Napisać kolejną pucharową historię

Zbliżający się dwumecz z Karabachem Agdam może przejść do pięknej, pucharowej historii Lecha Poznań rywalizującego na arenie międzynarodowej od 1978 roku. W ciągu ostatnich kilkunastu lat niewiele było rozstawionych klubów na które Kolejorz znalazł sposób.



Lech Poznań jako jedyny polski klub ma patent na Azerów. W trzech dwumeczach (Karvan Jevlach i 2 razy Khazar Lankaran) zawsze wygrywał będąc ostatnią polską drużyną, która wyeliminowała azerski zespół z europejskich pucharów (10 lat temu). Karabach Agdam ma za to patent na nasze rodzime ekipy eliminując Wisłę Kraków, Piasta Gliwice oraz Legię, którą przed 2 laty rozbił w Warszawie 3:0. Wyeliminowanie Karabachu Agdam byłoby kolejnym sukcesem naszego klubu na 100-lecie, przejście Mistrza i zdobywcy Pucharu Azerbejdżanu na zawsze zapisałoby się w pucharowej historii Kolejorza, który od 2010 roku wyeliminował jedynie trzech rozstawionych rywali.

Pierwszym takim przeciwnikiem było ukraińskie Dnipro Dniepropietrowsk. Ukraińcy w losowaniu fazy play-off Ligi Europy 2010/2011 byli rozstawieni ze współczynnikiem 14.910. Ówczesny Mistrz Polski, Lech Poznań miał współczynnik 11.008 i do rozstawienia zabrakło mu dokładnie 2.300 punktów.

12 lat temu Dnipro Dniepropietrowsk straszyło siłą kadrową, ale było w słabej formie. Lech Poznań wręcz przeciwnie. Po dołku w tym po porażce ze Spartą Praga i w Superpucharze Polski 2010 zaczął grać trochę lepiej, więc była nadzieja na awans do Ligi Europy. W pierwszym spotkaniu już w 5 minucie lechici wyszli na prowadzenie, kiedy Semir Stilić z rzutu wolnego dobrze wrzucił piłkę na głowę Manuela Arboledy. Wtedy obowiązywały inne zasady UEFA, bramka strzelona na wyjeździe „liczyła się podwójnie”, dlatego to trafienie było bardzo ważne.

null
null

Lech Poznań po golu cofnął się, grał z kontry, głównie się bronił, Dnipro Dniepropietrowsk nacierało na naszą bramkę, jednak było nieskuteczne. Mistrz Polski dobrze odpierał wiele ataków Ukraińców aż niespodziewanie wygrał na wyjeździe 1:0. W rewanżu trener Jacek Zieliński ponownie ustawił Kolejorza bardzo defensywnie chcąc wyeliminować Dnipro przede wszystkim taktyką. Goście na początku rewanżowego spotkania, które przez budowę dwóch trybun mogło obejrzeć maksymalnie 13,5 tysiąca widzów mieli przewagę, szybko chcieli odrobić straty, jednak nasz zespół dobrze wytrącał ich z rytmu.

null
null

Po mało ciekawym, taktycznym rewanżu padł remis 0:0, który do Ligi Europy premiował oczywiście nierozstawionego Lecha Poznań. Wówczas Kolejorz wyeliminował rozstawionych Ukraińców przede wszystkim dzięki taktyce Jacka Zielińskiego. Dnipro Dniepropietrowsk nie było wtedy byle jakim rywalem, po 5 latach na Stadionie Narodowym w Warszawie walczyło z Sevillą o końcowe zwycięstwo w Lidze Europy, lecz Hiszpanie wygrali 3:2. Obecnie Dnipro już nie istnieje.

null

Po 10 latach Lech Poznań ponownie wyeliminował rozstawiony klub z europejskich pucharów. Dnia 23 września 2020 roku w pojedynczym meczu III rundy eliminacyjnej Ligi Europy to Apollon Limassol był zdecydowanym faworytem do awansu, był bardzo mocnym rywalem z dużym europejskim doświadczeniem na którym Kolejorz nie robił większego wrażenia. Apollon regularnie rywalizujący w Lidze Europy ogrywał dużo lepsze drużyny rzadko kiedy ponosząc porażki u siebie. Pierwsza połowa długo była wyrównana, Lech który na Cypr udał się już 2 dni wcześniej nie forsował tempa w upale, czekał na przeciwnika, ale szczęśliwie przed przerwą zdołał wyjść na prowadzenie. Po zmianie stron Apollon rzucił się do ataku co pozwoliło poznaniakom 2 razy skontrować rywala zdobywając kolejne 2 gole. Przy stanie 0:3 ekipa z Cypru już się poddała. Apollon czuł, że nie rady, nie poradził sobie z osłabieniami w defensywie, obrał złą taktykę i nie powalczy już z Lechem. Tym samym poznaniacy w końcówce strzelili kolejne 2 gole zwyciężając ostatecznie 5:0. Lech Poznań po 10 latach wyeliminował rozstawiony klub wreszcie przechodząc nieszczęsną III rundą kwalifikacji, w której najczęściej kończył swoją europejską przygodę. Apollon przegrał wtedy u siebie pierwszy raz od 1 lutego 2020 ponosząc najwyższą pucharową porażkę na Cyprze w swojej historii. Aktualny mistrz swojego kraju w 29 wcześniejszych meczach w europejskich pucharach poniósł jedynie 7 domowych porażek i jedną w eliminacjach (z PSV Eindhoven).

Po niespodziewanym wyeliminowaniu Apollonu Limassol przed 2 laty wszyscy czekaliśmy na zwycięzcę pary Charleroi – Partizan (ten mecz odbywał się dzień później). Belgowie byli wtedy w wysokiej formie, ale Partizan był drużyną o wiele bardziej doświadczoną, której bardzo zależało na awansie. Ostatecznie dalej przeszli Belgowie, z którymi wcześniej Lech radził sobie kiepsko.

Royal Charleroi przed meczem z Kolejorzem pozostawało bez domowej porażki od 4 października 2019 roku. Było liderem Jupiler League oraz faworytem w rywalizacji z Lechem Poznań, który miał drugą z rzędu okazję wyeliminować rozstawionego przeciwnika. Zespół Dariusza Żurawia jako pierwszy wyszedł na prowadzenie za sprawą strzału z daleka Daniego Ramireza. Jeszcze przed przerwą wynik kolejnym uderzeniem z dystansu podwyższy Tymoteusz Puchacz przez co upragniony awans wydawał się być bardzo, bardzo blisko. Po zmianie stron lechici nie zachowali odpowiedniej koncentracji. Poczuli się zbyt pewnie, rywal miał rzut karny, który obronił Filip Bednarek. W końcu Charleroi i tak zdobyło kontaktową bramkę grając jeszcze w końcówce z przewagą jednego zawodnika.

W 77 minucie za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Lubomir Satka przez co Lech przez kilkanaście minut musiał bronić dostępu do własnej bramki. Poznaniacy mieli trochę szczęścia, ratował nas m.in. Thomas Rogne, Filip Bednarek aż na końcu w strugach ulewnego deszczu Kolejorzowi udało się wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Europy 2020/2021. W końcówce nie zemściła się kontra Jakuba Kamińskiego, który w sytuacji 1 na 1 i po minięciu bramkarza nie trafił do siatki. Ogromna nerwówka w końcówce, gra w „10” i tzw. obrona Częstochowy zakończyła się udanie, Lech pierwszy raz wygrał w Belgii stając się jednocześnie pierwszym polskim klubem od 45 lat, który zwyciężył w tym kraju.

Karabach Agdam rywalizujący w fazie grupowej europejskich pucharów nieprzerywanie od 2014 roku (6x Liga Europy, 1x Liga Mistrzów 1x Liga Konferencji) ma oczywiście wyższy współczynnik od rozstawionego Dnipro Dniepropietrowsk, Apollonu Limassol i Charleroi. Ten wynosi aż 25.000, dlatego wyeliminowanie 4 rozstawionego rywala od 2010 roku byłoby dużym sukcesem Lecha Poznań na 100-lecie, który znacznie ułatwiłby Kolejorzowi powrót do fazy grupowej po 2 latach. Nawet gdyby Mistrz Polski odpadł później z FC Zurich, to i tak spadłby do III rundy eliminacyjnej Ligi Europy a później do IV fazy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji. Wyeliminowanie rozstawionego Karabachu Agdam to więc pewność rozegrania minimum 4 dwumeczów w europejskich pucharach 2022/2023 i gry co 3-4 dni co najmniej do końca sierpnia.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





5 komentarzy

  1. Kibic z Bydgoszczy pisze:

    Nareszcie wraca rywalizacja Lecha Poznań i od razu w pierwszym meczu sezonu eliminacje do Ligi Mistrzów.
    Tyle lat czekania i w końcu możemy się pokazać w eliminacjach do najlepszej piłkarskiej ligi świata!
    Cieszę się tą chwilą jak pewnie każdy z nas Lechitów chociaż malkontenci zawsze się znajdą.

    • saw1000 pisze:

      Myślę że wszyscy Kibole się cieszą, że mamy szansę gry w Europie. Każdy kto ma Kolejorza w sercu jest dumny z tego powodu i chce żeby dobre wyniki z europejskich pucharów szły w świat. Z jednej strony już nie mogę się doczekać meczu, ale z drugiej jeszcze bym poczekał, żeby zgrać wszystkich nowych graczy, no i żeby Brom dłużej popracował z drużyną. No ale terminy były znane już dawno, no i o ile z trenerem poszło dość szybko, to mam żal że te wzmocnienia po raz kolejny nie są na czas. No ale wierzę się uda trochę pograć w Europie.

  2. 100h2o pisze:

    Myślę że to boje w lecie 2020 pomogły stworzyć dzisiejszego Lecha .Wypromowali się: Kamyk i Modziu i może Puszka. No i był tylko 1 mecz więc wygranie ( od 1 rundy) 4 meczów robi wrażenie jak i stosunek bramkowy 13-1. Dużą rolę w tamtym awansie odegrali: Ishak, Tiba i Kamiński oraz…. bramkarz Bednarek. Nie zapomnę meczu z Apollonem ( jak i tego z Austrią czy z Juventusem na wyjeżdzie oraz oczywiście tego z MCity w Poznaniu!).

  3. aaafyrtel pisze:

    uczulam na ciała typu nigdy więcej… zrobią wszystko, żeby wywęszyć rasizm lub inny katofaszyzm… pamiętam jak kiedyś zrobili donos z powodu fany piła piła biała siła…