Pięć szybkich wniosków: Wisła – Lech 1:1

Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.



Wyrównana pierwsza połowa bez kontroli

Lech znowu źle wszedł w mecz. Wisła narzuciła mu swój styl gry z czym poznaniacy mieli problem, musieli się dostosować do rywala, od początku musieli walczyć, sporo biegać na co nasz zespół chyba nie był przygotowany. Lech raczej nie spodziewał, że Wisła aż tak ofensywnie ruszy na Kolejorza zmuszając go do przysłowiowego gryzienia trawy i do obrony. Słowa Jerzego Brzęczka wypowiedziane przed spotkaniem miały przełożenie na boisko, Wisła nas zaatakowała, Lech dopiero po 20 minucie otrząsnął się potrafiąc prowadzić grę przez kilkanaście minut. Niestety poza główką Kownackiego nic sobie nie stworzył, Lech grał za wolno, zbyt przewidywalnie, ustawienie z Kownackim schodzącym z lewej flanki do ataku nie do końca wypaliło, już pierwsza połowa pokazała, że Maciej Skorża popełnił błąd, nie trafił z ustawieniem a praca w tygodniu nad modyfikacją systemu była nieefektywna. Na dodatek w końcówce pierwszej połowy poznaniacy zupełnie stracili kontrolę nad meczem, stracili też gola dając się zaskoczyć przez Wisłę, która kilkadziesiąt sekund przed zdobyciem bramki miała inną groźną okazję, z której lechici nie wyciągnęli wniosków. Wisła w wyrównanej pierwszej połowie była skuteczniejsza, w pierwszych 45 minutach nie było widać, kto walczy o utrzymanie a kto o mistrzostwo.

Brak kontroli i często brak pomysłu

Niestety w przerwie Maciej Skorża nie trafił do piłkarzy. Po zmianie stron Lech nadal nie miał boiskowej kontroli nad tym, co robi Wisła, obie drużyny szły na wymianę ciosów, Lech zaczął co prawda grać nieco szybciej, wdał się w walkę, jednak to krakowianie nadal stwarzali groźniejsze sytuacje. W Lechu pracuje spec od stałych fragmentów, człowiek, który odpowiada tylko za nie, a tymczasem poznaniacy mieli przy Reymonta ogromne problemy po rzutach rożnych, w których Wisła zdecydowanie nad nami górowała. Z upływem spotkania Lecha zaczął słabnąć, wyglądał jak drużyna, która jest zmęczona tym meczem, trener Skorża zaczął przeprowadzać rozpaczliwe zmiany wpuszczając nawet zawodników, którym zwykle nie ufa (Marchwiński, Czerwiński). Dopiero po 82 minucie Lech zaczął stwarzać naprawdę groźne sytuacje, jednak był nieskuteczny (dobre okazje zmarnował m.in. Ishak czy wspomniany Marchwiński). Długo nic nie wskazywało na gola dla Kolejorza aż w 8 minucie doliczonego czasu gry przytomne zagranie Ba Loua po ziemi z lewej strony efektownym strzałem na bramkę zamienił Milić wyręczając tym samym słabych ofensywnych piłkarzy Lecha Poznań.

Cieszyć się czy smucić?

Cieszyć się czy smucić? Maciej Skorża mówił, że przed meczem byłby niezadowolony z remisu, ale patrząc na przebieg spotkania uznał ten punkt za cenną zdobycz w walce o tytuł. Czy remis wywalczony w ostatniej akcji spotkania da Lechowi mentalnego kopa? Raczej nie. Lech miał więcej szczęścia niż tydzień temu w końcówce z Rakowem, dlatego nie przegrał tego meczu. Patrząc na opinie kibiców wiele osób nie jest zadowolonych z tego remisu, część zachowuje się tak jakby nie było bramki wyrównującej, a Lech przegrał z Wisłą. Komentarzy osób bojących się kolejnego przegranego sezonu jest coraz więcej, trafienie Milicia nikogo nie uspokoiło, Lech znowu nie wygrał, jego wiosenny bilans 2-2-2 jest bardzo rozczarowujący, w walce o Mistrzostwo Polski już nic nie należy od Kolejorza, który wpadł w dołek.

Wisła znalazła sposób na Lecha

Kolejny rywal pokazał, jak grać z Lechem. Nie warto się bronić, czekać na to, co zrobi Lech czy skupiać się tylko na Amaralu z Ishakiem. Żeby sprawić Lechowi problemy należy grać od początku zdecydowanie, wręcz agresywnie, zaatakować, a wtedy poznaniacy zaczną się gubić i mieć mentalne problemy. Wisła wzięła przykład z Rakowa, długimi fragmentami grała podobnie, cechy wolicjonalne u wiślaków były na wyższym poziomie, dlatego poznaniacy mieli tyle problemów. Ishak z Amaralem znowu byli niewidoczni, inni zawodnicy tacy jak Karlstrom, Murawski czy Kownacki zbyt słabi, by pokonać Wisłę, która obnażyła wszystkie mankamenty zespołu Lecha zagrażając mu najbardziej po stałych fragmentach gry. To niepokojące, ale Maciej Skorża nie miał dziś pomysłu, jak grać z Wisłą, jak przeciwstawić się ambitnemu rywalowi grającemu bardzo zdecydowanie w każdej strefie boiska. Statystyki tego spotkania, które są po stronie Lecha zaciemniają obraz meczu będącego wyrównanym pojedynkiem, w którym Wisła dominowała nad Lechem cechami wolicjonalnymi.

Nieciekawy krajobraz

Krajobraz po Wiśle jest nieciekawy. Lech tej wiosny zdobył zaledwie 8 punktów w 6 meczach, po tej kolejce może tracić do lidera już 2 oczka. Wielu piłkarzy jest zupełnie bez formy, mamy problemy w każdej formacji, podobno czas miał pracować na korzyść Lecha, a tymczasem z upływem marca jest tylko gorzej. Gol na 1:1 strzelony w 8 minucie doliczonego czasu gry naprawdę niewiele zmienia, nie polepsza oceny, poznaniacy zagrali słabo, ledwo zremisowali i na domiar złego kontuzji doznał Salamon, który niebezpiecznie upadł na kolano. Już po Rakowie z Lechem było źle, teraz jest jeszcze gorzej, czuć po prostu, że Mistrzostwo Polski zaczęło odjeżdżać, a problemem drużyny jest nie tylko nieskuteczność. Patrząc na całokształt marcowa przerwa na kadrę przydałaby się Lechowi nie po Jagiellonii a już teraz.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





16 komentarzy

  1. klaus pisze:

    Trener nie ma pomysłu na drużynę…

  2. Pawel68 pisze:

    To są bajeczne 2 składy rutkowskich!Bez bramkarza ,bez stoperów! Po prostu bajka Rutkowskiego oszczędzania i bylejakości z gargamelem lachociagiem…

  3. Pawel68 pisze:

    I co teraz z moim biletem na 100 lecie?Wystawiam na pomoc Ukrainie!K…jebane przegrywy!!!

  4. bas pisze:

    Czyli jak zwykle zawsze czegoś brakuje jak nie trener po taniości to,brak obrońcy w razie sytuacji losowej nie mówiąc o bramkarzu. Jak przepierdolimy taką szanse na MP gdy kurwiszon jest w czarnej dupie to naprawdę będziemy mega frajerami. Genu wronieckich chyba nigdy się nie pozbędziemy.

  5. Kibic z Bydgoszczy pisze:

    Pięć szybkich i bardzo dobrych wniosków. Im bliżej końca sezonu tym gorzej gramy. A wyniki już nawet nie są w kratkę tylko w 3 linie. W lidze na wiosnę R Z P Z P R.

  6. Muro pisze:

    No cóż, broniłem Skorżę i będę go nadal bronić, jeśli będą ku temu argumenta.
    Z każdym kolejnym meczem wygląda to coraz gorzej i tyle, wszystko w temacie.
    Pozostaje bohaterska walka o trzecie miejsce w lidze i puchary. Tylko – na chuj nam puchary :/

    • yossarian pisze:

      Uważałem, że Skorża jest dobrym trenerem dla Lecha. Jednak z meczu na mecz jest coraz gorzej. W ogóle nie mamy pomysłu na grę. I chyba sami wytworzyliśmy mit super dobrych piłkarzy, których niby mamy. Z ułożonymi nogami itp. A przeczyła temu już dawno słaba skuteczność, już nie mówiąc o pierdyliardach wrzutek, z których nic nie wynika. My chyba nie chcieliśmy widzieć tych niedociągnięć. Się nie zdziwię jak na koniec sezonu nas i wyśmiewaną Legię będzie dzieliła niewielka różnica punktów.

  7. Kuki pisze:

    Moje wnioski, już nieco bardziej na chłodno:

    1. Ba Loua powinien grać od początku i to na swojej pozycji lewego skrzydłowego. Wczoraj 2 razy fajnie dorzucił + asysta i wreszcie widać było jakieś zaangażowanie. Koniec z kombinowaniem, tu trzeba gonić. Kamiński da sobie radę na swojej pozycji, a jak nie to zawsze mogą się zamienić stronami.
    2. Czerwiński wczoraj w 10 minut zrobił więcej niż beznadziejny Pereira. 2 razy wystawił patelnię Ishakowi, coś powinno wpaść. Na Jagiellonię Czerwiński + Ba Loua, bardzo fajnie to chodziło w Lubinie, dlaczego teraz ma nie zaskoczyć? Czerwiński jak będzie zapierdalać na obieg, to Ba Loua automatycznie będzie mieć więcej miejsca, to się może udać.
    3. Przy takiej dyspozycji Amarala widziałbym Kownackiego na 10.
    4. Więcej zaangażowania i wiary w siebie, bo tego brakuje. Jeszcze nic nie jest przegrane, ale się zajebiście oddaliło i będzie się oddalało jeśli nic się pod tym względem nie zmieni.

    • leftt pisze:

      1. Pewnie tak. W każdym razie mam nadzieję, że Kownackiego na skrzydle już nie zobaczę.
      2. Może trochę urozmaiciłoby to naszą ofensywę, bo ostatnio mam wrażenie, że cała drużyna gra po to, żeby Pereira mógł wrzucić. Oprócz tego Pereira był zamieszany w dwie ostatnie stracone bramki. Bo Bednarek Bednarkiem, ale Ivi Lopezem tydzień temu to on się za bardzo nie zajął.
      3. Ja nawet Ramireza bym widział. Dwa ostatnie mecze Amarala to czarna rozpacz.
      4. Po prostu należy zrobić rywalom to, co oni nam – od początku na nich siąść i nie liczyć na to, że rozpykamy ich samymi umiejętnościami. Bo te nie są aż tak dużo lepsze. One mogą zrobić różnicę w decydujących momentach. Natomiast na stojąco nic się w tej lidze nie wygra.

      • Kuki pisze:

        No i cieszę się że się zgadzamy.
        Pereira się zajebiście obcina w obronie przez ostatnie 2 mecze. Co najgorsze, do przodu idzie tylko do tej swojej „pół przestrzeni” i się zatrzymuje. Czerwiński kilka razy poszedł na pełnym gazie do przodu i właśnie z tego Ishak miał dobrą sytuację.
        Ramirez mnie nie przekonuje. Na 10 potrzeba kogoś kto przyjmie piłkę, obróci się i ma 2 nogi. Te jego kółeczka czy zejście na lewą zna już cała liga.

        My po prostu musimy zacząć szybciej grać. Niestety mam wrażenie, że ostatnio jedynym naszym pomysłem jest gra do boku i/lub laga od Salamona. Od 2 meczy w ogóle nie gramy po ziemi prostopadłych piłek, same jakieś wrzutki na aferę, jak późny Żuraw.

      • leftt pisze:

        Dlatego napisałem „nawet”. Na 10 w tej chwili mamy kolejność Kownacki – Ramirez – Amaral. Nie, żeby ktoś z nich był w wysokiej formie, po prostu Amaral ma dół i nie powinien wychodzić w podstawie. Ale to trener go widzi na treningach i niech podejmuje decyzję. Wiadomo, że umie grać lepiej.

  8. fox pisze:

    Lech gra do bólu równo co nie znaczy dobrze.Jeden styl który dopóki nie został rozpracowany przez przeciwników przynosił skutek.Dzisiaj żaden trener innej drużyny nic sobie z tego nie robi.Wystraczy na nas usiąść od poczatku i Lecha nie ma.Tak zagrał Raków tak zagrała Wisła i tak zagrają pozostałe drużyny.Skorża po po prostu nie ma przygotowanego innego systemu i chociaż by na konferencjach zaklinał rzeczywistość nic tego nie zmieni.Do tego dodchodzi beznadziejna forma liderów czyli Amarala i Ishaka.Jeśli do tego dodać kontuzję Salamona wyłania się prawdziwy obraz drużyny która niby ma najmcniejszy skład w lidze ale to niestety widać tylko na papierze w rzeczywistości Lech to tygrys na glinianych nogach.Jak w takiej sytuacji grać o majstra no jak pytam się.Nie będzie ani majstra ani PP niestety.Tak na prawdę jak by wczoraj sędziowie uznali prawidłowo zdobytą przez Wisłę bramkę już dzisiaj można by zapomnieć o MP a tak ciąglę tli się nadzieja a że jak mówi powiedzenie nadzieja jest matką głupich tradycyjnie okaże się,że Lech jest klubem przegrywów co udowadniał nie raz nie dwa.

  9. mario pisze:

    dziwny mecz, mogliśmy go równie dobrze wygrać jak i przegrać. Dobry choć ten jeden punkt. Tyle tylko, że ten mecz znów pokazał, że jesteśmy nienajlepiej przygotowani do wiosny, że Kownaś na zmiennika Ishaka średnio się nadaje, że Bednarek może być co najwyżej zmiennikiem bramkarza, którego nie mamy, że BaLua mimo asysty jest słaby, i że wielu kluczowych zawodników ma chyba jakiś dołek. Jeśli do tego się okaże że Salamon rozwalił więzadła lub łąkotkę, to w środku obrony mamy problem (bo Siatka też chyba nie w formie). Ogólnie wygląda to nieciekawie i śmierdzi ogólnym dołkiem.

  10. J5 pisze:

    Pisząc o braku formy Redakcja dotknęła chyba sedna. Mnie też się tak wydaje, już od lutego pomimo wygrania wtedy dwóch meczów, widziałem jak z każdym kolejnym spotkaniem gasł Amaral, a po nim kolejni piłkarze. Być może popełniono jakieś błędy, być może Lech miał zbyt duże obciążenia, i dopiero po paru tygodniach zacznie wchodzić na swój poziom, czyli wtedy, kiedy będzie już za późno na odrabianie strat. Może ta przerwa na kadrę pomoże, może drużyna trochę odpocznie, zobaczymy. W każdym bądź razie widać że nasi zawodnicy są wolni, jacyś tacy nijacy, niezdecydowani, bez agresji. Walka do końca która przyniosła wyrównanie sprawiała bardziej wrażenie zrywu przed agonią niż mitycznej walki do końca i gryzienia trawy. Czy realne jest jeszcze mistrzostwo? Na razie ewidentnie odjeżdża, i chyba tylko nadzieje pokładać można w tym że i Raków, i Pogoń też się wystrzelają i pogrążą się w jakimś maraźmie.
    Mecz z drużyną ze strefy spadkowej obnażył wszystkie slabe strony słabego Kolejorza. Począwszy od bramkarza po wszystkie formacje i trenera, bo nikogo nie dało się wyróżnić. Teraz pozostaje tylko pytanie, co Skorża zrobi, aby było możliwe jeszcze o co walczyć. Czy wogóle w obliczu tego kryzysu, będzie jeszcze o co walczyć. Na razie potrzebna będzie mobilizacja aby nie skompromitować się w meczu rocznicowym. Lech będzie musiał zaskoczyć rywala nową taktyką, i mądrze wykorzystać przerwę na reprezentację. I zobaczymy co zrobi Lech dalej. Na razie nie wiadomo, czy będzie się z czego cieszyć