorzystaliśmy świetnej, niespodziewanej szansy na objęcie prowadzenia w tabeli. Na dodatek trzeci Lech Poznań ma już tylko punkt przewagi nad czwartą Pogonią Szczecin.

null

Zrehabilitować się we wtorek

Lech Poznań przed każdym kolejnym meczem zmaga się z problemami kadrowymi, które często pojawiają się nagle osłabiając przede wszystkim naszą ławkę rezerwowych. Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie takich meczów, jak ze Śląskiem Wrocław, straciliśmy 2 punkty i teraz trzeba patrzeć w przyszłość. Liczba 7 oczek w 3 pierwszych kolejkach nie jest zła, strata do najlepszych została zmniejszona, niestety rywale za nami nie śpią, przez co Lech Poznań cały czas stąpa po cienkim lodzie. W tym sezonie możemy zdobyć dublet, możemy zdobyć mistrzostwo, możemy sięgnąć po Puchar Polski, a być może skończymy te rozgrywki nawet bez awansu do europejskich pucharów. Cały czas jest co robić, co poprawiać w grze, cały czas trzeba przede wszystkim wygrywać, żeby iść do przodu. Mecz ze Śląskiem to już przeszłość, przed nami arcyważne, wtorkowe spotkanie z rozpędzoną Pogonią Szczecin, która na Puchar Polski i na nas spina się jak mało kto. Przed Kolejorzem kolejny, ostatni już lutowy test, który trzeba zdać, jeśli w kolejnych tygodniach nadal mamy walczyć o upragniony dublet. Dzisiejszą wpadkę ze Śląskiem da się jeszcze wybaczyć, być może ten remis jeszcze kiedyś będzie cenny, wtorkowej wtopy po prostu być nie może. Za 3 dni 27 lutego jedynym akceptowalnym wynikiem jest zwycięstwo!

null

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





7 komentarzy

  1. Szota Arweladze pisze:

    1. „Ale, Halinka, co ty jeszcze chcesz? Pralkę masz, prawda, lodówkę też, ciepło masz, spanie masz, telewizor też masz…Czego chcesz więcej?” – to pierwszy wniosek po meczu. Jest przecież Ishak, który na pewno wyzdrowieje, jest przecież Hotić, który może grać na 10., jest Sousa, który zdaje się, że wyczerpał już limit pecha. Po co komu transfery? Dziś było to widać jak na dłoni. Trener wydaje się stawać już jedną nogą po stronie kibiców mówiąc, że mógł zrobić tylko tyle zmian. Czy to asekuracja czy trzeźwa ocena sytuacji? Zobaczymy…

    2. „Ja bardzo panią przepraszam, pani Halinko, ale ja obstrukcję bolesną mam!” – Lech, który nie strzela bramki, nie jest sobą. A przynajmniej nie jest to Lech, jakiego chcieliby oglądać kibice. Obstrukcja pod bramką Śląska była aż nadto widoczna. Trenerze, piękny futbol, tego chcemy.

    3. „Co pan tu za pawiana świrujesz?” – no to się trener Rumak przejechał na swojej pewności siebie. Rozumiem – musisz mieć charyzmę, musisz mieć posłuch wśród piłkarzy, musisz dać nadzieję kibicom. Tylko teraz z tej charyzmy i pewności siebie zrobiła się buńczuczność i to niestety nie dodaje autorytetu trenerowi. No bo jak inaczej rozumieć te dwa zdania wypowiedziane w wywiadzie dla Redakcji:
    „Wyników nie jestem w stanie obiecać. Tylko głupiec mógłby obiecać konkretne wyniki”
    oraz:
    Na koniec szczerze i nie ma możliwości wzięcia pomidora. Wygrana ze Śląskiem 24 lutego czy 27 lutego z Pogonią?
    (…)
    – „Wygramy oba te mecze! Tak proszę napisać.”?
    To jak, kto może obiecywać wyniki i na dodatek obietnic nie dotrzymywać?

    4. „Idę se do siebie na górę mongolski balet obejrzeć w telewizji” – żeby ukoić skołatane nerwy przed wtorkowym meczem. Tyle panu powiem.

    • Zbychu pisze:

      Dodam, że tydzień temu na pytanie, czy pod koniec meczu zawodnicy Lecha kradli czas, Rumak uśmiechnął się i powiedział, że meczu się nie gra, tylko rozgrywa. No to dziś raczej Śląsk rozgrywał. Konferencje na pewno lepsze, niż za Broma (tak, wiem. Lepszy pierdoła wygrywający mecze niż krasomówca bez wyników). Marudzenie na brak zawodników jest trochę spóźnione, a dla zarządu bezpieczne, no bo co teraz można poradzić? Nic nie poradzisz.
      „Dyskopatia” Sousy jest bardzo niepokojąca, bo przy naszym leczeniu wygląda na to, że minimum na miesiąc wypadnie, jeśli to niewielki problem. Gra jest – „moim łosobistym zdaniem”, jak mawiał Stary Marych – lepsza i bardziej poukładana niż za poprzedniego trenera, pojawiają się jakieś schematy, pomysły (np. Velde wycofujący piłkę zamiast zejścia do środka, jak było przy golu Marchwińskiego z Jagiellonią. Swoją drogą, jest coś dziwnego z tymi trenerami. Nenad Bjelica pod koniec wyglądał na zrezygnowanego, Brom też, jakby mu było wszystko jedno, drugi sezon Skorży za pierwszym razem tragedia, za drugim razem nawet nie próbował…

  2. Sosabowski pisze:

    Śląsk chciał wywieźć z Poznania remis i to zrobił. Mieli dosłownie parę szans na strzał z dystansu. My za to chcieliśmy grać futbol z ostatnich spotkań. Tylko szybko się połapaliśmy ze przeciwnik nie za bardzo chce grać piłka, a woli bronić i ryglować. Martwi to, że od bardzo dawna w Lechu nie ma pomysłu na autobusy w polu karnym. Tylko i wyłącznie wrzutka z prawej strony boiska. Wystarczy w przeciwnik podawana Velde i od razu potencjał w ataku o połowę mniejszy. Dzisiaj po raz kolejny bardzo słaby mecz Pereiry na co mało kto zwraca uwagę. W obronie duże babole, podania w poprzek jak zwykle do przeciwnika. Zwykle ratował oceny asystami w ataku ale to już się dawno skończyło. Boki obrony w ataku nie dają na ten moment nic. Słabiej dzisiaj Marchwiński i Velde. Same złe wybory, dużo strat, słabych dryblingów. Często wzrok na piłkę zamiast szukania kolegów. Fajny występ za to Aliego w końcu wyglądał jak piłkarz. Mrozek kolejny pewny występ od pierwszej do ostatniej minuty. Dobre zmiany Hoticia i Ba Louy wniosły jakiś wiatr. Ostatecznie zabrakło pomysłu. Bo gra z każdym tygodniem jest lepsza. Nie przewidzieliśmy że Śląsk będzie mało ambitny. Liczyliśmy pewnie po raz kolejny na punktowanie przeciwnika z kontry.
    Poza tym w całym zespole zbyt dużo niedokładności i niechlujstwa. Niektóre podania potrafiły wprawić w ból głowy. I trzeba nad tym popracować. Była szansa na przegonienie stawki i wielka szkoda że się nie udało. Mimo wszystko patrząc na wyniki innych sytuacja nie jest zła. Tak zwana kolejka żółwi.

  3. Muro pisze:

    Dobra, dzisiaj znowu na spokojnie.
    Więc, nie zaczyna się zdania od więc, więc po pierwsze bym nie demonizował. Mecz ogólnie słaby, racja, w drugiej połowie Śląsk grał mega prymitywną piłkę i jeszcze miał szansę na zwycięskiego gola po strzale Klimali – racja, Magiera przyjechał po remis, żeby mieć lepszy bilans z Lechem i udało mu się. Niemniej jak patrzę na ten Śląsk – to on na bank pogubi punkty – na jesieni grali za ciosem i jeszcze bez presji, teraz – tak samo jak Jagiellonia – przy większych oczekiwaniach i większej presji nie dźwigną, na bank i na pewno pogubią punkty, więc tu akurat wielce bym nie dramatyzował.
    Problem jest gdzie indziej – Rumak Rumakiem, coś tam taktycznie drgnęło i coś się poukładało indywidualnie u niektórych grajków – forma Salomona i Mrozka na przykład – zasadniczo oni nam ten punkt obronili. Ale sedno problemu jest w typowym wronieckim minimalizmie: „jakoś to byndzie”. Sobiech – kontuzja i koniec sezonu, Ishak – kontuzja (i koniec sezonu?), panowie uśmiechnięci siedzą sobie na trybunach i jak mają chwilę zwątpienia, to sprawdzą sobie stan konta i z pewnością im przejdzie. Sousa zaczyna być szklanym piłkarzykiem, tak samo jak Dagerstal (ale tu akurat nie ma problemu, bo jest Blazic – czyli mamy trzech przyzwoitych stoperów) – i tu zaczyna się mega problem, bo to kolejny raz, kiedy nie mamy z niego korzyści. Murawski infekcja – jasne, zdarza się, odesłali go do domu, pewnie z Pogonią też nie zagra, oby był gotowy na Raków – to w sezonie infekcyjnym normalna sprawa. Ale – żesz kurwa – kim my mamy te bramki strzelać Śląskowi, skoro na ławce nie ma ani jednego napadziora? A dwóch skrzydłowych gra, bo muszą grać – Irańczyk bez formy i z wszystkimi podaniami do tyłu, zero prób dryblingu, zero błysku (i wygląda mi, że to będzie mega przestrzelony transfer, nie widzę w nim ani trochę sportowej złości i boję się, że to kolejny hobby-player, który przyjechał skasować frajerów na europejskiej prowincji i mieć wszystko w dupie). A Ba Lua – jak to on, trochę prędkości i potem struś pędziwiatr – i zero konkretów. To kim my tego mistrza mamy zdobyć – młodzieniaszkiem Dziubą? Czy Alanem Czerwińskim?
    I tu podoba mi się szczerość Rumaka – w meczu z Jagą zrobił bodajże tylko trzy zmiany, wczoraj też tylko tyle, ile mógł. I cudownie jest, że stopera ogrywają na lewej obronie (choć i kiedyś Kamiński też na lewej obronie grał, zanim wrócił na środek), a Barry i Andersson coraz bardziej przyspawani są do ławki – tu jest prawdziwy skandal, chyba jeszcze większy niż z brakiem zakontraktowania napadziora na pół roku. Okej – wiem – w przeszłości te wszystkie Khoblenki czy inne wynalazki typu dwumetrowy Gruzin nie odpalały, ale nie wierzę, że profesjonalny klub dzień po kontuzji Sobiecha nie zaczął monitorować możliwości kupna albo wypożyczenia kogoś, kto chociaż jedną czy dwie bramki by strzelił przez kilka miesięcy, ale miałby możliwość zluzowania Marchwińskiego i Szymczaka. Bo zgadnijcie, kto zagra z Pogonią w pierwszym składzie i kto będzie zryty po wczorajszym meczu? A jeśli nawet uda się z MKS – to kto zagra z Rakowem?
    I – to jest przejebane w tym klubie, króciutka kołderka, minimalizm w pełni, tu nigdy nic się nie zmieni. Więc – że skończę sobie post znowu od tego samego słowa, więc po raz kolejny przepraszam, że się powtarzam i po raz kolejny w sumie nie chce mi się pisać tego samego w kółko.
    Tyle.

  4. mario pisze:

    moje wnioski:
    – kto wie, czy nie rośnie nam wreszcie nasz własny bramkarz
    – Pereira od dłuższego czasu nie dojeżdża na mecz, jest bez formy od końca jesieni
    – Velde grał jak na początku swojej bytności w Lechu
    – rzeczywiście było widać pracę drużyny nad obroną, atak leży gdy przeciwnik się głęboko broni
    – nie można wygrać meczu, gdy w ataku pozycyjnym nie ma ruchu. Atakowaliśmy na stojąco. Brak strzałów z daleka próbował naprawić tylko Salamon. Tak się nie da. Musi być ruch, by rozrywać obronę przeciwnika. Gdy my stoimy, to stoi też przeciwnik, a on broni się całą jedenastką! Musi być ruch i prostopadłe podania, tylko tak można rozerwać obronę przeciwnika broniącego się głęboko i to cała drużyną.
    – być może Gurgul właśnie wskoczył na stałe do podstawy. Jeśli da radę we wtorek a później jeszcze z Rakowem, to będzie oznaczało, że mamy LO

  5. jerry21 pisze:

    1. Remis to nie zwycięstwo wiadomo.
    Graliśmy u siebie. Ale patrząc szerzej nawet punkt może dużo znaczyć w przyszłości. Porównując to jak w rundzie rewanżowej punktuje Lech a jak inne drużyny z czołówki to jest nieźle. Nadal tylko 2 punkty do lidera.
    2. Plusem, który jest zauważalny postęp w grze obronnej. Kolejorz dużo lepiej broni w tej rundzie.
    Widać to też w bronieniu przy stałych fragmentach gry.
    3. Martwią problemy kadrowe ale z tym należało się liczyć. Problemy Ishaka, Sousy to nie nowość.
    Trudno powiedzieć w jakim zakresie będziemy mogli wiosną na nich liczyć. Dobrze, że wrócił Ba Loua, oby jego omijały urazy.
    4. Co do transferów o których tak wielu pisze to może zakończmy już ten temat. Transferów zimą nie było i już nie będzie więc zamiast biadolić skupmy się na tych, których mamy w kadrze i na których można liczyć.
    5. Co do meczu z wrocławianami to indywidualnie słabiej wypadł nasz as Velde, stać go na dużo więcej.
    Gorzej ostatnio prezentuje się Pereira, brakuje jego dokładnych wrzutek.
    Lepiej zagrał Gholizadeh, oby to była zajawka coraz lepszej gry jego.
    Salamon pokazuje ile znaczy dla zespołu. Lider defensywy.
    Młody Gurgul daje radę.
    Ważne żeby omijały nas kolejne urazy i infekcje i żeby kadra była jak najszersza.

    • Michu87 pisze:

      Śląsk ugrał remis po który przyjechał. Dziś oglądałem mecz Real Sevilla i tam Real tak samo się męczył jak my. Wszedł Modric i strzałem z dystansu dał 3 pkt. Właśnie tego nam brakuje. Kogoś kto będzie bombardować bramkę przeciwnika z większej odległości.

Dodaj komentarz